Polska amunicja dla K9 i Homara-K. Siewiera: Potrzebujemy amunicji kasetowej

2024-10-31 15:58

Temat amunicji artyleryjskie stał się w czasie trwania wojny na Ukrainie kwestią kluczową, na którą zwrócili uwagę nie tylko wojskowi i logisty, ale również politycy. Kluczowe są tu dwie kwestie: odpowiednie zapasy oraz możliwości produkcyjne, aby je odtwarzać. Jest to też istotny element współpracy koreańsko-polskiej w ramach kolejnych kontraktów na haubice samobieżne K9 i systemy rakietowe Homar-K, oparte na wyrzutni K239 Chunmoo.

Spis treści

  1. Rakiety od Hanwha i Grupy WB
  2. Kontrowersyjna opcja skutecznego odstraszania
  3. Czym strzelać z haubicy 155 mm? Polsko-koreańskimi ładunkami

Rakiety od Hanwha i Grupy WB

Jeden z najważniejszych kontraktów, został zapowiedziany podczas ostatniego MSPO w Kielcach, na początku września i podpisany kilka tygodniu później na targach KADEX w Korei. Była to umowa związana z utworzeniem spółki joint venture pomiędzy Hanwha Aerospace i Grupą WB. Nowy podmiot ma zajmować się produkcją w Polsce amunicji do systemu Homar-K. Jest to moim zdaniem kluczowy krok w ramach tak zwanej „polonizacji” tego systemu uzbrojenia. Równie ważny, jak zastosowanie w nim polskiego systemu kierowania ogniem. Dlaczego?

Nie tylko ze względu na to, że polska potrzebuje nowoczesnej, produkowanej na miejscu amunicji. Ani też ze względu na to, że technologie związane z amunicją kierowaną dla systemów rakietowych będą bardzo przydatne również w dalszym rozwoju takich rozwiązań w kraju. Przede wszystkim jest to kwestia ekonomiczna i logistyczna.

W przypadku rakietowych systemów uzbrojenia z pociskami kierowanymi amunicja stanowi 70-80% kosztów całego cyklu życia, czyli łącznej sumy eksploatacji, od wprowadzenia do służby po utylizację. Patrząc na cenę, za jaką kupujemy sprzęt taki jak wyrzutnie K239 Chunmoo i M142 HIMARS, łatwo wyobrazić sobie, jakie są koszty każdej rakietowej salwy. To nie są już czasy czterdziestoprowadnicowych wyrzutni, których salwy pokrywają obszar setek lub tysięcy metrów kwadratowych. HIMARS ma sześć, a Chunmoo dwanaście rakiet, z których każda jest w stanie trafić precyzyjnie cel odległy o kilkadziesiąt kilometrów. Mówię tu oczywiście o najbardziej „podstawowym” typie pocisków o zasięgu 70-80 km.

W przypadku wyrzutni Homar-K, czyli spolonizowanego systemy Chunmoo, są to pociski CGR080 o zasięgu 80 km. Mają one kaliber 239 mm, długość około 4 metrów. Są one naprowadzane za pomocą systemu nawigacji GPS/INS. Jest to popularny system, łączący pozycjonowanie satelitarne i niezależny od zewnętrznych czynników, w tym zakłóceń, układ bezwładnościowy.

Portal Obronny: Homar-K test CTM-290

Głowica odłamkowo-burząca może działać z dwoma trybami detonacji i posiada konstrukcję ułatwiającą penetrację bunkrów oraz innych umocnionych konstrukcji. W trybie „bunker buster” ładunek eksploduje z opóźnieniem, po wbiciu się w konstrukcję, co zwiększa skuteczność jej niszczenia. W trybie standardowym głowica eksploduje w momencie uderzenia, działając powierzchniowo, zarówno falą uderzeniową jak odłamkami. Ten tryb przeznaczony jest do zwalczania siły żywej i pojazdów przeciwnika.

Kontrowersyjna opcja skutecznego odstraszania

W obliczu wojny na Ukrainie i rosnącego zagrożenia z strony Rosji oraz Białorusi, pojawiają się głosy o potrzebie włączenia ponownie broni kasetowej do arsenału Sił Zbrojnych RP. Jednym z jej zwolenników jest szef BBN, Jacek Siewiera, który stwierdził - „Powinniśmy dysponować w magazynach tego rodzaju amunicją; także dlatego, że rażenie obszarowe jest skutecznym środkiem odstraszania”. Podkreślił też w jednym z wywiadów - „Wobec przeciwnika, który nie uznaje norm moralnych zachodniego świata, jednym z kryteriów przygotowań obronnych państwa, powinna być skuteczność rażenia »siły żywej«. Z tego względu potrzebujemy zarówno amunicji kasetowej, jak i min przeciwpiechotnych czy amunicji fosforowej”. Z trzech wymienionych typów uzbrojenia amunicja kasetowa wydaje się najmniej kontrowersyjna w porównaniu do skuteczności. I przy tym dość dostępna.

Amunicja kasetowa budzi nieco kontrowersji, gdyż pocisk uzbrojony w taką głowicę rozrzuca od kilku do kilkuset mniejszych ładunków, tak zwanej subamunicji. Takie mini-bomby pokrywają duży obszar, dzięki czemu jedna rakieta może zastąpić całą salwę tradycyjnej artylerii. Jest to uzbrojenie przeznaczone do atakowania celów „miękkich”, takich jak zgrupowania siły żywej przeciwnika, magazyny, nieopancerzone i lekko opancerzone pojazdy. Jak jest więc problem z tego typu uzbrojeniem?

Convention on Cluster Munitions, (CCM) przyjęta 30 maja 2008 roku w Dublinie, zakazuje użycia broni kasetowej jako niehumanitarnej. Powodem jest przede wszystkim ryzyko niewybuchów, które stanowią zagrożenie dla cywilów na równi z minami. Sygnatariuszami Konwencji o zakazie użycia amunicji kasetowej jest 106 państw, w tym większość krajów należących do UE i NATO.

Polska jest jednym z nielicznych krajów w regionie, oczywiście z wyjątkiem Rosji czy Białorusi, które nie ratyfikowały tej konwencji. Choć obecnie nasz kraj nie posiada tego typu broni i pozbyła się jej zapasów, to w obecnje sytuacji, jak sugeruje szef BBN, warto rozważyć jej wprowadzenie. W tym przypadku system Homar-K byłby dobryn nośnikiem tego typu pocisków, a wspólnie z Koreańczykami produkując rakiety 239 mm mamy możliwość opracować do nich głowice kasetowe, ale też inne  specjalistyczne warianty. Jest to kwesta warta rozważenia.

Czym strzelać z haubicy 155 mm? Polsko-koreańskimi ładunkami

Oczywiście rakiety to tylko jeden z filarów artyleryjskiego potencjału, który Polska powinna rozbudowywać. Co najmniej równie istotna jest amunicja dla artylerii 155 mm. Jednostkowo pociski i ładunki miotające, bo w haubicach Krab i K9 są one ładowane osobno, są tańsze niż kierowane pociski rakietowe. Jednocześnie jednak ich wykorzystanie w działaniach bojowych jest znacznie bardziej intensywne. Obecnie nasz kraj stara się zyskać zdolności do produkcji amunicji i jej wszystkich komponentów.

W tym kontekście bardzo istotne jest pozyskanie zdolności dotyczących produkcji nie tylko pocisków ale również ładunków miotających. Jak już wcześniej pisałem, do strzelania z haubicy 155 mm stosuje się amunicję rozdzielną, czyli osobno ładowane są ładunki miotające i osobno pociski. Ładunek miotając jest o tyle istotny, że w dużym stopniu zależy od niego zarówno celność prowadzonego ognia, jak i zużycie broni.

Jeśli chodzi o celność, to w przypadku artylerii jest ona wypadkową wielu czynników, które trzeba wziąć pod uwagę. Im większy zasięg, tym większy ich wpływ. Szansa trafienia, szczególnie pierwszym pociskiem, jest związana z pogodą, zużyciem lufy, parametrami balistycznymi pocisku i parametrami spalania ładunku miotającego. Im bardziej dwa ostatnie parametr są zbliżone do wzorcowych, zapisanych w komputerze balistycznym, obliczającym poprawny ładunek miotający i kąt podniesienia lufy, tym mniejsze odchylenie od punktu celowania.

Z tych powodów jednym z najważniejszych zobowiązań zawartych w drugiej umowie firmy Hanwha Aerospace z Agencją Uzbrojenia, dotyczącej haubic K9, jest uruchomienie w Polsce na licencji Hanwha Aerospace produkcji modułowych ładunków miotających MCS. Ofert obejmuje niemal kompletny cykl technologiczny – od produkcji materiału miotającego na bazie prochu wielobazowego, przez wytwarzanie całkowicie spalających się obudów ładunków, po kompletowanie modułów HW50 i HW70 oraz zapłonników. W ofercie nie ma jedynie technologii produkcji nitrocelulozy, potrzebnej do wytwarzania ładunków. W pierwszym kroku jednak mowa jest jedynie o linii montażowej, która w perspektywie może być rozwinięta o kolejne elementy produkcji.

Co istotne, system koreańskich ładunków miotających jest zgodny z wytycznymi porozumienia balistycznego 155 mm (Joint Balistic. Memorandum of Understanding - JBMoU) Została podpisana pod koniec 2009 roku przez Niemcy, Wielką Brytanię, Włochy i Stany Zjednoczone i obecnie stanowi w zasadzie standard dla producentów w NATO. Ładunki HW50 i HW70 są od kilku lat dostarczane do użytkowników artylerii kalibru 155 mm z lufami o długości 52 kalibrów należących do NATO. Co istotne, nie tylko do użytkowników haubic K9. Polska również wykorzystuje tego typ amunicję, dostarczoną w ramach pierwszej umowy wykonawczej. Podobnie jak produkcja amunicji rakietowej, również tutaj potrzebne jest zawarcie umów z odpowiednimi podmiotami polskimi. Obecnie prowadzone są konsultacje zarówno z Polską Grupą Zbrojeniową S.A. jak i Grupą WB.

Podsumowując temat nalezy powiedzieć, że pozyskanie kompetencje w zakresie produkcji i dalszego rozwoju, zarówno amunicji do artylerii rakietowej jak i lufowej powinna być jednym z głównych priorytetów dla MON i Sił Zbrojnych RP. W tym przypadku współpraca ze stroną koreańską daje pewne wymierne benefity i potencjalnie pozwala stworzyć w Polsce nie tylko możliwość produkcji na potrzeby krajowe, ale również na eksport. Jest to istotny czynnik, który nie tylko może zwiększyć konkurencyjność krajowego przemysłu, ale również obniżyć koszty jednostkowe amunicji pozyskiwanej przez Siły Zbrojne RP.

Sonda
Która samobieżna haubicoarmata 155 mm Wojska Polskiego jest lepsza?