PAP: – Podczas niedawnego I Kongresu Armia w Stalowej Woli zapowiedział pan stworzenie Konstytucji Bezpieczeństwa Rzeczypospolitej. Skąd pomysł na taką inicjatywę?
Mariusz Błaszczak: – Intensywny rozwój Wojska Polskiego był moim credo i stał się jedną z ważniejszych doktryn rządu Prawa i Sprawiedliwości. Nawet nasi przeciwnicy polityczni, którzy przez osiem lat zajmowali się wyłącznie krytykowaniem każdego posunięcia naszego rządu przyznają, że Siły Zbrojne RP weszły na nowy poziom dzięki naszym działaniom. Dlatego niezależnie od tego, kto rządzi polityka zbrojeniowa naszej ojczyzny powinna być prowadzona w myśl zasady „ani kroku wstecz”.
Niestety resort obrony narodowej wygląda dziś, jak dryfująca łajba bez sternika, a przecież powinien być, jak okręt z doświadczonym kapitanem. Bez sprawnie zarządzanego ministerstwa obrony narodowej nie będziemy bezpieczni, a obecne kierownictwo działa w myśl zasady „jakoś to będzie”. Ta zasada dotyczy niestety całego rządu.
Widzimy ogromne kłopoty budżetowe i rekordowy deficyt, który tylko w przyszłym roku będzie wyższy niż sumarycznie deficyty w czasie ośmiu lat rządów PiS. Wiemy też o decyzji Brukseli o tym, że wydatki na obronność nie będą wyłączane z procedury nadmiernego deficytu. Tak zła sytuacja wkrótce doprowadzi do cięć w programie modernizacji Wojska Polskiego, widzimy zresztą, że zaczął się proces przygotowywania opinii publicznej do tych zmian.
Dlatego uważam, że właśnie teraz powinien jak najszybciej powstać, po pierwsze program rozwoju Sił Zbrojnych RP i przeciwdziałania ich zapaści, a po drugie zbiór żelaznych zasad dotyczących systemu bezpieczeństwa, które powinny być przestrzegane przez każdą władzę – niezależnie od tego, kto rządzi. To powinna być właśnie "Konstytucja Bezpieczeństwa Rzeczypospolitej".
– To miałby być projekt poselski?
– Forma takiego dokumentu jest do uzgodnienia. Natomiast ja uważam, że powinna to być umowa pomiędzy rządem i wszystkimi siłami opozycyjnymi dotycząca strategii zarządzania systemem bezpieczeństwa i zobowiązań dotyczących rozwoju Sił Zbrojnych RP na określony czas.
– Co pana zdaniem powinno się znaleźć w tym dokumencie?
– Polska potrzebuje co najmniej: sześciu dywizji wojsk lądowych, 300-tysięcznej armii, 50-tysięcznych wojsk obrony terytorialnej w bezpośrednim podporządkowaniu ministra, wdrażania koncepcji obrony powszechnej, 500 wyrzutni Himars oraz pełnej realizacji kontraktów ramowych z Koreą Południową i otwarcia szerszej współpracy zbrojeniowej.
Wymieniłem kilka kwestii, z których obecny rząd albo chce zrezygnować, albo które chce maksymalnie opóźnić. Konstytucja Bezpieczeństwa RP powinna zawierać właśnie zobowiązanie do przeprowadzenia tego rodzaju działań w określonym czasie.
– Czy prace nad tą „konstytucją” już się rozpoczęły? Kto jest zaangażowany w przygotowanie tego dokumentu?
– Prace rozpoczęliśmy podczas pierwszej edycji „Kongresu Armia” w Stalowej Woli. Zaangażowałem zespół wspaniałych osób, które przez ostatnie lata były kluczowymi postaciami pracującymi każdego dnia nad zwiększeniem naszego bezpieczeństwa.
Nad finalnym kształtem dokumentu pracuje m.in. gen. Mirosław Bryś i płk Marcin Stachowski – oficerowie odpowiedzialni za przyrost liczbowy Wojska Polskiego. Gen. Krzysztof Radomski, który odpowiadał za obronę granicy z Białorusią na samym początku ataku hybrydowego – także wtedy, gdy żołnierze byli narażeni nie tylko na ataki migrantów i służb białoruskich, ale także polityków ówczesnej opozycji i związanych z nimi celebrytów. Gen. Dariusz Wroński, wyrzucony ze służby za czasów pierwszego rządu PO-PSL czy płk Krzysztof Płatek, wybitny ekspert od spraw modernizacji i przez wiele lat twarz Agencji Uzbrojenia.
W moim zespole są także byli prezesi zarządów spółek Skarbu Państwa, członkowie rządu Prawa i Sprawiedliwości oraz publicyści. Zapraszam jednak do współpracy każdego, kto kieruje się dobrem ojczyzny...