Minister Mariusz Błaszczak na platformie X (dawniej Twitter) udostępnił grafikę przedstawiającą liczebność Wojska Polskiego. Według wpisu na X liczebność żołnierzy pod bronią wynosi obecnie 193 tys. żołnierzy zawodowych, obrony terytorialnej i dobrowolnej zasadniczej służby wojskowe. Minister dodał dalej we wpisie, że „między bajki można włożyć opowieści niektórych polityków, że nie mamy potencjału demograficznego na 300-tysięczne wojsko”.
Minister na spotkaniu 21 listopada z sekretarzem obrony Stanów Zjednoczonych Lloydem Austinem w Wysokiej Głogowskiej, powiedział, że „300 tys. armia jest jak najbardziej możliwa do zbudowania, tylko trzeba chcieć i trzeba potrafić to zrobić”. Dodając dalej, że "naszą ambicją jest zbudowanie najsilniejszej armii lądowej w Europie. Takie - mam głęboką nadzieję - będzie wojsko polskie. Robimy wszystko, żeby tak było, żeby Wojsko Polskie było liczebnie większe, żeby Wojsko Polskie było wyposażone w nowoczesną broń” – mówił Błaszczak.
Niestety minister nie podał danych szczegółowych na temat podanej liczby 193 tysięcy. Na początku listopada Ministerstwo Obrony Narodowej informowało, że pod bronią jest już ponad 186 tysięcy żołnierzy, porównując do to danych z 2015 roku, kiedy było to tyko 95 tysięcy. Według oficjalnych danych liczebność Wojsk Obrony Terytorialnej (WOT) to ponad 38 tysięcy żołnierzy.
Ministerstwo chwaliło się także, że dzięki utworzeniu Centralnych Wojskowych Centrów Rekrutacji (CWCR) dających możliwość pełnienia dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej, w ciągu ostatniego półtora roku przeszłą przez nią ponad 42 tysiące ludzi i część z nich już służy w armii zawodowej.
Ministerstwo chwaliło się także, że w przyszłym roku budżet obronny wyniesie aż 158 mld zł czyli ok. 4,2 proc. PKB. Dla porównania – w 2015 roku budżet obronny wynosił jedynie 38 mld zł.
Były minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak w rządzie Platformy Obywatelskiej, pytany niedawno czy potencjalny nowy rząd koalicyjny Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy, będzie dążył do utworzenia armii liczącej 300 tys. żołnierzy, odparł, że „nie ma potencjału demograficznego na taką armię”. Dodając dalej, że według niego optymalnym wariantem jest 150-tysięczna armia zawodowa, 30-40 tys. żołnierzy obrony terytorialnej, 20-30 tys. dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej i zbudowanie kilkusettysięcznej rezerwy.
Polacy nie chcą obowiązkowej służby wojskowej
Zmieniające się niebezpiecznie środowisko międzynarodowe sprawia, że coraz więcej państw zwłaszcza w regionie Europy Środkowej zastawia się nad przywróceniem obowiązkowej służby wojskowej. W Polsce nie ma jeszcze oficjalnych deklaracji czy planów na temat przywrócenia obowiązkowej służby są to jedynie medialne pogłoski.
Jak wynika z niedawnego sondażu Instytutu Badań Pollster dla „Super Expressu”, jedynie 27 proc. Polaków uważa, że w naszym kraju należy wprowadzić obowiązkową służbę wojskową, a 13 proc. wskazuje, że powinna ona dotyczyć zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Obowiązkowej służby nie chce zaś 44 proc. badanych.
Z badania wynika, że wśród przeciwników (44 proc.) obowiązkowej służby wojskowej przeważają mężczyźni - 49 proc. (wobec 40 proc. pań) nie chce, aby ten obowiązek wrócił, 16 proc., badanych nie ma zdania.
Obowiązkowa służba wojskowa w Europie odbywa się obecnie w Szwajcarii, Austrii, Grecji, Cyprze, Danii, Norwegii, Szwecji, Finlandii, na Litwie i w Estonii. Przywrócenie obowiązkowej służby wojskowej zapowiedziała niedawno Łotwa.
PM/PAP/MON