Izraelski majstersztyk strategiczny. Jak trzy ataki powietrzne na Iran były ograniczoną odpowiedzią odwetową

2024-10-27 18:16

Po przeszło trzech tygodniach od uderzenia rakietowego Iranu na Izrael miała miejsce odpowiedź odwetowa. To, że ona nastąpi, było pewne, choćby z tego względu, że w ten sposób Izrael buduje swoje odstraszanie, którego elementem jest „gwarancja” reakcji, jeśli zostanie on w jakikolwiek sposób zaatakowany. Podobnie i teraz dyskusje dotyczyły jedynie tego, jakiego rodzaju cele wybierze premier Netanjahu i dowództwo IDF.

Spis treści

  1. Atak odwetowy Izraela na Iran. Jak działa drabina eskalacyjna?
  2. Co się wydarzyło przed atakiem rakietowym Izraela na Iran?
  3. Czy USA mają wpływ na politykę Izraela?
  4. Dlaczego Benjamin Netanjahu przygotowywał ograniczoną odpowiedź odwetową?
  5. Tak Izrael zaatakował Iran: 100 dronów bojowych i myśliwce F-15, F-16 i F-35
  6. Czy Iran odpowie atakiem na Izrael? "Teheran rezerwuje sobie prawo do reakcji"
  7. Wojna na Bliskim Wschodzie trwa nadal, a Izrael nie może mówić o zwycięstwie

Atak odwetowy Izraela na Iran. Jak działa drabina eskalacyjna?

Rozważano uderzenie skierowane na irański program nuklearny czy instalacje służące do przetwarzania i eksportu ropy naftowej. Ostatecznie Izrael wybrał znacznie bardziej ograniczony charakter uderzenia odwetowego. W świetle relacji zaatakowano ok. 20 celów, głównie o militarnym znaczeniu, w prowincjach Ilam, Khuzestan i w okolicach Teheranu.

Bardziej szczegółowa analiza tego, w jaki sposób skonstruowany został atak pozwala na zrozumienie tego, na czym polega poruszanie się po słynnej „drabinie eskalacyjnej”. W świetle oświadczenia dowództwa IDF, izraelskich sił samoobrony, uderzenia skoncentrowane były na systemach obrony przestrzeni powietrznej Iranu i na fabrykach, w których produkuje się części i podzespoły do rakiet. Tego rodzaju wybór celów, a zwłaszcza fakt, iż okazały się one skuteczne, stanowi wyraźny sygnał strategiczny, w świetle którego Izrael - jeśli podejmie taką decyzję - będzie w stanie zaatakować na większą skalę, w tym uderzyć na ośrodki polityczne w Teheranie, a irańska obrona powietrzna nie będzie w stanie temu przeciwdziałać.

Zniszczenie linii produkcyjnych w fabrykach produkujących podzespoły do rakiet jest też ostrzeżeniem, iż w razie ataku na większą skalę, Iran może być pozbawiony możliwości odpowiedzi odwetowej. Z obydwu tych powodów izraelskie uderzenie, po to, aby osiągnąć cel deeskalacyjny, mogło mieć ograniczony wymiar. Sygnał był bowiem wystarczająco silny, aby uniknąć ryzyka wojny regionalnej.

Co się wydarzyło przed atakiem rakietowym Izraela na Iran?

Warto zwrócić uwagę na wydarzenia, które poprzedziły odwetową operację Izraela, bo one również są czytelnym elementem gry. W połowie ubiegłego tygodnia na jednym z proirańskich kanałów na platformie Telegram opublikowano dokumenty, które miały być oceną - dokonaną przez Amerykanów - tego, jak będzie wyglądała odpowiedź Izraela na irański atak rakietowy, który miał miejsce 1 października. Były to raporty wywiadu, na które zresztą Joe Biden powoływał się w czasie nieformalnego „szczytu” mocarstw zachodnich, który niedawno miał miejsce w Berlinie.

Ówczesne wypowiedzi amerykańskiego prezydenta, w połączeniu z ujawnionymi informacjami wywiadu, stanowią ciekawy przykład wyrafinowanej gry eskalacyjnej. Biden pytany przez dziennikarzy, czy jest pewien, że Izrael wykona uderzenie odwetowe, odpowiedział :„tak”, ale na drugie pytanie, czy dowiedział się tego od Netanjahu, odparł: „nie”. W ten sposób skonstruowana wypowiedź sugerowała zarówno to, że wiedza na temat planów izraelskich pochodzi z analizy danych wywiadowczych, co uwiarygadnia ujawnione raporty, jak i wypowiedź Bidena jest niebudzącą wątpliwości deklaracją, że rząd Izraela ma dużą autonomię w zakresie swych decyzji wojskowych.

Garda: Władysław Kosiniak-Kamysz

Czy USA mają wpływ na politykę Izraela?

Waszyngton ma wiedzę na temat planów Netanjahu, ale nie pochodzi ona od izraelskiego premiera. W języku polityki oznacza to przyznanie się do tego, że Ameryka ma ograniczone możliwości wywierania skutecznej presji na Tel Awiw i nie można jej traktować jako „gwaranta”, iż pewne kroki nie zostaną podjęte nawet mimo sprzeciwu Stanów Zjednoczonych. Dlaczego to jest istotne? Otóż ujawnione dokumenty amerykańskiego wywiadu opisują przygotowania sił izraelskich do ataku. Miały one zarówno gromadzić rakiety Golden Horizon, które są wersją rakiet Blue Sparrow i mają zasięg 2 tys. km., jak i wystrzeliwane z powietrza (podobnie jak te pierwsze) pociski o najprawdopodobniej mniejszym zasięgu ISO-2 Rocks, konstrukcji koncernu Rafael.

Te ostatnie zostały po raz pierwszy pokazane w 2019 roku, na targach w Bangalore w Indiach i mają one ponoć zdolność do działania w silnie zakłócanym środowisku elektromagnetycznym. Eksperci zwrócili uwagę na to, że aby przeprowadzić skuteczne uderzenie przy użyciu tych systemów, izraelskie lotnictwo musiałoby bez przeszkód operować z przestrzeni powietrznej jednego z sąsiednich krajów, najprawdopodobniej Syrii. To, że zrealizowany przez Izrael atak odwetowy na Iran przebiegał według takiego właśnie scenariusza, uwiarygadnia kolejne - kluczowe moim zdaniem - stwierdzenie, które znalazło się w ujawnionym materiale.

Dlaczego Benjamin Netanjahu przygotowywał ograniczoną odpowiedź odwetową?

Jak napisał brytyjski "Times" w raporcie znalazło się zdanie, że „Rozproszenie jest niemal na pewno defensywne”, a dalej padło sformułowanie: „Nie zaobserwowaliśmy oznak, że Izrael zamierza użyć broni jądrowej”. Jest to nie tylko oficjalne przyznanie, iż Izrael posiada broń jądrową, ale równie ważna jest ocena, że Benjamin Netanjahu przygotowywał ograniczoną odpowiedź odwetową, mając możliwości eskalacyjne nawet do poziomu nuklearnego. W połączeniu z deklaracjami Bidena na temat ograniczonego wpływy amerykańskiej administracji na przywództwo Izraela tego rodzaju sformułowania oznaczają też czytelny sygnał, iż Waszyngton w skrajnej sytuacji może nie być w stanie powstrzymać Netanjahu. Jeśli zatem Teheran rozważał będzie scenariusz eskalacyjny, to musi zastanowić się, czy rzeczywiście jest przygotowany na każdą ewentualność.

I teraz mamy do czynienia z sobotnim atakiem (26 października), który został tak zaprogramowany i co najważniejsze, skutecznie przeprowadzony, aby uwiarygodnić tego rodzaju komunikat strategiczny. Admirał Hagari, występując w imieniu IDF, ostrzegł też Teheran, że jeśli siły irańskie postanowią odpowiedzieć, to Izrael jest przygotowany na kolejne uderzenia.

Tak Izrael zaatakował Iran: 100 dronów bojowych i myśliwce F-15, F-16 i F-35

Atakując Iran, Izrael użył ok. 100 swych dronów bojowych i myśliwców F-15, F-16 i F-35. Oznacza to zaangażowanie znaczącego potencjału, ale nie całości lotnictwa tego kraju. Celem pierwszej salwy były irańskie systemy obrony przestrzeni powietrznej, w tym chroniące Teheran. Następnie użyto rakiety balistyczne Storm Shadow, skutecznie niszcząc zaatakowane cele.

Powodzenie tej operacji jest ważną lekcją dla irańskiego przywództwa. Po pierwsze Izrael ma możliwość przeprowadzić skuteczne uderzenia, operując w przestrzeni powietrznej sąsiedniego kraju, co oznacza, że skuteczność tam dyslokowanych systemów będących na wyposażeniu władz Syrii, irańskich sił interwencyjnych czy Hezbollahu, jest w najlepszym razie ograniczona. Po drugie, to samo można powiedzieć również o systemach chroniących cele w Iranie, w tym stolicę kraju i ośrodki podejmowania decyzji politycznych. Uderzenia, których celem stały się irańskie fabryki rakiet, miały też, o czym pisałem, dać do zrozumienia władzom w Teheranie, że jeśli zdecydują się na eskalację, to wraz ze wzrostem skali uderzeń izraelskich, muszą liczyć się ze stratą zdolności do odwetu.

Napomknienia o irańskich zdolnościach nuklearnych i umiejętności przeprowadzenia skutecznego ataku z powietrza (czego dowodem jest ostatnie uderzenie) stanowi też niebudzący wątpliwości sygnał, iż to nie Iran, a raczej Izrael ma zdolność do kontrolowania łańcucha eskalacyjnego na najwyższych szczeblach. Ten komunikat strategiczny dobrze zrozumiano - jak można przypuszczać na podstawie pierwszych reakcji - w Teheranie i dlatego reżim bagatelizuje skutki ataku. 

Czy Iran odpowie atakiem na Izrael? "Teheran rezerwuje sobie prawo do reakcji"

Politycznie mamy już do czynienia z pierwszymi sygnałami o gotowości do deeskalacji sytuacji w regionie, bo tak należy odczytać ujawnioną informację na temat rozmowy telefonicznej szefa irańskiej dyplomacji z przedstawicielami Egiptu i Kataru. Abbas Araghchi, kierujący irańskim MSZ-em, miał powiedzieć w jej toku, że Teheran „rezerwuje sobie prawo” do reakcji na uderzenie Izraela, ale podkreślał też, że „odpowie zdecydowanie i proporcjonalnie”, jeśli zostanie zagrożona jego integralność terytorialna.

W połączeniu z deklaracjami, iż odpowiedź na działania Izraela „nastąpi we właściwym czasie” (co przez komentatorów odczytane zostało jako zapowiedź powściągliwości, wykluczającą natychmiastowy odwet) tego rodzaju reakcja odczytana została jako uspokajająca sytuację. Ewentualna rezygnacja Teheranu z podjęcia kroków eskalacyjnych jest o tyle istotna, że Izrael nie rezygnuje z planów zniszczenia Hamasu i znaczącego osłabienia Hezbollahu.

Wojna na Bliskim Wschodzie trwa nadal, a Izrael nie może mówić o zwycięstwie

Stawia to pod znakiem zapytania skuteczność irańskiej strategii bezpieczeństwa i polityki, której celem było zwiększanie wpływów w regionie. W ostatnich latach Teheran zainwestował w uzbrojenie i wyszkolenie sił proirańskich w Izraelu i Libanie dziesiątki miliardów dolarów. Podobnie kosztowna była operacja ratowania reżimu Asada w Syrii. Dziś te nakłady, których ubocznym skutkiem jest bieda w Iranie i inflacja, która osiągnęła w ubiegłym roku poziom 45 %, okazują się nieskuteczne, bo nie powstrzymały Izraela przed podjęciem próby zniszczenia obydwu organizacji terrorystycznych, ani też nie uniemożliwiły przeprowadzenia skutecznego ataku z powietrza, wymierzonego w kluczowe cele w Iranie.

Wojna na Bliskim Wschodzie nie jest z pewnością skończona, ani Izrael nie może mówić o zwycięstwie, ale z pewnością ostatni atak odwetowy przeciw Iranowi jest majstersztykiem i pokazuje, w jaki sposób dojrzałe państwa realizują swoje cele strategiczne przy użyciu precyzyjnie skonstruowanej mieszanki uderzeń militarnych, komunikatów politycznych i przesłania strategicznego.

Sonda
Dojdzie do wojny między Izraelem a Iranem?
O losach polskich weteranów i karierze zawodowej w armii. DROGOWSKAZY
Od roku 1953 roku Polacy aktywnie uczestniczą w działaniach wojskowych na całym świecie – misjach i operacjach pokojowych, stabilizacyjnych, obserwacyjnych oraz humanitarnych. W blisko stu przedsięwzięciach tego typu udział wzięło już ponad 120 tysięcy naszych żołnierzy. I kolejni szykują się do tego typu wymagających wyzwań. Co ich do tego zachęca? Czy zawsze dobrze radzą sobie w kraju po powrocie z misji? Dlaczego weterani zasługują na społeczny szacunek i czy mają go pod dostatkiem? Czy obowiązkowa służba wojskowa powinna wrócić? Czego można nauczyć się w wojsku i skąd tak duże zainteresowanie karierą zawodową w armii? Gościem Michała Poklękowskiego jest ppłk dr Katarzyna Rzadkowska, dyrektor Centrum Weterana Działań poza Granicami Państwa w Warszawie, wielokrotna uczestniczka misji wojskowych.
Drogowskazy