O błędach służb izraelskiego państwa. Izrael dostawał ostrzeżenia o zagrożeniu ze strony Hamasu. Dlaczego więc dał się zaskoczyć?

2023-10-15 6:28

Sobotnie wtargnięcie Hamas na teren Izraela, kosztowało, jak się szacuje do tej pory, życie ponad 1200 obywateli tego kraju, w tym największą od czasów wojny Jom Kipur liczbę poległych żołnierzy i policjantów. W Izraelu już porównuje się ten dzień do ataku na Pearl Harbour, Twin Towers w 2001 roku czy wręcz mówi, iż jest to dzień, w którym zginęła największa liczba Żydów od czasów Holocaustu. Padają też pytania, dlaczego zarówno wywiad, jak i siły zbrojne zostały zaskoczone skalą i siłą uderzenia. Analiza tego, co się stało, jest istotna. Pokazuje bowiem, jakie czynniki osłabiają system bezpieczeństwa i odporności państwa, nawet tak silnie zmilitaryzowanego, jakim jest Izrael.

Izrael dostawał ostrzeżenia o zagrożeniu ze strony Hamasu. Dlaczego je zignorował?

Nie jest prawdą, że nikt nie wiedział o narastającym zagrożeniu. Yigal Carmon, były pułkownik izraelskiego wywiadu wojskowego, jeszcze w sierpniu pisał o tym, że we wrześniu może wybuchnąć krwawy konflikt izraelsko-palestyński, wskazywał na zagrożenia ze strony Hamasu. Co więcej, pisał o tym, że ta terrorystyczna organizacja przyswoiła metody stosowane dotychczas przez ISIS i będzie atakować ludność cywilną, dążąc do wywołania możliwie największych strat.

Dwa dni po ataku "The Times of Israel" poinformował, że rząd Izraela był wcześniej ostrzegany przez wywiad Egiptu. Szef tamtejszych służb wysłał nawet do premiera Netanjahu specjalny list, w którym pisał, że Hamas w Strefie Gazy „szykuje coś wielkiego” i w związku z tym proponował, aby izraelskie siły zbrojne i służby były w stanie wyższej gotowości.

Te ostrzeżenia zostały jednak zignorowane, przede wszystkim jak się wydaje dlatego, że miał miejsce często spotykany w służbach specjalnych i w kręgach politycznych mechanizm polegający na sortowaniu informacji. Pomijane są te, które nie odpowiadają z góry przyjętej teorii, a przyjmowane potwierdzające nasz punkt widzenia. W przypadku Izraela teorią, o której mowa, było zakorzenione przekonanie, iż Hamas nie jest zagrożeniem, przekształcił się w organizację zainteresowaną ekonomicznym rozwojem Strefy Gazy, a groźniejsi przeciwnicy znajdują się na Zachodnim Brzegu i na pograniczu z Libanem, gdzie silną pozycję ma proirański Hezbollach.

Jakie najważniejsze błędy popełniły służby Izraela?

Służby Izraela popełniły zatem pierwszy, ale nie ostatni w tym wypadku błąd, jakim była zła ocena sytuacji strategicznej i zlekceważenie dostępnych informacji. Przekonanie o tym, że Hamas zrezygnował z akcji terrorystycznych było w izraelskich służbach tak silne, iż niepokoju nie wzbudził nawet fakt zbudowania przez tę organizację, o czym informuje Reuters, specjalnej makiety izraelskiej osady i przeprowadzanie regularnych ćwiczeń w zakresie jej zdobywania. Hamas nakręcił też specjalny film instruktażowy, przedstawiający technikę zdobywania siedzib izraelskich osadników, który najprawdopodobniej znany był służbom specjalnym. Innym elementem decepcji było uderzenie w czasie świąt, kiedy izraelskie siły obrony (IDF) nie były w pełnej gotowości.

Hamas zaskoczył izraelską armię. Przez cztery godziny była niemal niezdolna do działania

Wrogowi udało się zaskoczyć izraelską armię, która przez pierwsze 4 godziny wydawała się być wręcz niezdolną do działania. To spowodowało znaczne straty. Jak napisał komentator prawicowego dziennika "Israel Hayom", jednostka sił specjalnych Shaldag, podporządkowana dowództwu lotnictwa, „poniosła jednego dnia większe straty niż w całej swojej historii”, podobnie było w przypadku specjalnego oddziału antyterrorystycznego izraelskiej policji czy jednostki Sayeret Matkal.

Na to nałożyły się kwestie polityczne. Otóż prawicowy rząd Netanjahu, a zwłaszcza współtworzące go partie ortodoksyjne, wspierały osadnictwo na Zachodnim Brzegu, które w ostatnich miesiącach wyraźnie uległo nasileniu. W efekcie sytuacja w tym rejonie Izraela zaostrzyła się, co zmusiło rząd do przesunięcia części sił zbrojnych po to, aby chronić atakowanych osadników. Dziś w Izraelu trwa dyskusja, czy wzmożenie napięcia na Zachodnim Brzegu nie było elementem decepcji strategicznej, skoordynowanym działaniem po to, aby odwrócić uwagę od Strefy Gazy. Nie zmienia to jednak faktu, że w ostatnich tygodniach uwaga izraelskiego wywiadu i sił zbrojnych zwrócona była w zupełnie innym kierunku.

Izrael od lat przygotowywał się do "zupełnie innej wojny”

Na dodatek, jak zauważyli dziennikarze "The Wall Street Journal", Izrael od lat „przygotowywał się do zupełnie innej wojny”. Takiej, w której większe znaczenie miały odgrywać nowoczesne technologie, w tym w zakresie cyber i zwiadu elektronicznego, a mniej liczyć się tradycyjne wojskowe środki oddziaływania. Hamas na te zmiany odpowiedział rezygnacją z elektronicznego systemu kontaktów (telefony, sieć radiowa etc.), budową wygłuszonych pomieszczeń i „zejściem pod ziemię”, czyli budową sieci podziemnych bunkrów, magazynów i korytarzy, w których przechwytywanie sygnałów elektromagnetycznych i radiowych jest trudniejsze.

Złudne poczucie bezpieczeństwa dało też Izraelowi zbudowanie naszpikowanymi najnowocześniejszymi systemami rozpoznania muru oddzielającego Strefę Gazy od Izraela. Uznano, że to wystarczy, aby kontrolować sytuację i wiedzieć, co się dzieje w zamieszkałej przez Palestyńczyków i kontrolowanej politycznie przez Hamas enklawie. Przesunięcie uwagi na najnowocześniejsze technologie wojskowe, w tym w domenie cyber, było też korzystne z punktu widzenia rozwoju gospodarki Izraela.

Ale nie tylko, bo jak zauważył Avi Jager, autor studium na temat reform realizowanych w izraelskich siłach zbrojnych, to nowe podejście umożliwiło podjęcie decyzji o redukcji o 10 % liczby stałego personelu armii (do 40 tys.), rozpoczęciu zmniejszania, docelowo do 200 tys. wielkości aktywnej rezerwy i skróceniu do 36 miesięcy (o 4 miesiące) obowiązkowej służby wojskowej mężczyzn. Uznano, że Izraelowi nie zagrażają już sąsiadujące z nim państwa dysponujące silnymi i licznymi armiami, a przeciwdziałanie akcjom terrorystycznym wymaga pozyskania zupełnie innych zdolności, przygotowaniu się do nowej wojny, kiedy mniejsze znaczenie odgrywać będzie „masa”, a większe szybkość i zdecydowanie w działaniu.

Wewnętrzny konflikt w Izraelu. Ogromne protesty przeciwko reformie systemu sprawiedliwości

Rozpoczęte w 2016 roku reformy (program Gedeon), które kontynuowane są nadal (program Momentum), trafiły jednak na zły czas polityczny, czas głębokiej polaryzacji społecznej na tle zapowiedzianej przez gabinet Netanjahu reformy systemu wymiaru sprawiedliwości. W całym kraju od początku roku miało miejsce ponad 1800 demonstracji w przeszło 200 miejscach, a polaryzacja polityczna dotknęła też rezerwistów, którzy w Izraelu regularnie przechodzą szkolenia.

Niektórzy z przeciwników rządu, zwłaszcza z sił powietrznych, deklarowali zawieszenie swego uczestnictwa w szkoleniu, w walkę polityczną angażowali się generałowie w rodzaju np. Yaira Golana (który nota bene w czasie ostatnich wydarzeń zapisał piękną kartę - chwytając za broń i walcząc z napastnikami, uwolnił osobiście kilku zakładników). To polityczne napięcie w Izraelu, jak napisał jeden z komentatorów, doprowadziło do sytuacji, kiedy dowódcy sił obrony IDF „musieli poświęcać więcej czasu na przekonywanie rezerwistów, aby ci uczestniczyli w szkoleniach”, niż na analizowanie sytuacji i przygotowywanie się na ewentualne zagrożenia. Niewątpliwie napięcia polityczne doprowadziły też do sytuacji, kiedy rozpoczęte reformy zwolniły, nie osiągając zakładanych efektów. Było tylko kwestią czasu, kiedy wróg wykorzysta tę sytuację.

Błędna ocena zagrożeń, lekceważenie przeciwnika i uwikłanie armii w spory polityczne

Gdyby zatem szukać odpowiedzi na pytanie, dlaczego wywiad Izraela i jego siły zbrojne (IDF) dały się zaskoczyć, to należałoby wskazać błędną ocenę zagrożeń, przygotowywanie się w związku z tym do innej wojny, lekceważenie przeciwnika, uwikłanie armii w spory polityczne i niedokończone reformy. Z pewnością również złudne poczucie bezpieczeństwa, jakie dała budowa muru granicznego i przekonanie o sprawności sił zbrojnych, co jest objawem pychy, było jednym ze źródeł słabości.

Natura współczesnej wojny, w której głównym celem uderzenia stają się mordowani i uprowadzani cywile, pokazuje też, że nawet w tak dobrze, z wojskowego punktu widzenia, zorganizowanym państwie, jakim jest Izrael, nie można przyjąć, iż system bezpieczeństwa jest stabilny i nie wymaga zmian i korekt. Tym bardziej nie można zapomnieć, że praktykowanie wolności i demokracji musi mieć swoje granice, bo wróg obserwując sytuację, może dojść do wniosku, że jesteśmy podzieleni, a przez to słabi i podjąć decyzję o ataku.

Sonda
Czy w Izraelu może zapanować stabilny pokój?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki