„Le Monde” przypomina, że idea ta popierana była przez Francję od dłuższego czasu, ale Niemcy wcześniej ją odrzucały i zauważa, że stanowisko Francji znalazło oddźwięk również państw bałtyckich, Szwecji, Rumunii i Polski. „Pytanie to nabiera większego znaczenia w obliczu rosnącej niepewności co do amerykańskich gwarancji i amerykańskiego zaangażowania w ramach NATO”.
Dziennik w publikacji zastrzega, że obecnie trudno jest ocenić skutki propozycji prezydenta Emmanuela Macrona i że szef państwa nie określa granic geograficznych „żywotnych interesów” Francji, o których jest mowa w doktrynie nuklearnej.
Według „Le Monde” Macron nie rozpoczął debaty z zamiarem, aby francuski parasol nuklearny mógł zastąpić amerykański i nie chodzi o kwestię rozmieszczenia francuskich pocisków jądrowych ASMP-A, które mogą być przenoszone przez samoloty Dessault Rafale w kilku krajach europejskich zamiast znajdującej się tam broni amerykańskiej. Warto pamiętać, że zadanie jądrowego odstraszania we Francji wykonują przede wszystkim okręty podowodne wyposażone w międzykontynentalne rakiety balistyczne (SSNB)

Dziennik ocenia, że takie rozmieszczenie byłoby ogromnie kosztowne i przypomina, że arsenał nuklearny Francji to obecnie 290 głowic. Zwiększenie go np. do 400 głowic wymagałoby kilkunastu lat. Dodac należy, że Wielka Brytania jest w posiadaniu 225 głowic nuklearnych.
Jednym ze sposobów takiego uwiarygodnienia rozszerzenia „żywotnych interesów” Francji na terytorium Europy mogłoby być zwiększenie liczby wspólnych ćwiczeń francuskiego lotnictwa strategicznego z siłami powietrznymi innych państw.
„Le Monde” dodaje, że zaangażowanie Francji można byłoby też skonkretyzować poprzez traktaty dwustronne i przypomina, że wiosną powinien zostać podpisany dwustronny traktat z Polską. Kolejnym sposobem na zwiększenie francuskiego odstraszania mogłoby być wzmocnienie środków konwencjonalnych.