Wpierw o atomowej flocie podwodnej Francji, potem o testach nowych rakiet wystrzeliwanych z SNLE. Strategiczne Siły Oceaniczne (Force océanique stratégique) powołane w 1972 r. stacjonują w bazie (oddanej do użytku w 1970 r., po pięciu latach budowy) na półwyspie Ile Longue w okolicy portu w Brest. Pierwszym SNLE bazującym w skalno-żelbetowym schronie był „Le Redoutable”. Od tego czasu jeden lub dwa SLNE patrolują oceany, a dwa pozostałe pozostają w bazie. Te cztery okręty, stanowiące istotny element francuskiej polityki odstraszania jądrowego, to: „Le Triomphant” oraz „Le Téméraire” „Le Vigilant” i „Le Terrible”.
Francuskie jednostki to okręty podwodne średnich rozmiarów klasy Le Triomphant. W zanurzeniu mają wyporność 14,2 tys. t przy długości 138 m i szerokości 12,5 m. Mogą zejść (według danych francuskiego resortu obrony) na głębokość 300 m. Napęd stanowią reaktor jądrowy i turboreduktor. Uzbrojenie strategiczne stanowi 16 wielogłowicowych rakiet M51 klasy morze-ziemia. Ponadto okręt ma 4 wyrzutnie torpedowe kal. 533 mm i przeciwokrętowe rakiety SM-39 EXOCET. Do każdego z tych SNLE przydzielone są dwie załogi po 110 marynarzy (w tym 16 oficerów, 85 podoficerów i 12 kwatermistrzów).
Dla porównania: największymi okrętami podwodnym o napędzie atomowym wyposażonym w międzykontynentalne pociski balistyczne były radzieckie jednostki klasy Akuła (Rekin): 48 tys. t wyporności w zanurzeniu, przy długości 172 m i szerokości 23 m. Taki gigant miał pod pokładem 20 wyrzutni. Ostatnim wycofanym ze służby (w 2021 r.), z sześciu wybudowanych, był „Dmitrij Donskoj”.
Wróćmy jednak do znacznie mniejszych okrętów. Jako pierwszy z czwórki SNLE przyjęty do czynnej służby został (w 1997 r.) „Le Triomphant”. Budowano go przez 14 lat. Poświęcono na to 10 milionów godzin pracy. Kosztował 10 miliardów franków francuskich (wówczas 6 FF z haczykiem odpowiadało 1 USD). I to był koszt bez uzbrojenia strategicznego i obronnego. Bycie mocarstwem jądrowym, nawet o średnim potencjale, tanie nie jest. Bo… „Odstraszanie nuklearne stanowi ostateczną gwarancję przed jakimkolwiek atakiem na nasze żywotne interesy, niezależnie od jego pochodzenia i formy. Stała obecność jednego SNLE na patrolu, a w razie potrzeby dwóch, gwarantuje w każdej chwili możliwość przeprowadzenia ataku nuklearnego…” - podkreśla francuski resort obrony.
Rakiety balistyczne M51 są na wyposażeniu wymienionych okrętów od 2010 r. Jako pierwszym ich nosicielem był „Le Terrible”. Mogą razić cele w odległości do 10 tys. km. Francuzi pracują nad ich modernizacją i obecnie przetestowali z powodzeniem już trzeci wariant M51. Pocisk M51.3 wystrzelono (18 listopada) z lądu. Oczywiście był nieuzbrojony. Ministerstwo Obrony Republiki Francuskiej ogłosiło sukces testu. Przed pociskiem (12 m długości, 54 t wagi) jeszcze test zasadniczy do wykonania z któregoś z SNLE. Planowane jest, że nowe pociski będą wprowadzane od 2025 r. Ich producente jest ArianeGroup. Koszt jednej rakiety M51.1 lub M51.2 (według źródeł otwartych) to ok. 120 mln USD.
Cztery SLNE to część francuskiego potencjału nuklearnego. Francja ma swoim arsenale 290 głowic nuklearnych i środki do ich transportowania i przenoszenia. Jako jedyne państwo, poza USA i Federacją Rosyjską, dysponuje lotniskowcem o napędzie atomowym. Spora część tego arsenału znajduje się w SLNE. Jedna rakieta M51 przenosi sześć głowic o mocy ok. 110-150 kiloton. M51.3 ma przenosić jeszcze silniejsze ładunki i jeszcze dalej niż mogą to zrobić rakiety M51 obecnie będące w użyciu... Na koniec dodajmy, że francuska strategia obronna zakłada użycie broni A tylko w razie jądrowego ataku na Francję.