Spis treści
Czym jest Artykuł 4 Paktu Północnoatlantyckiego?
Pakt Północnoatlantycki, podpisany 4 kwietnia 1949 roku w Waszyngtonie, stanowi fundament zbiorowej obrony Zachodu. Jego rdzeniem jest Artykuł 5, ale Artykuł 4 pełni rolę prewencyjną, to mechanizm konsultacji, który pozwala członkom sojuszu na wspólne omówienie zagrożeń bezpieczeństwa, zanim dojdzie do eskalacji. Brzmi on:
„Strony będą się konsultowały ze sobą, ilekroć któraś z nich uzna, że wystąpiło zagrożenie dla bezpieczeństwa pokojowego, integralności terytorialnej lub niepodległości politycznej którejkolwiek z nich”.
W odróżnieniu od Artykułu 5, który obliguje do traktowania ataku na jednego członka jako ataku na wszystkich, Artykuł 4 nie nakłada automatycznych zobowiązań militarnych. Jest to narzędzie dyplomatyczne, służące budowaniu konsensusu. Od inwazji Rosji na Ukrainę w 2022 roku, Artykuł 4 został uruchomiony kilkakrotnie – m.in. przez Polskę, kraje bałtyckie i Turcję w odpowiedzi na hybrydowe prowokacje Moskwy. W przypadku krajów bałtyckich po aneksji Krymu, Rosja intensyfikowała dezinformację w Estonii, Łotwie i Litwie, poprzez fałszywe doniesienia o „prowokacjach NATO”. W przypadku Polski i Turcji było to naruszenia przestrzeni powietrznej, ale użyto także tego artykułu po ataku Rosji na Ukrainę w 2022 roku.
Incydent z 9-10 września 2025 roku idealnie ilustruje jego znaczenie. Według premiera Donalda Tuska, 19 rosyjskich dronów wkroczyło na terytorium Polski, powodując uszkodzenia w miejscowościach jak Wyryki czy Wohyn. Polska wraz z sojusznikami zestrzeliła kilka z nich, a sekretarz generalny Mark Rutte nazwał działanie Rosji jako "absolutnie lekkomyślne i niebezpiecznym" aktem. Rosja zaprzecza, twierdząc o "braku dowodów", ale sojusznicy, w tym Niemcy i UE, wskazują na celowość prowokacji.
Proces uruchomienia Artykułu 4 krok po kroku
Uruchomienie Artykułu 4 to precyzyjny mechanizm, zaprojektowany do szybkiej reakcji bez eskalacji konfliktu. Jak więc on przebiega?
- Identyfikacja zagrożenia: Członek NATO, jak Polska, ocenia sytuację jako potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa. W naszym przypadku to naruszenie przestrzeni powietrznej przez drony. Decyzja zapada na najwyższym szczeblu, np. podczas nadzwyczajnego posiedzenia rządu, z udziałem szefa Sztabu Generalnego gen. Wiesława Kukuły.
- Oficjalne wezwanie do konsultacji: Dotknięty kraj notyfikuje sekretarza generalnego NATO (obecnie Marka Ruttego) i przewodniczącego Rady Północnoatlantyckiej (NAC). W Polsce Tusk ogłosił to 10 września, żądając natychmiastowych rozmów.
- Zwoływanie Rady Północnoatlantyckiej: NAC, składająca się z ambasadorów 32 państw członkowskich, zbiera się w trybie pilnym osobiście w Brukseli lub wirtualnie. Konsultacje muszą rozpocząć się w ciągu 24-48 godzin.
- Dyskusje i wymiana informacji: Sojusznicy dzielą się wywiadami, analizami (np. szczątki dronów są badane) i ocenami ryzyka. Polska podkreśliła, że drony wleciały z Białorusi.
- Opracowanie zaleceń: Na podstawie dyskusji NAC formułuje rekomendacje od dyplomatycznych protestów po wzmocnienie obecności militarnej (np. więcej patroli powietrznych). Nie ma głosowania, decyzje opierają się na konsensusie.
- Wdrożenie i monitoring: Wyniki konsultacji przekładają się na działania, jak zwiększone sankcje czy ćwiczenia NATO. Proces kończy się, gdy zagrożenie ustanie, ale może prowadzić do dalszych kroków, w tym Artykułu 5.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych przekazało 11 września, że na wniosek Polski zwołane zostanie nadzwyczajne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez Rosję.
Co wnosi Artykuł 4 po zatwierdzeniu? Korzyści i implikacje
Kiedy konsultacje w ramach Artykułu 4 dobiegają końca, NATO wypracowuje wspólne stanowisko, które ma realny wpływ na bezpieczeństwo. To trochę jak zwołanie rady rodzinnej w obliczu kryzysu nie zawsze kończy się to rewolucją, ale pozwala wszystkim mówić jednym głosem. W przypadku incydentu z rosyjskimi dronami nad Polską 9-10 września 2025 roku, efektem było jasne przesłanie: NATO jest zjednoczone, a prowokacje Moskwy nie pozostaną bez odpowiedzi.
Polecany artykuł:
Sekretarz generalny Mark Rutte podkreślił, że sojusz będzie bronił „każdego cala” swojego terytorium, co jest sygnałem dla Kremla, że granice nie są tylko liniami na mapie.
Ten mechanizm działa jak tarcza dyplomatyczna wzmacnia solidarność, zanim ktokolwiek sięgnie po broń. Polska, która po naruszeniu przestrzeni powietrznej przez 19 dronów musiała zmierzyć się z realnym zagrożeniem, zyskała nie tylko moralne wsparcie sojuszników, ale i konkretne obietnice. Mówi się o zwiększeniu patroli powietrznych nad wschodnią flanką, a nawet przyspieszeniu prac nad europejskim systemem antydronowym, o który od dawna apeluje prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. To praktyczne kroki, które mogą uchronić nas przed kolejnymi incydentami, jak ten w Wyrykach, gdzie uszkodzony dach domu przypomina o kruchości pokoju.
Kaja Kallas mówi o „najpoważniejszym naruszeniu od początku wojny”. Największą wartością jest jednak prewencja. Dzięki tym rozmowom NATO może działać, zanim konflikt wymknie się spod kontroli. Polska, która od lat żyje w cieniu rosyjskich prowokacji, zyskała pewność, że nie jest sama.
Czy Artykuł 4 to preludium do Artykułu 5?
Artykuł 4 nie jest automatycznym wstępem do Artykułu 5, ale w pewnych sytuacjach może być jego cieniem. Oba artykuły łączy wspólny cel: ochrona bezpieczeństwa członków NATO. Jednak ich natura i konsekwencje są różne, a granica między nimi zależy od skali zagrożenia i politycznej woli sojuszników. Jak było już wypomniane, artykuł 4 jest narzędziem dyplomatycznym.
Artykuł 5, nazywany „sercem” NATO, to deklaracja zbiorowej obrony, tak więc atak na jednego członka to atak na wszystkich. Uruchomiono go tylko raz, po zamachach z 11 września 2001 roku. W odróżnieniu od Artykułu 4, który opiera się na konsultacjach i konsensusie, Artykuł 5 oznacza gotowość do działań militarnych od wysłania wojsk po użycie siły (choć nie zawsze musi tak być). Bo brzmi on tak:
"Strony zgadzają się, że zbrojna napaść na jedną lub więcej z nich w Europie lub Ameryce Północnej będzie uznana za napaść przeciwko nim wszystkim; w związku z tym zgadzają się, że w przypadku gdy taka zbrojna napaść nastąpi, każda z nich, w wykonaniu prawa do indywidualnej lub zbiorowej samoobrony, uznanego przez artykuł 51 Karty Narodów Zjednoczonych, udzieli pomocy Stronie lub Stronom napadniętym, podejmując niezwłocznie, samodzielnie lub w porozumieniu z innymi Stronami, działania, jakie uzna za konieczne, łącznie z użyciem siły zbrojnej, w celu przywrócenia i utrzymania bezpieczeństwa obszaru północnoatlantyckiego. Każda taka zbrojna napaść oraz wszystkie podjęte w jej wyniku środki będą niezwłocznie zgłoszone Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Środki te zostaną zakończone, gdy Rada Bezpieczeństwa podejmie działania konieczne dla przywrócenia i utrzymania międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa”.
Polski incydent z dronami, choć poważny, nie spełniał kryteriów „zbrojnego ataku” wymaganego dla Artykułu 5. Eksperci, jak John R. Deni z Atlantic Council, podkreślają, że Artykuł 4 nie jest „drabiną” do Artykułu 5, ale pełni rolę ostrzegawczą. To sposób na pokazanie jedności i wysłanie sygnału agresorowi, że sojusz jest gotowy, ale woli deeskalację.
Ryzyko eskalacji rośnie, gdy prowokacje się powtarzają. Senator USA Dick Durbin zauważył: „Putin testuje naszą cierpliwość”. Artykuł 4 działa jak bufor – daje czas na reakcję, zanim konflikt przekroczy punkt krytyczny. W polskim kontekście, gdzie granica z Białorusią i Rosją to linia frontu hybrydowej wojny, Artykuł 4 jest narzędziem stabilizacji, ale przypomina, że Artykuł 5 czai się w tle, jeśli granice zostaną przekroczone. To nie preludium, lecz ostrzeżenie NATO jest gotowe, ale woli rozmawiać, zanim sięgnie po broń.