Rosyjskie drony nad Polską. Czy to zapowiedź większej gry Putina?

2025-09-10 19:12

W nocy z 9 na 10 września 2025 roku polska przestrzeń powietrzna została wielokrotnie naruszona przez rosyjskie drony, co wywołało natychmiastową reakcję polskich sił zbrojnych i NATO. Incydent ten, bezprecedensowy w skali od początku wojny na Ukrainie, rodzi pytania o intencje Rosji i potencjalne zagrożenie dla wschodniej flanki Sojuszu. Czy to początek celowych działań Moskwy wymierzonych w Polskę i preludium do poważniejszych prowokacji podczas ćwiczeń Zapad-2025?

Putin, atak dronów

i

Autor: Shutterstock, AP, Wojtek Jargiło/ PAP

W nocy z 9 na 10 września 2025 roku Polska znalazła się w trudnej sytuacji. Po raz pierwszy w stronę naszego kraju skierowano grupę dronów, głównie wabików typu Gerbera, które naruszyły polską przestrzeń powietrzną. Według Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych (DORSZ), incydent miał miejsce w trakcie zmasowanego ataku Rosji na Ukrainę. Premier Donald Tusk poinformował o 19 naruszeniach, z których część zakończyła się zestrzeleniem dronów przez polskie i sojusznicze siły, w tym holenderskie myśliwce F-35. Szczątki dronów odnaleziono w kilku miejscowościach, m.in. w Czosnówce, Wyrykach i Wohyniu. Jeden z nich uszkodził budynek mieszkalny. Polska zareagowała zdecydowanie, czasowo zamykając cztery lotniska i wnioskując o konsultacje w ramach artykułu 4. Traktatu Północnoatlantyckiego.

Incydent, określony przez polskie władze jako „akt agresji”, budzi obawy o intencje Rosji i jej długoterminowe plany wobec wschodniej flanki NATO. Można przypuszczać, że był to element celowych działań wymierzonych nie tylko w Polskę, ale także w cały Sojusz, a przede wszystkim test reakcji NATO. Rosja zdaje się sondować, na ile może sobie pozwolić, korzystając z percepcji braku zdecydowanej odpowiedzi Zachodu. Niewykluczone, że bardziej stanowcze działania społeczności międzynarodowej mogłyby zapobiec eskalacji takich incydentów.

Polska, jako kluczowy kraj na wschodniej flance NATO, jest szczególnie narażona na rosyjskie prowokacje. Bliskość konfliktu na Ukrainie, strategiczne znaczenie Rzeszowa jako centrum logistycznego dla dostaw broni oraz konsekwentna polityka Warszawy wobec Moskwy czynią Polskę głównym celem takich działań. Incydent z dronami może być próbą przetestowania polskiej obrony przeciwlotniczej, która, mimo postępu, wciąż boryka się z niedostatkami w systemach antydronowych.

Zapad-2025 i rosyjskie prowokacje

Ćwiczenia Zapad-2025, zaplanowane na 12 września 2025 roku, mają na celu nie tylko doskonalenie zdolności militarnych Rosji, ale także wysyłanie sygnałów politycznych i militarnych. Ich zadaniem jest zastraszenie sąsiadów, w tym Polski, oraz destabilizacja regionu. Incydent z dronami może stanowić element przygotowań do tych manewrów, będąc jednocześnie testem reakcji NATO. Niepewność co do dalszych działań Rosji – czy ograniczą się do naruszeń przestrzeni powietrznej, czy obejmą np. testy broni jądrowej lub przekroczenie granicy przez rosyjskie jednostki – potęguje niepokój. To właśnie ta niepewność daje Kremlowi strategiczną przewagę.

Rosja od początku wojny na Ukrainie stosuje taktykę prowokacji, regularnie naruszając przestrzeń powietrzną państw NATO, takich jak Polska, Rumunia czy kraje bałtyckie. Wcześniejsze incydenty w latach 2023 i 2024 były często bagatelizowane jako przypadkowe. Jednak skala i charakter ataku z 9 na 10 września – z udziałem ponad 20 dronów, z których niektóre manewrowały i zostały odnalezione w różnych częściach Polski – wskazuje na celowe działanie, jak zauważył generał Drewniak w rozmowie z Portalem Obronnym.

Rosja przetestowała reakcję Polski i NATO, uzyskując odpowiedź na pytanie, jak daleko może się posunąć. Pytanie, jakie wnioski wyciągnie Moskwa, pozostaje otwarte. Czy uzna, że poza oburzeniem i stratą kilkunastu tanich dronów może kontynuować podobne prowokacje, bawiąc się z NATO w „kotka i myszkę”? Czy może reakcja Sojuszu, np. poprzez wzmocnienie wschodniej flanki systemami antydronowymi, rakietowymi czy dodatkowymi samolotami, odstraszy Rosję? Zbagatelizowanie tego incydentu przez NATO mogłoby jedynie zachęcić Kreml do dalszych działań. Dlatego konieczne jest wzmocnienie obronności regionu. Czas na miękką politykę minął.

Cieszy fakt, że według słów premiera Tuska po rozmowach z sojusznikami Polska przyjęła propozycje konkretnego wsparcia obrony powietrznej naszego kraju. Zaś wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz poinformował, że rozmawiał z ministrami obrony: Wielkiej Brytanii, Szwecji, Niemiec, Włoch, Finlandii, Słowacji, Czech, Litwy, Łotwy i Ukrainy, gdzie wszyscy zapewnili o wsparciu dla naszych zdecydowanych działań - podkreślił minister.

Rosjanie ćwiczą ataki na Polskę

Wszytko w rękach Trumpa

Prezydent USA Donald Trump we wpisie na swoim portalu Truth Social napisał komentując całą sprawę:

„O co chodzi z Rosją, naruszającą przestrzeń powietrzną Polski za pomocą dronów? Zaczyna się!” - brzmi wpis zamieszczony przez prezydenta USA.

Wcześniej Biały Dom przekazał, że Trump śledzi informacje dochodzące z Polski i zamierza odbyć rozmowę na ten temat z prezydentem RP Karolem Nawrockim. Solidarność z Polską wyraził natomiast stały przedstawiciel USA przy NATO Matthew Whitaker.

„Jesteśmy z naszymi sojusznikami z NATO w obliczu tych naruszeń przestrzeni powietrznej i będziemy bronić każdego cala terytorium NATO” - zapewnił Whitaker na portalu X. Była to pierwsza oficjalna reakcja przedstawiciela Waszyngtonu na ten temat.

W momencie pisania tego tekstu odbyła się już rozmowa Donalda Trumpa z Karolem Nawrockim, jak powiedział prezydent Nawrocki: rozmowy potwierdziły jedność sojuszniczą. Nie ulega jednak wątpliwości, że decyzje administracji amerykańskiej mogą znacząco wpłynąć na dalsze działania Rosji. Władimir Putin zdaje się respektować przede wszystkim siłę militarną i polityczną Stanów Zjednoczonych. USA dysponują szerokim wachlarzem narzędzi, które mogłyby skłonić Rosję do negocjacji na warunkach Zachodu – od zaostrzenia sankcji, przez znaczące wzmocnienie wsparcia militarnego dla Ukrainy, po rozmieszczenie dodatkowych sił na wschodniej flance NATO. Symbolicznym krokiem mogłoby być włączenie Polski do programu Nuclear Sharing, co jasno wyznaczyłoby granice, których Rosja nie mogłaby przekroczyć.

Administracja amerykańska oraz państwa europejskie muszą uświadomić sobie, że Putin nie dąży do zakończenia wojny na Ukrainie, lecz chce prowadzić ją na własnych zasadach. Dopóki Zachód będzie wykazywał słabość lub nadmierną ostrożność wobec Rosji, incydenty takie jak naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej mogą się nasilać, a nawet eskalować do poważniejszych zdarzeń, w tym ataków na infrastrukturę krytyczną lub ofiar wśród ludności cywilnej. Dlatego NATO musi zareagować zdecydowanie, odchodząc od polityki powściągliwości wobec Kremla.

Naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony może być zwiastunem poważniejszych prowokacji. Putin testuje granice NATO, a nadchodzące ćwiczenia Zapad-2025, zaplanowane na 12 września 2025 roku, mogą stanowić okazję do dalszych działań destabilizujących. Choć eskalacja nie musi nastąpić podczas tych manewrów, ryzyko wzrasta z każdym kolejnym incydentem. Polska i NATO muszą działać wspólnie, wzmacniając obecność militarną w regionie, inwestując w nowoczesny sprzęt, w tym systemy antydronowe, oraz wywierając większy nacisk polityczny i militarny na Rosję. Kluczowe jest unikanie paniki i obaw, że takie działania sprowokują Putina, to właśnie przejawy słabości zachęcają go do dalszych prowokacji.

Rosja konsekwentnie wykorzystuje defensywny charakter NATO, które ogranicza się do reagowania na jej działania. Putin dąży do destabilizacji i narzucania własnej woli, testując granice Sojuszu. Od zdecydowanej postawy NATO zależy, czy Rosja ograniczy się do incydentów z dronami, czy też sięgnie po bardziej agresywne środki, takie jak rakiety, czołgi czy samoloty. Czas na zmianę podejścia – NATO musi przejść od obrony do bardziej asertywnej polityki, która jasno pokaże, że granice Sojuszu są nienaruszalne.

Portal Obronny SE Google News