Do naruszeń doszło w trakcie zmasowanego ataku Rosji na cele na Ukrainie. Według oficjalnych komunikatów, polską przestrzeń powietrzną przekroczyło od 7 do 23 dronów, z których część została zestrzelona przez polskie i sojusznicze siły, w tym holenderskie myśliwce F-35. Pierwsze wtargnięcie odnotowano około 23:30 we wtorek, a ostatnie o 6:30 w środę. Szczątki zestrzelonych dronów odnaleziono m.in. w miejscowościach Czosnówka, Wyryki, Wohyń, Krzywowierzba-Kolonia, Mniszków, Cześniki i Wielki Łan. W Wyrykach jeden z dronów uszkodził dach domu mieszkalnego, na szczęście obyło się bez ofiar. W odpowiedzi na zagrożenie czasowo zamknięto cztery polskie lotniska: Chopina i Modlin w Warszawie, Rzeszów-Jasionka oraz Lublin.
Premier Donald Tusk, informując o sytuacji w Sejmie, podkreślił skuteczność działań wojska i brak ofiar, ale wskazał na ryzyko eskalacji konfliktu. Wraz z prezydentem Karolem Nawrockim podjęto decyzję o uruchomieniu artykułu 4. Traktatu Północnoatlantyckiego, co umożliwi konsultacje z sojusznikami NATO w sprawie zagrożenia bezpieczeństwa. Prezydent Nawrocki zapowiedział zwołanie Rady Bezpieczeństwa Narodowego w ciągu 48 godzin, określając incydent jako „bezprecedensowy moment w historii NATO i Polski”. Szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas oraz przywódcy Francji, Włoch, Hiszpanii, Czech, Szwecji i Finlandii wyrazili solidarność z Polską, potępiając rosyjskie działania jako „nieakceptowalne” i „lekkomyślne”. Sekretarz generalny NATO Mark Rutte wezwał Rosję do zaprzestania eskalacji, podkreślając gotowość Sojuszu do obrony każdego centymetra terytorium.
Rosja zaprzecza oskarżeniom, a jej chargé d’affaires w Polsce Andriej Ordasz nazwał je „bezpodstawnymi”, twierdząc, że brak dowodów na rosyjskie pochodzenie dronów. Ukraiński minister spraw zagranicznych Andrij Sybiha oraz prezydent Wołodymyr Zełenski wskazali, że incydent świadczy o rosnącym poczuciu bezkarności Putina i konieczności zaostrzenia sankcji. Amerykański kongresmen Joe Wilson nazwał naruszenie „aktem wojny”, apelując do prezydenta Trumpa o sankcje, które zdławią rosyjską machinę wojenną.
Incydent wywołał także wzmożoną aktywność dezinformacyjną ze strony Rosji, co podkreślił rzecznik rządu Adam Szłapka. Polskie służby kontynuują poszukiwania szczątków dronów, a wojsko pozostaje w stanie podwyższonej gotowości, monitorując sytuację.
O całą sytuację z dronami rosyjskimi, które naruszyły przestrzeń powietrzną, Portal Obronny zapytał generała brygady, pilota rezerwy Tomasza Drewniaka, byłego Inspektor Sił Powietrznych.
Jak powiedział generał Drewniak w pytaniu, co Rosja chciała uzyskać, wysyłając drony w kierunku Polski?
"Tego chyba nikt dokładnie nie wie. Dotychczas, gdy drony pojawiały się nad Polską, Rosja zawsze twierdziła, że straciła nad nimi kontrolę z powodu jakichś problemów technicznych, a ich celem była Ukraina. Budowała narrację, że to przypadkowe incydenty, oczywiście bez przeprosin. Jednak wysłanie dronów bezpośrednio w stronę Polski sprawia, że Rosja nie może już używać argumentu, że o niczym nie wie. Tym działaniem wywołała potężną burzę przeciwko sobie, co może skutkować tym, że państwa, które dotychczas wahały się, czy wspierać Ukrainę, przestaną się wahać i dołączą do szerszej koalicji na rzecz Ukrainy. To z kolei może stworzyć dla Rosji poważny problem".
Jak mówił dalej generał:
"Skoro Rosja zdecydowała się na taki krok, musiała mieć plan, bo nie sądzę, by przypadkowo wysłała tak dużą liczbę dronów w naszym kierunku – to raczej nie wchodzi w grę. Myślę, że Rosja chciała osiągnąć dwa lub trzy cele. Po pierwsze, przetestować nasze zdolności do wykrywania i zwalczania dronów oraz proces podejmowania decyzji. Po drugie, prawdopodobnie chciała sprawdzić, jak działają sojusznicy w naszym kraju. Według przekazanych informacji w zestrzeleniu dronów brały udział holenderskie F-35. To dla Rosjan istotna informacja, że procedury sojusznicze działają, a samoloty NATO w Polsce nie tylko patrolują i wykrywają, ale także są gotowe zestrzeliwać cele. Warto zauważyć, że użycie uzbrojenia przez samoloty na terytorium innego państwa, to skomplikowana kwestia prawna. Tego typu przypadki zdarzają się niezwykle rzadko w historii. Mamy więc element taktyczny, operacyjny, a także polityczny, bo co zrobi NATO? Trwają już konsultacje w ramach artykułu 4. Myślę, że z tych konsultacji wynikną konkretne decyzje, ponieważ ich celem jest podjęcie określonych działań".
Generał Drewniak pytany, czy dobrze się stało, że polskie wojsko wraz z sojusznikami zestrzeliło rosyjskie drony, powiedział:
"Trzeba by zobaczyć to, co widzieli moi koledzy w mundurach na różnych wskaźnikach. Moim zdaniem podjęte decyzje były całkowicie racjonalne. Wcześniej na różne zaczepki ze strony Rosji reagowaliśmy bardzo umiarkowanie. Niektórzy uważali, że to przejaw słabości, ale ja sądzę, że była to adekwatna reakcja. Tym razem, gdy okazało się, że drony zmierzają do Polski i nie jest to pomyłka nawigacyjna, pokazaliśmy, że potrafimy je zestrzelić i obronić własne terytorium przed nalotem dronów z Federacji Rosyjskiej. Unikam słowa „atak”, które automatycznie kojarzy się z wojną. Ale czy Putin chce rozszerzyć konflikt takim działaniem? Myślę, że to bardzo ryzykowne z jego strony. Ale patrząc na to, co Rosja robi w ostatnich latach, nasza logika nie zawsze znajduje zastosowanie w przypadku Moskwy".
Polecany artykuł:
Generał pytany o wnioski z całego tego zdarzenia powiedział:
"Nie wiemy dokładnie, ile obiektów wykryto, te informacje dopiero spływają ani jakie systemy zostały użyte – czy tylko nasze, czy także sojusznicze. Pamiętajmy, że w naszej przestrzeni powietrznej operuje australijski samolot AWACS. Australijczycy zapewne przysłali go celowo, bo obawiają się podobnych sytuacji u siebie. Choć dystanse są inne, to np. istnieje u nich jakieś ryzyko wystąpienia okrętu wokół Australii, który może odpalić rój dronów. Australia również wyciąga z tego wnioski. Moi koledzy w mundurach na pewno przeanalizują, co można ulepszyć – czy przesunąć radary, wzmocnić system dowodzenia, czy poziom decyzyjności był odpowiedni. To dziesiątki pytań, które weryfikują się w realnych działaniach. Można przeprowadzać wiele ćwiczeń, ale dopiero takie sytuacje, jak ta dzisiejszej nocy, pokazują, czy założenia sprawdzają się w praktyce. Uważam, że dobrze się stało, że użyto uzbrojenia, pokazując jednoznacznie zdolność do jego użycia – zarówno polskiego, jak i NATO-wskiego. To bardzo ważne".
