Zachodnia kroplówka dla Ukrainy z pocisków do artylerii lufowej. Zełenski nie kryje rozczarowania

2024-03-01 7:20

Nazwijmy to po imieniu: prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski pożalił się, podczas wspólnej konferencji prasowej w Kijowie z premierem Bułgarii Nikołajem Denkowem, na obiecane dostawy z Zachodu pocisków artyleryjskich. Do końca 2024 Unia Europejska obiecała, że do Sił Zbrojny Ukrainy (SZU) trafi milion pocisków natowskiego (155 mm) i rosyjskiego (152 mm) kalibru. Na razie UE udało się – podkreślił Zełenski – zrealizować 30 proc. obietnicy.

pociski 155 mm, artyleria, amunicja, ddziała, haubice

i

Autor: Open Source

Przypomnijmy, że taką przywódcy państw unijnych złożyli pod koniec marca 2023 r. Do końca roku 2024 jest jeszcze dziesięć miesięcy, więc… No niekoniecznie. Nie ma dobrych wiadomości, przede wszystkim dla SZU, w tej materii. Szczególnie po tym, jak niedawno szef unijnej dyplomacji Josep Borrell oznajmił, że w tym roku uda się dostarczyć pół miliona pocisków, choć z początkiem roku stwierdził, że obietnica zostanie w pełni zrealizowana.

W sytuacji, gdy dobowo SZU może strzelić w przeciwnika 2 tys. pocisków, a ten ostrzeliwuje w tym czasie 6 tys., to można zrozumieć rozgoryczanie Zełenskiego. Czy uwagi ministra spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeby, że przyczyną nie jest brak woli politycznej, tylko „żałosny stan przemysłu obronnego” UE i „bardzo dużo niezsynchronizowanych spraw, biurokracji” też można uznać za uzasadnione? Tu raczej opinie mogą być podzielone.

Zaznaczyć trzeba, że SZU nigdy nie miały tyle amunicji do artylerii lufowej, ile by potrzebowały. Czy dla unijnego, a także amerykańskiego, przemysłu zaspokojenie potrzeb SZU jest wielkim problemem. Tak wielkim, że nie może on sobie z nim poradzić?

– Pewnie Pakt mógłby sobie poradzić, gdyby w państwach członkowskich doszło do militaryzacji przemysłu i przestawienia przemysłu zbrojeniowego na tory produkcji wojennej. Dla mnie jest niezrozumiałe, że nie udało się Zachodowi – NATO i Unii Europejskiej – pójść, że tak powiem, tropem rosyjskim. Rosjanie kupują amunicję od sąsiadów i mają czym strzelać. Czy USA i Unia Europejska, kraje unijne nie mogłyby zrobić dokładnie tego samego? Nie mogłyby kupić dla Ukrainy amunicję u zewnętrznych producentów? - pytał retorycznie, w rozmowie z Portalem Obronnym, b. prezydent RP Bronisław Komorowski.

Kułeba, uważa, że przyczyną tego, że jest z amunicją od Zachodu, jak jest, nie jest brak woli politycznej. Brak woli – z pewnością nie leży u podstaw tego, że realizacja dostaw miliona pocisków jest, delikatnie stwierdzając, dość poważnie zagrożona. Przestawienie zachodniej gospodarki, jak to uczyniono w znacznej mierze w Rosji, jest już zagadnieniem natury czysto politycznej – szeroko to ujmując, bez wdrażania się w szczegóły.

Dwa lata wojny w Ukrainie. Protest przed Ambasadą Rosji w Warszawie

Owszem po 2024 r. produkcja amunicji artyleryjskiej w zachodnich zakładach zbrojeniowych ma się nader znacznie zwiększyć. Tylko trzeba sobie postawić pytanie: czy nie będzie ten wzrost produkcji nieco po czasie?

Pod koniec stycznia agencja prasowa Ukrinform podała, że od marca 2024 UE dostarczyły Ukrainie 330 tys. pocisków z własnych zapasów (z rezerw zatem, a nie bieżącej produkcji), a oczekuje się, że wkrótce kolejne 200 tys. zostaną dostarczone w ramach już zawartych kontraktów i wspólnych zamówień.

Europejska Agencja Obrony zawarła już 60 umów ramowych na wspólne zamówienie pocisków 155 mm na łączną kwotę 1,5 mld euro i nadal zachęca państwa członkowskie do składania kolejnych zamówień. Problem w tym, że od składania zamówień do wyprodukowania droga krótka nie jest, szczególnie, gdy europejski przemysł zbrojeniowy nieformalnie, więc powoli (może stąd ta uwaga Kułeby o „biurokracji”?) rozpędza się.

Rozpędza się? No nie wiem, czy jest to trafne określenie…

Skąd te wątpliwości? Dajmy przykład.

Niemiecki koncern Rheinmetall AG obwieścił, że zamierza Ukrainie dostarczać amunicję średniego i dużego kalibru. Średni jest potrzebny, ale duży jeszcze bardziej. Na swojej stronie internetowej producent podał, że już dostarczył dla SZU „kilkadziesiąt tysięcy pocisków 155 mm”, a w tym roku dostarczyć planuje „kolejne dziesiątki tysięcy” sztuk. Dobre i to – można powiedzieć...

Jednak to mizerna kroplówka przy czeskim zaangażowaniu. O tym, w artykule poniżej. Przypomnijmy, że Czechy namierzyły źródło dostaw amunicji 152 i 122 mm (a więc kalibrów rosyjskich). Prezydent Czeskiej Republiki oznajmił (w połowie lutego), że do Ukrainy może trafić pół miliona sztuk w ciągu kilku tygodni, jeśli tylko Czechom „uda się zapewnić finansowanie u partnerów w USA, Niemczech, Szwecji i innych krajach”. Jeśli… Bo z finansowaniem ze źródeł amerykańskich różnie może być...

Sonda
Będzie pomoc USA dla Ukrainy?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki