Putin o atakach terrorystycznych: Uderzyło ISIS, ale winna jest Ukraina i Zachód

2024-03-25 13:31

Władimir Putin potrzebował 20 godzin, aby przygotować oficjalny przekaz po zamachu na Krokus City Hall pod Moskwą, gdzie zginęło około 150 osób. Nieważne, że do ataku przyznał się afgański odłam ISIS. Kreml i tak obwinia Ukrainę. - Terroryści przemieszczali się w kierunku Ukrainy, gdzie po drugiej stronie mieli przygotowane "okno" do przekroczenia granicę. Wszyscy zostali aresztowani – powiedział Putin w sobotnim przemówieniu.

Vladimir Putin

i

Autor: AP Photo (2) Vladimir Putin

Spis treści

  1. Afgańskie ISIS i ostrzeżenia USA
  2. Rosyjskie odwrócenie narracji. ISIS to Ukraina, a Ukraina to NATO?
  3. Propagandowa wojna Rosji z Zachodem

Władimir Putin potrzebował 20 godzin, aby przygotować oficjalny przekaz po zamachu na Krokus City Hall pod Moskwą, gdzie zginęło około 150 osób. Nieważne, że do ataku przyznał się afgański odłam ISIS. Kreml i tak obwinia Ukrainę. - Terroryści przemieszczali się w kierunku Ukrainy, gdzie po drugiej stronie mieli przygotowane "okno" do przekroczenia granicę. Wszyscy zostali aresztowani – powiedział Putin w sobotnim przemówieniu.

Służba bezpieczeństwa FSB podała, że terroryści mieli kontakty na Ukrainie. Jednocześnie podaje, że byli narodowości tadżyckiej. Czemu mieliby przekraczać mocno nadzorowaną granicę z Ukrainą, skoro łatwiej byłoby im zniknąć, również wizualnie, wśród podróżujących w stronę Kaukazu? Czy nawet przez Białoruś uciekać do krajów bałtyckich lub Polski, jeśli już wybraliby ten kierunek. Ale logika nie jest ważna. Ważne jest utrzymanie trzech podstawowych dziś narracji: zagrożenia terrorem islamskim, zagrożenia z zachodu i potrzeby władzy silnej ręki.

Afgańskie ISIS i ostrzeżenia USA

Zacznijmy od tego co wiadomo o napastnikach. Do ataku przyznał się odłam Państwa Islamskiego - Państwo Islamskie Chorasan, działający na obszarze Azji południowo-centralnej. Główny obszar jego aktywności jest Pakistan i Afganistan. W tym ostatnim pojawia się silny konflikt z Rosją, która współpracuje ze sprawującymi w tym kraju władzę Talibami. Ci zaś dość skutecznie zwalczają na swoim obszarze konkurencję, w tym Państwo Islamskie Chorasan (ISIS-K lub IS-PK). To wraz z ogólną walką Federacji Rosyjskiej z ekstremistami islamskimi daje pretekst do ataku. Typowa dla ISIS jest też metoda działania, czyli atak na cel cywilny, duże skupisko ludzi i maksymalizacja liczny ofiar.

Zarówno świadkowie jak i eksperci którzy obserwowali nagrania z ataku, wskazują na dobre zgranie i wyszkolenie oraz wyposażenie napastników. Działali oni planowo i metodycznie. Atak był skrzętnie i precyzyjnie zaplanowany a termin wybrano ze względu na bardzo dużą liczbę ludzi. Wszystko to wskazuje na doświadczenie w tego typu działaniach, dużą organizację i dość długie przygotowania do akcji.

Tą wersję potwierdza też fakt, że m.in. wywiad i służby specjalne USA wiedziały wcześniej o zagrożeniu w Rosji. 7 marca ambasada USA w Moskwie wydała alert dla obywateli znajdujących się w Rosji, wzywający ich do unikania dużych zgromadzeń, w tym koncertów, przez 48 godzin. Powodem miał być planowany zamach "ekstremistów".

Strzelanina pod Moskwą. Wiele ofiar śmiertelnych

Waszyngton poinformował też władze na Kremlu, zgodnie ze stosowaną od dawna polityką "obowiązku ostrzegania" o zagrożeniach terrorystycznych. Wojna Rosji z Ukrainą i wojna całego świata z terroryzmem to dla cywilizowanej części świata dwie różne rzeczy. Jednak nie dla Putina, który wówczas twierdził, że ostrzenia były prowokacją wymierzoną w zdestabilizowanie społeczeństwa i "przypominały szantaż".

Rosyjskie odwrócenie narracji. ISIS to Ukraina, a Ukraina to NATO?

Jedna z narracji rosyjskiej propagandy sugeruje wręcz, że Amerykanie informowali, bo byli zamieszani w planowanie i finansowanie ataku. Stąd wątek znacznych sum, jak na rosyjskie możliwości, które mieli dostać napastnicy z Krokus City Hall. Łączy się to oczywiście z narracją Kremla, zgodnie z którą Ukraina też jest zamieszana. Były doniesienia o furgonetce na ukraińskich tablicach, co było dość prostym i naiwnym przekazem. Nikt rozsądny, szczególnie mając coś do ukrycia, nie pojechałby do Moskwy samochodem z ukraińską rejestracją.

Obecna narracja kremlowskich mediów i propagandy mówi też, że Zachód stara się odwracać uwagę świata od rzekomej "współodpowiedzialności" Kijowa za zamach. Tym samym NATO, Europa i USA są kreowane na „sojusz zła”, który nie tylko „znał prawdę o zamachu” ale też „wspiera terroryzm”.

W ten sposób jednocześnie Kreml kreuje stan zagrożenia terrorystami, ale też ich wsparciem przez „zachodnie imperium zła”, działające ramię w ramię z „nazistowskim reżimem z Kijowa”. To zmaga obraz Rosji, jako oblężonej twierdzy, otoczonej przez barbarzyńców. Łączy się to płynnie i elegancko z piątkowym wywiadem rzecznika Kremla, Dmitrija Pieskowa, który stwierdził - Tak, zaczęło się jako „specjalna operacja wojskowa”, ale gdy tylko kolektywny Zachód stał się jej uczestnikiem po stronie Ukrainy, dla nas zamieniło się to w wojnę.

Propagandowa wojna Rosji z Zachodem

Zachód jest dziś więc nie tylko kreowany przez rosyjską propagandę na stronę uczestnika wojny po stronie „kijowskiej junty”, ale też na stronę "wspierającą terroryzm" oraz wcześniej "znającą prawdę" o zamachu. Do ugruntowanej już przez dekady niechęci wobec mieszkańców Kaukazu dołącza też pod wspólnym mianownikiem terrorystycznego zagrożenia niechęć i nienawiść wobec Ukrainy i Zachodu.

A najbliższym krajem tego „zachodniego sojuszu zła” jest dla Rosjan Polska. Ta Polska tradycyjnie w propagandzie Kremla „rusofobiczna”, stojąca na zachodniej rubieży Federacji Rosyjskiej. Polska zbrojąca się przeciw „miłującej pokój” Rosji, która jak mówił niedawno w wywiadzie Władimir Putin – nigdy nikogo nie zaatakowała. Taki obraz rzeczywistości trafia do milionów rosyjskich telewizorów, radioodbiorników, gazet i internetu.

Taka wizja świata zatruwa już umysły, korzystając ze śmierci 150 osób jako kolejnej cegiełki w murach oddzielających zwykłego Rosjanina od takiego rozumienia faktów, jakie nam wydaje się oczywiste i logiczne. Warto mieć to zawsze na uwadze, że ten sam mechanizm, choć skrojony pod lokalne umysły i emocje, jest kreowany przez propagandę rosyjską w Polsce i na całym świecie. W Polsce to niechęć wobec Ukrainy, NATO i UE. W Niemczech to niechęć wobec uchodźców, Ukrainy, USA i Polski… i tak dalej. Warto o tym pamiętać, kiedy przeczytacie coś internecie i postanowicie rozesłać wśród znajomych. Sensacyjne treści, krążące jako wirale, to często efekt ciężkiej pracy w bazie propagandy w Petersburgiem, a nie spontaniczna relacja anonimowego mieszkańca Berlina czy Białegostoku.

Sonda
Czy twoim zdaniem rosyjska propaganda ma duży wpływ na ludzi?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki