Spis treści
- Niepewność co do amerykańskich gwarancji
- Dylematy sojuszników
- Polska, Niemcy, Korea Południowa i Japonia chcą broni nuklearnej
- Ponad połowa Europejczyków sądzi, że ryzyko wojny na terytorium UE jest wysokie
Niepewność co do amerykańskich gwarancji
"Zwrot prezydenta USA w stronę Moskwy skłonił dawnych sojuszników od Berlina i Warszawy po Seul i Tokio do zmierzenia się z tym, co wydawało się nie do pomyślenia: w jaki sposób przygotować się na potencjalne wycofanie amerykańskiej tarczy nuklearnej" - pisze "Financial Times".
Zdaniem cytowanego przez "FT" Ankita Pandy z think tanku Carnegie Endowment rozpadł się konsensus wielkich mocarstw w sprawie nierozprzestrzeniania broni atomowej. W niektórych państwach sojuszniczych pojawiły się głosy, że własna broń atomowa może być "rozwiązaniem problemu amerykańskiej niepewności
Dylematy sojuszników
Profesor Lawrence Freedman z King's College w Londynie przypomina, że dylemat sojuszników nie jest nowy. Już Charles de Gaulle, uznając Waszyngton za niewiarygodnego partnera, rozwijał francuski program zbrojeniowy. Jednak dotychczas sojusznicy USA uznawali, że dążenie do własnej broni jądrowej jest zbyt trudne, kosztowne i zwraca na nich uwagę. "Takie było ich stanowisko w przeszłości. Problem polega teraz na tym, że ze względu na obecny, niezwykle poważny kryzys nie są pewni, czy będą mogli nadal (tak samo funkcjonować)" - zauważa Freedman.
Polska, Niemcy, Korea Południowa i Japonia chcą broni nuklearnej
"FT" analizuje sytuację w kilku krajach, w tym w Polsce. Przypomina wypowiedzi Donalda Tuska o potrzebie rozszerzenia "parasola atomowego" na Polskę i rozmowy Warszawy z Paryżem na temat wykorzystania francuskiej broni jądrowej do obrony europejskich sojuszników. Gazeta wspomina również propozycję prezydenta Andrzeja Dudy, by USA rozmieściły broń jądrową w Polsce, na co Waszyngton zareagował sceptycznie.
W Niemczech, Friedrich Merz, który wkrótce obejmie stanowisko kanclerza, sugerował, że Berlin powinien rozważyć możliwość współdzielenia broni jądrowej z Francją i Wielką Brytanią lub uzyskania od nich pomocy w zapewnieniu bezpieczeństwa nuklearnego. Niektórzy niemieccy politycy zaczęli się zastanawiać nad zakupem własnej broni jądrowej.
W Korei Południowej liderzy głównych partii opowiadają się za przygotowaniem kraju do szybkiej budowy lub pozyskania broni jądrowej w razie potrzeby. Minister spraw zagranicznych Czo Te Jeol "nie wykluczył" takiej możliwości. "Musimy przygotować się na wszystkie możliwe scenariusze" – uzasadnił.
Burmistrz Seulu Oh Se-hun, uważany za potencjalnego kandydata na prezydenta, w marcu zwrócił się do USA o zgodę na gromadzenie materiałów nuklearnych, podobnie jak zrobiła to Japonia. Korea Południowa ma najwyższej klasy specjalistów w dziedzinie energetyki jądrowej: zagęszczenie reaktorów elektrowni jądrowych w tym kraju jest najwyższe na świecie, podkreślił "FT".
Japonia, mimo że jako jedna z pierwszych podpisała Układ o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej, dzięki zaawansowanej energetyce jądrowej dysponuje dużymi zasobami materiałów, które mogłyby posłużyć do produkcji broni. Działania Korei Północnej, Chin i administracji Trumpa skłaniają japońskich decydentów do przemyśleń. Jednak, jak zauważa profesor Stephen Nagy z Międzynarodowego Uniwersytetu Chrześcijańskiego w Tokio, główna strategia Japonii nadal opiera się na amerykańskich gwarancjach bezpieczeństwa.
Ponad połowa Europejczyków sądzi, że ryzyko wojny na terytorium UE jest wysokie
Jak wynika z sondażu przeprowadzonego na zlecenie francuskiego portalu analitycznego Le Grand Continent, około 55 proc. Europejczyków sądzi, że ryzyko wojny na terytorium Unii Europejskiej jest wysokie. Badanie Eurobazooka objęło dziewięć państw unijnych: Włochy, Francję, Hiszpanię, Niemcy, Rumunię, Polskę, Holandię, Danię i Belgię; zostało zrealizowane 11-14 marca metodą CAWI na próbie 10 572 osób.
Największe obawy dotyczące wojny mają respondenci w Rumunii i Polsce; w obu państwach ponad połowa badanych odpowiedziała, że uznaje ryzyko wojny w UE za "dosyć wysokie". Le Grand Continent tłumaczy, że jest to bezpośrednio związane z położeniem tych państw, które sąsiadują z Ukrainą, odpierającą od ponad trzech lat rosyjską inwazję. Niemniej należy zaznaczyć, że taki sam odsetek Holendrów uważa, że ryzyko wojny w UE jest "dosyć wysokie".
W większości państw UE poczucie związane z możliwością wojny jest dominujące. Jedynym państwem, gdzie nie jest ono powszechne są Włochy.
Około 51 proc. badanych uznaje prezydenta USA Donalda Trumpa za wroga Europy, a jedynie 9 proc. uważa go za przyjaciela Starego Kontynentu. Ponadto 63 proc. zapytanych oceniło, że rządy Trumpa sprawiają, iż świat jest mniej stabilny. Z badania wynika też, że współpracownik Trumpa miliarder Elon Musk również jest negatywnie odbierany przez Europejczyków, ponieważ 79 proc. badanych nie ma do niego zaufania. Portal zwrócił uwagę, że złe zdanie o Musku mają również respondenci w Rumunii i Polsce, którzy nie są tak negatywnie nastawieni do nowej administracji USA, jak mieszkańcy innych państw UE.
W kwestii obronności 70 proc. badanych odpowiedziało, że Unia Europejska może liczyć jedynie na własne siły. Choć większość opowiada się za europejską strategią obronną to w Polsce, Włoszech czy Rumunii nie ma wielkiego przekonania do niezależności od USA w tej sferze. Le Grand Content tłumaczy to większą tolerancją obywateli tych państw na politykę Trumpa.
Za wspólną europejską armią opowiedziało się 60 proc. pytanych, przeciw było jedynie 19 proc. Zarazem polscy respondenci nie podzielają chęci reszty Europejczyków do rozwijania wspólnej armii i wolą polegać na armii swojego państwa. Polacy i Rumuni są również najbardziej przywiązani do sojuszy międzynarodowych takich jak NATO, czyli transatlantyckich.
62 proc. zapytanych Polaków odpowiedziało, że "należy koniecznie przeznaczyć 5 proc. PKB Unii Europejskiej na inwestycje w obronność, aby bronić się przed zagrożeniami militarnymi z zewnątrz". Jednak średni wynik badania wykazał, że tylko 43 proc. Europejczyków jest do tego przekonana. Zarazem Włosi znów okazali się nieprzekonani do angażowania w kwestie wojskowe, ponieważ 62 proc. stwierdziło, że "są ważniejsze wydatki" niż te na obronność.
Le Grand Continent zaznacza, że większość Europejczyków chce dalej wspierać Ukrainę mimo słabnącej pomocy dla tego kraju ze strony USA. Jednocześnie portal zauważył, że w trzech państwach - Francji, Rumunii, Włoszech - respondenci nie byli w większości przychylni Ukrainie.
Włochy po raz kolejny są dużym wyjątkiem w tym sondażu, ponieważ aż 59 proc. obywateli tego państwa wypowiedziało się przeciwko dostarczaniu Ukrainie pomocy wojskowej.
Większość respondentów jest za przyjęciem Ukrainy do Unii Europejskiej do 2030 roku - 56 proc. Taką opinię wyrazili respondenci z ośmiu państw. Jednak 55 proc. Francuzów nie podziela entuzjazmu mieszkańców innych krajów unijnych dla akcesji Ukrainy.
PM/PAP
