Spis treści
- Transakcyjne podejście Trumpa. Czy wrogość potrwa?
- Dlaczego Putin odrzucił warunki Trumpa?
- Rosja bez statusu pariasa?
- Obama o Ukrainie. Powrót do sceptycyzmu?
Czy cierpliwość Donalda Trump do Władymira Putina właśnie się kończy? Próby resetu w postaci wysyłania pewnych sygnałów jak ograniczenie pomocy dla Ukrainy utwierdziły tylko Putina w przekonaniu, że może wygrać i zwiększył swoje ataki na Ukrainę. To zaczyna coraz mniej podobać się Trumpowi i jego administracji, która jak — wskazywaliśmy wcześniej — chciała dokonać resetu, by pozyskać Moskwę do swoich planów względem Chin. Ale z tych prób raczej nic nie będzie, bo zarówno Donald Trump jak i jego administracja zaczynają dostrzegać, że Putin z nimi gra w grę i chce zakończyć wojnę na swoich zasadach. Może jesteśmy świadkami, tego samego co spotkało poprzednich prezydentów USA, czyli uświadomienia sobie, że Putin to nie jest partner, sojusznik to zagrożenie, z którym trzeba się zmierzyć.
Jak zauważa stacja CNN droga Trumpa od idealizowania rosyjskiego przywódcy do jego krytykowania to melodramatyczna historia spersonalizowanej geopolityki. Teraz jednak ma do czynienia z bezwzględnym przeciwnikiem, który podnosi stawkę nie za pomocą gróźb, ale ludzkiego życia, o czym świadczą nasilające się ataki dronów na Kijów.
Transakcyjne podejście Trumpa. Czy wrogość potrwa?
Jak zauważa CNN, Trump ma tak transakcyjny charakter względem polityki i chociaż mówi o pomocy Ukrainie w obronie, trudno sobie wyobrazić, aby jego przemiana sięgnęła dziesiątek miliardów dolarów pomocy wojskowej i finansowej wysłanej do Kijowa przez Kongres USA za rządów Bidena. Jednak coś w tej kwestii zaczyna się zmieniać i Trump po raz pierwszy chce skorzystać z nadzwyczajnych uprawnień, prezydent powiedział NBC News, że dzięki NATO zawarł umowę o wysłaniu do Kijowa nowych rakiet do systemów Patriot, które są bardzo potrzebne do odparcia rosyjskich ataków na cele cywilne.
„Wysyłamy broń do NATO, a NATO płaci za tę broń w stu procentach” – powiedział prezydent. „Wyślemy rakiety Patriot do NATO, a NATO zajmie się ich dystrybucją” – dodał.
Jak napisało CNN:
"Wygląda na to, że Trump osiągnął punkt zwrotny. Przeszedł od niepojętego obwiniania ofiary wojny, Ukrainy, do oskarżania agresora, Rosji, o niepotrzebne jej przedłużanie".
Pytanie brzmi, w jaki sposób zmienia to politykę USA wobec wojny i Rosji, a także próby Trumpa, by wymusić amerykańskie przywództwo, a także politykę wewnętrzną wokół Ukrainy? - zastanawia się Stephena Collinsona na łamach CNN.
Samo to, że Trump chce wydać oświadczenie w przyszłym tygodniu na temat Rosji oraz nazwał wypowiedzi rosyjskiego przywódcy Władimira Putina na temat Ukrainy „bzdurami” i zapowiedział wysłanie „więcej broni” do Kijowa, wskazują, że coś się zmienia.
Dlaczego Putin odrzucił warunki Trumpa?
Jak przypomina stacja CNN, przed inwazją Putin dał jasno do zrozumienia, że postrzega konflikt jako naprawienie historycznej krzywdy – zarówno w odniesieniu do odwiecznych roszczeń Rosji wobec Ukrainy, jak i szerszych pretensji sięgających czasów upadku muru berlińskiego.
Jak napisał Collinson:
"Z perspektywy Zachodu rosyjski przywódca może być winny niezwykłej, samosprowokowanej gafy politycznej. Mógł zawrzeć popierany przez USA układ pokojowy, który – jak obawiali się sojusznicy Ukrainy w Europie – wynagrodziłby jego agresję, który utrwaliłby terytorialne zdobycze inwazji i utwierdziłby Ukrainę w przekonaniu, że nigdy nie będzie miała drogi do członkostwa w NATO".
Putin swoimi działaniami w ostatnim czasie względem Ukrainy zwiększając ataki, pokazał, że wykorzystuje słabość Trumpa względem jego i nie zamierza zakończyć wojny, a nadzieje Trumpa i jego zespołu na przekonanie go do „porozumienia” okazały się nietrafione. Po ogromnych stratach rosyjskich, liczących setki tysięcy ofiar, wojna stała się dla Putina kwestią kluczową dla utrzymania jego władzy - na co zwracał uwagę dziennik Le Monde.
W tym tygodniu Trump powiedział o Putinie: „Zawsze sprawia wrażenie miłego, ale to nic nie znaczy”. Jeśli prezydent Trump ostatecznie doszedł do wniosku, że nie uda mu się nakłonić Putina do rozmów pokojowych, czy będzie skłonny zmusić go do nich?
„Myślę, że Trump teraz to rozumie” – powiedział Charles Kupchan, starszy pracownik naukowy Rady Stosunków Zagranicznych w rozmowie z CNN. „Jeśli chce zawrzeć porozumienie z Ukrainą, musi wywrzeć większą presję na Rosję”.
Jednak sam autor jest zdania, że choć frustracja Trumpa wobec Putina wydaje się szczera, to w ostatnich miesiącach wielokrotnie krytykował rosyjskiego przywódcę, by później wyciszyć swoje emocje. Niemniej jeśli Trump zacznie wysyłać broń na Ukrainę, to pokaże Putinowi, że ma dość jego gier. Poza tym autor publikacji napisał, że Biały Dom mógłby również w pełni poprzeć dwupartyjny projekt ustawy nakładający surowe nowe sankcje na Rosję, a także na Chiny i Indie, które są hurtowymi odbiorcami rosyjskiej ropy.
Rosja bez statusu pariasa?
Jak zauważa autor na łamach CNN, w ostatnich dniach Trump wyrażał uznanie dla odwagi ukraińskich sił zbrojnych i podkreślał ogromne straty ludzkie poniesione przez Ukrainę. Jednak jego zaangażowanie we wspieranie rządu Zełenskiego na dłuższą metę może zależeć od tego, czy jego frustracja wynika jedynie z faktu, że Putin udaremnił jego plany na zawarcie porozumienia, które mogłoby wzmocnić wizerunek Trumpa jako mediatora i potencjalnego laureata Nagrody Nobla, czy też opiera się na strategicznym podejściu do samego konfliktu.
Czasami Trump wydawał się traktować wojnę na Ukrainie jako przeszkodę w budowaniu lepszych stosunków między USA a Rosją, co wielokrotnie słyszeliśmy z ust prezydenta albo widzieliśmy w czasie słynnego spotkania Zełenskiego z Trumpem w Białym Domu.
Jego wypowiedzi przypominały podejście prezydentów George’a W. Busha, Baracka Obamy czy początkowo bardziej powściągliwego Joe Bidena na początku ich kadencji. „Współpraca z Rosją to dobra rzecz” – stwierdził Trump w kwietniu. „Myślę, że mógłbym mieć świetne relacje z Rosją i z prezydentem Putinem, a gdyby mi się to udało, byłoby to fantastyczne”.
Dlatego też zdaniem autora biorąc pod uwagę transakcyjny charakter Trumpa, niektórzy analitycy spekulują, że gdyby jego nadzieje na porozumienie pokojowe na Ukrainie zawiodły, mógłby po prostu oddzielić wojnę od innych kwestii i spróbować porozumieć się z Rosją w innych sprawach – zwłaszcza gospodarczych i biznesowych. Pozwoliłoby to Putinowi kontynuować konflikt bez ingerencji Stanów Zjednoczonych.
"Trump mógł mieć to na myśli przed niedawnym szczytem G7, kiedy pojawił się w Kanadzie, narzekając, że Putin nie został zaproszony. Jednak częściowa odwilż nie wymagałaby od Trumpa pogodzenia się z tym, co wydaje się postrzegać jako osobistą zniewagę ze strony rosyjskiego przywódcy. I chociaż taki scenariusz pozwoliłby Rosji zrzucić status pariasa i częściowo powrócić do polityki światowej, nie jest jasne, czy jego możliwości przełamałyby mentalność oblężonej twierdzy Putina" - napisał Collinson.
Obama o Ukrainie. Powrót do sceptycyzmu?
Zdaniem autora analizy jednym z głównych ryzyk w czasie napięć między Białym Domem a Kremlem byłoby popadnięcie Trumpa i Putina w spiralę eskalacji, wynikającą z potrzeby obrony ich reputacji. Według autora "nie ma sygnałów, że Trump dąży do bezpośredniego konfliktu z Putinem". Zwłaszcza, że część jego zwolenników z ruchu MAGA widzi w Putinie sojusznika ideologicznego, podzielającego ich krytykę „przebudzenia” i upadku zachodnich wartości kulturowych. Z kolei inna grupa w Partii Republikańskiej wolałaby wycofać się z zaangażowania w Europie, aby skupić amerykańskie zasoby militarne na rosnącym napięciu z Chinami.
Z kolei zachowanie Putina nie wskazuje na chęć konfrontacji z Trumpem czy USA. Niemniej rosyjski przywódca wielokrotnie groził użyciem broni jądrowej w kontekście wojny na Ukrainie, by zastraszyć zachodnie społeczeństwa. Trump, który często podkreślał grozę potencjalnego konfliktu nuklearnego, może być podatny na takie groźby, gdyby napięcia wzrosły.
Ostatecznie Trump może powrócić do tego strategicznego założenia, które od dawna prześladuje politykę USA wobec Ukrainy.
„Faktem jest, że Ukraina, która nie jest członkiem NATO, będzie narażona na dominację militarną Rosji, bez względu na to, co zrobimy”.
Nie była to kolejna sceptyczna wypowiedź Trumpa na temat Ukrainy. Była to wypowiedź jego nemezis, Obamy, w wywiadzie dla magazynu The Atlantic w 2016 roku.
