Spis treści
- Amerykanie stawiają wydatki krajowe ponad pomoc zagraniczną
- Podziały partyjne w sprawie wydatków na obronę
- Amerykanie chcą zmniejszenia aktywnej roli USA na świecie
- Kwestie wewnętrzne przyćmiewają konflikty zagraniczne
- Większość widzi korzyści z utrzymania roli USA na świecie
- Wnioski
Baczni obserwatorzy amerykańskiej sceny politycznej mogą dostrzec, że od czasów wejścia Donalda Trumpa do polityki w Partii Republikańskiej zachodzą pewne zmiany. Wyraźnie to widać jeśli chodzi o politykę zagraniczną. Jak wiadomo, Donald Trump przez swoją osobowość zerwał z klasycznym prowadzeniem polityki zagranicznej, jego polityka stała się bardzo nieprzewidywalna i dość populistyczna. Obserwujemy dobrze w kontekście wypowiedzi na temat NATO czy Ukrainy, gdzie to Donald Trump lubi dużo mówić o tym jak Stany Zjednoczone ponoszą ogromne koszty z tego powodu. Oczywiście trochę w tym racji jest, ale jest to oblane „sosem populizmu”, a nie realnych danych czy aspektów politologicznych, przez co nie ma realnego odzwierciedlenia.
Badanie opinii publicznej na temat polityki zagranicznej USA z 2024 roku, przeprowadzone przez Chicago Council on Global Affairs w dniach 21 czerwca – 1 lipca 2024 r., przebadało amerykańską opinię publiczną na temat ważnych kwestii amerykańskiej polityki zagranicznej jak wojna rosyjsko-ukraińska, działań militarnych Izraela w Strefie Gazy, rywalizacji USA–Chiny i nie tylko.
Amerykanie stawiają wydatki krajowe ponad pomoc zagraniczną
Doskonale pamiętamy, jak toczył się spór dot. uchwalenia pakietu pomocowego dla Ukrainy, jedną z kwestii blokady pomocy dla Ukrainy były pieniądze. Republikanie uważają, że Stany Zjednoczone powinny ograniczyć wszelką pomoc finansową czy zbrojeniową dla swoich sojuszników w tym przypadku dla Ukrainy, ponieważ to za dużo kosztuje i te pieniądze powinny zostać w kraju i zostać wydane według potrzeb Amerykanów. Oczywiście, nikt nie powie, że pieniądze wydawane na uzbrojenie dla Ukrainy zostaje w kraju, bo zamówienia na te broń idą do amerykańskiego przemysłu zbrojeniowego, który obecnie przeżywa podobnie jak inne firmy w Europie czy na świecie bum jeśli chodzi o sprzedaż uzbrojenia.
Nie zmienia to jednak faktu, że USA potrzebuje pieniędzy na wydatki krajowe jak np. poprawę służby zdrowia, dróg, czy edukacji itp. Według badania, większość Amerykanów chce zwiększyć federalny budżet na opiekę zdrowotną (67%), edukację (66%), poprawę infrastruktury publicznej, takiej jak autostrady, mosty i lotniska (66%), a także na ubezpieczenia społeczne (58%).
Jak zwraca się uwagę w badaniu, Amerykanie są coraz mniej chętni do kierowania zasobów za granicę, zwłaszcza mogliśmy to zaobserwować przy wspominanej Ukrainie, a także co ciekawe Izraelowi. Połowa chce ograniczyć wydatki rządowe na pomoc wojskową (50%) i pomoc gospodarczą (51%) dla innych krajów, podczas gdy jedna trzecia wolałaby utrzymać te wydatki na mniej więcej tym samym poziomie (35% na pomoc wojskową, 33% na pomoc gospodarczą). Większość chce utrzymania obecnego budżetu obronnego (39%), podczas gdy około jedna czwarta opowiada się za zwiększeniem (28%) lub ograniczeniem (26%) wydatków na obronę. Jest to podobne do średniej w ankietach od 1974 r. (45% pomocy wojskowej, 54% pomocy gospodarczej). Według autorów badania „w ciągu ostatniej dekady partyjne nastawienie do pomocy międzynarodowej nieco się zmieniło.
Pogląd ten jest w dużej mierze dwupartyjny, przy czym większość Demokratów i Niezależnych oraz około połowa Republikanów opowiada się za zwiększeniem wydatków w tych obszarach. Jak zauważyli twórcy badania:
„Pomimo rosnącej polaryzacji politycznej w Stanach Zjednoczonych, szerokie poparcie społeczne dla programów podstawowych w kraju nie jest niczym nowym. W badaniach Council sięgających 1974 r. Amerykanie konsekwentnie częściej opowiadali się za zwiększeniem wydatków rządowych na edukację, opiekę zdrowotną, ubezpieczenia społeczne i infrastrukturę publiczną niż na obronę i pomoc wojskową lub gospodarczą dla innych krajów”.
Republikanie tymczasem pozostali niezłomni w swoim przekonaniu, że wydatki na pomoc wojskową i gospodarczą dla innych narodów powinny zostać zmniejszone. Amerykanie w dużej mierze zgadzają się, że rząd powinien przeznaczać więcej środków na priorytety krajowe niż na obronę lub pomoc zagraniczną. Autorzy konkludują, że ogólnie Amerykanie są bardziej zaniepokojeni zagrożeniami w kraju niż zagrożeniami za granic. Widać wyraźnie, że kończy się polityka „żandarma”, który pilnuje świata i jemu pomaga, a zaczyna być polityka skupienia się na własnych wewnętrznych sprawach, co oczywiście nie dziwi. Tylko pytanie, czy Amerykanie zgodzą się na utratę pozycji mocarstwa, które rozstrzyga, inicjuje, i przoduje. Ostatnie działania Chin w rozstrzyganie pewnych napięć na świecie np. Arabia Saudyjska i Iran pokazują, że Pekin chętnie zajmie pozycję USA.
Podziały partyjne w sprawie wydatków na obronę
Opinia publiczna jest nieco podzielona w kwestii odpowiedniego poziomu wydatków na obronę. 41% chce utrzymać je na mniej więcej tym samym poziomie, podczas gdy mniej więcej jedna czwarta woli zwiększyć (28%) lub zmniejszyć (26%) wydatki na obronę. Wynik ten jest również zgodny ze średnimi z ostatnich pięciu dekad (38% utrzymanie, 27% zwiększenie, 29% zmniejszenie). Według badania Republikanie są najbardziej zwolennikami rozszerzenia obecnego budżetu obronnego USA (49%, w porównaniu z 15% Demokratów i 25% Niezależnych). Ten punkt widzenia odzwierciedla wcześniejsze dane z sondażu, które pokazują, że zwolennicy Republikanów mają tendencję do mówienia, że zapewnienie fizycznego bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych powinno być najwyższym priorytetem polityki zagranicznej Waszyngtonu i że utrzymanie przewagi militarnej USA jest najlepszym sposobem na osiągnięcie celów polityki zagranicznej.
Amerykanie chcą zmniejszenia aktywnej roli USA na świecie
Jak zwrócono uwagę w innym badaniu pt: „American Support for Active US Global Role Not What It Used to Be” także przeprowadzonym przez Chicago Council on Global Affairs i opublikowanym 22 sierpnia, mniej niż sześciu na dziesięciu Amerykanów uważa, że Stany Zjednoczone powinny odgrywać aktywną rolę w sprawach światowych (56%, 43% trzyma się z dala od spraw światowych). Ten odczyt jest jednym z najniższych poziomów odnotowanych od czasu, gdy pytanie ankietowe zostało zadane po raz pierwszy w 1974 r. Do 2015 r. Republikanie byli na czele poparcia dla zaangażowania międzynarodowego. Ale od tego czasu to Demokraci stali się najsilniejszymi orędownikami udziału USA na arenie międzynarodowej.
W pytaniu, czy „będzie lepiej dla przyszłości kraju, jeśli USA weźmie aktywny udział w sprawach światowych, czy jeśli będzie trzymać się z dala od spraw światowych”, pokazuje, że obecnie zaledwie 54 procent Republikanów opowiada się za aktywną rolą USA, w przeciwieństwie do dwóch trzecich (68 procent) Demokratów, którzy tak uważają. I chociaż nastąpiła poprawa w porównaniu z ubiegłym rokiem, poparcie Republikanów dla aktywnej roli USA było drugim najniższym w ciągu ostatnich 50 lat — w tym o 20 procent niższe niż w 2004 roku i o 18 procent niższe niż w 1974 roku.
Zgodnie z tą zmianą, tylko 13 procent Republikanów uważa, że jako najsilniejszy i najbogatszy kraj, Stany Zjednoczone "mają obowiązek odgrywać wiodącą rolę w sprawach światowych", podczas gdy 57 procent uważa, że "muszą zmniejszyć swoje zaangażowanie w sprawy światowe", ponieważ kraj ma ograniczone zasoby i własne problemy w kraju. Z kolei 65% Demokratów popiera przyjęcie przez Stany Zjednoczone wiodącej roli na arenie światowej, przy jednoczesnym zajęciu się problemami w kraju.
W każdej kolejnej sprawie Republikanie opowiadają się za mniejszym zaangażowaniem w sprawy światowe niż Demokraci — co stanowi wyraźną zmianę w stosunku do ery Reagana. Na przykład tylko jeden na pięciu Republikanów, którzy wzięli udział badaniu, uważa, że ochrona słabszych państw przed agresją lub promowanie i obrona praw człowieka w innym kraju są bardzo ważne. I tylko jeden na siedmiu uważa, że ograniczenie zmian klimatycznych jest bardzo ważne”. Dla porównania, 44 procent uczestniczących w głosowaniu wyborców Demokratów uważa, że bardzo ważna jest ochrona słabszych państw, 47 procent popiera promowanie praw człowieka, 57 procent.
Kwestie wewnętrzne przyćmiewają konflikty zagraniczne
Osoby co interesują się polityką USA, wiedzą, że polityka zagraniczna w wyborach odgrywa naprawę małą rolę, tylko my dokładnie śledzimy informacje, czy kandydat jeden lub drugi powie coś o Ukrainie, Rosji, wojnie w Izraelu, zagrożeniu ze strony Iranu, a zwłaszcza Chinach. Te tematy, interesują w zasadzie tylko kręgi eksperckie oraz nas w Europie, bo ma to na nas wpływ, a nie służba zdrowia czy inflacja, czy problemy przeciętnego Amerykanina. Jednak dla Amerykanów właśnie to jest istotne, bo od takich rzeczy będzie zależeć, jak Amerykanom będzie się żyć.
Ponad połowa Amerykanów uważa, że kwestie takie jak demokracja (59%), gospodarka (58%) i inflacja (53%) będą miały duże znaczenie przy podejmowaniu przez nich decyzji wyborczych w listopadzie. Wojny między Rosją i Ukrainą (50%) oraz Izraelem i Strefą Gazy (47%) odgrywają mniejszą rolę w decyzjach wyborczych niż inne kwestie wewnętrzne, takie jak imigracja (73%), przestępczość (70%) i aborcja (64%). Większość Republikanów uważa, że gospodarka (76%), inflacja (75%) i imigracja (69%) będą miały największy wpływ na ich decyzję wyborczą, podczas gdy Demokraci uważają, że największy wpływ na ich głosy będą miały demokracja (69%) i aborcja (63%). Przed próbą zamachu na byłego prezydenta Donalda Trumpa około połowa Amerykanów uznała możliwość przemocy politycznej (49%) lub ingerencji zagranicznej (54%) w związku z wyborami prezydenckimi w 2024 r. za poważne zagrożenie.
Większość widzi korzyści z utrzymania roli USA na świecie
Badani Amerykanie w przywołanym wcześniej badaniu pt: „American Support for Active US Global Role Not What It Used to Be” mimo tego, że chcą by ich kraj, skupił się na sprawach wewnętrznych i nie zajmował się światem, widzą jednak więcej zalet niż wad w globalnej roli USA. Niewielka większość nadal twierdzi, że korzyści z utrzymania roli USA na świecie przewyższają koszty. Dwie trzecie Demokratów (65%) jest przekonanych, że korzyści z utrzymania roli USA przewyższają koszty, podczas gdy Republikanie i Niezależni są podzieleni po równo (po 49%).
Około połowa Amerykanów twierdzi, że Stany Zjednoczone mają wystarczające zasoby, aby zająć się własnymi problemami w kraju, a także odgrywać wiodącą rolę w sprawach światowych (33%) lub twierdzi, że ponieważ Stany Zjednoczone są najsilniejszym i najbogatszym krajem na świecie, mają obowiązek odgrywać wiodącą rolę w sprawach światowych (17%). Ale druga połowa się z tym nie zgadza, mówiąc, że Stany Zjednoczone mają ograniczone zasoby i własne problemy w kraju, więc muszą ograniczyć swoje zaangażowanie w sprawy światowe (49%).
Zgodnie z poprzednimi wynikami Demokraci są najbardziej zwolennikami wiodącej roli USA w sprawach światowych. Większość Demokratów twierdzi, że Stany Zjednoczone mają zasoby, aby odgrywać wiodącą rolę, a jednocześnie zajmować się problemami w kraju (39%) lub że Stany Zjednoczone mają obowiązek odgrywania wiodącej roli na arenie międzynarodowej, ponieważ są najsilniejszym i najbogatszym krajem na świecie (26%). Z kolei większość Republikanów (57%) i Niezależnych (54%) twierdzi, że Stany Zjednoczone muszą ograniczyć swoje globalne zaangażowanie ze względu na ograniczone zasoby i problemy w kraju — chociaż, jak w poprzednich pytaniach, znaczne mniejszości obu grup partyjnych zajmują inne stanowisko.
Wnioski
Co pokazują wyniki tych dwóch badań? Pokazują to, że po pierwsze Partia Republikańska pod wpływem Trumpa i jego zwolenników z MAGA w dużej mierze porzuciła wpływy spuścizny Reagana (tę spuściznę przejęli Demokraci), aby powrócić do bardziej izolacjonistycznych korzeni sprzed II wojny światowej. Dla naszego regionu na pewno może to stanowić problem, co prawda prawdopodobieństwo, że Stany Zjednoczone całkowicie wycofają się z Europy militarnie, jest niskie, ponieważ co by nie mówić Amerykanie czerpią ogromne korzyści z obecności w Europie, nawet jeśli do Amerykanów to czasem nie dociera. Widać jednak w wypowiedziach i publikacjach amerykańskich występuje nacisk, by Europa wzięła za siebie większą odpowiedzialność za bezpieczeństwo, tak aby USA mogły się zająć Indo-Pacyfikiem.
Widać także wyraźnie, że Amerykanie mają dość tego, że USA zajmuje się pomaganiem światu, a brakuje pieniędzy na wydatki krajowe jak wspominana służba zdrowia, drogi czy edukacja. Przedmieścia się wyludniają i brakuje tam coraz bardziej pracy, przez co ludzie wędrują do miast. Nic więc dziwnego także, że Republikanie zyskują poparcie, skoro Trump odwołuje się do przywrócenia wielkości Ameryce, co tym samym oznacza prace i mniejsze podatki co dla Amerykanów jest istotną kwestią.
Pytaniem otwartym jest, jak ogólnie w przyszłości ukształtuje się realna polityka Republikanów względem świata, bo póki co słyszymy wypowiedzi, czytamy programy, ale nie widzimy realnych działań politycznych. Niemniej politycy z Partii Republikańskiej nie mogą ignorować badań opinii publicznej, pokazujące czego oczekuje ich elektorat.
Polecany artykuł: