Japonia kupuje amerykańskie Tomahawki, a Iran prezentuje nowe pociski hipersoniczne własnej produkcji

2023-11-21 17:23

Hossa na rynku zbrojeniowy trwa i wykazuje nawet tendencje wzrostowe. W tym współczesnym niespokojnym świecie wzrasta zainteresowanie wzmocnieniem własnej obronności. Japonia potencjalne zagrożenie dla własnego bezpieczeństwa upatruje w Chinach i Korei Płn. Iran za głównego wroga (oprócz USA) uważa Izrael. Z kolei on postrzega to islamskie państwo za największe zagrożenie dla swego istnienia.

rakiety

i

Autor: pixabay.com

Zacznijmy od Japonii, czyli 8. mocarstwa militarnego w rankingu GlobalFirepower na 145 sklasyfikowanych państw. Niedawno (17 listopada) Departament Stanu USA wydał certyfikat zgody na sprzedaż temu państwu systemu rakietowego Tomahawk i związanego z nim sprzęt oraz usług o wartości 2,35 mld USD. Teraz potrzebna jest tylko zgoda Kongresu, by do Japonii trafiło do 400 Tomahawków. Takimi pociskami można razić cele odległe o 1600 km, co oznacza, że „w razie czegoś” w ich zasięgu znajdą się bazy wojskowe i inne cele w Chinach i KRLD.

Rząd Japonii w zeszłym roku wystąpił o sprzedaż do dwustu pocisków Tomahawk Block IV, tyleż samo Tomahawk Block V oraz 14 taktycznych systemów kontroli tych rakiet klasy ziemia-ziemia (TTWCS - Tactical Tomahawk Missile and Weapon System. Do zamównienia należą także usługi szkoleniowe, logistyczne, naprawcze, konserwatorskie itp. Departament Stanu w decyzji stwierdził, że sprzedaż „będzie wspierać cele polityki zagranicznej i cele bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych” i „poprawi zdolność Japonii do sprostania obecnym i przyszłym zagrożeniom poprzez dostarczenie konwencjonalnego pocisku ziemia-ziemia dalekiego zasięgu o znacznym zasięgu, który może zneutralizować rosnące zagrożenia”.

Trzeba podkreślić, że Japonia będzie wśród trzech użytkowników Tomahawków. Teraz tym systemem dysponują USA i Wielka Brytania. Ostatnie bojowe zastosowanie tych rakiet dotyczyło akcji w Syrii przeciwko zakładom produkującym broń chemiczną. W 2018 r. wystrzelono w nie 66 Tomahawków. Dostawy, jak twierdzi się w mediach angielskojęzycznych japońskich mediach, mają być prowadzone w latach 2025-27.

Oczekuje się, że Japonia rozmieści rakiety na pokładach swoich niszczycieli Aegis od 2026 r. Tomahawki będą wzmacniać potencjał bojowy rodzimego japońskiego systemu przeciwokrętowego Typ 12. Jest on obecnie w modernizacji. Po ulepszeniu, co ma nastąpić w 2026 r., rakietami Typ12 będzie można razić cele morskie i lądowe w odległości do 1200 km (obecnie 1000 km).

To tyle o japońskich zakupach w USA, a teraz o irańskich (Iran zajmuje 17. miejsce w rankingu GFP) dokonaniach w konstruowaniu pocisków rakietowych, ze szczególnym uwzględnieniem tych hipersonicznych. Rakiet, których jakoby nie można zastrzelić, a jak pokazali Ukraińscy na przykładzie rosyjskich Kindżałów, prawdą nie jest.

Irański Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej (IRGC) zaprezentował (19 listopada) pocisk hipersoniczny Fattah-2 własnej konstrukcji, będący rozwinięciem pierwszej takiej rakiety: Fattah-1. Pocisk został pokazany podczas wystawy prezentującej najnowsze osiągnięcia Sił Powietrznych IRGC na Uniwersytecie Naukowo-Kosmicznym Ashura. Technologia. Wystawę zwiedził sam Najwyższy Przywódca Islamskiej Republiki Iranu ajatollah Sayyid Ali Hosseini Chamenei. Pańskie oko rakieta też tuczy, gdy Iran jest jednym z niewielu państw w świecie, które takie superszybkie rakiety produkują. Produkują? No właśnie: produkują już czy jeszcze prezentują?

W opinii izraelskich analityków, w grę wchodzi to drugie. Wskazują, że skoro Fattah-1 nie był do końca tak sprawny, jak chcieliby jego konstruktorzy, to czy Fattah-2 również takim nie jest. W „Jerusalem Post” dają to do zrozumienia. Jednak przyznaje się, że „Iran ma imponujący program rakietowy”.

Pierwszy irański „hipersonik” miał zasięg 1400 km i osiągać prędkość 13-15 Mach. Wszystko co leci z szybkością 5x większą od dźwięku określa się mianem „hipersonicznego”. Teraz Irańczycy uważają, że Fattah-2 jest jeszcze lepszym pociskiem od poprzednika. Choć – jak uważają zachodni eksperci – nowa rakieta też nie została do końca poddana testom.

Fattah-2 ma nową konstrukcję, dzięki której może lepiej manewrować i umożliwia trafianie w cele bez jego wykrycia. W przeciwieństwie do pierwszego Fattahu, Fattah 2 napędzany jest paliwem ciekłym. Można więc w nim regulować siłę ciągu, co pomaga zoptymalizować tor lotu i osiągnąć większy zasięg oraz lepszą kontrolę nad lotem. Sumując: Japonia niedługo będzie miała nowe, wpróbowane w boju, rakiety, a Iran chwali się tym, że je ma, choć nie do końca są sprawdzone. Tak głośno, by o tym usłyszeli w Izraelu...

Sonda
Czy uważasz, że Polska powinna jeszcze więcej wydawać na zbrojenia?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki