Seria włamań do obiektów komunalnych w Finlandii
Policja informuje, że prowadzi dochodzenia „pod kątem wandalizmu”, ale nie ulega też wątpliwości, że tego rodzaju zdarzeń w ostatnim czasie jest zdecydowanie więcej niż w przeszłości. Przedstawiciele służb ścigania mówią o wandalizmie, bo w obiektach infrastruktury związanej z poborem wody właściwie nie ma czego ukraść i raczej wyklucza to aktywność zorganizowanego świata przestępczego. Gdyby nie wojna na Ukrainie i regularnie powtarzające się pogróżki ze strony Kremla pod adresem państw na wschodniej flance NATO, to najprawdopodobniej nikt nie zwróciłby uwagi na serię włamań do obiektów komunalnych.
Teraz jest jednak inaczej, władze wzmocniły ochronę punktów poboru i innej infrastruktury wodociągowej, a występująca w mediach rosyjska ekspertka ds. działań aktywnych i wojny asymetrycznej, przedstawiana jako Hanna Smith, mówi, że nie można wykluczyć, iż wydarzenia te są ze sobą powiązane, tym bardziej, że tego rodzaju obiekty zazwyczaj są słabo chronione, położone poza obszarami gęsto zaludnionymi, od dawna są „na celowniku” rosyjskich służb specjalnych. Niektóre samorządy lokalne w Finlandii już podjęły decyzję o zwiększeniu nadzoru, ale w grę wchodzą przede wszystkim systemy monitorowania ruchu i czujniki.
Ale to nie jedyne wydarzenie, które skłania wielu Finów do formułowania obaw, że „coś się szykuje”. Kilka dni temu w Janakkala w południowo-zachodniej Finlandii, jakieś 80-90 km na zachód od Lahti upadł 60-metrowy maszt telekomunikacyjny należący do jednego z lokalnych operatorów sieci telefonii komórkowej. I w tym wypadku policja podejrzewa wandalizm, bo jak się okazało ktoś przeciął stalowe linki utrzymujące konstrukcję, co oznacza, że z pewnością nie ma mowy o naturalnych przyczynach katastrofy. Mówienie o aktywności kryminalnej nie wyklucza obcej, zapewne rosyjskiej, inspiracji.
Rośnie aktywność rosyjskich służb w Europie Zachodniej
Przedstawiciele wywiadów państw zachodnich od pewnego czasu raportują nie tylko o rosnącej aktywności rosyjskich służb, ale też o nasilającym się procederze polegającym na „zamawianiu”, zlecaniu czy inspirowaniu, niepokojących wydarzeń. Dobrym przykładem na tego rodzaju działanie są wydarzenia w Paryżu, gdzie obywatele trzech państw – Bułgarii, Ukrainy i Niemiec zostali wynajęci za pośrednictwem platformy internetowej Telegram, aby przewieźć sześć trumien opasanych francuską flagą i zostawić je przed Wieżą Eiffela.
Akcja ta miała miejsce po deklaracjach prezydenta Emmanuela Macrona o gotowości wysłania francuskiego kontyngentu wojskowego na Ukrainę i miała być zapewne czymś w rodzaju ostrzeżenia. Zdaniem specjalistów, to na co warto zwrócić uwagę, to fakt, że do jej przeprowadzenia wynajęto trzech nie znających się ludzi, z których każdy miał otrzymać wynagrodzenie w wysokości 400 euro. A zatem angażując relatywnie niewielkie środki zleceniodawcy - jak się uważa - był to rosyjski wywiad, byli w stanie sprowokować „wydarzenie medialne”, o którym pisały agencje na całym świecie.
Paraliż kolei dużych prędkości w Paryżu tuż przed Igrzyskami Olimpijskimi
Ostatnia skoordynowana akcja sabotażowa, której celem było sparaliżowanie w przeddzień olimpiady kolei dużych prędkości, może być podobnym działaniem. Co prawda do jej przeprowadzenia przyznały się organizacje skrajnie lewicowe, ale od lat rosyjskie służby utrzymują dobre kontakty z ekstremistami zarówno z prawej, jak i z lewej strony.
W związku z dziwnymi wydarzeniami wokół fińskiego systemu zaopatrzenia w wodę, pisząca na ten temat w portalu Foreign Policy Elisabeth Brew zwróciła uwagę na to, że z podobnego rodzaju sytuacjami mieliśmy niedawno do czynienia w Stanach Zjednoczonych. Znane są przynajmniej trzy tego rodzaju przypadki, związane z opanowaniem i zablokowaniem przez hackerów systemów zaopatrzenia w wodę ludności cywilnej. Jeden miał miejsce w marcu br. w miejscowości Aliquippa (9 tys. mieszkańców) w stanie Pensylwania, pozostałe zaś na Florydzie i w Teksasie.
Władze potraktowały sprawę bardzo poważnie, mówił o tym zarówno w czasie briefingu Jake Sullivan, doradca prezydenta Bidena ds. bezpieczeństwa narodowego, jak i specjalne ostrzeżenie wydała Federalna Agencja Ochrony Środowiska. We wszystkich przypadkach mowa była o „próbie zatrucia” ujęć wody, albo badaniu możliwości tego rodzaju działania. A to, co wzbudziło zainteresowanie ekspertów, to fakt, że podejrzenia padły na grupy hackerskie kontrolowane - jak się uważa - przez chińskie siły specjalne z jednej strony i irański wywiad.
Kooperacja Rosji, Chin, Iranu i Korei Północnej. Rośnie nowa oś zła?
Eksperci wypowiadający się na ten temat zwracają uwagę na pogłębiającą się współpracę i koordynację w zakresie tego rodzaju działań asymetrycznych między służbami państw tworzących tzw. oś zła. Jeśli doniesienia o kooperacji miedzy Rosją, Chinami, Iranem i Koreą Północną w zakresie destabilizowania sytuacji w państwach zachodu potwierdzą się, to będziemy mieć do czynienia z nową jakością i nowym poziomem zagrożenia.
Pod koniec czerwca rząd w Helsinkach w opublikowanym raporcie ostrzegł obywateli przed zagrożeniem hybrydowym i akcjami sabotażowymi ze strony Federacji Rosyjskiej. Elina Valtonen, fińska minister spraw zagranicznych, która przedstawiała opracowanie w parlamencie powiedziała, że „nie stać nas na myślenie życzeniowe” w kwestii polityki wobec Rosji, jak to bywało w przeszłości. Jej zdaniem, stosunki między obydwoma państwami „zostaną zamrożone” jeszcze na długie lata, należy w związku z tym też liczyć się z narastającymi aktami agresji asymetrycznej, w tym akcjami sabotażowymi.
Bardzo prawdopodobne jest też to, że Kreml „kiedy tylko będzie miał takie możliwości”, przystąpi do zwiększenia swego potencjału wojskowego bezpośrednio w pobliżu granic z Finlandią. W raporcie zawarto też stwierdzenia, iż zakończenie wojny Rosji z Ukrainą nie gwarantuje stabilizacji sytuacji na granicach z państwami NATO, wręcz przeciwnie, należy liczyć się z długim okresem działań wrogich, celowo destabilizujących relacje.
Rosyjska presja asymetryczna wobec Finlandii
Mikael Wigell z Instytutu Polityki Zagranicznej, który specjalizuje się w wojnie hybrydowej, jest przekonany, że rosyjska presja asymetryczna wobec Finlandii wyrażająca się choćby w powtarzających się próbach destabilizowania sytuacji, w tym zastraszania, nie ustanie jeszcze długo. Jednym z ostatnich działań mających na celu zastraszenie jest informacja, którą zaprezentowała rosyjska prokuratura pod koniec czerwca. W specjalnym komunikacie podano, że wystąpi ona do sądu z oficjalnym wnioskiem o uznanie „za zbrodnię ludobójstwa” przestępstw wojennych dokonywanych w Karelii przez Niemcy hitlerowskie i Finlandię.
Rosyjscy prokuratorzy oskarżają Finów, że ci są odpowiedzialni za budowę i utrzymanie 100 obozów koncentracyjnych, w których straciło życie 8 tys. osób cywilnych i 18 tys. jeńców wojennych. Tylko w Petrozawodsku w Karelii mieli oni wymordować 7 tys. więźniów. Straty materialne będące wynikiem „okupacji” Karelii przez Finów rosyjscy prokuratorzy wojenni obliczają na 231,9 mld dolarów i zamierzają ich dochodzić w przyszłości. Roszczenia te mają niewielki związek z faktami historycznymi, choćby tylko z tego względu, że tzw. okupacja obejmowała tereny, które ZSRR uzyskał po zawarciu w 1940 roku pokoju kończącego wojnę zimową.
"Takie operacje nie ustaną, póki rosyjskie działania nie spotkają się z odpowiedzią, w wyniku której „ucierpi również Rosja”
W opinii Mikaela Wigella rozmaite formy rosyjskiej presji asymetrycznej nie ustaną tak długo, jak Finlandia będzie ograniczała się wyłącznie do obrony. Rosjanie w jego opinii są „bardzo pomysłowi” w wyszukiwaniu nowych form agresji i łączą działania aktywne z propagandą, zastraszeniem i szerzeniem dezinformacji. Tego rodzaju operacje nie ustaną, póki rosyjskie działania nie spotkają się z odpowiedzią, w wyniku której „ucierpi również Rosja”. „W ten sposób Rosja zrozumie – powiedział mediom - że ataki mają też swoje koszty.”
Matti Pesu z tego samego instytutu co Wigell zaproponował w mediach, aby Finlandia znacznie aktywniej zaczęła reagować na rosyjskie prowokacje. „Putin czy Kreml nie mają czasu na interwencję w każdej sprawie – powiedział - dlatego zróbmy dzisiaj naruszenie przestrzeni powietrznej w Zatoce Fińskiej.” W jego opinii tego rodzaju krok wprowadziłby nie tylko w konsternację Rosjan, ale również spowodowałby, że zaczęliby oni działać pod presją czasu, co ma związek ze scentralizowanym systemem przywództwa. Rosja zaczęłaby nie tylko odczuwać koszty swoich działań asymetrycznych, ale straciłaby też inicjatywę.
Generał Janne Jaakkolan, dowódca Fińskich Sił Obrony, powiedział w czerwcu, że rosyjskie próby zastraszania państw NATO będą miały miejsce jeszcze długo, ale w jego opinii „Finlandia jest najlepiej przygotowanym państwem Sojuszu Północnoatlantyckiego” do radzenia sobie z wyzwaniami. Stwierdził też, że państwa Paktu właśnie w Finlandii będą szukały „wzorca do naśladownictwa” w tym zakresie. Jeśli Helsinki przyjmą politykę aktywnego reagowania na rosyjskie działania sabotażowe i prowokacje, to byłoby dobrze, aby tego rodzaju polityka była jednym z pierwszych wzorców, które Rzeczpospolita przejmie od Finlandii.
Listen on Spreaker.