• Statystyczny koszt produkcji pocisku NATO 155 mm to 4 tys. USD, czterokrotnie więcej niż rosyjskiego odpowiednika, co pokazuje skalę wyzwania dla europejskiego przemysłu amunicyjnego.
• KNDS France oferuje Polsce transfer technologii umożliwiający produkcję ok. 200 tys. pocisków 155 mm rocznie, w tym z gazogeneratorem i zasięgiem ponad 40 km.
• Program ASAP wspiera rozwój europejskiej produkcji amunicji i materiałów wybuchowych, zwiększając zdolności produkcyjne prochu o ponad 10 tys. ton rocznie i materiałów wybuchowych o ponad 4,3 tys. ton.
W wyścigu z Rosją unijna Europa przyspiesza produkcję amunicji
Owszem, nie można popadać w samozachwyt, ale też i w odwrotny stan. Zapowiada się – jakby nie patrzeć – że ten rok będzie przełomowym w odbudowie europejskich zdolności produkcyjnych amunicji artyleryjskiej. Według danych NATO, państwa UE zwiększyły swoją roczną zdolność produkcyjną pocisków artyleryjskich sześciokrotnie w ciągu zaledwie dwóch lat.
Co prawda w Polsce jeszcze nie powstała nowa fabryka amunicji, niektórzy wskazują, że to z powodu biurokratycznych barier, ale w RFN nie śpią. To znaczy: obudzili się ze snu, w którym świat europejski był pokojowy, bezkonfliktowy, w którym wojsko wypadało mieć, ale niekoniecznie by się w wojnach biło. Rheinmetall uruchomił we wrześniu największą fabrykę amunicji w Europie w Unterluess w Dolnej Saksonii. Potrzebowali na to 15 miesięcy i pół miliarda euro.
Rzecz w tym, że takich fabryk Europa potrzebuje… Dużo potrzebuje, skoro ten nowy zakład ma produkować rocznie 350 tys. pocisków. Przy czym pełne tzw. zdolności produkcyjne ma osiągnąć w roku 2027. Niemieckie możliwości określił Armin Papperger, prezes Rheinmetall AG. Stwierdził, że po osiągnięciu pełnej zdolności „fabryka w Dolnej Saksonii będzie największym zakładem amunicji w Europie, jeśli nie na świecie”. A koncern planuje produkować łącznie 1,5 mln pocisków artyleryjskich rocznie od 2027 r. w swojej globalnej sieci produkcyjnej obejmującej również zakłady w Hiszpanii i Afryce Południowej.
Tylko Rosja też nie śpi. I na Syberii buduje fabrykę, która sama w sobie ma produkować rocznie ponad 1,5 mln sztuk pocisków 122 i 152 mm.
Zatem to, co proponuje Polskiej Grupie Zbrojeniowej KNDS France, czyli transfer technologii umożliwiający produkcję ok. 200 tys. kompletnych pocisków 155 mm rocznie w Polsce, to niemało, ale i nie dużo. Tym bardziej, że proces osiągania pełnych zdolności produkcyjnych w tym przypadku zająłby trzy lata (od importu surowych korpusów pocisków z Francji i Belgii po stopniowe przenoszenie produkcji do Polski). Ilość ilością, ale jakość i rozwiązania techniczne też są ważne. A w tym przypadku byłyby to także pociski z gazogeneratorem (Dezamet też takie produkuje), o zasięgu ponad 40 km.

Inwestycje UE produkcję amunicji – plany, wyzwania, bariery
Żeby produkować więcej i jeszcze więcej pocisków (albo na wojnę albo na tzw. wszelki wypadek – niepotrzebne skreślić) trzeba je mieć czym elaborować. Przysłużyć ma się temu Program Wsparcia Produkcji Amunicji (ASAP - Ammunition Support and Assistance Programme) o wartości 500 mln euro, uruchomiony przez Komisję Europejską w marcu 2024 r. Wsparcie kierowane jest do projektów obejmujących pięć kluczowych obszarów:
• materiały wybuchowe,
• proch, pociski,
• pociski rakietowe,
• testowanie i
• certyfikację.
248 mln euro przeznaczone jest na zwiększenie zdolności produkcyjnych prochu i 124 mln euro na produkcję innych materiałów wybuchowych.
Program ma na celu zwiększenie rocznej zdolności produkcyjnej o ponad 10 tys. ton prochu i ponad 4,3 tys. ton materiałów wybuchowych. Dzięki współfinansowaniu przemysłu łączne inwestycje w łańcuch dostaw wyniosą ok. 1,4 mld euro.
Jak widać, w przedsięwzięcie angażowane są znaczące sumy. W dużym stopniu określają je koszty produkcji. Statystycznie produkcja pocisku kalibru NATO 155 mm kosztuje 4 tys. USD. Rosyjski odpowiednik o 3 mm mniejszym kalibrze produkuje się za ok. 1000 USD. To teraz mniej więcej wiadomo, dlaczego Rosja może produkować więcej od Zachodu i na jaki wysiłek musi się Zachód zdobyć, by dorównać – mniej więcej – rosyjskim możliwościom.
Można stwierdzić: i co z tego, skoro roczny PKB Federacji Rosyjskiej jest zbliżony do PKB Włoch, a przecież oprócz Włoch w Unii jest kilka jeszcze bogatszych państw. Inaczej: stać Zachód na zwiększenie produkcji, skoro uważa się powszechnie, że Rosja – niczym niebezpieczny tygrys – czai się do skoku na Europę.
To prawda, ale nie pieniądze i finansowanie to tzw. wąskie gardła całego, omawianego bardzo pokrótce, procesu. Lista barier jest długa. By nie wydłużać tego tekstu do rozmiarów tasiemca, wystarczy nadmienić, że Europa nadal boryka się z zależnością od importu kluczowych surowców potrzebnych do produkcji amunicji, szczególnie metali szlachetnych używanych w zapalnikach i materiałów wybuchowych.
W skrócie i w ogólności: łańcuch dostaw nie jest mocną stroną europejskiego przemysłu amunicyjnego. I jeśli do tego doda się europejską biurokrację, lubującą się w produkcji ton papierów do każdej większej inwestycji, to wiadomo, że lekko i łatwo nie będzie. W Rosji czas poświęca się na budowanie zakładu produkcyjnego, a nie wypełnianie mnóstwa dokumentów i zdobywania dziesiątek pozwoleń i certyfikatów…