Spis treści
- Europa próbuje zmniejszyć zależność kupowanego uzbrojenia od USA
- Francuska ofensywa na rynku zbrojeniowym
- Zwiększenie produkcji i redukcja kosztów
- Przemysł obronny na rozmowach w Pałacu Elizejskim
- Zwiększenie produkcji broni
- Mobilizacja na rzecz obronności
- Poszukiwanie funduszy
- Europa idzie na zakupy
Europa próbuje zmniejszyć zależność kupowanego uzbrojenia od USA
Obecnie przez Europę przetacza się dyskusja, czy państwa europejskie nadal powinny tak mocno być uzależnione od zakupów uzbrojenia w Stanach Zjednoczonych, jak pokazał niedawno raport SIPRI europejskie państwa NATO od 2020 roku podwoiły import broni, a ich największym rynkiem zakupów są Stany Zjednoczone. Amerykanie odpowiadają za 64 proc. dostaw uzbrojenia dla sojuszników w Europie. Ta tendencja utrzyma się w przyszłości, członkowie NATO w Europie zamówili w USA prawie 500 samolotów bojowych. Ponad 90% importu broni do Norwegii, Szwecji, Włoch i Holandii pochodziło ze Stanów Zjednoczonych, podczas gdy w Wielkiej Brytanii odsetek ten wyniósł ponad 80%. W latach 2015–2019 mniej niż 10% niemieckiego importu broni pochodziło ze Stanów Zjednoczonych, ale w latach 2020–2024 wskaźnik ten wyniósł 70%. Z opracowania wynika, że USA są również największym eksporterem broni na świecie, a dominacja ta w ostatnich latach wzrosła. O ile dekadę temu Stany Zjednoczone odpowiadały za ok. 35 proc. światowego eksportu broni, to udział ten wzrósł do 43 proc.
Sytuacją z Ukrainą, czyli wstrzymanie dostaw uzbrojenia do Kijowa oraz danych wywiadowczych, oraz obawy, że USA może zdalnie wyłączyć dostęp do F-35 - co zostało jednak obalone przez Szwajcarię (jednak nie można wykluczyć sytuacji ograniczenia dostępu do aktualizacji oraz części zamiennych) sprawiło, że pojawiły się głosy, by więcej kupować w przemyśle europejskim, zwłaszcza takiej broni, która jest dobrym zamiennikiem.
Pojawiły się nawet głosy jak np. z Portugalii, że kraj ten rezygnuje z planów pozyskania w przyszłości samolotów F-35. Również Kanada głosem ministra obrony Billa Blaira Kanada rozważa potencjalne alternatywy dla amerykańskiego myśliwca F-35. Minister w wywiadzie dla CBC 14 marca potwierdził, że rozmowy odbędą się z innymi producentami samolotów. Deklaracja ta pojawia się mimo tego, że Kanada już dokonała płatności za pierwsze 16 samolotów F-35. Co ciekawe Szwedzki Saab JAS-39E Gripen był drugim najlepszym w pierwotnym konkursie zamówień i może być wiodącą alternatywą dla F-35 jak twierdzą kanadyjskie media.
Należy jednak zwrócić uwagę, że obecnie w Europie, ale także na innych rynkach nie ma alternatywy dla F-35. Rafale czy Gripen to samoloty 4 generacji plus. A budowa nowych samolotów zajmuje lata, jeśli nie dekady. Francusko-niemiecko-hiszpańska inicjatywa budowy myśliwca nowej generacji rozpoczęła się lata temu i nie będzie gotowa przed 2040 r. To samo tyczy się inicjatywy samolotów budowanych przez brytyjskich, włoskich i japońskich producentów. Według Flight Global, w Europie 13 państw użytkuje lub zakupiło samoloty F-35, a dziewięć państw użytkuje lub zamówiło wcześniejszą wersję samolotu F-16.
Francuska ofensywa na rynku zbrojeniowym
Dlatego też Prezydent Francji Emmanuel Macron w wywiadzie dla francuskiej prasy regionalnej Nice-Matin i Le Parisien, powiedział, że Francja będzie zabiegać o kontrakty zbrojeniowe z europejskimi krajami, które teraz kupują broń amerykańską. „Moim zamiarem jest przekonać państwa europejskie, które przyzwyczaiły się do kupowania produktów amerykańskich” - mówił Macron.
“Zapytałem producentów (broni), czy moglibyśmy zwrócić się do państw europejskich, które przyzwyczaiły się do kupowania produktów amerykańskich” - powiedział Macron w wywiadzie dla francuskiej prasy. Prezydent Francji proponuje konkretne rozwiązania:
„Stwierdził, że tym, którzy kupują systemy Patriot, należy zaoferować francusko-włoskie SAMP/T, a tym, którzy kupują myśliwce F-35, trzeba zaproponować Rafale.”
Jak podaje Nice-Matin, Macron powiedział, że zwrócił się do francuskich firm zbrojeniowych o ograniczenie biurokracji i obniżenie kosztów, aby stać się bardziej atrakcyjną opcją.
Francuski minister ds. europejskich Benjamin Haddad powiedział stacji Euronews, że skoncentrowanie się na europejskim przemyśle obronnym jest „jedynym sposobem, aby Europa była autonomiczna” i miała kontrolę nad własnym bezpieczeństwem. Haddad powiedział stacji Euronews, że Europa musi mieć kontrolę nad tą technologią, aby móc w pełni kontrolować jej wykorzystanie. Jeśli masz wiedzę technologiczną, masz kontrolę nad jej wykorzystaniem” – powiedział w wywiadzie dla Europe Conversation w Euronews.
Haddad zwrócił uwagę na niedawny spór z Ukrainą dotyczący użycia rakiet dalekiego zasięgu wystrzelonych na terytorium Rosji. Do niedawna Ukraina nie mogła używać broni z powodu zakazów nałożonych przez amerykańskich i europejskich donatorów broni. W rezultacie ukraińskie wojsko skarżyło się, że do niedawna „walczyło jedną ręką za plecami”.
„Spójrzcie na debaty, jakie odbyliśmy na temat rakiet dalekiego zasięgu wysłanych na Ukrainę” – powiedział Haddad.
„Jeśli masz amerykańskie komponenty, a Amerykanie stwierdzą, że nie mogą przeprowadzić głębokich uderzeń, aby móc bronić się przed rosyjskimi celami, mogą kontrolować ich wykorzystanie, nawet jeśli kraje europejskie, które przekazały broń, wyraziły na to zgodę” – powiedział.
Zwiększenie produkcji i redukcja kosztów
Macron zaznaczył, że zwiększenie produkcji broni będzie wymagało zmniejszenia kosztów i reorganizacji pracy i kształcenia. Prezydent podkreślił postępy Francji w produkcji zbrojeniowej:
“W 2021 r. produkowaliśmy dziesięć armatohaubic Caeser, a w tym roku wyprodukujemy już 82” - przypomniał.
Według ostatniego raportu Sztokholmskiego Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem (SIPRI) Francja jest drugim co do wielkości eksporterem broni na świecie, ale pozostaje daleko w tyle za największym eksporterem, czyli Stanami Zjednoczonym, sektor przemysłowy Francji zatrudnia w całym kraju niewiele ponad 200 tys. osób.
Francuski przemysł obronny produkuje szeroką gamę sprzętu wojskowego, od okrętów podwodnych z napędem atomowym po samoloty bojowe, pojazdy opancerzone, artylerię i pociski. W kraju działają duże firmy, które są reprezentowane we wszystkich wektorach przemysłu obronnego.
Przemysł obronny na rozmowach w Pałacu Elizejskim
14 marca prezydent Macron spotkał się w Pałacu Elizejskim z przedstawicielami kluczowych francuskich koncernów zbrojeniowych, takich jak: Safran (m.in.: projektowanie i produkcja silników lotniczych), Thales (m.in. wojskowy sprzęt elektroniczny), Naval Group (uzbrojenie morskie; okręty podwodne), Dassault (producent samolotów wojskowych i cywilnych) i KNDS (producent m.in. armatohaubic Cezar). Celem rozmów było omówienie możliwości zwiększenia produkcji uzbrojenia oraz obniżenia kosztów. Współpracownicy Macrona, cytowani przez agencję AFP (ich nazwisk agencja nie podała), zapowiadali, że szef państwa chce rozmawiać z firmami o "zwiększeniu ich możliwości produkcyjnych, ich terminach i kosztach". Ze swej strony przemysł zbrojeniowy liczy na gwarancje ze strony państwa - przekazał przed spotkaniem dziennik "Le Figaro".
„Francja ma zdolność do produkcji niemal wszystkiego, co jest potrzebne na polu bitwy” – podkreślił minister przemysłu Marc Ferracci. „Ale rząd chce polegać na producentach, aby zwiększyć wolumeny i rozwiązać problemy z wydajnością”.
Zwiększenie produkcji broni
Francuski przemysł zbrojeniowy zwiększył już produkcje w ostatnich latach. Dalszy wzrost będzie zależał od zamówień publicznych. Jednak koncerny już przyspieszyły produkcję w ostatnich trzech latach - zauważyła AFP. Rzecznik KNDS Gabriel Massoni powiedział agencji, że dalsze przyspieszenie będzie zależało od zamówień publicznych. Prócz dużych koncernów, w spotkaniu uczestniczyli również przedstawiciele małych i średnich firm z sektora zbrojeniowego to około 4 tys. małych i średnich firm, których przedstawiciele również mieli być obecni na spotkaniu.
Mobilizacja na rzecz obronności
Choć francuskie wydatki na obronę w końcu przekroczyły 2 procent w zeszłym roku, to nadal jest to bardzo mało w porównaniu z 5,4 procentami wydanymi w 1960 roku i 2,8 procentami, które wynosiły jeszcze w 1991 roku, kiedy rozpadł się Związek Radziecki. Dlatego też Macron i rząd Francji prowadzą kampanię na rzecz zwiększenia wydatków na obronność, których celem jest mobilizacji opinii publicznej i elit politycznych na rzecz zwiększenia obronności kraju i Europy. Premier Francois Bayrou i minister obrony Sebastien Lecornu rozmawiali w czwartek (13 marca) za zamkniętymi drzwiami z przedstawicielami partii politycznych reprezentowanych w parlamencie. Planowane jest zwiększenie budżetu ministerstwa obrony z 50,5 mld euro do nawet 100 mld euro. Ministerstwo Sił Zbrojnych Francji inwestuje również 600 mln euro w celu wzmocnienia krajowych zdolności obrony powietrznej. Środki zostaną przeznaczone na zakup nowych systemów obrony powietrznej, modernizację istniejących i opracowanie nowych technologii w latach 2024–2030.
Poszukiwanie funduszy
Rząd Francji rozważa różne sposoby na pozyskanie środków na zwiększenie wydatków na zbrojenia, w tym podniesienie podatków dla najbogatszych, fundusze inwestycyjne, przekierowanie funduszy złożonych na popularnych lokatach oszczędnościowych, czy pożyczka narodowa. Według portalu Politico ministerstwo gospodarki otrzymało polecenie przeanalizowania sposobów ułatwienia przemysłowi obronnemu dostępu do funduszy i kredytów. 20 marca odbędzie się kolejne spotkanie z udziałem ministrów, przedstawicieli banków i przemysłu obronnego - podał portal.
W swoim przemówieniu do narodu w zeszłym tygodniu Macron ogłosił wzrost wydatków na obronę w celu przeciwdziałania „rosyjskiemu zagrożeniu”, Macron zapewnił Francuzów, że „dozbrojenie” będzie możliwe „bez podnoszenia podatków”. Bayrou ze swojej strony stwierdził, że wzrost wydatków wojskowych nie zagrozi „francuskiemu modelowi społecznemu”. Minister obrony Sébastien Lecornu przyznał w zeszłym tygodniu, że nadal istnieje „ogromna luka”, aby zrównoważyć rachunki. „Utrzymanie sił zbrojnych i zakup sprzętu leżą w gestii wydatków publicznych”, podkreślił Lecornu.
Minister gospodarki Eric Lombard przyłączył się do „wysiłków wojennych”, proponując utworzenie specjalnego konta obronnego, zwolnionego z podatków i z oprocentowaniem ustalanym przez państwo, otwartego na udział sektora prywatnego oraz inwestycje banków i ubezpieczycieli.
Europa idzie na zakupy
Zgodnie z planem „Rearm Europe”, ogłoszonym przez przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen 6 marca, państwa członkowskie UE mogą zwiększyć wydatki na obronność, nawet jeśli oznacza to złamanie unijnej zasady deficytu budżetowego wynoszącej 3 proc. PKB. Von der Leyen zasugerowała, że UE mogłaby pozyskać „prawie” 650 mld euro w ciągu czterech lat, co stanowiłoby dodatek do pożyczki w wysokości 150 mld euro udzielonej państwom członkowskim na inwestycje w obronność, co łącznie dałoby 800 mld euro.
Europejscy producenci broni widzą w tym doskonałą okazję do konkurowania z amerykańskimi firmami. Niektóre umowy są już w toku. Podczas spotkania w Londynie 2 marca premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer ogłosił umowę o wartości 1,9 mld euro na dostawę 5000 lekkich pocisków wielozadaniowych (LMM) do użycia przeciwko dronom i śmigłowcom. Jak przypomina agencja Reuters kraje od Wielkiej Brytanii po Francję i Belgię zobowiązały się do zwiększenia wydatków na obronność, ale przedstawiciele przemysłu wielokrotnie narzekali, że cele te nie przekładają się na zamówienia lub że kontrakty ostatecznie trafiają do rywali z USA.
