Spis treści
- Trump wstrzymuje pomoc dla Ukrainy
- Pomoc amerykańska kluczowa dla ukraińskiej obrony
- Amerykanie uważają, że Zełenski nie chce pokoju
- Donald Trump chce coś ogłosić o minerałach
- Dla Ukrainy wstrzymanie pomoc dla Rosji zniesienie sankcji
- Trump burzy wiarygodność USA w oczach sojuszników
Trump wstrzymuje pomoc dla Ukrainy
Prezydent Donald Trump najwidoczniej nie lubi, jak ktoś się jemu sprzeciwia i nie chce okazać wdzięczności za udzielone wsparcie (w jego mniemaniu), bo kilka dni po tym jak doszło do spotkania Donalda Trumpa i Wołodymyra Zełenskiego w Białym Domu gdzie doszło do sporu podczas spotkania na temat perspektyw zakończenia wojny Rosji przeciwko Ukrainie. Rozmowy zakończyły się bezprecedensową kłótnią przed kamerami, w czasie której Trump i Vance zarzucili Zełenskiemu brak wdzięczności i szacunku dla USA. W rezultacie Trump zerwał rozmowy i wyprosił Ukraińców, najwidoczniej prezydent Stanów Zjednoczonych postanowił ukarać stronę ukraińską za ostatnie spotkanie i postanowił wstrzymać wszelką pomoc wojskową dla Ukrainy, "by upewnić się, że przyczynia się ona do rozwiązania" konfliktu.
"Prezydent jasno dał do zrozumienia, że skupia się na pokoju. Potrzebujemy, aby nasi partnerzy również byli oddani temu celowi. Wstrzymujemy i dokonujemy przeglądu naszej pomocy, aby upewnić się, że przyczynia się ona do rozwiązania" - oświadczył przedstawiciel Białego Domu.
Jak poinformowała telewizja Fox News, która podała tę informację przed oficjalnym potwierdzeniem, wstrzymanie dotyczy wszelkich form pomocy, w tym broni będącej już w drodze na Ukrainę, także w Polsce.
Pomoc amerykańska kluczowa dla ukraińskiej obrony
Jak zwraca uwagę The Guardian, wstrzymanie amerykańskiej pomocy wojskowej utrudniłoby sytuację na polu bitwy dla Ukrainy, choć zajęłoby trochę czasu, zanim by to wpłynęło na armie. Ukraińscy urzędnicy ds. obrony szacują, że około 20% sprzętu wojskowego używanego w wojnie pochodzi ze Stanów Zjednoczonych (plus około 55% z Ukrainy i 25% z Europy), choć uznaje się, że 20% należy do najbardziej potrzebnego uzbrojenia i najtrudniejszego do zastąpienia przez Europę.
Gazeta zwraca także uwagę, że nie wiadomo, w jaki sposób Europa mogłaby zastąpić wsparcie amerykańskie. Jak powiedział w rozmowie z The Guardian Rachel Ellehuus, dyrektor generalna Royal United Services Institute, wkład Stanów Zjednoczonych jest szczególnie ważny w trzech obszarach: obrony powietrznej, gdzie istnieją jedynie ograniczone europejskie alternatywy dla systemów Patriot; rakiet balistycznych o większym zasięgu, ponieważ Niemcy odmówiły przekazania rakiet Taurus a francusko-brytyjskich rakiet Storm Shadow, jest niewiele; i po trzecie, łączności satelitarnej, gdzie Starlink Elona Muska pozostaje kluczowy na froncie.
Zwraca się także uwagę na kwestię finansowe. Do tej pory Stany Zjednoczone przekazały 33,8 mld USD na broń i amunicję oraz zapewniły Kijowowi finansowanie w wysokości kolejnych 33,2 mld USD na zakup broni wyprodukowanej w USA. Z kolei europejska pomoc wojskowa była na niemal identycznym poziomie pieniężnym, wynoszącym 62 mld EUR według Uniwersytetu w Kilonii, co oznacza, że darowizny musiałyby się podwoić, aby w pełni załatać lukę.
Amerykanie uważają, że Zełenski nie chce pokoju
Do ogłoszenia doszło zaledwie kilka godzin po tym, jak prezydent Trump publicznie twierdził, że "nawet o tym nie rozmawiał". Po raz kolejny w ostatnich dniach zarzucał ukraińskiemu prezydentowi, że nie chce pokoju - rzekomo w przeciwieństwie do Władimira Putina.
"Jeśli ktoś nie chce zawrzeć umowy, to myślę, że tej osoby nie będzie z nami zbyt długo. Ta osoba nie będzie słuchana zbyt długo, ponieważ wierzę, że Rosja chce zawrzeć umowę. Wierzę, że na pewno naród ukraiński chce zawrzeć umowę" – twierdził.
Z kolei wiceprezydent J.D. Vance w wywiadzie dla telewizji Fox News powiedział, że jeśli prezydent Ukrainy zadzwoni i przedstawi poważną propozycję, jak zamierza zaangażować się w proces pokojowy, możemy wrócić do rozmów. Stwierdził przy tym, że USA "już pracują" nad szczegółami porozumienia z Rosjanami.
Vance mówił w wywiadzie dla Fox News o warunkach, jakie stawia Biały Dom, by powrócić do rozmów z Ukrainą po kłótni z udziałem jego, prezydenta Trumpa i prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego.
"Myślę, że jeśli (Zełenski) zadzwoni i przedstawi poważną propozycję, jak zamierza zaangażować się w ten proces... Słuchaj, są szczegóły, które naprawdę mają znaczenie, nad którymi już pracujemy z Rosjanami. Rozmawialiśmy już z niektórymi naszymi sojusznikami. On musi poważnie zaangażować się w szczegóły. Myślę, że gdy to się stanie, to wtedy na pewno będziemy chcieli porozmawiać" - powiedział Vance.
Mówił też, że podczas spotkania w Gabinecie Owalnym Zełenski okazał brak szacunku i przyjął postawę roszczeniową, ale że Biały Dom jest w stanie to zignorować, jeśli tylko Ukraina będzie gotowa na poważne rozmowy.
Ocenił przy tym, że Zełenski nadal nie jest do tego gotowy, ale "ostatecznie będzie, bo musi".
Wiceprezydent Vance krytykował Ukrainę za to, że chce uzyskać od USA gwarancje bezpieczeństwa, lecz odmawia rozmowy na temat szczegółów jej ustępstw terytorialnych. Argumentował też, że umowa o minerałach miała stanowić silniejsze gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy, niż obecność europejskich sił zbrojnych.
"Jeśli chcesz prawdziwych gwarancji bezpieczeństwa, jeśli chcesz mieć pewność, że Władimir Putin nie dokona już kolejnej inwazji na Ukrainę, najlepszą gwarancją bezpieczeństwa jest zapewnienie Amerykanom korzyści ekonomicznych w przyszłości Ukrainy. To o wiele lepsza gwarancja bezpieczeństwa niż 20 000 żołnierzy z jakiegoś przypadkowego kraju, który nie toczył wojny od 30 czy 40 lat" - mówił Vance. Dodał jednak, że nie osiągnie się tego, "obrażając prezydenta i odmawiając realizacji jego planu pokojowego".
Vance krytykował też wyrazy europejskiej solidarności wobec Zełenskiego, twierdząc, że czynią mu niedźwiedzią przysługę, bo "ich własne społeczeństwa mówią, że nie będą w nieskończoność finansować tej wojny" i w prywatnych rozmowach przywódcy ci mówią to samo i mówią o konieczności przystąpienia Zełenskiego do rozmów.
"Szczerze mówiąc nie obchodzi mnie, co Europejczycy mówią publicznie. Obchodzi mnie, co mówią prywatnie i co powinni powiedzieć prezydentowi Zełenskiemu. To nie może trwać wiecznie, ten rozlew krwi, zabijanie, dewastacja gospodarcza, to pogarsza sytuację wszystkich" - powiedział.
Vance stwierdził jednocześnie, że Władimir Putin "powiedział, że chce rozmawiać o pokoju", a postawa administracji Trumpa wobec tych deklaracji polega na zasadzie "ufaj, ale sprawdzaj".
"Musisz zaakceptować, że prezydent Trump nie tylko zakłada, że wszystko, co mówią mu Rosjanie, jest prawdą, on z nimi negocjuje. Jest dawanie i branie, jest zaufanie, ale sprawdzanie. To się nazywa dyplomacja" - opowiadał polityk.
Relacjonując piątkowa kłótnię w Gabinecie Owalnym, Vance potwierdził też doniesienia o tym, że Ukraińcy chcieli po sprzeczce wrócić do rozmów, lecz Trump uznał, że nie ma o czym rozmawiać, skoro nie są gotowi omawiać jego pokojowego planu.
Mówiąc o swojej własnej roli w kłótni, która zaczęła się od jego włączenia się do rozmowy, Vance twierdził, że chciał "rozładować napięcie". Twierdził też, że przez pierwsze pół godziny spotkania Trump robił co mógł, by być uprzejmy i miły dla Zełenskiego, "nawet gdy Zełenski go drażnił, nawet gdy Zełenski mówił rzeczy, które (Vance) uważał za nieprawdziwe".
Demokraci i niektórzy Republikanie nawołują do zniesienia "nielegalnego" zamrożenia wsparcia dla Ukrainy
Jak można było się spodziewać decyzja Trumpa nie spotkała się z aprobatą. Wiceprzewodniczący komisji spraw zagranicznych Izby Reprezentantów Gregory Meeks wezwał administrację Donalda Trumpa do zniesienia "nielegalnego" zamrożenia wsparcia dla Ukrainy. Podobne opinie wyrazili inni Demokraci, a także senatorka Republikanów Susan Collins.
"Gdyby prezydentowi Trumpowi naprawdę zależało na zapewnieniu Ukrainie sprawiedliwego i trwałego porozumienia pokojowego, nie oddałby wszystkich punktów nacisku, jakie Stany Zjednoczone, nasi sojusznicy i Ukraina posiadali jeszcze przed rozpoczęciem negocjacji. Nie stanąłby po stronie autorytarnego przywódcy odpowiedzialnego za zbrodnie wojenne. I z pewnością nie zmuszałby Ukrainy do poddania się, twierdząc jednocześnie, że to porozumienie" - napisał w oświadczeniu Meeks.
Wezwał przy tym swoich republikańskich kolegów stojących po stronie Ukrainy, również "żądali, aby prezydent Trump natychmiast zniósł to katastrofalne i bezprawne zamrożenie przyznanej przez Kongres pomocy dla Ukrainy".
W podobnym tonie wypowiedzieli się inni politycy Demokratów. Mike Quigley, współprzewodniczący ukraińskiej grupy parlamentarnej (Ukraine Caucus), stwierdził, że swoim posunięciem Trump "przekroczył granicę appeasementu i zaczął pomagać i wspierać zbrodniarzowi wojennemu Władimirowi Putinowi".
Polecany artykuł:
"Do moich kolegów z Partii Republikańskiej, którzy publicznie lub prywatnie wyrazili swoje poparcie dla Ukrainy: nadszedł czas, kiedy musicie dokonać wyboru między demokracją a autokracją" - napisał. Podobne apele wystosowała też m.in. wiceszefowa senackiej komisji spraw zagranicznych Jeanne Shaheen.
Jak dotąd po stronie Republikanów ruch Trumpa skrytykowało dwoje polityków. Kongresmen z Nowego Jorku Mike Lawler powiedział, że "zaprzestanie wsparcia dla Ukrainy zagroziłoby stabilności Europy i wolnego świata". Senator Susan Collins, szefowa komisji budżetowej, która pracowała nad ostatnim pakietem środków dla Ukrainy przyjętym niemal rok temu, stwierdziła, że USA "nie powinny wstrzymywać swoich wysiłków".
"To Ukraińcy przelewają krew. To Putin rozpoczął niesprowokowany i nieuzasadniony atak na wolny, demokratyczny i suwerenny kraj. I nie wycofuję swojego poparcia dla Ukrainy" - zadeklarowała.
Jeszcze przed ogłoszeniem wstrzymania wsparcia dla Ukrainy o dobrych rezultatach rozmowy z szefem kancelarii prezydenta Ukrainy Andrijem Jermakiem mówił inny zwolennik wsparcia Ukrainy, Republikanin Brian Fitzpatrick. Ogłosił on, że Ukraina wkrótce podpisze umowę o minerałach, która miałaby "w efekcie naturalnie przełożyć się na wsparcie w zakresie bezpieczeństwa"
Demokraci wątpią jednak, czy zapowiedź ta faktycznie się ziści.
"Słyszymy to od niego od konferencji w Monachium. Wygląda to bardziej na myślenie życzeniowe" - powiedział PAP polityk Demokratów z Izby Reprezentantów.
Donald Trump chce coś ogłosić o minerałach
Donald Trump zapowiadał też, że podczas wtorkowego (4 marca) orędzia przed połączonymi izbami Kongresu ogłosi coś na temat umowy o minerałach z Ukrainą. Nieco później republikański kongresmen Brian Fitzpatrick, współprzewodniczący ukraińskiej grupy parlamentarnej, ogłosił że umowa zostanie wkrótce podpisana, co "doprowadzi do silnego, długoterminowego partnerstwa gospodarczego między Stanami Zjednoczonymi a Ukrainą, a w efekcie naturalnie przełoży się na wsparcie w zakresie bezpieczeństwa".
Z kolei jeszcze w niedzielę minister finansów USA Scott Bessent oświadczył, że koniecznym warunkiem do podpisania umowy o partnerstwie w wydobywaniu złóż naturalnych Ukrainy jest "to, by władze Ukrainy chciały porozumienia pokojowego".
Administracja Trumpa od przyjścia do władzy nie uchwaliła żadnego nowego pakietu pomocy wojskowej dla Ukrainy, lecz pozwoliła na przepływ broni w ramach ostatniego pakietu zaaprobowanego przez Joe Bidena. Trump wciąż ma uprawnienia do przekazania Kijowowi z amerykańskich magazynów broni o wartości 4 mld dol.
Dla Ukrainy wstrzymanie pomoc dla Rosji zniesienie sankcji
W tym samym czasie kiedy Trump postanawia „ukarać” Zełenskiego za brak wdzięczności, agencja Reuters, powołując się na przedstawiciela USA oraz inną osobę zaznajomioną ze sprawą, napisała, że Biały Dom zwrócił się do Departamentu Stanu i Departamentu Skarbu o przygotowanie listy sankcji, które mogłyby zostać złagodzone, aby urzędnicy amerykańscy mogli je omówić z przedstawicielami Rosji w nadchodzących dniach w ramach szeroko zakrojonych rozmów administracji z Moskwą na temat poprawy stosunków dyplomatycznych i gospodarczych. Według źródeł, biura ds. sankcji opracowują obecnie propozycję zniesienia sankcji wobec wybranych podmiotów i osób, w tym niektórych rosyjskich oligarchów.
Jak zwraca uwagę agencja Reuters, nie jest jasne, czego konkretnie Waszyngton mógłby oczekiwać w zamian za złagodzenie sankcji. Jednak jak zauważa agencja, Rosja jest jednym z największych producentów ropy naftowej na świecie i złagodzenie sankcji USA wobec rosyjskiego systemu energetycznego mogłoby zapobiec wzrostowi cen paliw, gdyby Trump zdecydował się na ograniczenie eksportu ropy z Iranu, członka OPEC.
Trump burzy wiarygodność USA w oczach sojuszników
Decyzja Trumpa, by wstrzymać pomoc dla Ukrainy, nie pomaga obecnej administracji, a nawet szkodzi wizerunkowo, ponieważ w oczach sojuszników Stany Zjednoczone przestają być wiarygodnym partnerem. Zapewne na Tajwanie w Japonii, Republice Korei, a nawet krajach bałtyckich czy nawet w Polsce przeszło przez myśl co będzie jeśli "my" zostaniemy tak potraktowani przez Trumpa, gdyby to Chiny czy Rosja zaatakowały te kraje i zostały pozbawione pomocy ze strony USA. Pamiętajmy, że dziś bezpieczeństwo świata jest oparte na dominacji militarnej Stanów Zjednoczonych, dlatego po zakończeniu II wojny światowej oraz końcu zimnej wojny wiele krajów chciało się znaleźć pod parasolem amerykańskiej ochrony, ponieważ USA było wiarygodne. Dziś po decyzji Trumpa o wstrzymaniu pomocy dla Ukrainy ta wiarygodność spadła, może nie do zera czy w jakiś wielki sposób, ponieważ Ukraina nie jest w NATO ani nie zawarła dwustronnych umów bezpieczeństwa jak USA i Filipiny, ale to, że cały Zachód opowiedział się za obroną Ukrainy po nielegalnej napaści Rosji, potępiając ten barbarzyński czyn, sprawia, że decyzja USA może sprawić totalną klęskę Ukrainy w negocjacjach, tym samym pozbawiając ją prawa do samostanowienia.
Być może działanie Trumpa ma na celu wymuszenie na stronie ukraińskiej większej uległości i "pokory" (jakkolwiek to brzmi), by zgodziła się na pokój czy zamrożenie konfliktu na warunkach amerykańskich. Pytaniem teraz otwartym jest, jak USA potraktują Ukrainę czy przez to jak zachował się Zełenski, obecnej administracji w zasadzie obojętny będzie los Ukrainy i jedynie, na czym zależy teraz Trumpowie to zakończenie konfliktu i nic więcej. Przypomnijmy, że niedawno sekretarz stanu M. Rubio dał do zrozumienia, że obecnej administracji zależy na przeciągnięciu na swoją stronę Rosji w konflikcie z Chinami, co omówiliśmy w tekście. Zobaczymy także, co ogłosi Donald Trump w czasie dzisiejszego orędzia, czy będzie to gwóźdź do trumny dla Ukrainy, czy może pewna nadzieja.
Wydarzenie to powinno być obecnie dla Europy, ale także i dla Polski nauczką, że obecna administracja nie zachowuje się racjonalnie, jak byliśmy przyzwyczajeni do tej pory, dlatego należałoby pomyśleć o dywersyfikacji naszego bezpieczeństwa w regionalnych sojuszach oraz wzmocnienia więzi z Francją i Wielką Brytanią, które są posiadaczami broni nuklearnej.
