Zełenski vs. Trump. Trump vs. Zełenski. A Rosja nie kryje zadowolenia z tych kłótni

2025-03-01 13:11

Czegoś takiego w historii dyplomacji jeszcze nie było. Dotychczas nie transmitowano „na żywo” kłótni dwóch głów państw. Chodzi o piątkowe (28 lutego) rozmowy Trump–Zełenski. Prezydent USA poczuł się obrażony słowami swojego ukraińskiego odpowiednika i dialog nie zakończył się „w duchu wzajemnego zrozumienia”. Trump był tak dotknięty postawą Wołodymyra Zełenskiego, że zapowiedział możliwość wstrzymania wsparcia militarnego USA dla Ukrainy. W takich sytuacjach oceny się polaryzują.

Trump vs. Zelenski

i

Autor: pixabay.com/Wikipedia

Europejscy politycy (poza kilkoma wyjątkami) stoją murem za Zełenskim. A z kłótni cieszy się Rosja, która wręcz w maoistowski sposób próbuje rozegrać te wydarzenia na swoją korzyść. Przewodniczący Mao powiedział kiedyś, że mądra małpa siedzi na drzewie i patrzy, jak gryzą się dwa tygrysy.

W roli „małpy” występuje Rosja

Co zaś tyczy się dwóch tygrysów, to jeden z nich rzeczywiście jest tygrysem, a drugiemu wiele brakuje, by nim być. W europejskiej narracji politycznej dominuje bezkrytyczna ocena ukraińskiego przywódcy. Widać to po reakcjach europejskich elit – zarówno tych mniejszego, jak i większego kalibru. Mniejsi, jak choćby parlamentarzyści – w tym także nasi – mają swoje „pięć minut”, by zaistnieć w przestrzeni informacyjnej, choć ich wpływ na Trumpa i Zełenskiego jest taki sam, jak piszącego ten komentarz: zerowy.

Zdaniem posłanki Kamili Gasiuk-Pihowicz (KO) „piątkowe spotkanie Trumpa i Zełenskiego było próbą upokorzenia słabszego partnera”. Można było się spodziewać, że obóz rządzący w Polsce nie podzieli tej opinii, czego przykładem była wypowiedź posłanki PiS Anny Gembickiej, która oceniła, że USA zaoferowały Ukrainie „najlepszą gwarancję bezpieczeństwa, czyli inwestowanie na jej ziemi”.

Warto przypomnieć, że w piątek nie doszło do podpisania umowy surowcowej, choć wydawało się, że to jest już to tylko formalność, po tym jak obie strony zdecydowały się na pewne kompromisy.

Garda: Raport Fundacji Pułaskiego Sivis pacem, para bellum
Portal Obronny SE Google News
Autor:

Politycy europejscy „dużego kalibru” bronią Zełenskiego

Czy umowa „fifty-fifty” mogła być substytutem tego, czego domagała się Ukraina, a na co USA stanowczo się nie zgadzały? Mowa oczywiście o członkostwie Ukrainy w NATO. Widzowie politycznego teatru widzą jedynie to, co dzieje się scenie. Nie mają wglądu w to, co dzieje się za kulisami, w scenariusz spektaklu itd. Mając to na uwadze, można przypuszczać, że amerykańska obecność w ukraińskim sektorze górniczym mogła stanowić znaczące „gwarancje bezpieczeństwa”.

Czy Rosja – po jakimś czasie – ponownie zdecydowałaby się na przeprowadzenie SWO, czyli specjalnej operacji wojskowej, w wersji v2? Na państwo, w którym USA ma swoje biznesy? Mogłaby, ale konsekwencje takiej decyzji byłyby trudne do przewidzenia. Nie tylko dla Ukrainy i Europy, ale dla całego świata. Domyślacie się, co mam na myśli.

Nic dziwnego, że politycy europejscy „dużego kalibru” bronią Zełenskiego. Wielu z nich miało wcześniej nastawienie „antytrumpowe”, ale po jego zwycięstwie zmienili swoje podejście do nowego/starego prezydenta USA. Nie o 180 stopni, ale jednak zmienili. Dynamiczna wymiana poglądów w Białym Domu między jego gospodarzem a zaproszonym gościem nie mogła sprawić, by nagle „odwrócili się” od Zełenskiego. To by ich, delikatnie mówiąc, zdyskredytowało. Nie tylko w oczach Zełenskiego i Ukraińców, ale – moim zdaniem – również w oczach Donalda Trumpa. Ten polityk, bardzo przypominający w swoim działaniu Lecha Wałęsę, nie bawi się w kurtuazję, tylko mówi, co myśli. Bez ograniczeń politycznej poprawności. Trump ma je… Wiecie sami, gdzie.

Czasem wydaje się, że Trump najpierw mówi, a potem myśli

Nieformalny (drugi - można to publicystycznie wyrazić) wiceprezydent USA Elon Musk napisał na platformie X: „Zełenski zniszczył sam siebie na oczach Amerykanów”. Zniszczył? Jeśli tak się stało, to z kim miałby rozmawiać Trump w kwestii „osiągnięcia trwałego i sprawiedliwego pokoju”? Z samym Putinem?

W historii były już przypadki, gdy o losach pewnego państwa decydowano bez jego udziału. Jeśli Trump nie wie, o jakich wydarzeniach mowa, to zapewne znajdą się tacy, którzy mając podstawową wiedzę z historii politycznej XX wieku wyjaśnią mu „w czym rzecz”.

Trump, podobnie jak nasz Lech Wałęsa, często mówi szybciej, niż myśli. Oczywiście, można być oburzonym, że prezydent Stanów Zjednoczonych potraktował prezydenta Ukrainy tak, jak go potraktował… Mówiąc wprost: wręcz „wyprosił” go z Białego Domu, dodając, że Zełenski „może wrócić, gdy będzie gotowy na pokój”.

A co to oznacza? Że to Donald Trump, prezydent światowego mocarstwa numer jeden, narzuca warunki, a nie jakiś tam Zełenski, który bez pomocy USA może odliczać dni do totalnej klęski w wojnie z Rosją.

Brutalne? Owszem. Ale co to zmienia? Jeśli ktoś sądzi, że protesty europejskich polityków „dużego kalibru” zrobią na prezydencie-biznesmenie wrażenie, to grzeszy naiwnością. Jakie instrumenty nacisku na USA mają – mówiąc wprost – europejscy sojusznicy Ukrainy i sama Ukraina, reprezentowana przez Wołodymyra Zełenskiego?

A siedząca na drzewie małpa, z nieukrywanym (co widać po komentarzach w rosyjskich mediach) zadowoleniem, ogląda ten polityczny spektakl…

Sonda
Czy politycy mogą demonstrować oburzenie?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki