W piątek (28 lutego) prezydent Ukrainy po raz pierwszy otrzyma to, o co zabiegał od początku swojej prezydentury w 2019 r. – spotkanie z Trumpem w Białym Domu. Choć obaj doszli do władzy dzięki telewizji, populistycznym hasłom i obietnicy dogadania się z Władimirem Putinem, to ich relacji od początku towarzyszyły polityczne burze, napięcia i zwroty akcji.
Kontrowersje zaczęły się niemal na początku znajomości przywódców
Od - jak to określił Trump – „perfekcyjnej rozmowy telefonicznej” z lipca 2019 r. Prezydent USA zadzwonił wówczas do Zełenskiego, by pogratulować mu zwycięstwa jego partii w wyborach parlamentarnych.
Zełenski deklarował gotowość do nabycia amerykańskich pocisków przeciwpancernych Javelin, na co administracja Trumpa wydała zgodę rok wcześniej. Wtedy jednak z ust Trumpa padły słowa, które doprowadziły do jego pierwszego impeachmentu: „Chciałbym jednak, żebyś wyświadczył mi przysługę”. Przysługą miało być wszczęcie przez władze ukraińskie śledztwa przeciw konkurentowi Trumpa w nadchodzących wyborach, Joe Bidenowi i przeciw jego synowi Hunterowi.
Późniejsze dochodzenie wykazało, że rozmowa była tylko pierwszym krokiem w zakrojonych na szerszą skalę wysiłkach Trumpa, by wymusić na Zełenskim ogłoszenie śledztwa; wśród innych było wstrzymanie przez USA dostaw broni dla Ukrainy. Strona ukraińska początkowo wydawała się otwarta na propozycję, lecz ostatecznie nie uległa, kiedy zaś sprawa wyszła na jaw, Biały Dom odblokował dostawy broni.
Zełenski spotkał się z Trumpem we wrześniu zeszłego roku, lecz nie w Białym Domu, a w Nowym Jorku, na marginesie corocznego spotkania Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Pytany przez prasę, czy czuł się szantażowany przez Trumpa, Zełenski odpowiedział: „Nikt na mnie nie naciskał” i odmówił angażowania się w amerykańską politykę.

Poważny kryzys przyszedł we wrześniu roku 2024
Wówczas to ukraiński prezydent złożył wizytę w USA; przy okazji Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Zełenski wywołał wówczas oburzenie Trumpa i części Republikanów wywiadem dla tygodnika „New Yorker”, w którym skrytykował zarówno Trumpa, jak i jego kandydata na wiceprezydenta, senatora J.D. Vance'a, jego zdaniem „zbyt radykalnego” w związku z przedstawionym przez niego planem zakończenia wojny w Ukrainie.
Zełenski mówił też, że Trump „tak naprawdę nie wie, jak zatrzymać wojnę, nawet jeśli wydaje mu się, że wie”. Oburzenie wywołała też wizyta, jaką prezydent Ukrainy złożył w fabryce amunicji artyleryjskiej w Scranton w Pensylwanii w towarzystwie polityków Partii Demokratycznej. Trump zaczął wówczas zarzucać Zełenskiemu, że przyczynił się do wybuchu wojny, nie ulegając żądaniom Putina. Oskarżał go też o „małe, paskudne oszczerstwa” na swój temat i liczenie na zwycięstwo Demokratów.
Jednak już kilka dni później obaj liderzy spotkali się w Trump Tower w Nowym Jorku, gdzie Trump ponownie chwalił postawę Zełenskiego w obliczu jego impeachmentu, twierdząc, że „był wtedy twardy jak stal”. To wtedy Zełenski po raz pierwszy zaproponował USA partnerstwo w zakresie wydobycia bogactw naturalnych na Ukrainie.
Byt kształtuje świadomość, czyli Zełenski chwali Trumpa
Po wygranych przez Trumpa wyborach Zełenski podobnie jak inni światowi przywódcy obsypywał Trumpa pochwałami, podchwytując jego wyborcze hasło „pokój poprzez siłę”. Natychmiast zadeklarował też gotowość do podjęcia rozmów pokojowych. Trump jednak był znacznie mniej skłonny do porozumienia.
W pierwszym wywiadzie telewizyjnym po objęciu prezydentury powiedział, że Zełenski „nie jest aniołkiem” i znów zarzucił mu, że przyczynił się do napaści Rosji na swój kraj, a w lutym dodał, że „nie powinien zaczynać” tej wojny. Gdy Zełenski w odpowiedzi ocenił, że Trump żyje w „przestrzeni dezinformacji”, prezydent USA przez kilka dni przypuszczał na niego atak za atakiem, nazywając go „dyktatorem” i „umiarkowanie udanym komikiem”. Twierdził, że Zełenski boi się przeprowadzenia wyborów prezydenckich w swoim kraju, bo popiera go zaledwie 4 proc. Ukraińców.
Doradcy prezydenta oraz Vance tłumaczyli potem, że gniew Trumpa prezydenta wywołała nie tylko uwaga Zełenskiego o dezinformacji, lecz przede wszystkim fakt, że odmówił podpisania umowy z USA na bardzo niekorzystnych dla Kijowa warunkach, przewidującej oddanie USA 500 mld dol. przychodów z eksploatacji ukraińskich złóż naturalnych, ale żadnych konkretnych zobowiązań Waszyngtonu.
Mimo kolejnych publicznych nacisków Zełenski wytrzymał presję Białego Domu i zgodził się na umowę na korzystniejszych warunkach, po czym werbalne ataki ustały.
Trump w pierwszej kolejności jest biznesmenem, a biznes to biznes
Już w czwartek (27 lutego) podczas spotkania z premierem Wielkiej Brytanii Keirem Starmerem Trump znacznie cieplej wypowiadał się o ukraińskim prezydencie i twierdził, że łączy ich dobra relacja, nawet jeśli „trochę drażliwa” z powodu chęci „odzyskania (przez USA) pieniędzy” wyłożonych na pomoc Ukrainie. Kiedy został zapytany o nazwanie Zełenskiego dyktatorem, Trump udał zdziwienie i odparł: „Ja tak powiedziałem? Nie wierzę, że to powiedziałem”.
"Myślę, że Trump żywi osobistą antypatię do Zełenskiego, bo w pewnym sensie (Zełenski) jest jego przeciwieństwem – kimś, kto pokazał osobistą odwagę, jest powszechnie podziwiany, a przy tym nie ulega łatwo naciskom" - powiedział PAP europejski dyplomata w Waszyngtonie, podkreślając, że Trump w pierwszej kolejności jest biznesmenem. A biznes to biznes, nic osobistego…