Wielka Brytania przywróci powszechną służbę wojskową młodych mężczyzn?
Precyzyjnie rzecz ujmując, w zapowiedziach Rishi Sunaka chodzi o tzw. „rok społeczny”, czyli 12 miesięcy, w czasie których młodzi ludzie, po ukończeniu 18. roku życia, będą mieli do wyboru – albo służba w siłach zbrojnych (skoszarowana), albo raz w miesiącu przez tydzień praca na rzecz straży pożarnej, opieki społecznej (domy seniora etc.) i innych organizacji realizujących misje tego rodzaju. Pierwszy program pilotażowy w siłach zbrojnych ma zostać uruchomiony w 2025 roku, a służba powszechna ma wejść w życie w roku 2029. Będzie ona powszechną jedynie jeśli brać pod uwagę obowiązek prawny, siły zbrojne chcą rocznie szkolić ok. 30 tys. młodych ludzi, zarówno w tradycyjnych formacjach, jak i w segmencie cyber.
Cały program, jak zadeklarował lider Torysów, ma kosztować 2,5 mld funtów i ma zostać sfinansowany z dwóch źródeł – miliard z przychodów podatkowych, które mają wzrosnąć w wyniku planowanych działań na rzecz zmniejszenia luk i nieszczelności systemu i kolejne 1,5 mld z brytyjskiego funduszu pomyślności utworzonego po Brexicie.
Krytycy zarzucają Sunakowi „fiskalną nieodpowiedzialność” i obawiają się, że realizowanie polityki tego rodzaju bez odpowiedniego przygotowania budżetowego doprowadzi w efekcie do „przejedzenia” środków niezbędnych na funkcjonowanie armii zawodowej. Admirał Alan West, były szef sztabu marynarki wojennej, powiedział, że jest to jego zdaniem „szalony” plan, który uszczupli budżet obronny. „Byłbym zachwycony, gdyby coraz więcej młodych ludzi było świadomymi kwestii obronności i chciało się w nie angażować… ale ten pomysł jest w zasadzie szalony” – powiedział West, dodając - „Musimy wydawać więcej na obronę, a robiąc to, co sugeruje Sunak, pieniądze zostaną wyssane z obrony”.
Jednak konieczność podjęcia pilnych działań wynika nie tylko z faktu pogarszania się sytuacji bezpieczeństwa, w świecie w tym narastających zagrożeń dla Zachodu, ale przede wszystkim jest bezpośrednim skutkiem kryzysu rekrutacyjnego trapiącego brytyjskie siły zbrojne.
W 2023 roku z brytyjskich sił zbrojnych odeszło więcej osób niż je zasiliło
W marcu tego roku, w specjalnym raporcie, komisja Izby Gmin stwierdziła, że kryzys rekrutacyjny i problemy z utrzymaniem dotychczasowego potencjału kadrowego w brytyjskich siłach zbrojnych zagrażają zdolności do odstraszenia „wrogich państw”. W minionym roku z brytyjskich sił zbrojnych odeszło więcej osób niż udało się pozyskać.
Plany rekrutacyjne, zakładające zwerbowanie 9 813 osób ,udało się zrealizować w części, bo do służby zgłosiło się 5 tys. chętnych, co oznacza, że na każdych ośmiu żołnierzy, którzy zgłosili chęć przejścia do cywila, udało się pozyskać jedynie 5 następców. W rezultacie brytyjskie siły zbrojne są najsłabsze, z punktu widzenia potencjału kadrowego, od czasów wojen napoleońskich, co na początku roku skłoniło generała Patricka Sandersa do złożenia propozycji przywrócenia „armii obywatelskiej”, która w siłach lądowych miałaby potencjał co najmniej 120 tys. żołnierzy już w 2025 roku. Jak zauważył, obecne ukompletowanie na poziomie 72,5 tys. żołnierzy zawodowych jest zdecydowanie niewystarczające, jeśli mówić o długotrwałej wojnie na wyniszczenie z przeciwnikiem w rodzaju Federacji Rosyjskiej.
O problemach rekrutacyjnych, z jakimi borykają się brytyjskie siły lądowe, pośrednio świadczy również to, że w tym roku dowództwo zdecydowało się znieść obowiązujący od ponad 100 lat zakaz przyjmowania do służby mężczyzn noszących brodę i zliberalizowało swoje podejście w kwestii tatuaży, których posiadanie wykluczało do tej pory chętnych.
Najgorzej sytuacja wygląda w Gwardii Szkockiej, ale w siłach specjalnych też nie jest dobrze
Niewiele lepiej sytuacja wygląda w siłach specjalnych, zarówno w SAS jak i w Special Boat Service (SBS), co jest o tyle ciekawe, że w przypadku amerykańskich Marines liczba ochotników nie uległa zmianie i jest to jedyna formacja w amerykańskich siłach zbrojnych nie odczuwająca następstw kryzysu rekrutacyjnego. W Wielkiej Brytanii, jak ujawnił dziennik "The Telegraph", sytuacja wygląda o wiele gorzej i każdy z istniejących obecnie 5 pułków King's Guards, jest „przeciążony” oraz odczuwa niedobory kadrowe - w niektórych przypadkach dochodzące do 100 żołnierzy.
Najgorzej sytuacja wygląda w Gwardii Szkockiej. Z opublikowanych w mediach informacji wynika, że od 2016 roku potencjał kadrowy pułków spadochronowych zmniejszył się z 2,2 tys. żołnierzy i oficerów do obecnego poziomu 2,03, czyli o 10 %, a w przypadku piechoty morskiej spadek wyniósł 1000 osób, do obecnej wielkości 6 040 żołnierzy. Pułk Rangersów, który w nomenklaturze brytyjskiego ministerstwa obrony także kwalifikowany jest jako jednostka „zdolna do realizacji zadań sił specjalnych”, również odczuwa niedobory kadrowe, bo poziom ukompletowania spadł z 660 osób, do ok. 500.
Przeprowadzane dwa razy do roku nabory do SAS i SBS, w których uczestniczy średnio po 100 doświadczonych żołnierzy w każdym, nie dają spodziewanych rezultatów. Postępowanie kwalifikacyjne przechodzi średnio 1/10 aplikujących, co nie pozwala nawet na zapełnienia luki kadrowej, jaka powstaje w związku z odejściami do cywila.
Przewlekłość procedur i powolność biurokracji oraz odmowa przyjęcia do służby
Niewiele lepiej sytuacja wygląda, jeśli wziąć pod uwagę rekrutację do sił aktywnej rezerwy. W ubiegłym roku brytyjskim siłom zbrojnym udało się pozyskać 3 780 osób, podczas gdy raporty o zwolnienie ze służby złożyło 5 580 osób. W tym obszarze problemem jest, jak się wydaje, przewlekłość procedur i powolność biurokracji. Z informacji ujawnionych przez przedstawicieli gabinetu cieni Partii Pracy wynika, że w 2022 roku stosowne aplikacje - niezbędne, aby służyć w rezerwie - złożyło w Wielkiej Brytanii 27 tys. osób, jednak do służby zostało przyjętych jedynie 3 180 chętnych, mniej niż 12 %.
W ciągu 10 ostatnich lat liczba osób, które otrzymały odpowiedź odmowną, albo same wycofały aplikacje w obliczu przewlekłości procedury - szacowana jest na 270 tys. osób, co jest o tyle zaskakujące, że resort obrony oficjalnie informował o niewypełnieniu celów rekrutacyjnych do sił rezerwowych. W ostatnim roku było to 12 tys. mniej pozyskanych ochotników niźli planowano.
Brytyjscy komentatorzy - w większym stopniu niż na militarny wymiar propozycji Sunaka - zwracają uwagę na społeczne znaczenie sformułowanych propozycji. Otóż premier mówiąc, że po wygranych wyborach doprowadzi do uchwalenia ustawy National Service, deklarował, że jednym z głównych powodów jest „przywrócenie jedności” społeczeństwa, podzielonego przez siły wrogie państwu brytyjskiemu. Sunak wprost odwołał się w ten sposób do ideału republikańskiego oznaczającego potrzebę czynnego, osobistego zaangażowania świadomego obywatela w aktywność na rzecz wspólnoty.
W świetle tej filozofii wspólnota, którą stanowimy, jest nie tylko wartością samą w sobie, ale wymaga również, aby nad jej kształtem pracowały kolejne pokolenia. Brak tego zaangażowania, co w praktyce przejawia się powstaniem „mentalności konsumenckiej” w kwestiach publicznych, której kwintesencją jest traktowanie sił zbrojnych w kategoriach wynajętej firmy ochroniarskiej (płacę podatki, więc wymagam, aby państwo mnie chroniło), staje się zjawiskiem groźnym, z którym trzeba walczyć.
Rishi Sunak, kładąc nacisk na prace społeczne, chce przywrócić jedność społeczną
Sunak, kładąc nacisk na prace społeczne, bo 30 tys. rekrutów których mają przyjąć siły zbrojne (to znacząca mniejszość z każdego rocznika), chce, jak deklarował, przywrócić jedność społeczną, która osłabła w wyniku pandemii covid, w tym chce dążyć do odbudowy solidarności międzypokoleniowej. Brytyjskie media piszą również, że idea obowiązkowej służby na rzecz państwa jest szczególnie popularna w grupie wyborców opowiadających się za reformami. Ci bardziej progresywnie nastrojeni obywatele chcą reformy państwa.
I to nastawienie Sunak także chce wykorzystać w swej kampanii. W jego przypadku propozycja reaktywowania poboru nie jest wyłącznie środkiem mającym być lekarstwem na znane problemy rekrutacyjne sił zbrojnych, ale czymś znacznie poważniejszym – zapowiedzią reformy państwa i odnowienia poczucia wspólnoty w podzielonym społeczeństwie. Właśnie z tego powodu pomysłodawcy propozycji akcentują, że odmowa pełnienia służby w siłach zbrojnych lub w wolontariacie nie będzie wiązała się z sankcją karną oraz podkreślają, iż planowana liczba zwolnień z obowiązku rocznej służby na rzecz społeczeństwa będzie niewielka i nie obejmie np. przedstawicieli rodziny królewskiej.
Z czego wynika potrzeba wzmocnienia odporności państwa brytyjskiego?
Pomysł przywrócenia powszechnej służby wojskowej brytyjskie media wiążą z Willem Tannerem, obecnie zastępcą szefa administracji premiera, który jeszcze w ubiegłym roku kierował pracami think tanku Onward. Opublikował on wówczas raport, w którym zwracano uwagę na potrzebę wzmocnienia systemu odporności państwa i znaczenia, jakie w związku z nowymi zagrożeniami nabierają więzi społeczne.
Analizowane w tym opracowaniu zagrożenia związane z rosnąca przestępczością mają w gruncie rzeczy podobny charakter jak szerzej rozumiane problemy bezpieczeństwa. Policja nie jest w stanie rekrutować odpowiedniej liczby funkcjonariuszy, co powoduje zmniejszenie liczby patroli, wzrost zagrożenia i częstsze występowanie niepożądanych zjawisk. Rozwiązaniem jest „polityka sąsiedzka”, odnowienie więzi społecznych i wzrost aktywności lokalnych społeczności umiejętnie wspierany aktywnością państwa.
Ten model, w którym poprawa bezpieczeństwa miałaby być zarówno funkcją zwiększenia budżetu sił zbrojnych i innych służb, rozbudowy ich potencjału kadrowego, ale przede wszystkim wzmocnieniu aktywności obywatelskiej i więzi społecznych Sunak zaproponował jako model docelowy. Deklarując, że po wyborach powołana zostanie specjalna komisja analizująca doświadczenia innych państw, zasugerował również, że rozwiązaniami, które będą brane pod uwagę są te, które sprawdziły się w państwach skandynawskich. Jeśli to się potwierdzi, to będziemy mieć do czynienia ze stopniowym przechodzeniem Wielkiej Brytanii do modelu total defence, w którym potencjał sił zbrojnych jest uzupełniany probronną aktywnością zorganizowanego społeczeństwa.