Minister obrony Francji, Sebastien Lecornu, udał się do Waszyngtonu, aby przeprowadzić rozmowy na temat różnych kwestii, w tym Iranu oraz konfliktów na Ukrainie i w Strefie Gazy. Ich program obejmował również zwiększenie wydatków na obronność oraz rolę NATO w konwencjonalnej obronie Europy.
„To było doskonałe spotkanie z moim francuskim odpowiednikiem” – stwierdził Hegseth po rozmowach.
"Sekretarz obrony Pete Hegseth wezwał Francję do zwiększenia wydatków na obronę i, wraz z innymi sojusznikami NATO, do wzięcia na siebie głównej odpowiedzialności za konwencjonalną obronę Europy" - napisano w komunikacie po spotkaniu ministrów w Pentagonie. Tematami rozmów były również "wysiłki na rzecz trwałego pokoju na Ukrainie".
Hegseth ponowił wezwanie, które po raz pierwszy wygłosił podczas swojej pierwszej podróży do Europy, w tym Polski. Mówił wówczas, że Ameryka nie będzie więcej "głównym gwarantem bezpieczeństwa w Europie". W tym tygodniu wiceprezydent USA JD Vance powiedział, że Europa nie może być „stałym wasalem bezpieczeństwa” USA, ale wyróżnił Francję wśród kilku europejskich krajów, które uważa za godne militarnej uwagi.
De Gaulle „kochał Stany Zjednoczone Ameryki” – powiedział Vance – „ale [przyp. red. on] zdawał sobie sprawę z tego, co ja z pewnością zdaję sobie sprawę, że nie leży w interesie Europy i nie leży w interesie Ameryki, aby Europa była stałym wasalem Stanów Zjednoczonych w kwestiach bezpieczeństwa”. Jak mówił Vance „Nie sądzę, że większa niezależność Europy jest zła dla Stanów Zjednoczonych — jest dobra dla Stanów Zjednoczonych”.
W wywiadzie dla brytyjskiego portalu informacyjnego i opiniotwórczego UnHerd wiceprezydent USA powiedział, że de Gaulle miał rację, jeśli chodzi o europejską niepodległość militarną. Jak mówił Vance „Nie sądzę, że większa niezależność Europy jest zła dla Stanów Zjednoczonych — jest dobra dla Stanów Zjednoczonych”.
Jak argumentował wiceprezydent z wyjątkiem Wielkiej Brytanii, Francji i Polski „większość europejskich krajów nie ma sił zbrojnych, które mogłyby zapewnić im rozsądną obronę (…) „Rzeczywistość jest taka - trzeba to powiedzieć bez ogródek, ale jest to również prawda - że cała europejska infrastruktura bezpieczeństwa, przez całe moje życie, była dotowana przez Stany Zjednoczone Ameryki”.
Prezydent Francji Emmanuel Macron już w 2017 r. przedstawił argumenty na rzecz tego, co nazwał „strategiczną autonomią”.
„Jeśli chodzi o obronę, naszym celem powinno być zapewnienie Europie zdolności do autonomicznego działania, u boku NATO ” – powiedział podczas przemówienia na temat Europy na Uniwersytecie Sorbona w Paryżu.
Od czasu wyboru w 2017 r. Macron znacznie zwiększył wydatki Francji na obronę. Budżet obronny Paryża, wynosi obecnie około 50 miliardów euro — około 2% francuskiego produktu krajowego brutto (PKB) i ma się podwoić do 2030 roku. Ustawa o programowaniu wojskowym (LPM) na lata 2019–2025 kraju przeznaczyła 295 mld euro na obronę. Ostatnia ustawa LPM na lata 2024–2030 podniosła tę kwotę do 413 mld euro – wzrost o 40%. Według Global Firepower siły zbrojne kraju składają się z około 200 000 żołnierzy w służbie czynnej i 44 000 w rezerwie, i zajmują siódmą pozycję w rankingu. Armia francuska szczyci się 225 czołgami Leclerc i 79 działami Caesar. Jej marynarka wojenna obsługuje lotniskowiec z napędem jądrowym, cztery okręty podwodne z pociskami balistycznymi i 15 fregat, a siły powietrzne dowodzą 197 myśliwcami. Szacuje się, że kraj ten posiada również 290 głowic nuklearnych w ramach swojej strategii odstraszania.
PM/PAP
