Nie wiadomo, czy któreś z mediów potraktowało tę fałszywkę za prawdziwą informację i ją zdążyło opublikować przed wykasowaniem jej z serwisu. Jest to mało prawdopodobne. Bardziej prawdopodobne jest to, że hakujący serwis chcieli pokazać, że potrafią takie fejki zamieszczać.
A oto specjalny komunikat wydany (o 17:03) przez likwidatora PAP, Marka Błońskiego:
„Polska Agencja Prasowa doświadczyła dziś (piątek, 31 maja 2024 r.) cyberataku, w efekcie którego w Codziennym Serwisie Informacyjnym PAP dwukrotnie ukazała się nieprawdziwa depesza o rzekomej mobilizacji w Polsce. PAP nie była źródłem tej informacji. Depesza nie powstała w Agencji, nie została napisana ani nadana przez pracowników PAP; została natychmiast anulowana i wycofana z serwisu.
W ramach podjętych niezwłocznie czynności wyjaśniających zidentyfikowano i zablokowano ścieżkę, wykorzystaną do wprowadzenia nieprawdziwej depeszy do serwisu PAP. Wszelkie informacje techniczne, niezbędne do wyjaśnienia charakteru tego groźnego incydentu, są przekazywane właściwym służbom. Pracujemy nad dalszym wzmocnieniem zabezpieczeń, chroniących nasze systemy i serwisy. Deklarujemy ścisłą współpracę z organami wyjaśniającymi przebieg zdarzenia.
Dziękujemy wszystkim odbiorcom serwisów PAP za postawę, umożliwiającą bardzo szybkie przecięcie dezinformacji, będącej oczywistym celem tego ataku. Stanowczo przeciwstawiamy się sugestiom, przypisującym nadanie nieprawdziwych treści pracownikom Agencji”.
O 16:32 czasu moskiewskiego agencja prasowa TASS w swojej depeszy podała m.in.:
„Z przesłanego przez PAP komunikatu wynika, że premier Donald Tusk zdecydował się ogłosić częściową mobilizację, w ramach której powołanych zostanie 200 tys. obywateli kraju. Odrębnie stwierdzono, że mobilizacji nie podlegają obywatele Ukrainy mieszkający w Polsce (...). (…) Sekretarz prasowy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Jacek Dobrzyński powiedział, że służby specjalne wraz z Ministerstwem Cyfryzacji prowadzą dochodzenie w sprawie zdarzenia. Według niego zamieszczenie fałszywej publikacji może mieć związek z rosyjskim cyberatakiem na PAP. Dobrzyński nie przedstawił na to żadnych dowodów…”.
Cyberatak jest szeroko komentowany przez polskich polityków. Zacytujmy kilka opinii.
Jarosław Kaczyński: „Chciano najwyraźniej przestraszyć polskie społeczeństwo; być może, jest to fejk zrobiony przez jakieś grupy wrogie Polsce, najprawdopodobniej rosyjskie czy białoruskie…”.
Donald Tusk: „Kolejny, bardzo groźny atak hakerski dobrze ilustruje rosyjską strategię destabilizacji w przeddzień wyborów europejskich”.
Jacek Dobrzyński: „Ważne, że żadne media nie podjęły tego tematu, nie podawały dalej tej informacji; nie wzbudzały jakiejkolwiek paniki”.
Jacek Siewiera (szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego): „W Rzeczypospolitej mobilizacje zarządza prezydent, w trybie wskazanym w art. 136 Konstytucji". Nawet w tej kwestii są błędne. Jestem w kontakcie z rządem w tej sprawie. Bad news for Russia: nie da się Polski rozgrywać w takich sprawach”.
Krzysztof Gawkowski: „Wiemy, że infrastruktura krytyczna państwa jest cały czas testowana przez różnego rodzaju incydenty i cyberataki, do których dochodzi”. Chciałbym podziękować wszystkim polskim dziennikarzom i redakcjom za odpowiedzialność; w ciągu 2-3 minut udało się przeciąć tę informację i pokazać, że to dezinformacja, celowany cyberatak”.
Tomasz Siemoniak (szef MSWiA): „Ta agresja wobec Polski trwa. Nie mamy wątpliwości, ona ma związek z tym, że Polska wspiera Ukrainę, tak jak cały wolny świat, tak jak i cały Zachód. I też oczywiście ma to związek ze zbliżającymi się wyborami do Parlamentu Europejskiego. Chce się destabilizować, siać chaos. Tego typu działania Rosja i Białoruś podejmują nie tylko wobec Polski”.
Władysław Kosiniak-Kamysz: „Ataki hakerskie ze strony Rosji nasilają się, podobnie jak presja na naszą wschodnią granicę. Dlatego systematycznie, w każdej przestrzeni, musimy dbać o nasze bezpieczeństwo. Wrogom nie uda się zdestabilizować naszego państwa".
Jan Grabiec (szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów): „Rzekomy komunikat PAP na temat mobilizacji jest nieprawdziwy. Służby wyjaśniają incydent)…
KOMENTARZ PORTALU OBRONNEGO
Atak na serwis prasowy PAP – źródło informacji dla znaczącej części polskich mediów, tj. tych, którzy go subskrybują za niemałe pieniądze – to wydarzenie bezprecedensowe. Nie wiadomo, jakie zamiary mieli hakerzy. W to, że informacje o mobilizacji media pobiorą i opublikują bez zastanowienia, to mogli wierzyć co najwyżej tylko ci, którzy te „sensacje” umieścili w serwisie. Również całkiem możliwe jest, że sami w to nie wierzyli, ale atakiem chcieli pokazać swoją wszechmocność.
O paradoksie, tym sposobem przyczynili się, że teraz wszędzie, gdzie jest to konieczne, sprawdzane są systemy cyberbezpieczeństwa. Może rząd o tym wspomni, może nie. Jest jednak oczywiste, że gdy do domu włamie się złodziej, to właściciel wymienia wszystkie zamki.
Politycy twierdzą, że atak na PAP ma związek ze zbliżającymi się eurowyborami. I mają rację. Jeśli jednak komuś wydaje się, że po 9 czerwca cyberostrzał umilknie, to jest w głębokim błędzie. Można postawić wszystkie pieniądze na to, że ataków będzie więcej. I skutki ich mogą być znacznie poważniejsze od wywolanych piątkową próbą wprowadzenia dezinformacji w publiczny obieg...