Marzenia o europejskim sektorze zbrojeniowym. "Europa musi wydawać więcej, mądrzej"

2024-02-18 15:02

Ursula von der Layen, w rozmowie z dziennikiem "Financial Times", zapowiedziała większe zaangażowanie Komisji Europejskiej we wspieranie rozbudowy przemysłu zbrojeniowego państw Wspólnoty. Mają być wykorzystane, jak oświadczyła, doświadczenia wyniesione z czasów pandemii Covid-19, kiedy to udało się skokowo zwiększyć europejską produkcję artykułów medycznych i szczepionek, a także zebrane już po wybuchu wojny na Ukrainie w związku ze wspólnymi zakupami gazu ziemnego.

Wojna Ukraina Ursula von der Leyen

i

Autor: Shutterstock, AP Photo/Geert Vanden Wijngaert

Ursula von der Layen o przemyśle zbrojeniowym: Europa musi wydawać więcej, mądrzej

W jej opinii Europa - w obliczu zagrożenia ze strony Rosji i niepokojących perspektyw spadku amerykańskiego wkładu w bezpieczeństwo kontynentu - „musi wydawać więcej, mądrzej i bardziej europejsko”, szybko działając na rzecz rozbudowy zdolności sektora zbrojeniowego. Sam przemysł, nadmiernie jej zdaniem rozdrobniony, czeka też w nieodległej przyszłości przyspieszona konsolidacja i inwestycje na duża skalę, czemu ma patronować Komisja Europejska, finansując ze specjalnego funduszu zarówno nakłady na badania i rozwój, jak i stabilność wieloletnich zamówień wojskowych.

Powody zapowiedzi tego rodzaju są oczywiste. Jak napisali autorzy specjalnego raportu przygotowanego na coroczną Monachijską Konferencję Bezpieczeństwa, europejski sektor zbrojeniowy jest, w porównaniu z amerykańskim, w dramatyczny sposób rozdrobniony, a siły zbrojne osłabione. Trzeba będzie, po pierwsze zacząć szybko nadrabiać wieloletnie zaniedbania.

Między rokiem 1992 a 2021 liczba czołgów będących na wyposażeniu europejskich członków NATO spadła o 80 % -z 16 851 szt. do 3 383, systemów artyleryjskich kalibru 152/155 mm o 64 %, a wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych o 48 %. Te liczby, w związku z dostawami dla Ukrainy, uległy jeszcze znaczącemu, w kolejnych dwóch latach zmniejszeniu, co tylko częściowo oddaje do jakiego stopnia opróżnione są europejskie arsenały.

Nadmierna liczba podstawowych platform bojowych w krajach europejskich

Drugim problemem, przed którym staną europejscy członkowie NATO, to nadmierna liczba podstawowych platform bojowych, co znakomicie utrudnia ich utrzymanie, ale przede wszystkim podnosi jednostkowe koszty ich produkcji. Analizy przeprowadzane jeszcze w 2017 roku, ale od tego czasu sytuacja nie uległa poprawie, wskazywały, że w europejskich armiach na wyposażeniu jest obecnie 178 podstawowych platform bojowych, podczas gdy w Stanach Zjednoczonych jest ich 30. W Europie jest 17 rodzajów czołgów, podczas gdy w USA 1; 20 typów samolotów bojowych, w sytuacji gdy za oceanem 6.

Ostatnie zapowiedzi państw naszego kontynentu dotyczące zwiększenia wydatków na zbrojenia, w świetle których (oczywiście jeśli zostaną one dotrzymane) do roku 2028 mają one zamiar wydawać o 400 mld euro więcej niż obecnie, również zmieniają sytuację, ale powodują istotne zagrożenia. Pieniędzy będzie na rynku więcej, ale jeśli zamówienia w sektorze zbrojeniowym nie będą stabilne i rozłożone na lata, to wówczas zaczną szybko rosnąć ceny pozyskiwanego sprzętu i amunicji, bo firmy z oporami będą inwestować w nowe możliwości produkcji.

Już obecnie pocisk artyleryjski kalibru 155 mm pozyskiwany od europejskich producentów jest kilkukrotnie droższy, niźli taki sam dostarczany przez firmy kontrolowane przez armię amerykańską. Tego rodzaju zjawisko może być groźne - zwłaszcza w sytuacji równoczesnego przyspieszonego postępu technicznego, co ma bezpośredni związek z doświadczeniami Ukrainy. Arsenały europejskich armii będą musiały być w najbliższym czasie nie tylko rozbudowywane ilościowo, ale trzeba też będzie - na poziomie rządów - dokonywać trudnych wyborów, w jakiego rodzaju nowe systemy inwestować.

Zachód musi zdecydować, w jakie nowe systemy obronne zainwestować. Dylematów jest sporo

Z tego rodzaju dylematami już muszą się zmagać np. marynarki wojenne państw NATO, których dowódcy obserwują skuteczność ukraińskich bezzałogowych systemów uderzeniowych. Dzięki ich użyciu ukraińskim siłom specjalnym już udało się zniszczyć 20 % rosyjskiej Floty Czarnomorskiej. Podobne dylematy będziemy musieli rozwiązać również choćby w związku z systemami obrony przeciwrakietowej. Już obecnie eksperci głośno stawiają pytania, czy najlepszym rozwiązaniem - z punktu widzenia relacji koszt/efekt - jest używanie przez amerykańską marynarkę wojenną rakiet Standard Missle 2, z których każda kosztuje 2 mln dolarów, po to, aby unieszkodliwić wart 2 tys. dolarów dron irańskiego pochodzenia używany nad Morzem Czerwonym przez jemeńskich Houties.

W najbliższych latach europejski sektor zbrojeniowy czekają zatem, jak się wydaje, tektoniczne zmiany. Czy jesteśmy na to przygotowani? Jakie są dotychczasowe doświadczenia wspólnych, europejskich, projektów w zakresie produkcji techniki wojskowej nowej generacji? Johanna Möhring napisała dla francuskiego think tanku strategicznego IFRI specjalny raport opisujący zaawansowania i efekty dwóch sztandarowych programów w tym zakresie – budowy europejskiego czołgu nowej generacji (Main Ground Combat System - MGCS) oraz systemu walki powietrznej (The Future Combat Air System – FCAS).

W tym ostatnim przypadku nie chodzi - choć tak się o tym najczęściej mówi - o nowy myśliwiec, ale o cały sieciowy system, w ramach którego mają powstać również bezzałogowe środki walki. Projekty zostały uroczyście inicjowane przez Francję i Niemcy w roku 2017, mamy zatem już niemal siedmioletnie doświadczenia i można oceniać stopień ich zaawansowania. W przypadku obydwu projektów mamy do czynienia za znaczącymi opóźnieniami wobec pierwotnych harmonogramów, co miało związek z długimi negocjacjami, a należałoby powiedzieć sporami, na temat roli firm z poszczególnych państw w projektach.

System walki powietrznej FCAS (The Future Combat Air System) i europejski czołg przyszłości MGCS (Main Ground Combat System)

I tak w przypadku myśliwca (FCAS) dołączenie do przedsięwzięcia Hiszpanii uruchomiło nową turę negocjacji na temat stopnia zaangażowania firm z Niemiec i Francji. Kolejną fazę projektu uruchomiono dopiero po tym, jak w rozwiązanie kontrowersji zaangażowali się kanclerz Niemiec Olof Scholz i prezydent Francji Emmanuel Macron, choć spory na temat praw własności intelektualnej nie zostały rozwiązane do dzisiaj.

W przypadku czołgu - dołączenie do projektu koncernu Rheinmetall, o co zabiegał Berlin, jeszcze bardziej skomplikowało prace, bo firma ta zaprezentowała jeszcze w 2019 roku własny konkurencyjny projekt czołgu, który miałby odgrywać rolę „pomostową” między pojazdami Leclerc używanymi nadal przez francuską armię a konstrukcją docelową. Ożywiło to spory, które jeszcze zostały wzmocnione rozbudzonym, po wybuchu wojny na Ukrainie, popytem na Leopard 2, również produkowany przez Rheinmetall i firmę Krauss Maffei Wegmann, które mają w portfelu zamówienie na co najmniej 400 sztuk.

Jak napisała autorka raportu – „W maju 2020 r. Studium definicji architektury systemu (część 1) zostało przyznane firmom Rheinmetall i KNDS. (fuzja firmy KMW i francuskiej Nexter produkującej Leclerki) Jednak aż do lipca 2023 r. ministrowie obrony Francji i Niemiec nie doszli nawet do porozumienia w sprawie opracowania wspólnego dokumentu dotyczącego wymagań operacyjnych dowodzenia wysokiego szczebla.” W efekcie czas spodziewanego wejścia nowego czołgu uległ wydłużeniu i obecnie uczestnicy projektu szacują, że stanie się to w latach 2040 – 2045.

To przesunięcie perspektywy zakończenia programu irytuje Francuzów, którzy nie będą produkować Leclerków po roku 2040, i nieoficjalnie oskarżają Niemców, że ci przeciągają budowę nowego czołgu po to, aby wymusić na Paryżu nabycie konstrukcji niemieckich. Spory opóźniające w efekcie obydwa projekty nie dotyczą wyłącznie tego, w jakim stopniu firmy z poszczególnych państw będą zaangażowane w przedsięwzięcie.

Budzisz: Tak może zakończyć się wojna PORTAL OBRONNY

Dlaczego Europa jest tak różnorodna, jeśli chodzi o podstawowe systemy uzbrojenia?

Jeszcze większe różnice związane są z architekturą systemów i określeniem zdolności, jakimi mają się one charakteryzować. Dobrym przykładem jest w tym wypadku The Future Combat Air System – FCAS. Hiszpanie i Francuzi chcą, aby myśliwce te posiadały zdolność do przenoszenia rakiet zaopatrzonych w głowice jądrowe, co Niemcom, którzy podjęli już decyzje o nabyciu amerykańskich F-35, wydaje się niepotrzebne i powodujące zwiększenie kosztów budowy.

To rodzi kolejne spory, ale pozwala zrozumieć, dlaczego Europa jest tak różnorodna, jeśli chodzi o podstawowe systemy uzbrojenia. Mają one realizować różne funkcje, określane przez dowódców 27 odrębnych armii, i uczestniczyć w działaniach bojowych na odmiennych teatrach walki, co w efekcie wymusza zarówno rozdrobnienie, jak i daleko idące zróżnicowanie. Z tego powodu, że platformy bojowe zamawiane przez siły zbrojne mają realizować odmienne założenia taktyczne i operacyjne. Na to nakładają się odmienne kalendarze i priorytety zakupów poszczególnych rządów.

Dobrym przykładem różnic jest też w tym wypadku niemiecko – francuski spór o europejski system ochrony przeciwrakietowej konstruowany przez Berlin. Niemcy chcą, aby jego architekturę tworzyły amerykańskie Patrioty, izraelskie Arrow 3 i własne IRIS-T. Francuzi w odpowiedzi do niemieckiego projektu Sky Shield, uruchomili własne, konkurencyjne przedsięwzięcie wspólnego zakupu rakiet Mistral 3. To tego projektu, prócz Francji, dołączyły już takie państwa jak Belgia, Węgry, Cypr czy Estonia. Powód sporu jest w tym wypadku dość oczywisty, choć trudny do przezwyciężenia.

Niemcy chcą relatywnie szybko doprowadzić do budowy systemu i dlatego chcą kupić „z półki” sprawdzone i produkowane na szeroką skalę systemy, Francuzi uważają, że państwa europejskie winny przede wszystkim pozyskiwać sprzęt wojskowy od rodzimych producentów, nawet jeśli mieliby ponosić wyższe koszty jednostkowe i dłużej czekać na dostawy gotowych systemów.

Wydaje się zatem, że niezależnie od publicznych deklaracji, kwestia wspólnego, europejskiego systemu produkcji broni i innych środków walki przypomina kwadraturę koła. Sprzeczności interesów są tak duże, że nawet energiczne działania Brukseli nie dadzą szybkich pożądanych rezultatów. Paradoksalnie, ale nie jest to w obecnych realiach możliwe, Europa najszybciej ujednoliciłaby używane przez siebie główne platformy bojowe, jeśliby razem zaczęła je kupować u jednego, zewnętrznego państwa – producenta.

Sonda
Czy uważasz, że zwiększone wydatki na obroność są uzasadnione?