Spis treści
- Rosja szykuje się do wojny z NATO?
- Litwa
- Łotwa
- Estonia
- Powrót do służby wojskowej w Europie?
- Podatek na zakupy uzbrojenia
Według wielu raportów czy scenariuszy potencjalnego ataku Rosji na kraje NATO, to właśnie kraje bałtyckie są narażone najbardziej na rosyjski atak. Zwłaszcza ze względu na mniejszość rosyjską w tych krajach Litwa – 6%, Łotwa – 32%, Estonia – 27%, a także nieliczne siły zbrojne pozbawione czołgów czy samolotów oraz brak „głębi strategicznej”, czyli małej powierzchni tych krajów, przez co obrona jest bardzo trudna w porównaniu z taką Ukrainą czy nawet Polską. Co prawda nowe plany obronne NATO przewidują obronę ich terytorium od pierwszych chwil ewentualnego ataku, jednak wiemy jak, rzeczywistość wygląda. Dotychczas zakładano, że kraje bałtyckie miałyby w razie agresji odstraszać przeciwnika do czasu przybycia wsparcia sił sojuszniczych.
Rosja szykuje się do wojny z NATO?
Niedawno amerykański magazyn "Foreign Policy", powołując się na rozmówców ze służb wywiadowczych Estonii, ostrzegał, że rosyjska armia już teraz przygotowuje się do następnej wojny i Kreml przewiduje konflikt z NATO w perspektywie dekady. Kaupo Rosin, dyrektor generalny estońskiego wywiadu zagranicznego powiedział magazynowi, że rosyjscy wojskowi wyciągnęli wnioski z błędów popełnionych w początkowych fazach wojny i dostosowują się do nowych warunków z niespotykaną dotąd szybkością.
"Rosjanie zawsze rozwiązywali swoje problemy masowo i to sprawdzało się w ich przypadku na przestrzeni dziejów" - zauważył Rosin. Jego zdaniem "reformy rosyjskich sił zbrojnych prawdopodobnie zaowocują (zbudowaniem) armii (cechującej się) niskim poziomem technologicznym, na wzór sowiecki, ale z dużą siłą ognia, (w tym) artylerii".
Pod koniec 2022 roku minister obrony Rosji Siergiej Szojgu ogłosił plany przebudowy struktury sił zbrojnych i zwiększenia ich liczebności o 30 proc., do 1,5 mln w 2026 roku. Estoński wywiad przewiduje podwojenie przez Moskwę liczby wojskowych w porównaniu z liczbą żołnierzy stacjonujących na zachodzie kraju bezpośrednio przed inwazją na Ukrainę.
"Moskwa sięgnęła głęboko do swoich zapasów pocisków artyleryjskich, zwiększyła produkcję, a nawet zwróciła się o dostawy do Korei Północnej i Iranu, co dało Rosji przewagę nad Ukrainą pod względem siły ognia w proporcji siedem do jednego" - zauważył Ants Kiviselg, szef estońskiego wywiadu wojskowego.
Dyrektor wywiadu zagranicznego Estonii zaznaczył, że "wojna pomiędzy Rosją i NATO nie jest niemożliwa do uniknięcia, ponieważ można zrobić jeszcze wiele, by odstraszyć Moskwę". "Wiele zależy od naszych działań na Zachodzie" - podkreślił.
"Konkretnym zadaniem, które stoi przed nami obecnie, jest zapewnienie Ukrainie sukcesu w tej wojnie. Od tego zależy w dużej mierze przyszłość Europy" - ocenił Rosin.
Litwa
W związku z tym kraje te mając świadomość tego, że są na potencjalnym celowniku Rosji i robią wszystko by z jednej strony pokazać gotowość do wali, a z drugiej zniechęcić agresora do ataku. Litwa dla przykładu zdecydowała się, że od przyszłego roku na obronność przeznaczy 3 proc. PKB. W tym roku finansowanie obrony w kraju wynosi 2,75 proc. PKB. Wszystko to w ramach „Programu Wzmocnienia i Rozwoju Systemu Obrony Narodowej”, który określa kluczowe priorytety rozwoju obronności jak m.in. stworzenie do 2027 roku, infrastruktury wsparcia państwa-gospodarza dla niemieckiej brygady, która ma zwiększyć bezpieczeństwo w regionie, a także do 2030 roku, utworzenie własnej narodowej dywizji oraz wdrożenie zasady obrony powszechnej. Litwa planuje do 2027 roku wydać ponad miliard euro na zakupy sprzętu wojskowego z Niemiec i Stanów Zjednoczonych.
Litewskie Siły Zbrojne do 2027 roku, powinny również osiągnąć zdolność operacyjną w zakresie dronów. Jest to wyciągnięcie lekcji z konfliktu na Ukrainie, gdzie drony odgrywają bardzo ważną rolę. Kraj ten także zdecydował się na zakup niemieckich czołgów Leopard 2 od Niemiec. Kraj ten inwestuje także w organizację samoobrony cywilnej. W zeszłym roku litewski resort obrony informował, że zwiększył finansowanie LSS (Litewskiego Związku Strzelców), dobrowolnej organizacji samoobrony cywilnej. Obecnie Litewski Związek Strzelecki liczy około 13 tys. członków. Oczekuje się, że organizacja wzrośnie do 50 tys. członków. Dodatkowo podejmowane są działania mające na celu zwiększenie zdolności rezerw osobowych swoich sił zbrojnych. Litwa chce do 2025 roku osiągnąć 36 tys. żołnierzy aktywnej rezerwy oraz całościowej rezerwy, przygotowanej do służby na poziomie zbliżającym się do 120 tys. Dodatkowo przygotowana rezerwa armii litewskiej składa się z wszystkich obywateli Litwy poniżej 60 roku życia, którzy są gotowi do wymogów służby wojskowej i co najważniejsze odbyli służbę wojskową. Przypomnijmy o tym, że częściowo powszechny pobór do wojska na Litwie został przywrócony w 2015 roku. Obecnie do litewskiego wojska co roku powołuje się nieco ponad 3,8 tys. osób. Są to młodzi mężczyźni w wieku 18-23 lat oraz starsi, którzy przesunęli służbę w wojsku ze względu np. studia czy pracę.
Łotwa
Łotwa podobnie jak Litwa również dokonuje zakupów nowego uzbrojenia, mowa tutaj o systemach rakietowych M142 HIMARS, systemach przeciwlotniczych IRIS-T SLM czy naziemnych wyrzutniach rakiet przeciwokrętowych NSM. Łotwa zamierza też zakupić gąsienicowe bojowe wozy piechoty. W ciągu najbliższych trzech lat wydatki obronne Łotwy mają wzrosnąć do 2,5% PKB. Kraj ten zdecydował się także w 2023 roku na przywróceniu obowiązkowej służby wojskowej, początkowo to miało być na zasadach dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej, ale od 1 stycznia 2024 roku w sposób losowy są powoływani ludzie do przejścia służby zasadniczej. Oczywiście nie jest to pobór pełny, czyli wszystkich zakwalifikowanych do służby, a jedynie z możliwością ich włączenia do tego procesu. Mężczyźni i kobiety w wieku 18-27 lat mogą zgłaszać się do służby jako ochotnicy. Obecnie łotewskie siły zbrojne liczą zaledwie 7500 żołnierzy w służbie czynnej i członków Gwardii Narodowej, a wspiera ich 1500 żołnierzy NATO.
Dodatkowo od 2027 roku nowy obowiązek wobec obronności państwa łotewskiego ma objąć również obywateli Łotwy mieszkających poza granicami kraju. Tym samym obywatel Łotwy będzie miał do wyboru szkolenie wojskowe, ale także możliwość obycia służby zastępczej. Osoby objęte obowiązkiem służby wojskowej mają do wyboru odsłużyć 11 miesięcy w regularnych siłach zbrojnych Łotwy (Narodowe Siły Zbrojne) lub w jednostkach należących do Gwardii Narodowej. Lub rozłożyć to na pięć lat służby w Gwardii Narodowej, z co najmniej 21 indywidualnymi dniami szkoleniowymi rocznie i 7 zbiorowymi dniami szkoleniowymi rocznie albo pięcioletni program edukacyjny dla studentów. Odbywający służbę wojskową otrzymują 300 euro miesięcznie, wyżywienie, zakwaterowanie i sprzęt. Ogólnie celem Łotwy jest posiadanie aż 50 000 aktywnych żołnierzy.
Estonia
Jeśli zaś chodzi o Estonię, kraj ten w zeszłym roku przyjął aktualizacje narodowego planu obrony narodowej. Główną zmianą przyjętą w nowym planie jest zwiększenie środków, które zostaną przeznaczone na zakup amunicji dla Estońskich Sił Obronnych. Plan zakłada odnowienie planu i zwiększenie budżetu obronnego oraz zakup amunicji. Kraj ten także kupuje uzbrojenie, jakiś czas temu telewizja ERR informowała o tym ponad 1/3 tych środków przeznaczonych na nabycie broni i amunicji została przeznaczona na zakupy u niemieckich dostawców. Niemcy były w ubiegłym roku największym odbiorcą estońskich zleceń na inwestycje w obronę. Wynika to z zawartych umów na zakup amunicji i systemów obrony powietrznej średniego zasięgu IRIS-T. Estonia od amerykańskich producentów kupuje systemy rakiet przeciwpancernych Javelin, wyrzutnie rakiet HIMARS, sprzęt komunikacyjny i amunicję. Od francuskich firm kupowany jest sprzęt do obserwacji powietrznej i obrony, taki jak radary GM 403 i rakiety Mistral, a także amunicja, w tym rakiety przeciwpancerne Bonus 155 mm. Kraj ten zakupił również 224 pojazdy opancerzone ARMA 6x6 i NMS 4x4 od Turcji na potrzeby swojej armii. Estonia wydaje również 2,3% swojego PKB na obronę i podobnie jak inne państwa bałtyckie jest zaangażowana w pomoc Ukrainie.
W Estonii także jest obowiązkowy pobór wojskowy, który został wprowadzony w 1991 roku. Kraj ten jednak w dużym stopniu stawia na formacje ochotnicze. Dla przykładu w Estonii działa Liga Obrony, gdzie aktywnych jest 16 000 żołnierzy, ale wliczając w to wewnętrzne stowarzyszenia, liczy około 26 000 osób.
I co najważniejsze na koniec, wszystkie trzy kraje ogłosiły w tym roku, że utworzą bałtycką linię obrony, by bronić wschodniej flanki NATO składającej się z różnych struktur obronnych na granicach krajów bałtyckich. Celem projektu jest odstraszanie i w razie potrzeby ochrona przed zagrożeniami natury militarnej.
Powrót do służby wojskowej w Europie?
Jak widzimy, kraje te są pewnym wzorem do naśladowania dla krajów zwłaszcza na zachodzie Europy. Nic więc dziwnego, że chcą być motorem napędowym NATO do zmian. W związku z tym Łotewski prezydent Edgars Rinkēvičs oraz prezydent Estonii Alar Karis powiedzieli Financial Times, że kraje europejskie muszą powrócić do poziomu wydatków z czasów "zimnej wojny" i powinny przedyskutować powrót obowiązkowej służby wojskowej w celu zwiększenia liczebności sił obronnych. Jak powiedział Rinkēvičs: „Istnieje potrzeba poważnej dyskusji na temat poboru”.
Prezydent Łotwy przyznał, że łotewscy oficerowie woleliby mieć w pełni profesjonalne siły zbrojne i że obowiązkowa służba może okazać się niepopularna, jednak jak dodał, siły zbrojne w całej Europie borykają się z trudnościami rekrutacyjnymi, a pobór pomógłby stworzyć bardziej zdolne siły rezerwowe, aby powstrzymać Rosję. Bo jak mówił prezydent: „Nikt nie chce walczyć. Ale problem polega na tym, że nikt nie chce być również zaatakowany. I nikt nie chce widzieć, że Ukraina dzieje się tutaj".
Podatek na zakupy uzbrojenia
Z kolei prezydent Estonii Alar Karis, skupił się bardziej na rozważeniu wprowadzenia specjalnego podatku do finansowania zakupów uzbrojenia oraz dążenia do zwiększenia wydatków na obronę. Kraje te systematycznie dążą do osiągnięcia 3% PKB na obronność. Niedawno nawet prezydent Andrzej Duda mówił, że państwa członkowskie NATO muszą podnieść wydatki na obronę do 3 proc. PKB. Jednak rzecznik Departamentu Stanu Matthew Miller zwrócił uwagę, że pierwszym krokiem powinno być skłonienie wszystkich krajów do spełnienia wymogu wydatków 2 proc. PKB na obronę, zanim będziemy rozmawiać o dodatkowych propozycjach. Pamiętajmy o tym, że nadal wiele krajów w NATO nie przeznacza 2% PKB na obronność. Według prognoz na ten roku spełni ten warunek 18 krajów z 32. Stany Zjednoczone odpowiadają obecnie za 68 procent wszystkich wydatków na obronę w ramach NATO, wydając w zeszłym roku 860 miliardów dolarów, w porównaniu z 404 miliardami dolarów członków europejskich i Kanady.
Dlatego w opinii prezydent Estonii, Europa i USA powinny w ramach NATO się podzielić wydatkami w proporcji 50-50. Jest to bardzo ciekawy pomysł, który zapewne spodobałby się Donaldowi Trumpowi, który wielokrotnie mówił o pewnej „niesprawiedliwości”, że to właśnie USA najwięcej przeznacza na bezpieczeństwo, a Europa tylko na tym korzysta, nic nie dając. Ten plan powinien na poważnie być brany pod uwagę przez kraje w Europie, tym samym będzie można jeśli Donald Trump wygra wybory, jego podejście do NATO i Europy ustabilizować. Nie mówiąc o tym, że to nawet z punktu widzenia bezpieczeństwa Europy byłby bardzo korzystne.
Pobór do wojska powraca w Europie: Łotwa wznowiła go w zeszłym roku, a Litwa i Szwecja zrobiły to niedawno. Estonia, Finlandia i Norwegia nie zrezygnowały z obowiązkowej służby wojskowej od czasów zimnej wojny, podczas gdy Dania zaproponowała w zeszłym miesiącu rozszerzenie jej na kobiety i mężczyzn. W Niemczech dyskutuje sie nad jakąś formą jego przywrócenia na wzór Szwecji lub nawet sięgnięcia po cudzoziemców. W Wielkiej Brytanii generał Patrick Sanders, szef sztabu generalnego, wezwał w styczniu do stworzenia "armii obywatelskiej", choć brytyjski rząd stwierdził, że nie ma planów przywrócenia poboru.
Widać, że polityka w Europie się zmienia czy będzie to trend długoterminowy? Póki będzie istnieć poważne zagrożenie rosyjskie, to tak. Europa coraz bardziej ma świadomość tego, że może na poważnie zostać sama z problemem rosyjskim i wojny na Ukrainie, więc musi działać już teraz. Dyskusja na temat obowiązkowego poboru do wojska będzie wracać co chwila, zarówno w Europie jak i w Polsce. Będzie to jednak bardzo kosztowna politycznie decyzja, zwłaszcza w naszym kraju, na razie o tym się nie mówi. Więcej się mówi o zwiększaniu liczebności armii zawodowej i rozwijaniu tego co już jest jak np. WOT. Jednak problemy demograficzne w końcu zapukają i do naszych drzwi i będzie trzeba podjąć decyzję. Nie możemy jednak w tym wszystkim zapominać, że w pierwszej kolejności należy zadbać o finansowanie, infrastrukturę koszarową i ekwipunek, akcję promocyjną i odpowiedni plan szkoleń optymalny do współczesnych warunków i rzeczywistości, tak by to nie przypominało okresu PRL, gdzie mieliśmy do czynienia z wieloma patologiami bez planu dla takiego poborowego. Wojsko przede wszystkim poza przeszkoleniem powinno dawać także umiejętności, rozwój i kształtowanie odpowiednich postaw bez tego, będzie tylko masą gotową na stracenie jak w Rosji.
PM/PAP