Czas by Europa weszła w gospodarkę wojenną. Manfred Weber wzywa do mianowania szefa sztabu europejskiego

2025-03-17 18:00

Coraz częściej słychać głosy zarówno po stronie ekspertów jak i polityków, by Europa przestała wyłącznie polegać na gwarancjach bezpieczeństwa ze strony Stanów Zjednoczonych, a także zmniejszyła uzależnienie od amerykańskiego przemysłu zbrojeniowego, ponieważ europejskie firmy także produkują wiele uzbrojenia, które może konkurować z amerykańskim. Dalego też lider EPP Manfred Weber wezwał do przejścia UE na „gospodarkę wojenną”. Wezwał również w gazecie „Welt am Sonntag” do mianowania szefa sztabu europejskiego. Czy wyniku zawirowań na świecie, to czas stworzenia wspólnej europejskiej armii?

Manfred Weber

i

Autor: Shutterstock; Zhao Dingzhe/Xinhua News/East News

Spis treści

  1. Europa dyktuje o samotności bez USA
  2. Czas przejść na gospodarkę wojenną
  3. Czas na wspólne europejskie dowództwo?
  4. Armię UE trudno zbudować, ale czy jest potrzebna?

Europa dyktuje o samotności bez USA

Przez Europe przetacza się coraz mocniej dyskusja o uniezależnieniu się do amerykańskiego parasola nuklearnego, konwencjonalnego bezpieczeństwa, a także uzbrojenia kupowanego od amerykańskich firm zbrojeniowych. Oczywiście to nie oznacza, że Europa chce tu i teraz porzucić Stany Zjednoczone, nic z tych rzeczy. Europa zdaje sobie jednak coraz bardziej sprawę, że na USA nie ma co liczyć jeśli chodzi o zapewnienie bezpieczeństwa przed potencjalnym zagrożeniem rosyjskim w przyszłości, dlatego też należy postawić na europejski przemysł, ale także i bezpieczeństwo oparte na europejskich armiach.

Prezydent Macron już zapowiedział, że Francja będzie aktywnie zabiegać o kontrakty zbrojeniowe z europejskimi krajami, które obecnie kupują broń od USA. Macron proponuje, aby europejskim sojusznikom zaoferować francusko-włoskie systemy SAMP/T zamiast amerykańskich Patriotów oraz myśliwce Rafale zamiast F-35. W artykule, który ukazał się w poniedziałkowym (17 marca) wydaniu gazety Le Monde, Alexandr Burilkov i Guntram Wolff oceniają, że wola polityczna w Europie w kwestii dozbrojenia "jest mocna jak nigdy". Autorzy podkreślają, że armia rosyjska jest obecnie "liczniejsza, bardziej doświadczona i lepiej wyposażona" niż w momencie inwazji na Ukrainę w 2022 roku, a rosyjski przemysł obronny znacznie zwiększył produkcję. Przypominają, że według ocen służb wywiadowczych NATO Rosja będzie w stanie podjąć atak na Europę za około trzy lata.

Zdaniem ekspertów "realistyczna ocena potrzeb europejskich" to 300 tys. żołnierzy. Przypominają bowiem, że plany NATO przewidują, iż w przypadku konfliktu na flance wschodniej 90 tys. żołnierzy amerykańskich obecnych w Europie zostałoby następnie wspartych liczbą do 200 tys. żołnierzy.

Garda: PGZ inwestuje we wzrost produkcji

Tak więc zastąpienie tej siły wymagałoby 300 tys. żołnierzy i "powinno koncentrować się na 50 brygadach zmechanizowanych i pancernych" - oceniają autorzy. Przyznają, że wyposażenie 50 nowych brygad byłoby "znacznym wyzwaniem" dla Europy. Potrzeby tych brygad eksperci szacują na 1400 czołgów, 2000 bojowych wozów piechoty, co najmniej 1 mln sztuk artylerii kalibru 155 mm i tysiące dronów. Podkreślają, że obecnie Europa przeznacza na uzbrojenie i sprzęt wojskowy około 0,7 proc. PKB, tak więc te wydatki "powinny znacznie wzrosnąć, by osiągnąć te cele".

Autorzy artykułu postulują przejście do zakupów na skalę europejską, bowiem - ich zdaniem - grupowanie zamówień i zasady konkurencji skutkować będą zmniejszeniem kosztów. Oceniają też, że projekt europejskiej tarczy antyrakietowej European Sky Shield "powinien zwrócić się ku produktom europejskim - dronom bądź pociskom". Ich zdaniem można byłoby sięgnąć po niewykorzystywane moce np. przemysłu samochodowego, by dodatkowy popyt mógł być szybko zaspokojony. Pod względem finansowym wzrost wydatków w Europie na obronność do 3,5 proc. PKB wymagać będzie dodatkowych nakładów rzędu 250 mld euro rocznie - szacują Burilkov i Wolff.

Czas przejść na gospodarkę wojenną

Dlatego też pojawiają się coraz częściej głosy, że Europa powinna przejść na „gospodarkę wojenną”, jak zrobiła to już m.in. Francja, wspierając Ukrainę. Co prawda Europa powinna zrobić to już w 2022 roku, kiedy Rosja napadła na Ukrainę, ale jak to mówią lepiej późno niż wcale.

Przewodniczący konserwatywnej grupy EPP w Parlamencie Europejskim Manfred Weber (CSU) wezwał do przejścia UE na „gospodarkę wojenną” w obliczu obecnych zagrożeń w rozmowie z Welt am Sonntag. Odnosząc się do „gospodarki wojennej”, Weber powiedział, że oznaczałoby to na przykład przyspieszone procedury zatwierdzania sprzętu wojskowego i większą współpracę między europejskimi producentami broni. 

„Ale może to również oznaczać, że w przyszłości producenci broni będą pracować w weekendy w systemie zmianowym, a firmy, które wcześniej produkowały dobra przemysłowe na potrzeby cywilne, w przyszłości zajmą się produkcją broni” – powiedział.

Defense News pisał niedawno, że gospodarka Niemiec powinna wykorzystać przejście z przemysłu samochodowego na sprzęt obronny jako główny czynnik wzrostu. Dlatego też mówi się coraz częściej o przekierowaniu niemieckiego sektora samochodowego do produkcji czołgów, pocisków i innego sprzętu wojskowego. Jak zwraca uwagę portal w czerwcu 2024 r. gigant części samochodowych Continental i gigant zbrojeniowy Rheinmetall podpisali memorandum o porozumieniu, aby ułatwić przekwalifikowanie pracowników samochodowych dotkniętych zwolnieniami w kurczącej się branży. W porozumieniu określono różne sposoby, dzięki którym Rheinmetall, mógł rekrutować wykwalifikowanych pracowników. Obejmowały one m.in. organizowanie wydarzeń w fabrykach samochodów i oferowanie zatrudnienia w fabrykach zbrojeniowych znajdujących się w pobliżu zakładów zamykanych lub redukowanych. W zeszłym miesiącu gigant zbrojeniowy ogłosił, że zamierza przeznaczyć dwie fabryki w Berlinie i Neuss, które wcześniej produkowały części samochodowe, na produkcję głównie sprzętu wojskowego. Firma Rheinmetall zaproponowała już 100 pracownikom przynoszącej straty fabryki hamulców Continental w Gifhorn możliwość przeniesienia do fabryki amunicji. Producent elektroniki obronnej Hensoldt chce również zatrudnić pracowników firm Continental i Bosch, którym grozi utrata pracy.

A niemiecko-francuska spółka joint venture KNDS niedawno nabyła od francuskiego producenta pociągów Alstom zabytkową fabrykę wagonów kolejowych w Görlitz. Fabryka zostanie przebudowana, aby produkować komponenty do pojazdów wojskowych, w tym czołgu Leopard 2 i bojowego wozu piechoty Puma.

Czas na wspólne europejskie dowództwo?

Ponadto Weber powiedział, że Europa potrzebuje wspólnego europejskiego dowództwa. Szef sztabu UE powinien zatem „dowodzić zmodernizowanymi armiami narodowymi i być w stanie jasno ogłaszać kwestie dotyczące zamówień publicznych” – domagał się lider grupy EPP. Według Webera takie podejście zostało już uzgodnione z Francją przez byłego kanclerza Adenauera w 1952 r.

Jak sam stwierdził, polityk CSU nie ma żadnych problemów z większością w Parlamencie Europejskim, nawet przy wsparciu przedstawicieli partii ekstremistycznych. Weber jako uzasadnienie podał nową linię rządu USA pod rządami prezydenta Donalda Trumpa. Europa musi mieć możliwość obrony. „Europa jest osamotniona militarnie w świecie burz. Niestety, jesteśmy też całkiem nadzy” – ostrzegał Weber.

Miesiąc temu o powołaniu europejskiej armii mówił prezydent Ukrainy W. Zełenski w odpowiedzi na rozbudowę sił militarnych przez Rosję:

„Naprawdę wierzę, że nadszedł czas, aby stworzyć siły zbrojne Europy” – powiedział Zełenski w przemówieniu na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa.

„Bądźmy szczerzy, teraz nie możemy wykluczyć, że Ameryka powie Europie „nie” w kwestiach, które mogą jej zagrozić”. „Europa ma wszystko, czego potrzeba. Europa musi się tylko zjednoczyć i zacząć działać w taki sposób, aby nikt nie mógł powiedzieć Europie „nie”, rządzić nią ani traktować jej jak popychadła” – powiedział.

22 stycznia Kaja Kallas, szefowa unijnej dyplomacji, wykluczyła stworzenie europejskiej armii, mówiąc to na dorocznej konferencji Europejskiej Agencji Obrony. Jak dodała: „Potrzebujemy 27 europejskich armii, które są zdolne i mogą skutecznie współpracować, aby odstraszyć naszych rywali i bronić Europy” – powiedział Kallas. Obrona kontynentu będzie prowadzona „najlepiej z naszymi sojusznikami i partnerami”, ale w razie potrzeby w pojedynkę, powiedział Kallas.

Armię UE trudno zbudować, ale czy jest potrzebna?

Jak zwraca uwagę Politico UE dalekie jest od stworzenia armii UE, ponieważ wiązałaby się to z poważnymi problemami koordynacyjnymi, ponieważ musiałaby zostać zatwierdzona przez wszystkie państwa członkowskie. Jak przypomina w analizie Max Bergmann pt: „Why It’s Time to Reconsider a European Army”, pomysł wspólnej armii europejskiej był omawiany od początku projektu europejskiego na początku zimnej wojny. Administracja Eisenhowera namówiła europejskich przywódców do zgody na utworzenie wspólnej armii europejskiej, ale zostało to udaremnione przez francuski parlament.

UE w tym roku uruchamia swoją zdolność szybkiego rozmieszczania, która będzie miała przewidywaną siłę do 5000 żołnierzy, powiedział Robert Brieger, szef Komitetu Wojskowego Unii Europejskiej, najwyższego organu wojskowego UE, podczas panelu na tej samej konferencji. Ale to tylko „siły wejściowe” zdolne poradzić sobie z kryzysem przez około sześć miesięcy. Po tym czasie inna siła wojskowa musiałaby wkroczyć.

Jednak jak zwraca uwagę wspomniany Maxa Bergmanna:

„Głównym problemem z armią europejską jest to, że chociaż ma ona sens w teorii, nie jest postrzegana jako praktyczna. Jednak Europa broniąca się jako 25 lub więcej odrębnych narodów bez Stanów Zjednoczonych nie ma sensu ani nie jest praktyczna. Nadszedł więc czas, aby Europa poważnie przyjrzała się tej koncepcji (…) Ale na dłuższą metę Europa powinna poważnie podejść do budowy wspólnej europejskiej siły, która może walczyć i działać jako jedna, aby bronić Europy, która może zastąpić Stany Zjednoczone. Zamiast pojedynczej siły, wspólna europejska siła prawdopodobnie oznaczałaby raczej hybrydową siłę".

Bergmanna uważa, że kręgosłupem obrony Europy powinny być armie takich krajów jak Francja, Polska, Niemcy i Wielka Brytania, jeśli tak zdecyduje, a także państwa frontowe, takie jak Finlandia i państwa nordycko-bałtyckie i to właśnie te armie według autora powinny stanowić kręgosłup obrony europejskiej. Według autora celem Europy powinno być sprawienie, aby te siły działały tak spójnie, jak to możliwe. Oznacza to zakup tego samego sprzętu i zwiększenie wspólnych szkoleń. „Wiele inicjatyw UE, które zostały opracowane w ciągu ostatnich kilku lat, może pomóc w osiągnięciu tego, jeśli otrzymają drastyczny wzrost zasobów. Krótko mówiąc, Unia Europejska powinna zwiększyć to, co planowała zrobić” - napisał autor.

Kolejnym elementem w celu stworzenia armii europejskiej powinno być utworzenie stałych wspólnych siły UE, które nie należałyby do żadnego państwa w Europie, ale należałyby do UE jako całości. „Jest to podobne do 60-tysięcznej siły szybkiego reagowania, na którą Tony Blair i Jacques Chirac zgodzili się w St. Malo w 1998 r., tylko nie po to, by interweniować w kryzysach za granicą, ale w Europie. Zamiast armii UE byłoby to bardziej jak marines UE” – uważa Bergmanna. Dodając, że powinny to być stałe siły UE, jednak nietworzone przez rotacyjne jednostki sił narodowych, a UE mogłaby rekrutować żołnierzy w całej Europie. W ramach zachęty UE mogłaby oferować konkurencyjne wynagrodzenia, które mogłyby być bardzo atrakcyjne dla Europejczyków w biedniejszych regionach, a także oferować obywatelstwo UE rekrutom z niektórych krajów kandydujących, takich jak Bałkany Zachodnie – proponuje autor. Za to oficerów można byłoby rekrutować istniejących europejskich armii, podobnie jak Europejska Służba Działań Zewnętrznych rekrutuje z dyplomacji w całej Europie. Jeśli chodzi o język, jakim by się posługiwano w armii, to byłby to oczywiście angielski.

Bergmanna proponuje także, ze względu na to, że Europa w sporej części posiada małe armie - Europa na papierze ma prawie 2 miliony żołnierzy w mundurach i wydaje około 338 miliardów dolarów rocznie na obronę – to wiele z tych sił to siły zbrojne, które nie są gotowe do walki, więc UE mogłaby zachęcać wojska spoza pierwszej linii do wnoszenia wkładu do europejskich sił zamiast wydawania większych kwot na swoje siły lub poprzez włączanie swoich wojsk do wspólnych sił.

Kolejna kwestia to, potrzeba jednolitej struktury dowodzenia. UE mogłaby opracować własną kwaterę główną dowodzenia, która mogłaby dowodzić zarówno siłami UE, jak i pełnić funkcję najwyższego europejskiego dowódcy ponad narodowymi siłami zbrojnymi. Według autora:

„To dowództwo mogłoby być również zintegrowane z NATO. NATO i UE mogłyby dążyć do tego, aby zastępca dowódcy NATO pełnił podwójną funkcję najwyższego dowódcy UE, a obecne misje UE pozostałyby w gestii obecnego dowódcy UE. Głównym zadaniem dowódcy UE byłoby dowodzenie siłami UE. Ale gdyby Stany Zjednoczone lub Turcja wyraziły sprzeciw lub nie chciały współpracować lub zarządzać wojną z Rosją w NATO, dowództwo UE zarządzałoby europejskim wysiłkiem wojennym".

Po czwarte, według autora UE powinna rozwijać zintegrowane zdolności i kluczowe czynniki wspomagające, aby wesprzeć siły europejskie. Obejmuje to zadania takie jak transport lotniczy, tankowce powietrzne, wywiad i zdolność do namierzania celów oraz zintegrowane dowodzenie i kontrola potrzebne do tego, aby Europa walczyła razem, co zapewniły Stany Zjednoczone. Jak porujnuje Bergmanna:

„UE mogłaby kupić tankowce powietrzne i transport lotniczy oraz rekrutować pilotów i załogę z całej UE, aby służyli zasadniczo jako wsparcie powietrzne UE. UE powinna również utworzyć własną służbę wywiadu obronnego. Mogłaby ona współpracować z istniejącymi zdolnościami NATO w celu pomocy w namierzaniu celów”.

Podsumowując, stworzenie europejskiej armii UE, to jeszcze bardzo dalekie plany. Nadal w Europie będą dominować narodowe armie, co prawda zapewne z większym komponentem osób, które niekoniecznie są rodowitymi obywatelami państw europejskich, ze względu na rosnącą migrację, ale także coraz gorszą demografię. Europa więc będzie musiała sięgnąć po takie osoby, np. w zamian oferując obywatelstwo.

Jednak na pierwszym miejscu Europa powinna odbudować swój przemysł zbrojeniowy oraz zdolności obronne tak, aby kraje europejskie mogły się potencjalnie obronić przed rosyjską napaścią. Konieczne będzie tutaj wsparcie dla krajów przyfrontowych, czyli wschodniej flanki NATO, która jest najbardziej narażona na potencjalny atak ze strony Rosji. Może należałoby powołać specjalny fundusz w ramach UE dla takich krajów, by kraje te mogły np. zakupić broń europejską w celach obronnych, pieniądze te zostałyby w Europie, a przy okazji wzmocniły obronę tych krajów np. państw bałtyckich.

Konieczne jest także zwiększenie produkcji amunicji, czołgów, artylerii, standaryzacja amunicji, ale także i innego uzbrojenia tak, by w razie "wojny" wsparcie z krajów zachodniej europy mogło szybko zostać wdrożone do kraju broniącego się. Przykład Ukrainy to bardzo dobitnie pokazał, dlatego powinniśmy jako Europa wyciągnąć z tego wniosek.

Kolejną kwestią, którą należy przemyśleć, jest wykorzystanie doświadczenia oraz wielkości armii ukraińskiej do obrony wschodnich granic UE. Jeśli uda się zaprowadzić pokój na Ukrainie lub chociaż zamrozić konflikt, to europejscy przywódcy powinni zastanowić się jak zintegrować ukraińską armię z Europą, zwłaszcza jeśli Amerykanie się wycofają z Europy. Co prawda kwestia wejścia Ukrainy do NATO jak się wydaje, jest zamknięta, ale wejście do UE jest jak najbardziej otwarte i nawet Rosja nie protestuje za tym, więc w ramach UE można byłoby doprowadzić do większej kompatybilności. To by pozwoliło w razie czego pomagać w razie czego Ukrainie jeszcze skuteczniej oraz wspólnie odstraszać Rosję.

Sonda
Czy jesteś za stworzeniem eurpejskiej armii?
Portal Obronny SE Google News
Autor: