Raport Biura Inspektora Generalnego Departamentu Obrony ujawnia, że w 2024 roku dostępność samolotów F-35 do lotów wyniosła zaledwie 50%. Jest to wynik o 17% niższy niż minimalne wymagania dotyczące wydajności, co budzi poważne obawy w kontekście bezpieczeństwa narodowego i efektywności programu.
„Stało się tak, ponieważ F-35 JPO nie uwzględniło gotowości samolotów do lotów ani innych mierzalnych wymagań umownych i nie egzekwowało wymagań dotyczących kontroli materiałów i sprawozdawczości dotyczącej mienia rządowego w umowie AVS” – stwierdzono w raporcie. Wskazuje to na brak odpowiednich mechanizmów kontrolnych i egzekwowania zapisów umownych przez Pentagon.
Miliardowe płatności mimo słabych wyników
Zgodnie z ustaleniami kontroli, Pentagon zapłacił firmie Lockheed Martin około 1,7 miliarda dolarów. Co istotne, płatności te nie zostały skorygowane, pomimo że samoloty F-35 były niedostępne do lotów przez około połowę czasu i nie spełniały minimalnych wymagań służby wojskowej. Sytuacja ta stawia pod znakiem zapytania zasadność tak wysokich wydatków w obliczu niezadowalających wyników.
Program F-35 od dawna jest pod ostrzałem. Centralnym punktem krytyki jest pakiet modernizacyjny Block 4, który miał wprowadzić nowe uzbrojenie, ulepszone systemy walki elektronicznej i lepsze sensory. Pierwotnie planowano jego ukończenie do 2026 roku, ale teraz realny termin to co najmniej 2031, a nawet później. Co gorsza, zakres modernizacji został ograniczony, wiele kluczowych funkcji przeniesiono na nieokreśloną przyszłość. Koszty tego etapu już wzrosły o miliardy dolarów, a ostateczna wycena wciąż jest nieznana.
Kluczowym elementem Block 4 jest upgrade Technology Refresh 3 (TR-3), wart 1,9 miliarda dolarów, mający zwiększyć moc obliczeniową i pamięć samolotów. Okazał się on jednak znacznie trudniejszy do realizacji niż zakładano. Problemy z sensorami, stabilnością oprogramowania i łańcuchem dostaw spowodowały ogromne opóźnienia. W 2024 roku wszystkie dostarczone F-35 – ponad 110 maszyn – były spóźnione średnio o 238 dni. Pentagon, by uniknąć gromadzenia się samolotów w magazynach producenta, zdecydował się przyjmować je w wersji nie w pełni zdolnej do walki z hardware'em TR-3, ale bez pełnego oprogramowania. Do połowy 2025 roku przyjęto już 174 takie maszyny, przeznaczone głównie do treningu.
Raport Biuro Odpowiedzialności Rządu USA (GAO) nie szczędzi słów pod adresem głównych wykonawców: Lockheed Martin (producent kadłuba) i Pratt & Whitney (silniki). Mimo chronicznych opóźnień, firmy otrzymywały setki milionów dolarów w premiach motywacyjnych, ponieważ kontrakty pozwalały na uznanie dostawy za "terminową" nawet przy 60-dniowym poślizgu.
Dodatkowe problemy dotyczą silnika F135. Obecna wersja nie radzi sobie z wymaganiami chłodzenia i mocy elektrycznej dla przyszłych systemów, co generuje dodatkowe 38 miliardów dolarów kosztów cyklu życia. Planowane ulepszenia silnika i systemów zarządzania ciepłem przesunięto na początek lat 30. XXI wieku. Do tego dochodzą braki części zamiennych, szybkie zużycie silników i rosnące obciążenie utrzymaniem floty, co szczególnie boli kraje z mniejszą liczbą maszyn, jak Wielka Brytania, tam niska dostępność samolotów ogranicza możliwości operacyjne na lotniskowcach. Dla międzynarodowych partnerów programu, w tym Wielkiej Brytanii, te opóźnienia oznaczają realne ryzyko.
GAO ostrzega, że bez zdecydowanych zmian program może dostarczać samoloty o ograniczonych zdolnościach bojowych, co w obliczu rosnącej konkurencji ze strony zaawansowanych systemów obrony powietrznej przeciwników np. Chin grozi utratą przewagi powietrznej.
Urząd proponuje kilka rozwiązań: lepsze monitorowanie defektów, reformę kontraktów, szersze wykorzystanie nowoczesnych metod projektowania (jak modele cyfrowe) oraz oddzielne ścieżki akwizycji dla modernizacji. Bez tego, jak podkreśla raport, F-35 ryzykuje dalsze spirale kosztów i opóźnień, a obiecane zdolności mogą przyjść zbyt późno, by sprostać współczesnym zagrożeniom.