Operacja „Południowa Włócznia” została ogłoszona przez szefa Pentagonu, Pete'a Hegsetha, jako odpowiedź na zagrożenie ze strony narkoterrorystów na Zachodniej Półkuli. Jak podkreślił Hegseth w serwisie X,
„Prezydent Trump nakazał działania i ministerstwo wojny je realizuje”. Misja, prowadzona przez Wspólną Grupę Zadaniową Southern Spear i Dowództwo Południowe USA, ma na celu „obronę naszej ojczyzny, usunięcie narkoterrorystów z naszej półkuli i ochronę naszej ojczyzny przed narkotykami, które zabijają naszych ludzi”.
Obszar odpowiedzialności Dowództwa Południowego USA obejmuje wszystkie kraje Ameryki Łacińskiej poza Meksykiem, co wskazuje na szeroki zakres działań.
W ramach operacji, we wtorek amerykańska marynarka wojenna poinformowała o przemieszczeniu grupy uderzeniowej lotniskowca Gerald Ford na obszar odpowiedzialności Dowództwa Południowego USA. Lotniskowiec, który wpłynął na ten obszar 11 listopada, ma za zadanie wspierać walkę z przemytem narkotyków. Rozmieszczenie sił, zarządzone przez prezydenta Trumpa w ubiegłym miesiącu, obejmuje już osiem okrętów wojennych, atomowy okręt podwodny oraz myśliwce F-35 w regionie Karaibów, co podkreśla skalę zaangażowania militarnego.
Konflikt z Wenezuelą i kontrowersje wokół ataków
Lider Wenezueli, Nicolas Maduro, utrzymuje, że nagromadzenie sił amerykańskich ma na celu odsunięcie go od władzy. USA oskarżają Maduro o kierowanie przemytem narkotyków i nie uznają go za prawowitego prezydenta Wenezueli. W sierpniu prokurator generalna USA, Pam Bondi, ogłosiła, że Stany Zjednoczone oferują nagrodę w wysokości 50 milionów dolarów za informacje, które doprowadzą do aresztowania przywódcy Wenezueli. Większość amerykańskich ataków na łodzie domniemanych przemytników miała miejsce nieopodal wybrzeży tego kraju, co dodatkowo zaognia sytuację. Pierwszy atak miał miejsce 2 września na Karaibach. Od tego czasu ataki nasiliły się i rozszerzyły na wschodni Pacyfik. Wcześniejsza analiza Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych w Waszyngtonie (CSIS) wskazywała na możliwość utworzenia przez Stany Zjednoczone systemu nadzoru u wybrzeży w celu identyfikacji i namierzania potencjalnych handlarzy narkotyków, zanim zdążą oni połączyć się z dużym ruchem na Karaibach.
W czwartek (13 listopada) telewizja CNN podała, powołując się na przedstawiciela Pentagonu, że amerykańskie siły zbrojne przeprowadziły w tym tygodniu 20. atak na łódź podejrzaną o transport narkotyków. „Do uderzenia doszło (w regionie) Karaibów; czterech narkoterrorystów zostało zabitych, nikt nie przeżył” – przekazał przedstawiciel resortu. Łącznie w amerykańskich atakach na łodzie zginęło dotychczas 80 osób. Co więcej, przedstawiciele administracji przyznają, że nie zawsze znają tożsamość osób znajdujących się na pokładzie łodzi przed przeprowadzeniem ataku.
Dyplomatyczne tarcia: Wielka Brytania wycofuje wsparcie wywiadowcze
Działania Stanów Zjednoczonych w regionie Karaibów spotkały się z krytyką ze strony Wielkiej Brytanii. We wtorek (11 listopada) stacja CNN podała, że Wielka Brytania przestała dzielić się z USA danymi wywiadowczymi na temat łodzi w regionie Karaibów, podejrzanych o przemyt narkotyków. Jak podają źródła, Londyn nie chce być zamieszany w amerykańskie ataki na te jednostki i uważa, że są one nielegalne. Przez lata Wielka Brytania wspierała USA w lokalizowaniu jednostek, co umożliwiało zatrzymywanie łodzi, aresztowanie załóg i konfiskatę narkotyków.
Jednakże, po rozpoczęciu przez USA śmiercionośnych ataków we wrześniu, Wielka Brytania zaczęła obawiać się, że Amerykanie mogą wykorzystać przekazywane informacje wywiadowcze do wyboru celów swoich uderzeń. Według brytyjskich władz, amerykańskie ataki stanowią pogwałcenie prawa międzynarodowego. Informacje przestały być przekazywane ponad miesiąc temu. W środę sekretarz stanu USA Marco Rubio nazwał doniesienia CNN fake newsem, co dodatkowo uwydatnia napięcia dyplomatyczne.
Opcje militarne i przyszłość Wenezueli: Co dalej z operacją?
W czwartek (13 listopada) telewizja CBS podała, że wysocy rangą przedstawiciele Pentagonu przedstawili w środę (12 listopada) prezydentowi Trumpowi opcje potencjalnych operacji w Wenezueli, w tym uderzeń na lądzie w ciągu najbliższych dni. W spotkaniu w Białym Domu uczestniczyli m.in. minister wojny Pete Hegseth i przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów gen. Dan Caine. Mieli oni „poinformować prezydenta na temat opcji wojskowych na nadchodzące dni” w kontekście możliwych uderzeń przeciwko Wenezueli. Według źródeł, ostateczna decyzja w sprawie nie została podjęta.
Według analizy CSIS liczba personelu wojskowego w regionie wzrosła. W sierpniu na Karaiby wysłano około 2200 marines z 22. Ekspedycyjnej Jednostki Piechoty Morskiej, którzy popłynęli na pokładzie grupy amfibijnej Iwo Jima. We wrześniu do Portoryko dotarło dziesięć myśliwców F-35 wraz z pilotami i kilkusetosobowym personelem naziemnym. Z pokładu pływającej bazy MV Ocean Trader, działającej jak „statek matka”, misje prowadzi około 150 operatorów sił specjalnych. A 11 listopada przybył lotniskowiec USS Gerald R. Ford, na którym służy około 4500 marynarzy, a każdy z trzech eskortujących go niszczycieli ma po 320 osób załogi.
CSIS w swoich analizach uważa, że obecnie zaangażowane siły są niewystarczające do przeprowadzenia desantu morskiego lub inwazji lądowej. Według analizy think tanku "wymagałoby to co najmniej 50 000 żołnierzy, a planiści wojenni prawdopodobnie chcieliby znacznie większej liczby – być może 150 000 – aby uzyskać preferowaną przez siebie przytłaczającą siłę". Jednak siły powietrzne i morskie zgromadzone w ciągu ostatnich trzech miesięcy zapewniły wystarczającą siłę ognia na Karaibach, aby przeprowadzić ataki powietrzne i rakietowe na Wenezuelę - zauważa CSIS.
Wenezuelskie siły powietrzne są słabe i znacznie mniejsze, niż się podaje – według jednego źródła tylko 30 z 49 maszyn jest sprawnych. F-16 mają problemy z lataniem przez brak części, wynikający z amerykańskiego embarga. Wenezuelskie lotniska i pasy startowe będą pierwszymi celami ataków rakietowych USA, co sparaliżuje ich użycie - uważa CSIS. USA modernizują bazy w Portoryko (remonty pasów i dróg kołowania), by wprowadzić więcej samolotów. F-35 z Portoryko są w zasięgu Wenezueli, więc potrzebują tankowania w powietrzu – tankowce już tam zauważono. Myśliwce z południa Florydy też dotrą z tankowaniem. Lotniskowce rozwiązują problem zasięgu, bo mogą zbliżać się do celów.
Wenezuelska obrona powietrzna składa się ze starych i nowszych mobilnych systemów dalekiego (S-300), średniego (Buk) i krótkiego zasięgu (S-125 oraz punktowa OPL). Mobilność pozwala im przetrwać, jeśli opuszczą bazy przed atakiem. Rosja teoretycznie mogłaby dostarczyć broń, części i wsparcie – jak wcześniej. Maduro prosił o nowe SAM-y i elementy naprawcze; niedawno przyleciał rosyjski transportowiec, prawdopodobnie z zaopatrzeniem. Jednak Rosja jest zaangażowana w Ukrainę, Wenezuela jest daleko, a Moskwa ma ograniczone możliwości i nie chce eskalować z USA. Według doniesień „ Washington Post” , Maduro błagał Chiny, Iran i Rosję o rakiety, radary, drony i inne możliwości militarne oraz o pomoc. Atlantic Council w swojej analizie pisał: "pomoc, jaką Moskwa może udzielić Maduro, jest ograniczona – i otwarte pozostaje pytanie, czy będzie kontynuować wsparcie, jeśli wenezuelski przywódca będzie zagrożony". Mimo tego można się spodziewać Putin może zastosować, nuklearne potrząsanie szabelką. Na początku tego roku rosyjscy parlamentarzyści zaproponowali rozmieszczenie rakiet jądrowych w Wenezueli i na Kubie. Chociaż nic ostatecznie z tego nie wyszło to takie oświadczenia pozwalają Moskwie wyrażać poparcie dla sojusznika w Caracas bez podejmowania działań.
Prezydent Trump już wcześniej zapowiadał, że poza uderzeniami na łodzie przemytników narkotyków, zamierza uderzyć również na lądzie i poinformuje o tym Kongres. Jego wypowiedzi, takie jak: „Nie sądzę, żebyśmy koniecznie domagali się wypowiedzenia wojny. Myślę, że po prostu będziemy zabijać ludzi. Okej? Zabijemy ich. Będą, no wiecie, martwi”, budzą poważne obawy o eskalację konfliktu. Choć Trump nie sprecyzował, gdzie zamierza uderzyć, w przeszłości mówił o możliwości przeprowadzenia ataków przeciwko gangom na terytorium lądowym Wenezueli.