- Amerykańska grupa uderzeniowa lotniskowca USS Gerald R. Ford została rozmieszczona w regionie Ameryki Łacińskiej.
- Pentagon twierdzi, że ma to na celu walkę z handlem narkotykami, ale Wenezuela widzi w tym próbę obalenia jej prezydenta.
- Więcej o rosnącej obecności wojskowej USA i możliwych implikacjach dla Wenezueli przeczytasz w artykule.
Amerykańskie siły w regionie Karaibów
Amerykańska marynarka wojenna poinformowała we wtorek, że lotniskowiec USS Gerald R. Ford wpłynął na obszar odpowiedzialności Dowództwa Południowego 11 listopada br. Obszar ten obejmuje wszystkie państwa Ameryki Łacińskiej z wyjątkiem Meksyku. Rozmieszczenie sił zostało zarządzone przez prezydenta USA Donalda Trumpa w ubiegłym miesiącu. Agencja Reuters podała, że w regionie Karaibów znajduje się już osiem okrętów wojennych, atomowy okręt podwodny oraz myśliwce F-35. Pentagon poinformował o wysłaniu lotniskowcowej grupy uderzeniowej pod koniec października.
Pentagon potwierdził przybycie zespołu i poinformował, że jego celem jest „zakłócenie handlu narkotykami oraz osłabienie i rozbicie transnarodowych organizacji przestępczych”. Tymczasem prezydent Wenezueli Nicolás Maduro oskarżył Stany Zjednoczone o próbę doprowadzenia do jego odsunięcia od władzy. W sierpniu br. Waszyngton podwoił nagrodę za informacje prowadzące do aresztowania Maduro - do 50 milionów dolarów - zarzucając mu powiązania z kartelami narkotykowymi, czemu wenezuelski przywódca stanowczo zaprzecza.
Według Agencji Reutera, amerykańska armia przeprowadziła już co najmniej 19 uderzeń na statki podejrzane o przemyt narkotyków na Karaibach i w rejonie Pacyfiku, w wyniku których zginęło około 76 osób. Caracas reaguje, przygotowując obronę opartą na rosyjskim uzbrojeniu z lat 80. i planując działania partyzanckie na wypadek ewentualnej interwencji zbrojnej. Sytuacja wpływa również na relacje USA z Kolumbią. Donald Trump i prezydent Gustavo Petro wymienili w ostatnich tygodniach ostre oskarżenia. Amerykański przywódca nazwał Petro „przywódcą narkotykowym”, a ten z kolei oskarżył USA o „morderstwa” w wyniku ataków.
Amerykanie modernizują bazę z czasów zimnej wojny
Z ustaleń Reutersa wynika także, że amerykańska armia modernizuje dawną bazę morską z czasów zimnej wojny na Karaibach, co może świadczyć o przygotowaniach do długotrwałych działań w regionie. Mowa tutaj o Roosevelt Roads Naval Station w Ceiba na Portoryko, która została zamknięta w 2004 r. Na zdjęciach satelitarnych widać prowadzone prace remontowe na pasie startowym i drogach kołowania. Wzdłuż lotniska rozstawiono namioty i tymczasowe konstrukcje, które przypominają wojskowe bazy polowe.
Zauważono również elementy systemu Mobile Aircraft Arresting System (MAAS), używanego do awaryjnego zatrzymywania samolotów bojowych. W ostatnich tygodniach w bazie odnotowano też wzmożony ruch lotniczy. Na terenie Roosevelt Roads pojawiły się samoloty transportowe C-17 Globemaster III, maszyny tankujące KC-130, a także myśliwce F-35, statki powietrzne MV-22 Osprey czy ciężkie śmigłowce transportowe CH-53K King Stallion.
Coraz większa obecność amerykańskiej armii w Roosevelt Roads, działania zmierzające do przywrócenia jej do użytku operacyjnego, a także pojawienie się lotniskowca USS Gerald R. Ford w regionie, są wyraźnym sygnałem ostrzegawczym dla Wenezueli. Sugerują też, że Amerykanie są gotowi do potencjalnych szerszych działań zbrojnych, jeśli zajdzie taka potrzeba.