Co tam słychać w Wenezueli? Amerykanie już ją zajęli i obalili dyktatora?

2025-11-17 9:00

Marines jeszcze jej nie „zajęli”, ale sytuacja dyplomatyczno-polityczna między Caracas a Waszyngtonem dramatycznie się zaostrza. Donald Trump wysłał na Morze Karaibskie wielką flotyllę wojenną, że ostatni raz taką siłę widziano w tej części Ameryki bodaj w 1989 r. Wówczas USA przeprowadziły inwazję na Panamę. Wówczas wykonanie zadań zajęło Amerykanom aż sześć tygodni. W jakim czasie mogą teraz dokonać powtórki sprzed 36 lat? Trump oświadczył 16 listopada), że może podjąć rozmowy z wenezuelskim przywódcą Nicolasem Maduro. Jednocześnie zastrzegł, że ma prawo zaatakować Wenezuelę ze względu na uznanie kartelu związanego z Maduro za grupę terrorystyczną. Czym się skończy operacja Południowa Włócznia?

armia, Wenezuela

i

Autor: Fuerzas Armadas Nacionales de Venezuela/ Materiały prasowe

• Kryzys wewnętrzny Wenezueli – ubóstwo, emigracja, więźniowie polityczni i rządy PSUV – nakłada się na groźbę interwencji i wzmacnia destabilizację regionu.

• Hiszpańskojęzyczne media opisują sytuację jako najpoważniejszą od dekad, z ryzykiem regionalnego konfliktu i głębokich konsekwencji dla Ameryki Łacińskiej.

• Ewentualna interwencja USA mogłaby przybrać formę uderzeń rakietowych, ale pełna inwazja lądowa jest mało prawdopodobna z uwagi na nastroje społeczne i układ geopolityczny.

Stany Zjednoczone i Wenezuela trwają na razie w stanie przedwojennym

A kto to wie? Pewnie sam Donald Trump i jego generałowie nie mają stuprocentowej pewności. Wenezuela to nie Panama. To ponad 900 tys. km kw., a nie 75 tys. To 29 mln ludności, a nie cztery. Od XX w. Wenezuela nie uczestniczyła w wojnie, nawet pro forma. Nie wypowiedziała nawet wojny III Rzeszy. To jednak może się zmienić. Nie, że zaistnieje IV Rzesza, ale to, że po prawie 200 latach na terytorium Wenezueli może stanąć stopa obcego żołnierza. I to nie sojusznika.

Na razie prowadzona jest procedura zastraszania Wenezueli przez USA. Może to dziwić, bo przecież tak jak bez księdza wiedzą, że w niedzielę jest święto, tak prezydent (od 2013 r.) Nicolás Maduro wie, że Stany są w świecie potęgą numer jeden.

Donald Trump lubi show, w którym albo gra główną rolę, albo którego jest reżyserem. Wysłał więc w kierunku Wenezueli taką flotyllę, że mógłby nią wygrać niejedną wojnę. Czy z Wenezuelą również?

Obecny wymiar amerykańsko-wenezuelskich relacji można nazwać stanem przedwojennym. Niekoniecznie może dojść do wojny, ale...

Garda: Badania genetyczne i Wojsko Polskie
Portal Obronny SE Google News

Amerykańska przewaga wojskowa jest gigantyczna

12 listopada lotniskowiec USS „Gerald R. Ford”, duma US Navy, wszedł do strefy operacyjnej Dowództwa Południowego USA na Karaibach. W lotniskowej grupie uderzeniowej znajduje się jeszcze kilka innych bojowych jednostek: niszczyciele, krążownik rakietowy, atomowy okręt podwodny, okręty desantowe. A propos desantu: do przeprowadzenia tej akcji (wg źródeł otwartych, stan na 14 października) gotowych jest ok. 15 tys. żołnierzy. A może być więcej. Zestawiając to z 200-tysięcznymi Fuerzas Armadas Nacionales de Venezuela, wydaje się, że niewiele. „Wydaje się” to dobre określenie. Przewaga technologiczna i siła ognia, jaką dysponują USA w rejonie potencjalnej operacji, jest gigantycznie przygniatająca.

Ma tego świadomość prezydent Maduro, też taki dyktator jak jego mentor i poprzednik Hugo Chávez. Dlatego w razie inwazji stawia na opór prowadzony taktyką partyzancką. Wie, że w otwartej walce Narodowe Siły Zbrojne Wenezueli mogą stawiać opór przez kilka godzin.

Teraz w Wenezueli jest gorąco. Temperatura powietrza dochodzi do trzydziestu kilku stopni C. A że w powietrzu wisi wojna, to (nie tylko) jego (odczuwalna) temperatura jest znacznie wyższa. Zresztą to doskonale widać w latynoskich mediach. Zresztą obecny stan przedwojenny spotęgowany jest tym, co już od lat dzieje się w Wenezueli.

Ponad 20 mln obywateli żyje w wielowymiarowym ubóstwie. I to w państwie, które ma największe w świecie złoża ropy naftowej, większe od saudyjskich. I które musi importować ropę m.in. z Bliskiego Wschodu! To prawie 2 tys. więźniów politycznych, którzy znaleźli się za kratami po protestach postwyborczych z lipca 2024 r. To państwo, w którym wolność słowa istnieje tylko w przypadku, gdy się wychwala obecną władzę i wiecznie żywego Cháveza. Do tego potężne kartele narkotykowe, które chce rozbić Trump...

W sumie: nędza i terror, polityczny i kryminalny. Nic więc dziwnego, że od 2014 r. ok. 8 mln Wenezuelczyków uciekło ze swojego kraju lub z niego wyemigrowało. Mimo tego, że jest jak jest, to tylko 17 proc. Wenezuelczyków opowiada się za tym, by USA dokonały inwazji i obalenia dyktatury.

Media latynoskie: inwazja mogłaby zdestabilizować całą Amerykę Łacińską

Jasne jest, że taką przedwojenną sytuacją żywo zainteresowane są media latynoskie (hiszpańskojęzyczne).

El País (Hiszpania) podkreśla, że rządząca Zjednoczona Socjalistyczna Partia Wenezueli (PSUV) postanowiła przejść do „zbrojnej fazy procesu rewolucyjnego”, gdyby doszło do amerykańskiej interwencji. „Tego rodzaju ostrzeżenia, przeplatane nieustannymi apelami o pokój, stają się coraz częstsze w oświadczeniach chavistowskiego kierownictwa rewolucyjnego w ostatnich tygodniach”.

BBC Mundo obserwuje rosnące napięcie, cytując Trumpa, który twierdzi, że wojna jest „mało prawdopodobna”, ale dni Maduro są policzone. „Niektórzy analitycy twierdzą jednak, że może to być również element szerszej strategii, której celem jest osłabienie, a nawet obalenie Nicolása Maduro, którego rząd Waszyngton uznaje za nielegalny po tym, jak opozycja i organizacje międzynarodowe uznały ubiegłoroczne wybory prezydenckie za sfałszowane”.

DW Español (Deutsche Welle) charakteryzuje sytuację jako „całkowitą militaryzację” Wenezueli i ostrzega przed ryzykiem konfliktu regionalnego.

Argentyński portal Infobae publikuje badania pokazujące, że kryzys wenezuelski to jeden z tematów najbardziej niepokojących obywateli Ameryki Łacińskiej. Wenezuela jest nadal postrzegana jako kraj pogrążony w politycznym, społecznym i humanitarnym kryzysie, którego skutki wykraczają daleko poza jej granice. „Dane z raportu pokazują, że 41% Latynosów jest „bardzo zaniepokojonych” sytuacją w Wenezueli, a 33% jest „dość zaniepokojonych”, co oznacza, że prawie trzech na czterech respondentów (74%) jest zaniepokojonych rozwojem sytuacji w kraju. Tylko 8% twierdzi, że sytuacja ich nie dotyczy”.

Generalnie ujmując: media hiszpańskojęzyczne – od BBC po lokalne źródła – opisują sytuację jako najbardziej niebezpieczną od dekad, z ryzykiem konfliktu zbrojnego, który mógłby zdestabilizować całą Amerykę Łacińską.

Dojdzie do osiemnastej zbrojnej interwencji USA w Ameryce Łacińskiej?

To pytanie rodzi się samo z siebie. A jeśli tak stanie się, to jaki miałaby ona wymiar? Jak już było wspomniane, Stany Zjednoczone użyły w przeszłości siły militarnej dla realizacji swoich interesów w Ameryce Łacińskiej. Zresztą nie tylko w Panamie.

W 1954 r. CIA obaliła demokratycznie wybrany rząd Gwatemalii prezydenta Jacobo Arbenza Guzmána, który zamierzał znacjonalizować United Fruit Company poprzez reformę rolną. Operacja udała się, władzę objęła prawicowa wojskowa junta.

W 1961 r. CIA poprzez kubańskich emigrantów chciała obalić Fidela Castro. Desant w Zatoce Świń nie udał się.

W 1965 r. udała się za to interwencja marines, lewicowy rząd Juana Boscha nie zdążył wprowadzić socjalizmu. USA w Dominikanie rozlokowały 22 tys. żołnierzy.

W kolejnych latach Waszyngton aktywnie wspierał prawicowe siły w wojnach domowych z marksistowskimi socjalistami w Salwadorze i Nikaragui.

W 1983 r. na Grenadzie lądowali marines… To tylko kilka z wielu amerykańskich interwencji. Precyzyjne ustalenie dokładnej liczby interwencji zależy od tego, co uznaje się za „interwencję”. Według raportu Harvard Review of Latin America, w latach 1898-1994 rząd USA interweniował skutecznie w celu zmiany rządów w Ameryce Łacińskiej co najmniej 41 razy. Bezpośrednia interwencja militarna miała miejsce w 17 przypadkach. Dojdzie do osiemnastej? To wiedzą, jak wcześniej wspomniałem, w Białym Domu. Inni mogą tylko zgadywać. Eksperci nie przewidują operacji na skalę tej wietnamskiej. Nie te czasy. Teraz USA mogą realizować „przedłużenie polityki innymi środkami” przy pomocy pocisków manewrujących Tomahawk. Celami byłyby bazy lotnicze, systemy obrony powietrznej i inne instalacje wojskowe, infrastruktura portowa, a także obiekty związane z kartelami narkotykowymi.

Pewnie CIA już czyni, co może, by zdestabilizować funkcjonowanie marksistowskiej dyktatury. Biały Dom nie krył, że dąży do fizycznego wyeliminowania Maduro. Pamiętać należy, że w przeszłości były już takie próby. Wtedy Stany miały poparcie sąsiadów Wenezueli. Dziś Kolumbia i Brazylia otwarcie krytykują zamiary USA, a werbalne wsparcie dla Maduro płynie z Rosji, Chin i Iranu.

Co tam wsparcie tych państw! Było oczywiste, że takiego udzielą. Zapewne na Trumpie nie robi ono większego wrażenia. Co innego postawa amerykańskiego społeczeństwa. Według sondażu YouGov (z października) 55 proc. Amerykanów sprzeciwia się inwazji na Wenezuelę, a 15 proc. ją popiera.

Jeśli Biały Dom te czynniki (i mnóstwo innych) weźmie pod uwagę, to wydaje się, że pełna inwazja lądowa jest bardzo mało prawdopodobna. Umiarkowanie prawdopodobne są precyzyjne uderzenia rakietowe. A najbardziej prawdopodobna jawi się kontynuacja obecnej kampanii z możliwą eskalacją.

Gdyby doszło do realizacji „kinetycznego” scenariusza, to Donald Trump nie będzie mógł tłumaczyć się z użycia siły dla ratowania świata przed groźbą wojny jądrowej. Jak to uczynił po amerykańskim ataku na irańskie instalacje wzbogacania uranu...

Sonda
USA zaatakują terytorium Wenezueli?