Trump chce sprzedać F-35 Saudyjczykom. Pentagon bije na alarm, ostrzegając przed Chinami

2025-11-15 15:17

Administracja Donalda Trumpa dąży do sfinalizowania sprzedaży 48 zaawansowanych myśliwców F-35 Arabii Saudyjskiej za miliardy dolarów, jednak plany te napotykają na poważne przeszkody. Raport wywiadu Pentagonu wyraża obawy, że Chiny mogłyby zdobyć technologię F-35 w wyniku chińskiego szpiegostwa lub partnerstwa z Arabią Saudyjską, co może mieć dalekosiężne konsekwencje dla bezpieczeństwa narodowego USA i równowagi militarnej w regionie - informuje The New York Times.

  • Administracja Trumpa dąży do sprzedaży 48 myśliwców F-35 Arabii Saudyjskiej, ale Pentagon wyraża obawy o bezpieczeństwo technologii.
  • Raport wywiadu wskazuje na ryzyko przejęcia technologii F-35 przez Chiny poprzez szpiegostwo lub partnerstwo z Rijadem.
  • Sprzedaż F-35 może zachwiać równowagą militarną w regionie i osłabić przewagę Izraela.

Defense Intelligence Agency (DIA), część Departamentu Wojny, sporządziła obszerny raport, w którym szczegółowo opisano ryzyka związane ze sprzedażą myśliwców F-35 Arabii Saudyjskiej - jak napisał The News York Times. Urzędnicy Pentagonu, analizujący umowę, wskazali na możliwość naruszenia technologii F-35 poprzez szpiegostwo chińskie lub istniejące partnerstwo Chin z Arabią Saudyjską. Urzędnicy wyrazili obawy, że powiązania Arabii Saudyjskiej z Pekinem w dziedzinie obronności – lub potencjalny chińskie szpiegostwo mogłyby zagrozić wrażliwym systemom F-35.

Na początku listopada agencja Reuters przekazała, że administracja Trumpa próbuje dopracować szczegóły sprzedaży 48 myśliwców F-35 Arabii Saudyjskiej za miliardy dolarów, co uczyniłoby ją pierwszym arabskim krajem posiadającym te samoloty. Według najnowszych informacji Bloomberg News, który powołuje się na urzędnika Białego Domu, prezydent USA Donald Trump chcę osiągnąć porozumienie z następcą tronu Arabii Saudyjskiej, księciem Mohammedem bin Salmanem, umożliwiające Rijadowi zakup myśliwców F-35. Prezydent Trump zasugerował w piątek (14 listopada) wieczorem, że rozważa sprzedaż Arabii Saudyjskiej myśliwców F-35 - pomimo obaw Pentagonu co do takiej umowy.

„Chcą kupić dużo samolotów, rozważam to. Poprosili mnie, żebym się tym zajął. Chcą kupić dużo samolotów F-35 – ale tak naprawdę chcą kupić więcej, myśliwców” – powiedział Trump reporterom na pokładzie Air Force One. „Produkujemy najlepsze samoloty, produkujemy najlepsze pociski – widzieliście to, kiedy pozbawiliśmy Iran potencjału nuklearnego” – dodał, nawiązując do amerykańskich ataków na irańskie obiekty nuklearne w czerwcu, zaledwie kilka dni przed spodziewaną wizytą bin Salmana w Waszyngtonie.

Aby transakcja mogła się odbyć, konieczna byłaby zgoda gabinetu, formalny podpis Trumpa i powiadomienie Kongresu. Chociaż ostateczna decyzja nie zapadła, urzędnicy twierdzą, że postępy w negocjacjach wskazują na gotowość USA do umożliwienia Rijadowi dostępu do najnowocześniejszego myśliwca. Jeśli umowa zostanie sfinalizowana, będzie to oznaczać znaczące ustępstwo wobec Arabii Saudyjskiej, ponieważ Waszyngton dąży do pogłębienia więzi i przekonania królestwa do normalizacji stosunków z Izraelem. Prośba została skierowana bezpośrednio do Trumpa na początku tego roku i od tego czasu dotarła do najwyższych szczebli Departamentu Wojny.

Obecny arsenał saudyjskich sił powietrznych obejmuje amerykańskie F-15 oraz europejskie Tornado i Eurofighter Typhoon. Umowa na F-35 umożliwiłaby stworzenie dwóch eskadr tych maszyn, znacząco podnosząc zdolności obronne.

Saudowie od lat polują na F-35 

Rijad od lat zabiega o zakup myśliwców F-35, by unowocześnić swoje lotnictwo i wzmocnić pozycję wobec Iranu. Plan wpisuje się w „Wizje 2030” księcia Mohammeda bin Salmana, zakładającą modernizację gospodarki i armii przy zachowaniu bliskich więzi z USA, mimo poszukiwań nowych partnerów. Od 2012 roku Rijad wielokrotnie prosił USA o F-35, ale bez skutku. W 2020 roku następca tronu ujawnił, że Trump przyjął ich zainteresowanie samolotami z entuzjazmem, być może transakcja doszłaby do skutku, gdyby Trump nie przegrał wyborów. Administracja Bidena ograniczyła jednak sprzedaż broni z powodu łamania praw człowieka i zabójstwa dziennikarza Dżamala Chaszodżdżiego. Saudowie nie ustępowali w dążeniu do amerykańskiego uzbrojenia. W maju 2024 roku pojawiły się informacje, że Biały Dom rozważa F-35 w zamian za normalizację stosunków z Izraelem, oferując w pakiecie historyczne porozumienie: gwarancje bezpieczeństwa i współpracę w cywilnej energetyce jądrowej. Propozycja Bidena oferowała również dostęp do bardziej zaawansowanej amerykańskiej broni w zamian za wstrzymanie zakupów chińskiej broni i ograniczenie inwestycji Pekinu w tym kraju. 

Arabia Saudyjska od lat utrzymuje powiązania wojskowe z Chinami. Chińska armia aktywnie wspiera Rijad w:

  • budowie i nabywaniu pocisków balistycznych;
  • pozyskiwaniu bardziej zaawansowanych systemów rakietowych;
  • szkoleniu personelu do obsługi tych technologii;

Media informowały, że Arabia Saudyjska prowadziła rozmowy z chińskim koncernem NORINCO na temat różnych systemów obronnych, w tym dronów i zestawów przeciwlotniczych. Rozważany był zakup chińskiego HQ-17AE – unowocześnionej wersji rosyjskiego TOR-a – oraz dronów VTOL CR500, Cruise Dragon 5, amunicji krążącej i systemu Sky Saker FX80. Według SIPRI pierwsza znana transakcja zbrojeniowa między krajami miała miejsce w 1986 roku, gdy Saudowie nabyli 50 pocisków balistycznych DF-3 z głowicami konwencjonalnymi. Później kupili m.in. 54 działa PLZ-45 (2007), pięć dronów CH-4B (2014) oraz ponad 30 Wing Loong-1 i -2 (2014–2017). Drony CH-4 wykorzystywano w Jemenie, a także przez Pakistan w Beludżystanie. Istnieją też podejrzenia o tajny zakup pocisków DF-21 w 2007 roku za zgodą CIA, po potwierdzeniu braku zdolności do przenoszenia ładunków jądrowych. W 2022 roku chińskie media informowały o nowych umowach zbrojeniowych wartych 4 mld dolarów, obejmujących drony bojowe, rakiety balistyczne i systemy laserowe przeciw dronom. Według SIPRI, eksport chińskiej broni do Arabii Saudyjskiej wzrósł o 400% w latach 2016–2020 w porównaniu do 2011–2015. Chiny stały się drugim po USA dostawcą broni do Arabii Saudyjskiej, z udziałem ok. 10–15% w imporcie (dane SIPRI 2017–2021), choć w dronach i rakietach ich rola jest większa. W czerwcu 2024 miała miejsce wizyta księcia Khalid bin Salmana w Chinach, gdzie omawiano kontrakty w tym HQ-22 i Wing Loong-10B. Mimo tego według doniesień medialnych Saudyjczycy odrzucili w marcu propozycję Chin ws. zakupu ich rodzimego myśliwca J-35. 

Obie strony przeprowadzają wspólne ćwiczenia morskie "Blue Sword", skupione na symulacji operacji antyterrorystycznych na otwartym morzu. Odbywają się one od seriach: 2019, 2023 i 2025. Ćwiczenia ewoluowały od prostych symulacji do zaawansowanych, realistycznych scenariuszy bojowych, z udziałem ok. 100–200 żołnierzy z każdej strony

Jeffrey Lewis, ekspert ds. kontroli zbrojeń z Middlebury Institute of International Studies w rozmowie z amerykańską gazetą, potwierdził te doniesienia, wskazując, że widział zdjęcia satelitarne testowego poligonu rakietowego w Arabii Saudyjskiej, który był mniejszą wersją chińskiego. Co więcej, Saudyjczycy dążą do samodzielnej produkcji pocisków, pozyskując technologię do wytwarzania własnych komponentów i zakładania fabryk. To wzbudza pytania o to, jak ściśle Rijad współpracuje z Pekinem w kwestiach militarnych i czy taka współpraca nie stanowiłaby furtki dla Chin do pozyskania wrażliwych danych dotyczących F-35.

Garda - Gen. Nowak o F-35

Regionalna równowaga sił i obawy Izraela

Kolejnym kluczowym aspektem budzącym kontrowersje wokół sprzedaży F-35 Arabii Saudyjskiej jest kwestia regionalnej przewagi militarnej Izraela. Izrael jest obecnie jedynym krajem na Bliskim Wschodzie posiadającym myśliwce F-35 i aktywnie wykorzystywał je do nalotów na Iran. Od czasu wojny arabsko-izraelskiej w 1973 roku, amerykańscy decydenci konsekwentnie dążą do zapewnienia Izraelowi „jakościowej przewagi militarnej” w regionie. The Jerusalem Post donosił w lipcu, że Izrael z niepokojem obserwuje zainteresowanie sąsiednich państw myśliwcami F-35, dlatego też Izrael uważnie monitoruje projekt myśliwca F-47 i wyraża nim zainteresowanie, by posiadać dalszą przewagę technologiczną, gdyby doszło do sprzedaży F-35 takim krajom jak Turcja czy Arabia Saudyjska.

Sprzedaż F-35 innemu krajowi w regionie, zwłaszcza takiemu jak Arabia Saudyjska, mogłaby podważyć tę długotrwałą politykę. Oznaczałoby to znaczącą zmianę w długoletniej polityce Stanów Zjednoczonych, które do tej pory powstrzymywały się od sprzedaży zaawansowanych myśliwców państwom arabskim niezwiązanym z normalizacją stosunków z Izraelem. Mimo to urzędnicy w administracji Trumpa podobno spodziewają się, że Rijad podejmie kroki w kierunku normalizacji stosunków z Izraelem, szczególnie w obliczu wojny w Strefie Gazy.

W przeszłości, w 2020 roku, administracja Trumpa zgodziła się na sprzedaż F-35 Zjednoczonym Emiratom Arabskim w ramach Porozumień Abrahamowych, mających na celu normalizację stosunków z Izraelem. Jednakże ta transakcja również napotkała na opór ze względu na bliskie partnerstwo ZEA z Chinami oraz obawy o osłabienie przewagi Izraela. Administracja Bidena zawiesiła tę umowę, obawiając się, że Chiny mogłyby zdobyć technologię F-35. Wówczas USA zażądały od ZEA instalacji wyłączników awaryjnych w samolotach, co emiraccy urzędnicy uznali za zbyt uciążliwe, prowadząc do fiaska umowy. Podobne zabezpieczenia mogą być brane pod uwagę w przypadku Arabii Saudyjskiej, choć szczegóły nie są jeszcze jasne.

F-35 i geopolityczne rozgrywki

W tle negocjacji o F-35 toczą się również rozmowy na temat saudyjskiego programu nuklearnego cywilnego, co budzi dodatkowe obawy w Waszyngtonie, dotyczące potencjalnego wykorzystania tej technologii do celów wojskowych. Jednocześnie, zarówno administracja Trumpa, jak i Bidena, próbowały skłonić Arabię Saudyjską do normalizacji stosunków z Izraelem. Obecna sytuacja w regionie, w tym wojna Izrael-Hamas i polityka rządu izraelskiego wobec Palestyńczyków, sprawiają, że takie porozumienie wydaje się mało prawdopodobne. Spotkanie księcia koronnego Mohammeda bin Salmana z prezydentem Trumpem w Białym Domu ma na celu omówienie tych kluczowych kwestii. Przyszłość sprzedaży F-35 Arabii Saudyjskiej pozostaje niepewna, a na szali leżą zarówno interesy ekonomiczne, jak i strategiczne USA oraz równowaga sił na Bliskim Wschodzie.

Według serwisu Middle East Eye (MEE) następca tronu Arabii Saudyjskiej, książę Mohammed bin Salman, chce umowy obronnej, która przewyższy katarską. W ramach spotkania 17 listopada z Trumpem wysuwa żądania dot. układów scalonych opartych na sztucznej inteligencji oraz dronów napędzanych sztuczną inteligencją, a potencjalnie także amerykańską broń jądrową stacjonującą w jego kraju. Arabia Saudyjska zamierza przywieźć 1000 urzędników na pokładzie 18 samolotów do Waszyngtonu na wizytę, powiedział MEE przedstawiciel USA poinformowany o przygotowaniach. Wizyta ta jak twierdzą komentatorzy ma na celu konsolidację szeregu umów, które Stany Zjednoczone i Arabia Saudyjska zobowiązały się zawrzeć podczas majowej wizyty Trumpa w Zatoce Perskiej. Obie strony ogłosiły sprzedaż sprzętu obronnego o wartości 142 mld dolarów w tym wspomniane F-35. Oprócz samolotów F-35, USA i Arabia Saudyjska rozmawiały o sprzedaży setek dronów MQ-9 Reaper.

Jak zauważa serwis, jednym z kluczowych aspektów wartych uwagi jest ambicja Arabii Saudyjskiej, by znaleźć się pod nuklearnych parasolem ochronnym Stanów Zjednoczonych. Niedługo po izraelskim ataku Rijad zawarł pakt obronny z Pakistanem – jedynym muzułmańskim krajem dysponującym bronią atomową. Pakistan ma według szacunków około 170 głowic jądrowych. Zarówno saudyjskie, jak i pakistańskie komunikaty podkreślają, że porozumienie obejmuje pełen wachlarz opcji wojskowych. Negocjacje nuklearne między USA a Arabią Saudyjską pozostają ściśle tajne, lecz były wysoki rangą urzędnik amerykańskiego wywiadu powiedział, że objęcie królestwa taką ochroną mogłoby być uzasadnione.

„To pozwoliłoby im [przyp. red Saudyjczykom] wydostać się spod pakistańskiego parasola nuklearnego i sprawiłoby, że Saudyjczycy poczuliby się lepiej niż Katarczycy” – powiedział.

Poza tym Arabia Saudyjska i USA negocjują umowę o pokojowym wykorzystaniu energii atomowej, która mogłaby stać się zachętą dla Rijadu do uregulowania relacji z Izraelem. Dyskusje trwają niezależnie od postępów w normalizacji. Wiosną sekretarz energii USA Chris Wright gościł w królestwie, by rozmawiać o kooperacji w sektorze jądrowym. Trump, dumny z Porozumień Abrahama jako swojego osiągnięcia, jednocześnie dostrzega potencjał biznesowy w kwestii energetyki. Zdaniem specjalistów, korzyści dla amerykańskich koncernów – jak Westinghouse czy Bechtel, zajmujących się budową reaktorów i ich zaplecza mogą przeważyć nad pominięciem Izraela w układzie. W 2009 r. ZEA zawarły porozumienie 123, zobowiązując się do rezygnacji ze wzbogacania uranu w zamian za zgodę Waszyngtonu na cywilny program nuklearny.

Portal Obronny SE Google News

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki