Z rozmaitych sondaży wychodzi, że (Zachodnia) Europa znużona jest tą wojną.
OBSERWATORZY NIE MOGĄ PRZEŻYWAĆ WOJNY TAK, JAK DOŚWIADCZAJĄ TO UKRAIŃCY
Jak ma w wierzyć w pozytywny (dla Ukrainy) finał tej wojny, skoro bombardowany był i jest przez te dwa lata informacjami raz tak optymistycznymi, że tylko szampany otwierać, a raz (szczególnie od roku) takimi, że nic tylko upić się na umór. Ze zmartwienia.
Wiosną i latem 2022 r. wielu (nie tylko) polskich ekspertów (pomińmy ich nazwiska, każdy może się pomylić) wieszczyło rychłą klęskę Ruskich wskazując, że triumf Ukraińców jest tuż, tuż. Wtedy wojna (i pomaganie UA) nie była znużeniem dla mas społecznych.
Okazało się, że Ruscy nie przegrali, a ukraińska kontrofensywa, która miała być niczym lądowanie na plażach Normandii; w czerwcu 1944 r. Czymś takim jednak nie była. I prędzej – jeśli już ja porównuje się do operacji z II WŚ – bliżej jej było do desantu na Dieppe (w sierpniu 1942 r.).
Od tego czasu szarzy obywatele zaczęli tracić zainteresowanie tą wojną. Tym bardziej, że na dobre zaczęły się ścierać, nawet wśród zwykłych obywateli, poglądy o „ich wojnie” i „naszej wojnie”. To ważne, bo szaraków coraz bardziej irytował Wołodymyr Zełenski, który w ich odczuciu (chyba nie tylko) jeździł po prośbie, po świecie, prosząc o broń dla Ukrainy, która „walczyły za Europę”.
Zwykli obywatele żyjący sobie w zachodnim świecie pokoju, jeden z drugim, oburzali się na takie oświadczenia, zauważając (poniekąd słusznie), że przede wszystkim UA walczy za siebie, o o swój kraj. A propos walki; do tego, że wojna przestała być dla wielu Europejczyków tematem wartym zainteresowania przyczyniła się także… Ukraina (i media o tym piszące, ale media zawsze i wszędzie wszystkiego są winne). O co chodzi?
W społeczeństwach pojawiły się wątpliwości: no bo jakże mamy im tam pomagać, skoro tylu młodych, niekalekich Ukraińców jest poza Ukrainą w charakterze „uchodźców”? To niby, my im mamy pomagać, a chłopy jak dęby w poważaniu mają walkę z Ruskimi? Jak im brakuje żołnierzy, to niech ściągną tych dekowników! – oburzają się (nie wszyscy - dla jasności) zwykli obywatele.
NIECH POLITYCY WYŚLĄ SWOICH SYNÓW NA WOJNĘ Z RUSKIMI!
No to w zwykłym obywatelu zagotowało się, gdy usłyszał, że prezydent Francji coś tam przebąkuje o tym, że może trzeba będzie wysłać Ukraińcom nieco natowskich żołnierzy (jakoby na zasadzie dwustronnych umów z Ukrainą)… Zawrzało w nim, gdy dowidział się, że Mychajło Podolak, doradca Zełenskiego z zadowoleniem przyjął rozmowy o wysłaniu wojsk europejskich na Ukrainę.
„Jakie rozmowy?”– pyta się obywatel. Przysiadłszy w zadumie zastanawia się, ile jest prawdy w tym, co mówił grecki premier, a mówił o tym, że Polska też chciała wysłać wojsko na Ukrainę? „Czemu Duda i Tusk nie stwierdzili, jak słowacki premier, że Polska kategorycznie nie zamierza wysyłać swoich żołnierzy na wojnę? Przecież nawet prezydent USA zdementował takie zamiary”. I obywatel myśli sobie w skrytości ducha, że Ukraińcom w to graj, żeby do wojny wciągnąć, na własnym terytorium NATO. Boi się o tym głośno mówić, bo obawia się, by go nie okrzyknięto „ruską onucą”.
A gdy się już wk… obywatele, jeden z drugim, uspokoili, to znów im coś tam pod kopułą zawirowało. „A komu zależy, żeby wojna wyszła poza Ukrainę? A niby jak NATO miało pomagać UA? Że miałoby nie walczyć tylko kasować pola minowe? G… prawda!”. I dokładają to do układanki, w której jest COVID-19, globalne ocieplenie, UFO i wszystko inne, co oficjalnie jest wkładane do szafki z napisem „teorie spiskowe”.
To teraz, po takich z „odlotowych”, by się delikatnie je określić, koncepcjach, jaki będzie w sondażach poziom wiary w społeczeństwach zachodnich w zwycięstwo Ukraińców nad Ruskimi? Wzrośnie?
Owszem – jest to możliwe, gdy synowie polityków gotowych dolewać benzyny do ognia (nie mogąc dostarczyć UA broni w wystarczającej ilości i jakości) zaciągną się do Międzynarodowego Legionu Obrony Terytorialnej Ukrainy. W nim mogą być nie tylko saperami, ale i strzelcami!
NOBODY IS PERFECT, CZYLI EKSPERTYZY GENERAŁÓW TO NIE PRZEPOWIEDNIE NOSTRADAMUSA
Generałowie wiedzą więcej w sprawach wojennych od zwykłych obywateli. No to na koniec można przytoczyć opinie jednego z nich: Leona Komornickiego (b. zastępcy szefa Sztabu Generalnego). W wywiadzie dla wnp.pl stwierdził m.in., że:
• w „nieszczęsnej ukraińskiej kontrofensywie” zmarnowano blisko 100 tys. ukraińskich żołnierzy,
• Zachód sprezentował Rosji strategiczna pauzę (od jesienie 2022 do czerwca 2023), dzięki czemu Putin „ostatecznie wciągnął rosyjskie społeczeństwo do wojny, a gospodarkę rosyjską przekształcił w machinę wojenną”,
• przemysł zachodni nie jest w stanie podołać potrzebom nawet armii ukraińskiej, nie wspominając o swoich;
• zachód nie ma inicjatywy strategicznej zarówno w wymiarze politycznym, jak i wojskowym,
• na początku lata Rosjanie przystąpią do ofensywy w celu ostatecznego rozbicia osłabionej, wykrwawionej i pozbawionej zasobów armii ukraińskiej,
• jeżeli Zachód w dostawach amunicji i sprzętu wojskowego nie uprzedzi rosyjskiej ofensywy, ta wojna zakończy się do jesieni tego roku; jeżeli Zachód zdąży, ta wojna może potrwać co najmniej pięć lat…
Nie zanosi się na to, ze Zachód miał dać tyle broni UA, ile ona potrzebuje i ile jej obiecał. To co po tym, gdy Rosja (na punkty) wygra? Generał tak to widzi:
„Kiedy armia rosyjska zaprzestanie działań lądowych w Ukrainie, zaatakuje Mołdawię. Przeprowadzi uderzenie z Naddniestrza. Ukraina będzie w kleszczach. Rosja nie będzie atakować Ukrainy na lądzie, ale za 2-3 lata zaatakuje jeden z krajów bałtyckich. Najprawdopodobniej będzie to Łotwa, ale mogą być to też wszystkie kraje bałtyckie, które armia rosyjska będzie starała się odciąć od terytorium Polski poprzez blokadę przesmyku suwalskiego”.
Generał nie odpowiedział dlaczego uważa, że nie jest pewne, czy po takim ataku NATO przyjdzie z pomocą jego bałtyckim członkom.
Oby b. wiceszef SG WP mylił się w ocenach. Przypomnijmy, że 14 kwietnia 2022 r. gen. Leon Komornicki w rozmowie z Onet Rano ocenił, że ukraińska armia znalazła się w decydującym momencie konfliktu i rozstrzygnięcie powinno nastąpić między 20 a 30 kwietnia…
Nie po to jest ta „przypominka”, by wbijać szpilkę generałowi. W końcu (chyba) wszyscy generałowie pomylili się optymistycznie oceniejając ówczesną sytuację. Może teraz mylą się w pesymistycznych prognozach?
I o jeszcze jednym mógł pomyśleć zwykły obywatel: że całe to mówienie o – nazywając rzecz po imieniu – o interwencji wojsk NATO, to element walki informacyjno-propagandowej. Bo skoro Moskwa grozi Zachodowi atomowym atakiem, to czemu Zachód nie może jej straszyć bezpośrednim zaangażowaniem swoich armii?
* Pojęcie „Ruski” nie ma w tym przypadku negatywnego zabarwienia, gdyż w języku rosyjskim „Ruskij” oznacza kogoś narodowości rosyjskiej, a słowo „Rosjanin” określa obywateli Federacji Rosyjskiej innych narodowości.
Polecany artykuł: