Jaki arsenał posiadają Huti? To kolejny trudny konflikt na świecie

Nie trzeba było długo czekać, aż państwa najbardziej zainteresowane w obronę wolności żeglugi na Cieśninie Bab al-Mandab na Morzu Czerwonym odpowiedzą na ataki Huti, którzy atakują statki zmierzające do Izraela przez ten obszar. Rebelianci Huti już zapowiedzieli, że nadal będą atakowali izraelskie statki. Skoro USA wraz z koalicjantami rozpoczęły operację wojskową, która zaangażuje pewne siły, zasoby i wywiad, to pytaniem otwartym jest co posiadają Huti, by walczyć z taką koalicją?

Świat w ostatnim czasie przyśpieszył to jest pewne, po wojnie na Ukrainie, oraz wojnie w Izraelu państwa zachodnie są zmuszone interweniować na Morzu Czerwonym, by chronić statki przed atakami Huti, ponieważ tutaj chodzi o handel, a co za tym zyski. Po ataku koalicji pod przywództwem USA ceny ropy w USA zwyżkują. Ataki zmusiły wielu armatorów do zmiany kursu i omijania tego obszaru, to jednak wydłuża trasy i powoduje koszty i wpływa na globalny handel. Już ponad 2 tys. statków skorzystało ze znacznie dłuższej, alternatywnej trasy wokół południowoafrykańskiego Przylądka Dobrej Nadziei. Na to świat nie może sobie pozwolić. Czy jednak rebelianci, którzy nie posiadają nowoczesnego uzbrojenia, a ich przewagą jest to, że znają teren i są zaprawieni w boju - walcząc dotychczas z koalicją pod przywództwem Arabii Saudyjskiej - mogą przeciwstawić się koalicji zachodniej i nadal atakować statki? Odpowiedź na to pytanie może być nie zbyt optymistyczna.

Jak mówił niedawno w wywiadzie dla PAP dr hab. Łukasz Fyderek, dyrektor Instytutu Bliskiego i Dalekiego Wschodu UJ, interwencja zbrojna przeciwko jemeńskim rebeliantom Huti byłaby bardzo trudną operacją militarną. Według dr hab. Fydereka, koszty takiej interwencji można by porównać z kosztami misji w Afganistanie. Jak mówił ekspert:

„Jedyną siłą, która byłaby w stanie skutecznie przeprowadzić taką interwencję są Stany Zjednoczone, wsparte przez koalicję chętnych. A jak wiemy w USA obecnie apetyt na tego rodzaju działania jest nikły. Więc nie spodziewam się, by do takiej interwencji doszło. Możliwe są pojedyncze ataki lotnicze, na przykład na wyrzutnie, ale to nie będzie w stanie złamać potencjału militarnego Huti". Jak przypominał ekspert, od 2015 roku Arabia Saudyjska wspólnie ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi próbowały zwalczać Hutich, dysponując przecież nowoczesnym uzbrojeniem amerykańskich czy to francuskim lub brytyjskim i jak mówił dr hab. Fydereka, „nie doprowadziła do obniżenia potencjału bojowego Huti”.

Atak USA i Wielkiej Brytanii na Bliskim Wschodzie

Dlatego przyjrzyjmy się, co posiadają rebelianci. Według instytutu badawczego w Londynie RUSI - Royal United Services Institute, Zachód może mieć jednak trudności ze skutecznym ograniczeniem działań Huti. To, co posiadają rebelianci Huti, to zbiór amunicji pochodzącej z różnych źródeł, w tym z zapasów rządu Jemenu, zdobytej na polu bitwy oraz ze znacznego wsparcia ze strony Iranu. Jak wymienia instytut, podczas ostatnich tygodni, amerykańskie okręty m.in. zestrzeliły dwa przeciwokrętowe pociski balistyczne (ASBM - anti-ship ballistic missile), których posiadanie przez Huti może budzić niepokój, ponieważ taką broń posiada podmiot niepaństwowy. Pocisk przenosi 500-kilogramową głowicę bojową i ma zasięg 400 km. Pocisk prawdopodobnie oparty jest na irańskim pocisku Kahlij Fars ASBM. Posiadanie przez Hutich takiego uzbrojenia, grozi znacznymi zniszczeniami, które mogą doprowadzać do eskalacji.

Jak wylicza dalej RUSI, Huti są w posianiu szeregu pocisków rakietowych, dronów i bezzałogowych łodzi kamikadze. Rebelianci posiadają także dostęp do przeciwokrętowych pocisków manewrujących (ASCM), takich jak Al-Mandab 2, który wydaje się być bliską kopią C-802, chińskiego ASCM sprzedanego Iranowi w latach 90-tych. Ma on zasięg 120 km i 165-kilogramową głowicę bojową. Pociski ASCM są wystrzeliwane z ciężarówek i były używane przez Huti do uszkadzania i atakowania wielu statków od 2016 roku.

Jak zastrzega jednak think tank, to, że Huti twierdzą, że opracowali nie tylko te wymienne pociski, ale także wiele innych, może nie być stuprocentowo pewne, ponieważ Iran odgrywa tutaj kluczową rolę, dostarczając broń albo umożliwiając budowę, więc rola Iranu jest tutaj bardzo kluczowa w zdolnościach ofensywnych Huti. Jak pisze RUS, Huti posiadają także bezzałogowe statki powietrzne, takie jak Samad-2 i 3. Ten ostatni może przemieszczać się na odległość ponad 1500 km z ładunkiem wybuchowym i może być sterowany zdalnie do końca operacji np. z małej łodzi lub z lądu.

Z kolei jak wylicza Institute for National Security Studies, Huti posiadają także rakiety balistyczne o zasięgu 1600-2000 km. Są to zaawansowane irańskie pocisk balistyczne Shehab-3, których zasięg sięga 2000 km, oraz pocisk Burkan-3 o zasięgu około 1200 km. Rebelianci posiadają także pociski manewrujące Sumar w różnych wariantach mające zasięg 2000 km i które mogą przenosić ładunek o masie 500 kg. Innym pociskiem manewrującym o krótszym zasięgu jest Quds-2 i wiadomo, że trwają prace nad ulepszeniem jego zasięgu operacyjnego i nośności.

Raport z 2020 roku zatytułowany „Wojna rakietowa w Jemenie” sporządzony przez Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS) wylicza także, że Huti są w posiadaniu od związku radzieckiego przejęte od rządu jemeńskiego pocisków rakietowych, w tym pocisków R-17 Elbrus (Scud) i 9K79 Toczka, pochodzące z lat siedemdziesiątych. Poza tym, Huti posiadają rakiety przeciwokrętowe w postaci przestarzałych rakiet P-21 i P-22 produkcji radzieckiej (RS-SSC -3 Styx ), a także nieco nowocześniejszy chiński C-801 (YJ-81/CH-SS-N-4 Sardine. W raporcie przytacza się przypadki, gdy żołnierze Huti przejęli wyrzutnie rakiet i inny sprzęt sił saudyjskich, a także innych lokalnych bojówek. Przykład cytowany w raporcie brzmi: „w kwietniu 2015 r. bojownicy Houthi przejęli warianty RPG-26 przypadkowo zrzucone przez koalicję na terytorium kontrolowane przez Houthi”.

Jak było już wypomniane Huti od wielu lat walczą, mają więc ogromne doświadczenie jeśli chodzi o walkę partyzancką i tym samym zadawanie dotkliwych szkód przy minimalnym wysiłku. Jak przypomina RUSI, Huti „w 2018 r. zaprezentowali podziemną wyrzutnię rakiet, która została zaprojektowana w celu ukrycia miejsca wystrzelenia pocisków balistycznych wystrzelonych w kierunku Arabii Saudyjskiej. Saudyjczycy byli początkowo w stanie zniszczyć znaczną część pierwotnego arsenału rakietowego Huti w 2017 roku, który został odziedziczony po jemeńskiej armii. Jednak od tego czasu Huti i Iran opracowali i wyprodukowali o wiele więcej pocisków i dronów - tylko w marcu 2021 r. wystrzelono 70 pocisków w kierunku Arabii Saudyjskiej, a w sumie 340 w tym roku, pomimo 600 nalotów koalicji miesięcznie. Nie wszystkie z tych nalotów były wymierzone w infrastrukturę produkcji rakiet Huti, ale liczba ta ilustruje znajomość zachodniego lotnictwa przez tę grupę” – zauważa w opracowaniu RUSI. Jeśli chodzi o rozpoznanie wywiadowcze, to Hutim zapewnia to irański okręt obserwacyjne MV Behshad. Jedna jak pisze think tank: „uważa się, że Behshad ma ograniczone możliwości gromadzenia danych wywiadowczych do wywiadu sygnałowego (SIGINT) i obserwacji ruchów statków”.

To na co zwraca także brytyjski think tank, to kwestia „taniości” używanych przez Huti pocisków czy rakiet oraz dronów, ponieważ by wyeliminować nadlatujący obiekt, amerykańskie okręty muszą wystrzelić pocisk wart miliony dolarów. Tak więc ten konflikt będzie bardziej dotkliwy materialnie dla koalicji.

Jak konkluduje think tank: „ogólnie rzecz biorąc, zabezpieczenie żeglugi wymaga nieproporcjonalnie dużego wysiłku ze strony obrońcy w stosunku do atakującego, gdy ten ostatni ma przewagę (...) Huti są jednak wytrwałym i zdeterminowanym przeciwnikiem i jest mało prawdopodobne, by zaprzestali ataków tylko dlatego, że są nieskuteczne. W związku z tym bardziej prawdopodobne jest zastosowanie przymusu bezpośredniego w celu ich powstrzymania. Najskuteczniejszym sposobem działania byłyby ataki na ograniczone, ale cenne cele Hutih. Takie działanie wpłynęłoby na zdolność grupy do kontynuowania ataków rakietowych przy jednoczesnym zminimalizowaniu ryzyka szerszego konfliktu regionalnego, umożliwiając tym samym USA i innym marynarkom wojennym uwolnienie zdolności do innych strategicznych celów” – podsumowuje RUSI.

Na skuteczność, działań koalicji przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać, jednak działania Huti stanowią poważne zagrożenie obecnie dla handlu międzynarodowego. Niech przykładem problemów będzie informacja z 11 grudnia, Fabryka Tesli w Niemczech poinformowała, że zawiesiła produkcję na dwa tygodnie z powodu problemów z dostawami części przez Morze Czerwone. Od czasu wybuchu wojny w Strefie Gazy na Morzu Czerwonym doszło do 27 ataków Huti na statki floty handlowe. W związku z tym co się dzieje jak poinformował portal Politico, Unia Europejska chce wysłać co najmniej trzy okręty wojenne, aby chronić statki na Morzu Czerwonym w obliczu ataków rebeliantów Huti z Jemenu.

Według dokumentu Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych, do którego dotarło Politico, planowana jest "nowa operacja UE", która "działałaby na szerszym obszarze, od Morza Czerwonego po Zatokę Perską". Operacja mogłaby rozpocząć się już pod koniec lutego.

UE początkowo rozważała możliwość wykorzystania swojej wymierzonej w piratów misji Atalanta, która działa na Oceanie Indyjskim, jednak Hiszpania sprzeciwiła się temu pomysłowi, twierdząc, że jest otwarta na nową misję.

We wniosku stwierdzono, że "dokładny rozmiar i skład operacji podlegałyby dalszemu planowaniu operacyjnemu", ale obejmuje ona "co najmniej trzy niszczyciele lub fregaty przeciwlotnicze o zdolnościach wielozadaniowych".

Nowa misja miałaby zostać zorganizowana pod przewodnictwem Francji i objęłaby całą Zatokę Perską, Cieśninę Ormuz i część Morza Arabskiego. W operację miałoby być zaangażowanych dziewięć państw europejskich (Belgia, Dania, Francja, Niemcy, Grecja, Włochy , Holandii, Norwegii i Portugalii).

Sonda
Czy operacja międzynarodowa może powstrzymać ataki piratów Huti?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki