Spis treści
- Huti nadal będą atakować
- Rosja żąda spotkania RB ONZ - Iran potępia działania koalicji
- Jak to się zaczęło?
Jak poinformowała agencja AP, atak Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii na cele powiązane z rebeliantami Huti w Jemenie prowadzone były przy użyciu myśliwców i rakiet Tomahawk przy użyciu samolotów i okrętów. Zaatakowane zostały przede wszystkim wojskowe węzły logistyczne, systemy obrony powietrznej i miejsca składowania broni.Jak przekazało Centralne Dowództwo USA (CENTCOM) podczas nocnego ataku na cele wspieranego przez Iran ruchu Huti w Jemenie lotnictwo USA i sojuszników uderzyły w ponad 60 celów w 16 lokalizacjach. Jak dodano, celem były węzły dowodzenia i kontroli, składy amunicji, wyrzutnie, zakłady produkcyjne oraz radary obrony powietrznej.
Jak relacjonuje CNN, sami Huti przekazali, że celami nalotów była leżąca na północ od stolicy baza lotnicza Al-Dailami, okolica międzynarodowego lotniska Al-Hudajda w zachodnim Jemenie, obóz Kahlan na północy kraju, międzynarodowy port lotniczy Taizz, a także lotnisko w rejonie miasta Abbs w północno-zachodnim Jemenie.
Jak doprecyzowały USA potem, uderzenia w jemeńskich rebeliantów Huti skupiły się na radarach i instalacjach rakietowych i dronowych. Dodali też, że celem ataku nie była eskalacja konfliktu, ale zdegradowanie zdolności bojowników do dalszego atakowania statków handlowych i odniosła "znaczący" efekt na tym polu. Jasno winą za ataki Hutich obarczyli Iran, oskarżając go o zaangażowanie w każdą ich fazę.
Pentagonu nie zdradził liczby zniszczonych celów i rodzaju użytej amunicji, lecz zapowiedział, że szczegóły wkrótce przedstawi Centralne Dowództwo USA (CENTCOM).
Według USA, wsparcie udzielone przez Holandię, Australię, Bahrajn, Kanadę i Holandię było "nieoperacyjne". Państwa te, a także rządy Danii, Niemiec, Nowej Zelandii i Korei Południowej wydały tuż po ataku wspólne oświadczenie na temat ataków, deklarując przy tym, że jeśli Huti nie zaprzestaną dalszych ataków na statki "nie zawahają się przed obroną życia i ochroną wolnego przepływu handlu w jednym z najbardziej krytycznych szlaków morskich". Podobnie w osobnym oświadczeniu zapowiedział prezydent USA Joe Biden.
Przedstawiciel Huti Abdul Kader al-Mortada poinformował na platformie X, że Amerykanie i Brytyjczycy przeprowadzili naloty na stolicę Jemenu Sanę, a także na miasta Al-Hudajda, Sada i Zamar. Uderzenia były bezpośrednią odpowiedzią na ataki Huti na statki płynące po Morzu Czerwonym.
O ataku na cele Huti poinformował także premier Wielkiej Brytanii Rishi Sunak, który w oświadczeniu napisał: „Królewskie Siły Powietrzne przeprowadziły ukierunkowane ataki na obiekty wojskowe wykorzystywane przez rebeliantów Huti w Jemenie. W ostatnich miesiącach milicja Huti przeprowadziła serię niebezpiecznych i destabilizujących ataków na żeglugę handlową na Morzu Czerwonym, zagrażając statkom brytyjskim i innym międzynarodowym, powodując poważne zakłócenia na ważnym szlaku handlowym i podnosząc ceny towarów. Ich lekkomyślne działania narażają życie na morzu i pogłębiają kryzys humanitarny w Jemenie”
Podkreślił, że nie można było pozwolić, by ta sytuacja trwała nadal, a Wielka Brytania zawsze będzie bronić wolności żeglugi i swobodnego przepływu handlu.
Po oświadczeniu premiera Wielkiej Brytanii, brytyjski resort ujawnił więcej szczegółów informując, że: "Cztery samoloty RAF Typhoon FGR4, wspierane przez cysternę do tankowania w powietrzu Voyager, użyły bomb kierowanych Paveway IV do przeprowadzenia precyzyjnych ataków na dwa z tych obiektów Huti" - napisano.
Jak sprecyzowano, jednym z nich było miejsce w Bani w północno-zachodnim Jemenie, skąd wystrzeliwane były drony zwiadowcze i atakujące, a drugim lotnisko w Abbs, gdyż jak pokazały dane wywiadowcze, obszar ten był "wykorzystywany do wystrzeliwania zarówno pocisków manewrujących, jak i dronów nad Morzem Czerwonym".
Ministerstwo obrony Wielkiej Brytanii odniosło się również do obaw związanych z potencjalnym zagrożeniem dla postronnych osób w Jemenie. "Podczas planowania ataków dołożono szczególnej staranności, aby zminimalizować wszelkie ryzyko dla ludności cywilnej, a wszelkie takie ryzyko zostało dodatkowo złagodzone poprzez decyzję o przeprowadzeniu ataków w nocy" - wyjaśniono.
Stwierdzono, że wyniki ataków nie są jeszcze jasne, "ale wczesne oznaki wskazują, że zadano cios zdolnościom Huti do zagrażania żegludze handlowej, a nasze zaangażowanie w ochronę szlaków morskich, przez które przepływa około 15 proc. światowej żeglugi i które mają kluczowe znaczenie dla światowej gospodarki, zostało w pełni zademonstrowane”.
Huti nadal będą atakować
Rzecznik jemeńskich rebeliantów Huti, Mohammed Abdulsalam, zapowiedział w piątek, że ugrupowanie będzie nadal atakowało "izraelskie statki oraz te zmierzające do portów okupowanej Palestyny". USA i Wielka Brytania zaatakowały w nocy z czwartku na piątek cele Huti w Jemenie, zaznaczając, że jest to odpowiedź na ataki Huti na statki na Morzu Czerwonym. Zajmujący w ruchu Huti wysokie stanowisko Mohammed Ali al-Huti potępił "barbarzyński" nalot.
Jednak - jak zauważa BBC - Huti pozostają nieugięci tak przed nalotami, jak i po nich. Stacja przypomina, że wspierane przez Iran ugrupowanie było przez lata atakowane w nalotach przez Arabię Saudyjską, jednak nie zmieniły one obranego przez szyickich rebeliantów kursu.
Także Hezbollah, podobnie jak Huti finansowany i zbrojony przez szyicki Iran, potępił w piątek działania USA i Wielkiej Brytanii, oświadczając, iż "amerykańska agresja po raz kolejny potwierdza, że USA są pełnoprawnym partnerem w tragediach i masakrach popełnianych przez syjonistycznego wroga w Strefie Gazy i regionie".
Rosja żąda spotkania RB ONZ - Iran potępia działania koalicji
Rosja poinformowała w piątek 12 grudnia, że zażądała pilnego spotkania Rady Bezpieczeństwa ONZ w celu omówienia nalotów na rebeliantów Huti, przeprowadzonych przez USA i Wielką Brytanię - przekazała agencja Reutera. Wspierający Huti Iran zdecydowanie potępił ataki.
"Stanowczo potępiamy ataki przeprowadzone rano przez USA i Wielką Brytanię na kilka miast Jemenu (...) to oczywiste naruszenie suwerenności i integralności terytorialnej Jemenu oraz naruszenie prawa międzynarodowego" - podał rzecznik irańskiego MSZ, cytowany przez agencję Reutera. Jak dodano, zachodnie ataki podsycają "brak bezpieczeństwa i niestabilność" w regionie.
Arabia Saudyjska wezwała zaś do powściągliwości i unikania eskalacji Arabia Saudyjska, która w ostatnich miesiącach zaangażowała się w rozmowy pokojowe z jemeńskimi Huti monitoruje sytuację z "wielkim zaniepokojeniem" - podało ministerstwo w oświadczeniu, cytowanym przez agencję Reutera.
"Królestwo podkreśla znaczenie utrzymania bezpieczeństwa i stabilności regionu Morza Czerwonego, ponieważ swoboda żeglugi jest międzynarodowym wymogiem" - dodano.
Główny negocjator Huti, Mohammed Abdulsalam, powiedział w czwartek, że ataki grupy na statki handlowe na Morzu Czerwonym nie zagrażają rozmowom pokojowym z Arabią Saudyjską. Wspierani przez Iran Huti są jedną ze stron wciąż tlącej się wojny domowej w Jemenie i kontrolują większość terytorium kraju. Uznawany międzynarodowo rząd jest zaś popierany przez grupę państw sunnickich, której przewodzi Arabia Saudyjska.
Jak to się zaczęło?
Jest to pierwszy atak na wspieraną przez Iran grupę, odkąd zaczęła ona atakować międzynarodową żeglugę na Morzu Czerwonym. Huti, którzy kontrolują większość Jemenu, obierają za cel szlaki żeglugowe na Morzu Czerwonym, aby pokazać swoje wsparcie dla Hamasu, który jest w stanie wojny z Izraelem. Ataki zakłóciły handel międzynarodowy na kluczowej trasie między Europą a Azją, na którą przypada około 15 proc. światowego ruchu żeglugowego.
Po wybuchu wojny Hamasu z Izraelem Huti zapowiedzieli, że będą atakować statki powiązane z Izraelem lub zmierzające do izraelskich portów, jednakże wiele z docelowych jednostek nie miało powiązań z Izraelem.
We wtorek wieczorem znajdujące się w rejonie południowej części Morza Czerwonego okręty amerykańskie i brytyjski zestrzeliły 21 dronów oraz pocisków manewrujących i balistycznych, wystrzelonych przez Hutich w kierunku statków handlowych, co było największym przeprowadzonym przez nich atakiem.
W czwartek armia USA podała, że wczesnym rankiem Huti wystrzelili rakietę balistyczną w kierunku szlaków żeglugowych w Zatoce Adeńskiej. Był to 27. taki atak od połowy listopada.
Rebelianci Huti oświadczyli w czwartek, że jakikolwiek atak sił amerykańskich na ich obiekty w Jemenie wywoła ostrą reakcję militarną. "Odpowiedź na jakikolwiek amerykański atak będzie nie tylko na poziomie operacji, która została niedawno przeprowadzona z udziałem ponad 24 dronów i kilku rakiet. To będzie coś więcej" – mówił przywódca grupy Abdel Malek al-Huti.
PM/PAP