Trzeba przyznać, że Indie powoli ale systematycznie budują swoja potęgę militarną stawiając na własne rozwiązania lub uzyskując od firm zagranicznych możliwości współtworzenia produktów zbrojeniowych. Ostatnio na Portalu Obronnym informowaliśmy, że indie zamierzają wyremontować ponad 2500 swoich czołgów T-72, czołgi mają być jak nowe. I to wszystko ma wykonać krajowy przemysł, ponieważ na rosyjski obecnie nie ma co liczyć. Poza tym, 30 listopada rada indyjskiego MON zatwierdziła zakup 156 lekkich śmigłowców bojowych, 97 lekkich samolotów bojowych i innych artykułów obronnych za ponad 25 miliardów dolarów.
Wracając jednak do głównego tematu, według agencji Bloomberg, Indie planują zbudowanie trzeci już lotniskowiec. Jeśli plany się udadzą, będzie to już drogi rodzimy lotniskowiec po INS Vikrant, który dołączył do floty w zeszłym roku. Indie posiadają także konstrukcji radzieckiej INS Vikramaditya, który został kupiony od Rosji.
Wartość nowego lotniskowca szacuje się na około 4,8 miliardów dolarów. Oczekuje się jak pisze Bloomberg, że Rada Zakupów Obronnych - na której czele stoi minister obrony Rajnath Singh - zatwierdzi 8 grudnia decyzję o produkcji drugiego rodzimego lotniskowca. Według ludzi zaznajomionych ze sprawą, na których powołuje się Bloomberg, nowy lotniskowiec będzie mógł zabrać na pokład co najmniej 28 samolotów i śmigłowców oraz ma nieć wyporność 45 000 ton. To co ma być kluczowe w nowym lotniskowcu to, że będzie obsługiwał francuskie samoloty Rafale. Przypomnijmy, że na Portalu Obronnym informowaliśmy o tym, że Indie oficjalnie miały wysłać zapytanie (LoR) do Francji ws. zakupu 26 morskich wariantów myśliwców Rafale dla indyjskiej marynarki wojennej. Można więc sądzić, że zapewne Indie zdecydują się na dokupienie jeszcze tych samolotów, ponieważ według planów 26 Rafale ma trafić także na INS Vikrant czy nawet INS Vikramaditya, które obecnie na swoich pokładach posiadają samoloty MiG-29.
Indie jak Chiny także mają ambicje morskie. Obecnie Indie posiadają 132 okręty wojenne, 143 samoloty i 130 śmigłowców. Jednak kraj ten chce posiadać 160 okrętów wojennych do 2030 r. i 175 do 2035 r. Poza tym, ponad 60 okrętów indyjskiej marynarki wojennej znajduje się obecnie na różnych etapach budowy. Kraj ten przeprowadza więcej patroli okrętów wojennych niż kiedykolwiek wcześniej w obliczu rosnących obaw związanych z rosnącą sprawnością morską Chin. Dodatkowo Indie zmodernizowały również pasy startowe na wyspach Andaman i Nicobar, umożliwiając samolotom lądowanie w nocy. Jest to próba utrzymania ściślejszej kontroli nad wąskimi cieśninami Malakka, Sunda i Lombok na południowym Oceanie Indyjskim. Łańcuch wysp jest wykorzystywany przez Indie i ich partnerów do nadzoru morskiego.
W porównaniu z USA czy Chinami, które obecnie posiadają 370 okrętów wojennych i okrętów podwodnych w tym także 2 lotniskowce i 3 w czasie prób katapulty dla samolotów, indyjska marynarka wydaje się mała. Widać jednak, że Indie chcą rzucić wywianie Pekinowi, zwłaszcza że obydwa państwa także toczą konflikty graniczne, a „rozpierające się” Chiny na wodach to także problem dla Indii. We wrześniu pojawiły się informacje, że Nowe Delhi zaczyna analizować potencjalny scenariusz, co by zrobiło gdyby Chiny zaatakowały Tajwan. I gdyby wojna między Chinami a USA i jej sojusznikami w obronie Tajwanu nastąpiła, to Indie na poważnie rozważają, by służyć jako przyczółek logistyczne do świadczenia usług naprawczych i konserwacyjnych dla sojuszniczych okrętów wojennych i samolotów. Można by powiedzieć, że mniej więcej jak Polska, co prawda Indie są zdecydowanie dalej od Tajwanu niż takie Filipiny czy Japonia. Jednak gotowość to bycia takim centrum logistycznym należy odbierać za coś pozytywnego. Zwłaszcza, że Indie wobec konfliktu na Ukrainie przyjęły postawę neutralną, jednak z Chinami zdecydowanie im nie po drodze.
Tak więc posiadanie trzeciego lotniskowca i bycie obok Chin posiadaczem dość spore liczby lotniskowców, sprawi, że Indie będą mogły wywrzeć większy pokaz siły. Nie mówiąc o tym, że większa flota daje również Indiom możliwość wywierania wpływu na morzach poprzez ciągłą obecność w wielu odległych miejscach. Oczywiście, by być wielu miejscach będzie to także wymagać posiadania baz morskich lub umów z innymi krajami. Ale Chiny będą miały w regionie rywala z potężna grupą lotniskowców. Co ciekawe chińska prasa już przestraszyła się planów Indii i propagandowy chiński dziennik Global Times napisał, że „indyjskie plany budowy trzeciego lotniskowca, które mają zostać zatwierdzone wkrótce, świadczą o ich obsesji na punkcie Chin”.
Jeśli plany zostaną zrealizowane, to Indie i Chiny będą na drugim miejscu jeśli chodzi o posiadane lotniskowce, tym samym wyprzedzą Wielką Brytanię, która posiada 2. USA będzie trudno dogonić, bo posiadają 11 ale liczba 3 będzie już coś znaczyć. Co prawda Indie jak i Chiny posiadają po jednym konstrukcji radzieckiej, podobne do wiecznie popsutego Admirała Kuzniecowa, jednak psychologicznie wywiera to ogromną wartość.