Fiasko dyplomacji? Kanclerz Merz i jego próba zjednoczenia Zachodu wobec Rosji zawiodła

Kanclerz Friedrich Merz podjął się trudnej misji zbudowania solidnego frontu Zachodu, który miałby stanowczo przeciwstawić się agresywnej polityce Rosji wobec Ukrainy. Jego celem było przekonanie prezydenta USA, Donalda Trumpa, do wywarcia presji na Władimira Putina. Niestety, jak ocenia komentator „Sueddeutsche Zeitung”, Daniel Broessler, ta inicjatywa zakończyła się fiaskiem, a Trump wystawił niemieckiego kanclerza do wiatru.

Donald Trump

i

Autor: SHUTTERSTOCK, AP Photo (2) Donald Trump

Spis treści

  1. Ambitne plany kanclerza Merza – próba zjednoczenia Zachodu
  2. Dyplomatyczna porażka – zawód ze strony Donalda Trumpa
  3. Europejska jedność – czy to wystarczy wobec rosyjskiej agresji?
  4. Kluczowa rola Niemiec – przyszłość Ukrainy w rękach Merza?
  5. Pistorius krytykuje Trumpa
  6. Co dalej z Ukrainą?

Ambitne plany kanclerza Merza – próba zjednoczenia Zachodu

Friedrich Merz, obejmując urząd kanclerza, postawił sobie za cel aktywną politykę zagraniczną, wierząc, że pozycja Europy na arenie międzynarodowej zależy w dużej mierze od postawy Niemiec. Jak podkreśla Daniel Broessler:

„Merz jest przekonany, że zdolność Europy do obrony przed atakami wrogów zależy w dużej mierze od postawy Niemiec.”

Merz uważał, że jest w stanie przekonać Donalda Trumpa do wywarcia presji na Putina, tworząc w ten sposób jednolity front Zachodu. Wraz z prezydentem Francji, Emmanuelem Macronem, premierem Wielkiej Brytanii, Keirem Starmerem, i premierem Polski, Donaldem Tuskiem, Merz postawił rosyjskiemu dyktatorowi ultimatum. Plan zakładał pokazanie Putinowi, że ma do czynienia ze zwartym i zjednoczonym Zachodem.

Dyplomatyczna porażka – zawód ze strony Donalda Trumpa

Niestety, nadzieje Merza okazały się płonne. Rozmowa telefoniczna między Trumpem a Władimirem Putinem przyniosła katastrofalne skutki dla Ukrainy i jednocześnie stała się pierwszą poważną porażką kanclerza Merza.

Mesko: Przyszłość PPZR Piorun | Portal Obronny

Trump nie tylko nie poparł inicjatywy Merza, ale wręcz zadeklarował, że problem Ukrainy leży teraz po stronie Europejczyków. To był jasny sygnał, że Merz nie może liczyć na wsparcie ze strony USA.

Europejska jedność – czy to wystarczy wobec rosyjskiej agresji?

W obliczu braku wsparcia ze strony Trumpa, pojawiło się pytanie, czy demonstracja jedności Europejczyków i dyplomatyczna ofensywa Merza miały w ogóle sens. Daniel Broessler uważa, że nie było innej alternatywy. Przynajmniej okazało się, że Putin nie zamierza zatrzymać swojej wojennej machiny, co – jak pisze Broessler – nawet Trump podczas dwugodzinnej rozmowy zrozumiał.

Kluczowa rola Niemiec – przyszłość Ukrainy w rękach Merza?

Mimo braku wsparcia ze strony USA, Merz zdaje sobie sprawę, że przyszłość Ukrainy zależy w dużej mierze od działań Niemiec. Jak podkreśla Broessler:

„Upadek wolnej Ukrainy byłby zapowiedzią klęski. Po tym nikt w Europie nie mógłby czuć się bezpiecznie przed imperializmem Putina.”

Merz wie, że wsparcia wojskowego z USA nie da się na dłuższą metę niczym zastąpić, dlatego zmuszony jest odwoływać się do amerykańsko-europejskiej jedności, której w rzeczywistości nie ma. Jednocześnie grozi sankcjami, zdając sobie sprawę, że ich uchwalenie będzie niezwykle trudne.

Pistorius krytykuje Trumpa

Również minister obrony Niemiec Boris Pistorius w wywiadzie dla stacji Deutschlandfunk, skrytykował postawę Trumpa po jego rozmowie telefonicznej z Władimirem Putinem na temat zawieszenia broni w Ukrainie. Pistorius wyraził przekonanie, że Trump źle ocenił swój wpływ na Putina i sytuację negocjacyjną.

Boris Pistorius stwierdził, że rozmowa między Trumpem a Putinem nie przyniosła żadnego znaczącego postępu. Jak podkreślił:

"Myślę, że po prostu nie ocenił właściwie sytuacji negocjacyjnej z Władimirem Putinem czy swojej skuteczności jako prezydenta USA" Minister obrony Niemiec dodał, że jego oczekiwania wobec tej rozmowy i tak nie były zbyt wygórowane.

Zdaniem Pistoriusa, "pierwszy błąd" został popełniony na samym początku amerykańskich prób mediacji, gdy Trump wykluczył możliwość członkostwa Ukrainy w NATO i uznał roszczenia terytorialne Rosji. Pistorius skomentował to następująco:

"W rzeczywistości nie robi się tego przed rozpoczęciem negocjacji".

Minister obrony Niemiec zaznaczył, że jest to bardzo zła pozycja do kontynuowania negocjacji pokojowych lub w sprawie zawieszenia broni.

Pistorius wezwał UE do rozszerzenia sankcji wobec Rosji. Jak ocenił:

"Zbyt wiele pieniędzy nadal wpływa do rosyjskiej kasy państwowej poprzez sprzedaż energii". Jego zdaniem presja na Rosję musi być dalej zwiększana. Przypomnijmy, że we wtorek Unia Europejska zatwierdziła 17. pakiet sankcji na Rosję, obejmujący blisko 200 statków z rosyjskiej "floty cieni". Trwają prace nad kolejnymi sankcjami.

Mimo krytycznej oceny dotychczasowych działań, Pistorius uważa, że "każda rozmowa, która faktycznie odbywa się z poważnym zamiarem dokonania zmian, może być tylko mile widziana". Dodał, że dopóki prowadzone są rozmowy, "jest nadzieja, że coś się ruszy".

Pistorius podkreślił, że Putin mógłby szybko doprowadzić do pokoju, gdyby był tym poważnie zainteresowany.

Co dalej z Ukrainą?

Zdaniem „Sueddeutsche Zeitung”, Ukraina nie jest jeszcze stracona. Warunkiem jest jednak, aby sankcje były bardziej dolegliwe, niż wyobraża sobie Putin, a dostawy broni, w tym rakiet Taurus, zapewniły Ukrainie chwilę oddechu. Niezbędne jest również kontynuowanie presji dyplomatycznej.

Wszystko to zależy w dużej mierze od Merza, który – jak pisze Daniel Broessler – szybko przekonał się, jak trudno będzie mu sprostać tym nadziejom. Czasami może to być wręcz niemożliwe.

Portal Obronny SE Google News

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki