Doktryna jądrowego odstraszania czy jądrowego straszenia? Strachy na lachy czy realne zagrożenie?

2025-06-09 18:03

Swoje lata już mam. Gdy rodzice ćwiczyli, na poważnie, jesienią 1962 r. ewakuację do schronów, to nie miałem pojęcia, że światu tylko krok do wojny jądrowej. W 1984 r. w TVP wyemitowano film „Nazajutrz”. O wojnie jądrowej. Zapowiadano go przez tydzień. Radio, telewizja i prasa grzmiały o „pershingach” i zagrożeniu światowego pokoju wojną, którą chce wywołać zgniły Zachód. Jądrową, rzecz jasna. Teraz znów słyszy się, że świat przybliżył się do nuklearnej zagłady. Zagrożenie może wyjść z Rosji – mówi się na Zachodzie. Zachód dąży do rozpętania wojny jądrowej – trąbią medialne przekaźniki w Rosji. Rzecz w tym, że jakoś Zachód nie werbalizuje tych zamiarów, za to Rosja się z tym nie kryje. Tak jądrowe odstraszanie może stać się jądrowym straszeniem…

strach_wojna jądrowa

i

Autor: AI

Bywa, że propaganda zachodzi na informację – ciężko jest odróżnić jedno od drugiego. W przypadku rosyjskiej doktryny nuklearnej, która jest fundamentem polityki obronnej Federacji Rosyjskiej, identyfikacja merytoryczna jest stosunkowo łatwa.

Rosja gotowa jest sięgnąć po broń jądrową w ostateczności

Rosja wykazuje w „Podstawach polityki państwowej Federacji Rosyjskiej w dziedzinie odstraszania jądrowego” z 2 czerwca 2020 r. cztery główne scenariusze prawa do użycia broni jądrowej. W listopadzie 2024 prezydent Putin wydał nowy dekret nr 991, zastępujący poprzedni.

Zmieniło się to, że w doktrynie ujęto wyraźnie Białoruś. Rozwinięto klauzulę o „masowym starcie środków powietrzno-kosmicznych”, czyli obejmującą nowoczesne technologie (hipersoniczne, BSP/UAV). Z grubsza ujmując, Rosja w doktrynie obronnej głosi, że jądrowa broń może być użyta w ostateczności. Są to,obrazowo przedstawiając, cztery scenariusze wydarzeń uprawniających do odpowiedzi jądrowej.

Pierwszy scenariusz jest jasny i nieinterpretacyjny. Po broń jądrową sięga się wtedy, gdy doszło do ataku z użyciem broni jądrowej lub innego rodzaju broni masowego rażenia na terytorium Rosji lub jej sojuszników, w tym Białorusi.

Drugi – niby jasny, ale interpretacyjny. Jądrowa odpowiedź następuje, gdy doszło do agresji z użyciem broni konwencjonalnej, skutkiem czego zagrożone jest istnienie państwa rosyjskiego.

Trzeci – jasny i nieinterpretacyjny. Odpowiedź następuje po pewnych i potwierdzonych procedurami informacjach o odpaleniu pocisków balistycznych zmierzających w kierunku terytorium Rosji lub jej sojuszników.

Czwarty – niby jasny, lecz interpretacyjny. Chodzi o odpowiedź na wrogie działania na krytyczne obiekty infrastruktury państwowej i wojskowej, których skutkiem mogłoby być sparaliżowanie odpowiedzi nuklearnej.

Ukraiński atak dronowy na bazy lotnictwa strategicznego, powietrznego elementu triady nuklearnej, i zniszczenie sporej części jego potencjału, spełniać może uwarunkowania ostatniego scenariusza. Można mieć tylko wątpliwości czy doszło do „sparaliżowania odpowiedzi nuklearnej”, czy też tylko jej „osłabienia”.

Garda: Badania genetyczne i Wojsko Polskie
Portal Obronny SE Google News

Doktryna doktryną, ale Rosji nie wadzi straszyć bronią jądrową

Jest mało prawdopodobne, by Rosja w ramach odwetu sięgnęła po argument ostateczny. Nie da się wykluczyć, o czym spekulowano już przed dwoma laty, że mógłby być użyty niewielki ładunek (np. o mocy 1 kilotony), dla „zdyscyplinowania” Ukrainy. Takie działanie byłoby jawnie zastraszające, a nie odstraszające, gdyż to drugie opiera się na nieużywaniu broni jądrowej, ale możliwości jej użycia w określonych sytuacjach.

Czy na Kremlu zasiadają idioci (choć tak często ich się przedstawia), którzy zaryzykowaliby wydarzenie o konsekwencjach trudnych do przewidzenia, a z pewnością niekorzystnych dla Rosji? A w zależności od ich rozmiarów – również dla świata? Czy Putin chciałby rządzić ze schronu przeciwatomowego, z głębokości 300 m, w oczekiwaniu na poprawę sytuacji radiacyjnej?

Chyba nie. To jednak nie przeszkadza, by głosić w sferze politycznej i medialnej poglądy, że Rosja, „przyparta do muru”, dla obrony swego istnienia sięgnie po broń jądrową. Poglądy Putina w tej sprawie znacie Państwo. Nie ma potrzeby, by je powtarzać. Również wojownicze gardłowania b. prezydenta FR Dmitrija Miedwiediewa o zrównaniu z ziemią wrogów Rosji też są znane. Podobnie jak innych oficjeli politycznych FR.

Oczywiście Rosja, miłująca „mir w mirie” (pokój w świecie), nie sięgnie po broń A, gdy zajdzie takja realna, a nie propagandowa, ostateczność (patrz: powyższe scenariusze). Dobrze jest jednak urabiać społeczeństwo zagrożeniem jądrowym ze strony Zachodu i pokazywać możliwości atomowej riposty, postraszenia nią Zachodu. To straszenie kupują zachodnie media i przedstawiają czarne prognozy. Analitycy konstruują raporty o apokaliptycznych skutkach wojny jądrowej, wskazując, że Rosja się do niej szykuje, bo dynamicznie rozwija budowę nowych i modernizację starych silosów na strategiczne rakiety międzykontynentalne. A propos ICMB. Ostatnio w zachodnim przekazie pojawiły się infromacje o tym, że Rosja chce umieścić w Libii Topole-M. Jak zamierza to uczynić nie narażając się na amerykańską reakcję i być w zgodzie z trataktem o nierozpowszechnaniu broni (tym bardziej strategicznej) jądrowej? Prawda czy propaganda? Oceńcie sami.

Nie jest ważne, że się kłamie, ważne, by masy wzięły kłamstwo za prawdę

Żeby jednak naród myślał, że Zachód już szykuje się z jądrową krucjatą na Rosję, trzeba mu przedstawić jakiś horror. Niekoniecznie informacyjny – bardziej propagandowy. Buszując po rosyjskich mediach, trafiłem na nader ciekawy, w tonacji niczym z czasów kryzysu kubańskiegoartykuł autorstwa niejakiego Andrieja Oficierowa w portalu stolietie.ru. Opisuje w nim, jak to Zachód sposobi się do wojny jądrowej i jak Rosja może zniszczyć agresorów swoim jądrowym potencjałem.

W materiale jest nieco prawdziwych danych, oblanych komentarzem z rosyjskiego punktu widzenia, ale jest także jeden ogromny propagandowy „babol”. Po prostu kłamstwo. Po tym, jak autor wylicza, ile milionów Amerykanów zginie w kontruderzeniu jądrowym, Oficierow pisze: „Co ciekawe, w 2022 r. USA również symulowały atak nuklearny na Kijów. Z jakiegoś powodu jako podstawę wykorzystano bombę atomową o mocy 100 megaton. (Moc bomby „Little Boy”, którą Amerykanie zrzucili na Hiroszimę, wynosiła 15 kiloton, a bomba „Fat Man”, która uderzyła w Nagasaki, miała moc 20 kiloton).”

Gdzie tu manipulacja, kłamstwo, propaganda? Na pierwszy rzut oka niby nic z tych rzeczy. A jednak. Zacznijmy od końca.

USA nie symulowały ataku 100-megatonówką, bo najmocniejszą bombę termojądrową detonowali eksperymentalnie… Sowieci w 1961 r. Mowa o „Car Bombie” o mocy 60 megaton. Tymczasem Amerykanie dysponowali (do 2022 r.) ładunkiem o maksymalnej mocy 1,2 megatony. Nadto nie było symulacji ukazującej, jak amerykański ładunek jądrowy rozwala Kijów, ale w 2022 r. USA analizowały ryzyko rosyjskiego uderzenia nuklearnego na Ukrainę (np. w kontekście kontrofensywy w obwodzie chersońskim).

W 2019 r. w Princeton University opracowano hipotetyczny scenariusz eskalacji konfliktu USA–Rosja, który zakładał m.in. użycie broni taktycznej i strategicznej. Zresztą takich symulacji jest sporo. Specjalizują się w nich różne ośrodki analityczne. Jedni wykazują, jaki byłby wpływ wojny jądrowej na klimat. Inni koncentrują się na jej destrukcyjne oddziaływanie na rolnictwo itd. Skrótowo ujmując: analitycy są od tego, żeby prognozować także przyszłość. I, niczym urzędnicy, lubują się w wykazywaniu konieczności swojego istnienia. Również ze względów politycznych często przedstawia się możliwe cele hipotetycznego ataku. Zachód prezentuje swoje hipotezy. Rosja – swoje...

A Chiny, pomne mądrości Mao, zachowują się jak mądra małpa, która siedzi bezpiecznie na drzewie i patrzy, jak gryzą się dwa tygrysy. I nikogo nie straszą wojną jądrową. Może dlatego, że mają mniej więcej tyle jądrowych ładunków/głowic, co Francja? 

Sonda
Uważasz, że w wojnie z Ukrainą Rosja gotowa byłaby na użycie broni jądrowej ze wszelkiego tego konsekwencjami?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki