Rzecz tylko w tym, że Ukraińcy będą mieli do dyspozycji (nieco wiekowe) czołgi, których pancerze są pozbawione komponentu ze zubożonego uranu (takie mają wyłącznie używane przez US Army).
NIE BĘDZIE POJEDYNKÓW MIĘDZY ABRAMSAMI I T-14 ARMATA...
Te czołgi – przypomnijmy – są już trzecią i (chyba) ostatnią platformą wozów zachodniej konstrukcji. Na stan Sił Zbrojnych Ukrainy (SZU) trafiły już niemieckie Leopardy (1 i 2) oraz brytyjskie Challengery-2. Swego czasu sporo mówił się, że Francuzi mają zasilić SZU swoimi Leclercami, ale jakoś sprawa ucichła i mało co wskazuje, by francuskie czołgi miały trafić na Ukrainę.
Rosjanie czekają na konfrontację z Abramsami. Tak wynika z przekazów w rosyjskich mediach. Przypomina to sytuację z ub. roku, kiedy to w zachodnich mediach brylowały informacje o tym, że Rosjanie kierują na front T-14 Armaty, „najnowocześniejsze czołgi na świecie”.
A propos tego, co jest „najnowocześniejsze”. Powszechnie wiadomo, że powiedzenie „każda pliszka swój ogonek chwali” dotyczy również produkcji militarnej. Rosjanie uważają, że ich czołgi wcale nie są gorsze od Abramsów, a T-14 to w ogóle jest „the best”. Amerykanie zachwalają swój produkt, który przez wojnę na Ukrainie zyskał olbrzymią popularność. I jak przed wojną produkcja była symboliczna, to po agresji rosyjskiej zainteresowanie Abramsami tak wzrosło, że popyt na nie przewyższa możliwości produkcyjne, czyli podaż.
DOBRZE JEST POZNAĆ PUNKT WIDZENIA PRZECIWNIKA...
Rzadko zdarza się, by Amerykanie publikowali w całości rosyjskie materiały dotyczące amerykańskiego uzbrojenia. Tym większe zaskoczenie, że tekst z propagandowego Sputnika opublikowano na stronie internetowej Global Security. Czy to źle?
Nie, dobrze jest wiedzieć, jaki punkt widzenia na daną sprawę ma strona przeciwna. Według autora tego tekstu (Ilji Cukanowa) nie taki straszny jest Abrams, jak go malują i rosyjskie wojsko nie powinno mieć większych trudności ze zniszczeniem amerykańskich czołgów, gdy mają one wiele słabych punktów i nie ma mają mocnego pancerza, w który wyposażone są czołgi będące na stanie armii USA. Nie mają, bo Amerykanie boją się, by nie Rosjanie nie dowiedzieli się, w czym zasadza się konstrukcja tajnego opancerzenia.
Rosjanie są przekonani, że takie Abramsy w wersji light można zniszczyć ogniem od frontu, ogniem z gładkolufowych dział głównych kal. 125 mm T- 72, T-72B3M, T-80BVM i T-90M. Cukanow cytuje emerytowanego specjalistę od opancerzenia, pułkownika Siergieja Suworowa, który uważa, że... „Przedni pancerz Abramsa zapewnia czołgowi dobrą ochronę, chociaż duży kąt nachylenia kadłuba oznacza, że jeśli pocisk odbije się od niego w przestrzeń między wieżą a kadłubem, wieża może zostać przebita. To samo dotyczy szczytu wieży oraz przedziału silnika i skrzyni biegów, którego pancerz, jak stwierdził obserwator, jest zwykle słabszy od porównywalnych rosyjskich czołgów”. Jeszcze bardziej na ogień narażone są boki i tył Abramsa, których pancerz nie chroni przed tandemowymi pociskami strzelanymi z ręcznych granatników - twierdzi rosyjski spec.
GDY AMERYKAŃSKIE ABRAMSY ZOSTANĄ SKIEROWANE NA FRONT...
Autor publikacji uważa, że ukraińska kontrofensywa wzbogaciła doświadczenie armii rosyjskiej w materii „atakowania ciężkich czołgów NATO”. W tym miejscu warto przypomnieć, że od dawien dawna nie ma już podziału czołgów na lekkie, średnie czy ciężkie. Jednak czołgi rosyjskie ważą nieco ponad 40 ton, gdy zachodnie – ponad 55 i więcej. Może z tego powodu padło takie, a nie inne, określenie. Autor wskazuje na kilka czynników, które jego przekonaniu doprowadzą do tego, że żywot Abramsów w wojnie na Ukrainie długim nie będzie. Można założyć, że autor wymieniając te czynniki korzystał ze wsparcia wcześniej cytowanego płk. Suworowa. Oto sposoby rosyjskiej walki z Ukraińcami kontratakującymi w amerykańskich czołgach.
Pierwszy. Należy zwabić czołgi w teren silnie zaminowany. Resztę załatwi piechota.
Drugi. A jak z jakiś przyczyn nie skasuje tych Abramsów, to zniszczy ją ogień artylerii albo śmigłowce szturmowe K-52 i Mi-28, które są przystosowane do „polowania na ukraińskie czołgi za pomocą rakiet naprowadzanych laserowo”, z dużego dystansu, co uniemożliwia reakcję reakcję obrony powietrznej Ukrainy.
Trzeci. Można wykorzystać przewagę liczebną sil pancernych, w których „ulepszone czołgi serii T-72B, T-72B3M, T-80 i T-90M” z nawiązką dorównują porównywalnym pancerzom Ukrainy z czasów radzieckich i czołgom podstawowym NATO.
Czwarty. Przenośny system przeciwpancerny 9M133 Kornet i jemu podobne. Zostały „zaprojektowane specjalnie z myślą o atakowaniu najnowszej generacji głównych czołgów bojowych NATO, w tym Abramsów” – podkreśla się w omawianym artykule. Autor chwali Kornety, jako skuteczne w neutralizacji Leopardów 2A4 armii tureckiej operującej w Syrii. Rzecz w tym, że opancerzenie tego wariantu do najnowszych Abramsów ma się tak, jak pancerz T-34 do T-72. Z bliższej odległości takie systemy mogą stanowić zagrożenie nawet dla najnowszych systemów obrony pasywnej w NATO-wskich czołgach.
Wspominany płk. Suworow jest przekonany, że każda nowoczesna broń przeciwpancerna będąca na wyposażeniu armii rosyjskiej, począwszy od ręcznych granatników przeciwpancernych RPG-7, będzie stanowić zagrożenie dla ukraińskich czołgów Abrams. – Jest również wysoce prawdopodobne, że drony będą w stanie pokonać te czołgi – dodał. – Czołg jest dość ciężki, waży około 70 ton. Teraz zaczną się deszcze i błoto, utkną i staną tam, służąc za cele dla sił rosyjskich – podsumował Suworow. Tak pogoda zaczyna się dopiero w listopadzie. Czy to oznacza, że dopiero wówczas Abramsy wejdą do akcji?