Komponent lotniczy i satelitarny w systemie bezpieczeństwa morskiego

2025-09-29 20:07

W środę, 24 września w Hotelu Bellotto w samym sercu Warszawy Portal Obronny i Super Express zorganizowały piątą już konferencję poświęconą najistotniejszym zagadnieniom dla obronności naszego kraju. Tym razem tematem była ochrona infrastruktury krytycznej na Bałtyku w kontekście zagrożeń konwencjonalnych i hybrydowych oraz zdolności Marynarki Wojennej RP. Jeden z paneli konferencji został poświęcony tematyce: „Komponent lotniczy i satelitarny w systemie bezpieczeństwa morskiego”.

W Hotelu Bellotto odbyła się konferencja Portalu Obronnego pt: "Zdolności marynarki wojennej RP i ochrony infrastruktury krytycznej na Bałtyku. Bezpieczeństwo w dobie zagrożeń konwencjonalnych i hybrydowych".

Wśród gości konferencji znajdą się m.in. Wicepremier i Minister Obrony Narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz, Podsekretarz Stanu w MON Stanisław Wziątek, Minister Energii Miłosz Motyka, Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych Konrad Gołota, Dyrektor Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi BBN gen. dyw. Adam Rzeczkowski, Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. broni Marek Sokołowski czy Inspektor Marynarki Wojennej wiceadmirał Jarosław Ziemiański.

W czwartym panelu pt: "Komponent lotniczy i satelitarny w systemie bezpieczeństwa morskiego" moderatorem był Jan Złotorowicz, zastępca redaktora naczelnego Super Express, a panelistami byli:

  • Szef Zarządu P2 w Sztabie Generalnym WP – generał brygady Mieczysław Bieniek
  • Prezes ICEYE Polska – Witold Witkowicz
  • Paweł Stężycki – Prezes Stowarzyszenia Polskiego Przemysłu Lotniczego

Budowanie zdolności w komponencie lotniczym i satelitarnym

„Jeśli chodzi o komponent kosmiczny, to faktycznie tutaj dorastamy z pewną świadomością, budujemy tą zdolność. Budowanie tej zdolności trwa. Mamy programy wygenerowane operacyjne. Takim wymaganiem operacyjnym jest wymaganie GLOB i w ramach tego programu są już dla nas budowane w tej chwili dwa duże satelity optoelektroniczne we współpracy z konsorcjum firmy Airbus (...). To będzie duża zdolność, duży satelita, ale również tę zdolność uzupełniamy mniejszymi mikrosatelitami w ramach programu Mikroglob i MikroSAR. Chciałbym tutaj podkreślić, szczególnie jeśli mówimy o tych zdolnościach i bezpieczeństwie morskim, to szczególnie zdolność rozpoznania radarowego jest pożądana w środowisku wodnym. Dlatego, że zobrazowania radarowe mają tę właściwość, że są w stanie uchwycić większy obszar, a przede wszystkim również zidentyfikować jednostki pływające w lepszym - nazwę to - zwizualizowaniu. Aczkolwiek wiadomo – zdjęcia optoelektroniczne są bardziej przyjazne dla oka, ale akurat w wypadku środowiska morskiego chyba te zobrazowania radarowe są dużo lepsze i lepiej się sprawdzają” – mówił gen. bryg. Mieczysław Bieniek, Szef Zarządu P2 w Sztabie Generalnym WP.

„Tutaj takie doświadczenie z Ukrainy, gdzie ponad 50 proc. zobrazowań wykorzystywanych przez wywiad czy rozpoznanie ukraińskie, tzw. HUR, to są zobrazowania właśnie SAR-owskie, radarowe. One są coraz lepsze, udoskonalane, one są przetwarzane m.in. przez sztuczną inteligencję – tak, żeby były bardziej przyjazne do czytania. Główną zaletą jest to, że satelity robią te zdjęcia bez względu na warunki pogodowe, czy atmosferyczne, czy tego co się dzieje na polu walki – chociażby zadymienie itd. Optoelektronika może być zakłócona, radar zrobi zdjęcie, kwestia umiejętności jego czytania” - dodał.

Gen. Bieniek wspomniał też o ZEFIRze. "Na pewno każdy z państwa słyszał o naszym wymaganiu operacyjnym ZEFIR, mówimy tutaj kolokwialnie o bezpilotowcach MQ-9 Alfa i Bravo. Podpisana jest umowa na ten doskonalszy – czyli w wersji Bravo bezpilotowiec. W 2027 otrzymamy jeden zestaw, będzie to tzw. SkyGuardian. W kolejnej edycji będzie to SeaGuardian, dedykowany do prowadzenia rozpoznania w środowisku morskim – nie tylko monitorowania tego, co jest na wodzie, ale przede wszystkim tego, co jest też pod wodą, bo jest wyposażony w odpowiednie boje, które będą badały i nasłuchiwały dna morskiego" - przekazał.

Paweł Stężycki, prezes Stowarzyszenia Polskiego Przemysłu Lotniczego przypominał podczas konferencji: „Jeśli chodzi o komponent lotniczy, to od czasów pierwsze wojny światowej wiemy, że to jest bardzo dobre źródło informacji. Najpierw samoloty pełniły rolę zwiadu, później dołączono do nich uzbrojenie itd. Kolejne konflikty pokazują, że to rozpoznanie powietrzne ma sens. Satelitarne [red. rozpoznanie] dołączyło w latach 50., czy 60. ubiegłego stulecia. Bardzo dobrze, że zakupiliśmy rakiety. Chodzi tutaj o VHR od Airbusa. Od początku byłem zdania, że ich wytworzenie w Polsce zajmie dwie dekady, będą przestarzałe, drogie itd. i tutaj to jest dowód na to, że nie wszystko musimy robić sami. Ale już te mniejsze satelity – jestem zdania – że możemy zaprojektować i wytworzyć w Polsce. Mamy polski przemysł, polskie instytuty. W zeszłym roku wysłaliśmy micro-launcher’a w kosmos, także to jesteśmy w stanie zrobić”.

Odnosząc się do lotnictwa zwrócił natomiast uwagę: „Doświadczenia ukraińskie pokazują, że jakich zapasów byśmy nie mieli, jakich umów międzynarodowych byśmy nie podpisali, to warto mieć swoje zdolności przemysłowe, wytwórcze”. Dodał: „Są rozwiązania w oparciu o polski przemysł, które możemy zastosować, bardzo dobrze znane naszym żołnierzom, naszym dowodzącym również. Na placu w Mielcu jeszcze stoją chyba jeszcze trzy nowiutkie samoloty M-28 Bryza. Stało do niedawno pięć, ale dwa poszły do Nepalu, trzy można kupić. Bardzo dobrze sprawdzają się w służbie marynarce. Nie wiem, dlaczego jeszcze tam stoją zamiast służyć naszej obronności. To samo, jeśli chodzi o drony. W Polsce mamy kilka firm, które mają możliwość dostarczania takich rozwiązań, ale tutaj potrzeba znowu – chęci, woli, ochoty, a przede wszystkim wzięcia na siebie pewnej odpowiedzialności”.

„Firma z Podkarpacia, czy ta z Dolnego Śląska są w stanie dostarczyć element systemu, nie dostarczy skomplikowanego systemu (…). Należy tym firmom pomóc, bo jak pokazuje przykład ukraiński, te drony są tracone w tempie bardzo szybkim. Jeśli my ich dzisiaj kupimy 10, 20, 50, to pod 2 tygodniach konfliktu nie będziemy ich mieli wcale. Możemy pisać listy, prośby do naszych sojuszników i pewnie część z nich odpowie, natomiast, czy nam przyślą w pierwszej kolejności takie rozwiązania, czy nie, to to już jest sprawa wtórna. Wrócę do tematu - rola przemysłu jest znikoma, powinna być znacznie większa”.

Zobrazowania radarowe na akwenach morskich

„Zobrazowania radarowe na Bałtyku, w ogóle na akwenach morskich są praktycznie najkorzystniejszym rodzajem danych obrazowych. My tutaj jako przemysł, jako przedstawiciele polsko-fińskiej firmy jesteśmy w dosyć dobrej sytuacji. Też, umówmy się, te nasze zdolności, to jest tak naprawdę bardzo nowa rzecz. Powstaliśmy tak naprawdę w wyniku tzw. rewolucji New Space, czyli miniaturyzacji technologii elektronicznych, które doprowadziły do obniżenia kosztów technologii kosmicznych – znacząco, wielokrotnie i dzięki temu mogliśmy powstać tak naprawdę przy znacznie mniejszym udziale kapitałowym. Mimo wszystko pozyskaliśmy setki milionów dolarów dofinansowania jako firma i dopiero wtedy mogliśmy stać się liderem jeżeli chodzi o zobrazowania satelitarne i zobrazowania radarowe. Pomimo tego nasze satelity kosztują 101-5 razy mniej, niż satelity, chociażby z programu Poleos, duże satelity optyczne, które liczymy w setkach milionów dolarów. Ta rewolucja będzie postępować. Jakoś małych satelitów będzie znacząco wzrastać. Już teraz mamy rozdzielczość 20 cm na piksel, a jeżeli jakość wzrasta, to mamy dużo większą świadomość sytuacyjną” – mówił Witold Witkowicz, prezes ICEYE Polska.

„Mamy ponad 40 satelitów aktywnych w konstelacji, 54 udane wystrzelenia. My w tym momencie jesteśmy w stanie pokryć Bałtyk kilkukrotnie, powiedzmy z 4-5 razy dziennie w całości. Dostarczyć zobrazowania z całego obszaru, a jeśli chodzi o określone lokalizacje, to powiedzmy w zależności do rozdzielczości, też jesteśmy w stanie go odwiedzać co 30 minut. Rozumiemy, jaki to jest potencjał, widzimy, jakie to są zdolności, jeżeli chodzi o regularność i planowanie operacji. W przypadku optycznych, w przypadku rozpoznania lotniczego, dronów, czy rozpoznania nawodnego zawsze wchodzi ryzyko, że ze względu na warunki atmosferyczne, pogodowe panujące na Bałtyku, możemy mieć problem z pozyskaniem informacji. Dlatego też to jest bardzo podobna sytuacja, jak w przypadku rozpoznania w Ukrainie. Drony żyją krótko, bardzo szybko są neutralizowane, technologia pędzi do przodu, co trzy tygodnie trzeba aktualizować oprogramowanie itd., co chwila coś się zmienia. U nas jest dosyć nudno pod tym względem. Jak wystrzeliliśmy te satelity, wstrzeliwujemy je co jakiś czasu, utrzymujemy je na orbicie i regularnie dostarczamy zobrazowań ze skutecznością ponad 95 proc. Oczywiście są różnego rodzaju kontrakcje, próby zakłócania, ale to nie jest taki dynamiczny proces. To też ze względu na specyfikę kosmiczną. Także tutaj cały czas jest ta stabilność, dlatego czegokolwiek nie da się zrobić z dronem, powolutku, powoli, jeżeli chodzi o rozpoznanie satelitarne, przenosi się w przestrzeń kosmiczną” - wyjaśnił prezes ICEYE Polska.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki