W Hotelu Bellotto odbyła się konferencja Portalu Obronnego pt: "Zdolności marynarki wojennej RP i ochrony infrastruktury krytycznej na Bałtyku. Bezpieczeństwo w dobie zagrożeń konwencjonalnych i hybrydowych".
Wśród gości konferencji znajdą się m.in. Wicepremier i Minister Obrony Narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz, Podsekretarz Stanu w MON Stanisław Wziątek, Minister Energii Miłosz Motyka, Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych Konrad Gołota, Dyrektor Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi BBN gen. dyw. Adam Rzeczkowski, Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. broni Marek Sokołowski czy Inspektor Marynarki Wojennej wiceadmirał Jarosław Ziemiański.
W piątym panelu pt: "Orka mała czy duża? Okręty podwodne w Marynarce Wojennej RP" moderatorem był Juliusz Sabak, redaktor prowadzący Portalu Obronnego, a panelistami byli:
- komandor Tomasz Witkiewicz, szef oddziału operacyjnego COM-DKM
- komandor Przemysław Karaś, zastępca dowódcy 3 Flotylli Okrętów
- kmdr ppor. rez. Aleksander Gierkowski, konsultant rektora ds. bezpieczeństwa i obronności, Politechnika Gdańska
- Marcin Ryngwelski, prezes PGZ Stoczni Wojennej
Po co nam okręty podwodne?
„Okręty podwodne są nam potrzebne do obrony Polski od strony morza. Jest to pierwsza warstwa, która za sobą pilnuje i broni wszystkiego, co jest od nieprzyjaciela niż pod wodą, czyli i fregaty, które będą w morzu i będą chronić państwa polskiego przed atakiem powietrznym i będą chronić wszystkie inne jednostki, które są dalej odsunięte. Są to jedyne jednostki, które są w stanie operować w mitycznych bankach antydostępowych. Mają to robić skrycie, są trudno wykrywalne, więc to idealne narzędzie do tego, żeby być bardzo blisko potencjalnego wroga” – wyjaśnił z kolei kmdr. Tomasz Witkiewicz, szef oddziału operacyjnego COM-DKM.
„Nie tylko ochrona okrętów Marynarki Wojennej, ale i ochrona rejonów podejść do portów, czy dróg transportu w ramach konwojowania jednostek. Zakres działalności okrętów podwodnych jest bardzo szeroki – był zawsze i będzie jeszcze szerszy” – dodał kmdr. ppor. rez. Aleksander Gierkowski.
Bałtyk „trudnym” morzem?
Kmdr. Witkiewicz podczas konferencji odniósł się do twierdzenia, że Morze Bałtyckie jest trudnym akwenem. Dlaczego? Jak wyjaśnił: "Bo jest pełen aktywności człowieka, jest płytki, jest rozczłonkowany, czyli jest blisko baz i wszelkich obiektów lądowych, które też mogą na ten akwen oddziaływać. Ten akwen jest też wdzięczny do stawiania pól minowych, które są dużym zagrożeniem dla okrętów podwodnych. Przeciwnik ma dużo atutów, które może wykorzystać zwalczając okręty podwodne. Dzięki temu, że ten akwen jest taki trudny, to również okręt podwodny, który jest nowoczesny i który ma odpowiednio przygotowaną załogę, może wykorzystać te trudności. Dlaczego? Bo najlepszą bronią, żeby tych okrętów szukać i znajdować są wszelkiego rodzaju jednostki pływające, czy też okręty podwodne, nawodne, czy też samoloty, czy śmigłowce do zwalczania okrętów podwodnych. One posługują się hydroakustyką, a na Bałtyku hydroakustyka jest bardzo dziwna i trudna – wiele warstw, wiele zanieczyszczeń, zasoleń, wiele obiektów na dnie, duża ilość różnych rodzajów wody (...). Falowanie sprawia, że to wszystko się miesza i powstaje struktura, która jest niejednorodna, a jeżeli jest niejednorodna to wtedy fale akustyczne się zaginają, uginają i tworzą się przestrzenie, w których nie widać obiektów, które są w nich schowane. Mówimy o różnego rodzaju kanałach dźwiękowych, o refrakcji. Płytkość tego akwenu sprawia również, że wszelkiego rodzaju systemy aktywne są bardzo ograniczone w swoich możliwościach, bo występuje zjawisko refrakcji dennej powierzchniowej, czyli fale się odbijają od dwóch płaszczyzn i one również sprawiają, że jest hałas i jest to trudne do wykorzystania". M.in. z tego właśnie też powodu okrętom podwodnym łatwiej się ukrywać w Bałtyku.
Polecany artykuł:
Gdzie budować okręty podwodne dla Polski?
„Żadna polska stocznia nie ma absolutnie żadnych kompetencji do budowy okrętów podwodnych i dla dobra Marynarki Wojennej, niech te okręty zbuduje partner, który się na tym zna. My, jako Polska Grupa Zbrojeniowa i Stocznia Wojenna na każdym etapie będziemy wspierać tego partnera, uczestniczyć podczas jego budowy, po to, żeby się przygotowywać później do utrzymywania tych okrętów podczas ich żywotności” - powiedział Marcin Ryngwelski, prezes PGZ Stoczni Wojennej.
„Mogę zapewnić Marynarkę Wojenną, że kogo nie wybierze rząd Polski, każdy z tych partnerów gwarantuje, że to zrobi [red. okręty podwodne]. Na pewno. Są to partnerzy, którzy to robią dla innych marynarek, dla siebie i uważam, że na pewno gwarantują wybór. Ja też jestem już niecierpliwy. Chciałbym, żeby ten wybór już zapadł, dlatego, że raz – moja miłość do marynarki jest nieograniczona i chciałbym, żeby mieli w końcu te okręty. Ale mam taką smutną informację dla wszystkich, którzy mówią o okrętach podwodnych, bo aktualnie ostatni okręt podwodny znajduje się u nas na stoczni – polski przemysł okrętowy nie ma już części zapasowych, żeby więcej tego Orła naprawiać. To jest już ostatnie tchnienie Orła”.
„Przemysł okrętowy bardzo szybko się uczy, w Polsce mamy bardzo dobrych inżynierów, super partnerów, ale jeżeli chodzi o mnie i moją decyzję, to rekomendują, aby to [red. budowała okręty podwodne] stocznia w Europie, czy w Azji, która się na tym po prostu zna” – dodał prezes PGZ Stoczni Wojennej.
Kiedy okręty podwodne dla Polski?
„Na pewno proces pozyskania [red. okrętów podwodnych] potrwa dłużej niż rok, dwa. Jeżeli mówimy o budowie nowego okrętu, to jest sześć, siedem lat. Potem oczywiście próby morskie, osiągnięcie zdolności operacyjnej i tu pojawia się problem, załóg, potencjału ludzkiego” – mówił kmdr. Przemysław Karaś, Zastępca Dowódcy 3. Flotylli Okrętów podczas konferencji Portalu Obronnego.
Marcin Ryngwelski przyznał natomiast, że w zależności od ofert, które składają partnerzy: „jedni i drudzy są w bardzo zbliżonym czasie. Na pewno szybciej niż do 2032 te okręty tu nie przyjdą, to jest bardzo długi proces budowy, więc trzeba założyć, że jest to program 8-10 letni”.
