"On czepia się każdej okazji, by nie usiąść ze mną do rozmów. I na tym polega ta historia, że on w zasadzie nie chce żadnego dialogu" – oświadczył w wywiadzie, w którym wystąpił wraz z małżonką Ołeną.
Ocenił, że bezpośrednie rozmowy między Rosją a Ukrainą oznaczałyby przegraną Rosji, która nie potrafiła zająć całej Ukrainy. "Negocjacje Rosji z Ukrainą to strata dla Rosji. Dlaczego negocjacje (są przez Rosję niepożądane - PAP)? Ponieważ nie jest to już ultimatum... Oni nie wypełnili swojego zadania, które postawił im Putin, więc tak naprawdę nie jest to dla nich zwycięstwo" - powiedział Zełenski.
Informując o sytuacji na froncie powiedział, że ukraińskie wojska zerwały rosyjskie plany okupacji Charkowa, Sum i Zaporoża, które miały być zrealizowane jesienią i zimą 2024 roku. "Moskwa planowała tam trzy operacje" – wyjaśnił. "Uważam, że tutaj przede wszystkim wykazali się żołnierze. Państwo przeszło przez to w 2024 roku (...). To są ukraińskie miasta i ukraińscy ludzie. Chciałbym podziękować mieszkańcom tych miast. Przeszli oni poważną próbę" – podkreślił Zełenski.
Prezydent zapowiedział działania na rzecz ustabilizowania sytuacji na froncie jeszcze w styczniu. "To bardzo trudne. Jeśli wszystko, co zostało obiecane, nadejdzie, (…) w styczniu powinniśmy to wszystko otrzymać" – podkreślił.
Szef państwa wyraził opinię, że prezydent elekt USA Donald Trump może odegrać decydującą rolę w zatrzymaniu wojny prowadzonej przez Władimira Putina. "Dla nas jest to najważniejsze. On naprawdę może zatrzymać Putina. (…) Czy też pomóc nam w zatrzymaniu Putina" – stwierdził.
Według Zełenskiego silne stanowisko USA wobec Ukrainy pomoże zjednoczyć wokół niej innych partnerów. "Powiem szczerze: Europejczycy bezpośrednio patrzą na opinię (…) nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki. Wiele od niego zależy, to fakt. Ponieważ jest on - po raz kolejny - zdecydowany. Myślę, że Putin się go boi" - powiedział Zełenski i dodał, że zamierza spotkać się z Trumpem po jego inauguracji.
Prezydent mówił w wywiadzie m.in., że Ukraina popiera ideę rozmieszczenia sił europejskich na swoim terytorium, jednak nie powinno to wykluczać jej przyszłego członkostwa w NATO.
"Sądzę, że słyszeliście o inicjatywie prezydenta (Francji Emmanuela) Macrona, dotyczącej rozmieszczenia kontyngentu Republiki Francuskiej na terytorium Ukrainy. Popieramy taką inicjatywę, ale sama Francja nie wystarczy. Nie chcielibyśmy, aby był to jeden lub dwa kraje, jeśli chodzi o tę inicjatywę. Zdecydowanie powinno to być w drodze do NATO. Nie oznacza to, że rozmieszczenie sił europejskich wyklucza przyszłość (Ukrainy) w NATO" – powiedział.
Zełenski oświadczył, że sprawiedliwy pokój dla Ukrainy to członkostwo w UE i w NATO.
"NATO jest dla nas najlepszą opcją. Walczymy o to. Jeśli nie - nie chciałbym mówić o alternatywie. Z pewnością wszelkie gwarancje bezpieczeństwa bez Stanów Zjednoczonych są, moim zdaniem, słabymi gwarancjami bezpieczeństwa" – uznał.
Odniósł się także do kwestii wyborów prezydenckich i parlamentarnych, które obecnie nie mogą być przeprowadzone ze względu na stan wojenny. Nie wykluczył, że byłyby one możliwe dopiero po zakończeniu gorącej fazy wojny, lecz pod warunkiem uzyskania międzynarodowych gwarancji bezpieczeństwa.
"Zgodnie z konstytucją, wybory prezydenckie w Ukrainie mogą odbyć się po, a nie w trakcie stanu wojennego (…). Oprócz tego, kiedy kończy się kadencja urzędującego prezydenta, wypełnia on obowiązki do czasu wyboru nowego. I prezydent i parlament są legalną władzą do czasu wyboru nowego prezydenta (i parlamentu)" – podkreślił.
Zełenski oświadczył, że podejmie decyzję o ubieganiu się o drugą kadencję dopiero po zakończeniu wojny. "Nie wiem, jak zakończy się ta wojna. Jeśli zrobię więcej niż mogę, wtedy prawdopodobnie będę patrzeć na tę decyzję bardziej pozytywnie. Dzisiaj nie jest to dla mnie celem" – powiedział.
PAP