- Ukraina stanowczo odrzuca możliwość oddania terytorium Rosji, gotowa jest jedynie rozmawiać o linii demarkacyjnej.
- Andrij Jermak podkreśla, że konstytucja zabrania zrzeczenia się ziem, a Wołodymyr Zełenski nie zgodzi się na ustępstwa terytorialne.
- Trwają intensywne rozmowy na temat planu pokojowego, jednak Rosja nie rezygnuje ze swoich żądań terytorialnych, co utrudnia osiągnięcie porozumienia.
Andrij Jermak, szef biura prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, jasno zadeklarował w czwartek (27 listopada), że Ukraina nie zamierza oddawać Rosji żadnego terytorium. W rozmowie z magazynem „Atlantic” Jermak podkreślił, że „Nikt przy zdrowych zmysłach nie podpisałby dzisiaj dokumentu o zrzeczeniu się terytorium”.
Jermak dodał, że dopóki Zełenski pełni urząd prezydenta, nikt nie powinien oczekiwać, że Ukraina zrzeknie się jakiejkolwiek części swojego terytorium. Jest to zgodne z ukraińską konstytucją, która „zakazuje tego”. Szef biura prezydenta stanowczo zaznaczył, że próba zrzeczenia się terytorium byłaby sprzeczna z ukraińskim prawem i wolą narodu. Ta deklaracja jest kluczowa w kontekście trwających negocjacji pokojowych, w których kwestia integralności terytorialnej Ukrainy pozostaje jednym z najbardziej spornych punktów.
Jedyną kwestią, o której Ukraina jest gotowa rozmawiać w kontekście terytorium, jest „określenie linii kontaktowej”. Jermak podkreślił, że jest to jedyne realistyczne pole do dialogu w obecnej sytuacji.
Propozycja wypracowana w wyniku konsultacji w Genewie i Abu Zabi, zdaniem Jermaka, „nie jest sprzeczna z interesami” Ukrainy i uwzględnia jej „czerwone linie”. Podczas tych negocjacji celowo odłożono na bok kwestie związane z terytorium Ukrainy, aby mogły one zostać rozstrzygnięte przez prezydentów Ukrainy i USA, Wołodymyra Zełenskiego i Donalda Trumpa.
Rosyjskie warunki i amerykański plan pokojowy
Magazyn „Atlantic” podkreśla, że ukraińskie stanowisko znacząco ogranicza przestrzeń do osiągnięcia pokoju przez negocjatorów, zwłaszcza że Rosja nie wysyła sygnałów o możliwości wycofania się ze swoich żądań terytorialnych. Mimo postępów w innych kwestiach, stanowiska Rosji i Ukrainy w sprawie terytorium pozostają „trudne, jeśli nie niemożliwe, do pogodzenia”.
Projekt planu pokojowego, opublikowany w ubiegłym tygodniu przez serwis Axios, zakładał uznanie Krymu oraz obwodów ługańskiego i donieckiego za de facto rosyjskie. Dodatkowo, ukraińskie siły miałyby wycofać się z części obwodu donieckiego, a strefa wycofania stałaby się zdemilitaryzowaną strefą buforową, uznaną międzynarodowo za terytorium należące do Federacji Rosyjskiej. Rosyjskie siły miałyby jednak nie wkraczać do tej strefy. Ten plan spotkał się z ostrym sprzeciwem ze strony Kijowa, co jest zgodne z najnowszymi deklaracjami Jermaka.
Prezydent Wołodymyr Zełenski poinformował w czwartek (27 listopada) o nadchodzących ważnych rozmowach, w których osobiście weźmie udział. Potwierdził również spotkanie z delegacją USA pod koniec tygodnia, aby omówić stanowiska stron i gwarancje bezpieczeństwa.
„Dziękuję wszystkim, którzy wywierają presję na agresora; którzy bronią Ukrainy przed presją. Bardzo to doceniamy i dostrzegamy każdy taki wysiłek. W przyszłym tygodniu odbędą się ważne rozmowy nie tylko naszej delegacji, ale także moje, i przygotowujemy solidną podstawę do tych rozmów. Ukraina będzie stała mocno na nogach. Zawsze będzie stała. Dziękuję wszystkim, którzy nam pomagają” – oświadczył Zełenski, nie podając jednak szczegółów dotyczących spotkań.
Prezydent wyjaśnił, że ukraiński zespół negocjacyjny będzie kontynuował z przedstawicielami USA prace nad zbliżeniem punktów, które uzyskano w wyniku niedzielnych rozmów w Genewie. Celem jest znalezienie formy, która doprowadzi do pokoju i zapewni gwarancje bezpieczeństwa. Zełenski podkreślił, że ukraińska delegacja będzie „dobrze przygotowana i nastawiona na merytoryczną pracę”.
Putin komentuje plan pokojowy i stawia warunki
Władimir Putin w czwartek (27 listopada) w Biszkeku, podczas szczytu Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ros. ODKB), oświadczył, że zarys projektu planu pokojowego, omawiany przez USA i Ukrainę, „mógłby stać się podstawą przyszłego porozumienia kończącego konflikt w Ukrainie”. Dodał, że „Generalnie zgadzamy się, że może to być podstawa przyszłych porozumień”.
Putin ocenił, że Stany Zjednoczone biorą pod uwagę stanowisko Rosji, ale niektóre sprawy nadal wymagają wyjaśnień. Wyraził gotowość do rozmów z USA o strategicznej stabilności, w tym o kwestiach związanych z próbami jądrowymi, zaznaczając, że Moskwa powinna być przygotowana na każdy rozwój sytuacji w tej sferze.
Jednocześnie Putin podkreślił, że Rosja nie zamierza atakować Unii Europejskiej, nazywając takie sugestie „niedorzecznymi”. Oświadczył, że Rosja cały czas słyszy, iż powinna zaprzestać walk. „Wojska ukraińskie muszą się wycofać z zajmowanych terytoriów, a walki ustaną. Jeśli nie wyjdą, osiągniemy ten cel metodami zbrojnymi” – oznajmił, dodając, że siły rosyjskie posuwają się w Ukrainie do przodu szybciej, a tempo uzyskiwania przez nie zdobyczy „wyraźnie rośnie”, a Kijów nie jest w stanie uzupełniać swych sił.
Putin wyraził również opinię, że władze ukraińskie są nielegalne, co uniemożliwia legalne podpisanie z Ukrainą porozumienia. Stwierdził, że ważne jest, aby porozumienie zostało uznane przez wspólnotę międzynarodową i aby uznała ona rosyjskie zdobycze w Ukrainie. Zdaniem Moskwy władze ukraińskie straciły legitymację, ponieważ nie przeprowadziły wyborów po wygaśnięciu mandatu prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Kijów argumentuje, że nie może rozpisać wyborów w sytuacji wojny.
Polecany artykuł:
Rosyjski przywódca skrytykował również wprowadzenie sankcji przez USA przeciwko rosyjskim koncernom naftowym Łukoil i Rosnieft, twierdząc, że niszczą one stosunki Moskwy z Waszyngtonem. Ostrzegł, że konfiskata rosyjskich aktywów byłaby „kradzieżą majątku” i miałaby negatywny wpływ na światowy system finansowy.
Niespójne zabiegi dyplomatyczne i przyszłość pokoju
Administracja prezydenta USA przedstawiła w ubiegłym tygodniu prezydentowi Ukrainy Wołodymyrowi Zełenskiemu liczący 28 punktów plan pokojowy, naciskając, by został on zaakceptowany najpóźniej do czwartku, 27 listopada. Plan ten miał obligować Kijów m.in. do nieprzystępowania do NATO, ograniczenia liczebności wojsk do 600 tys. żołnierzy oraz oddania Rosji części terytorium.
W minioną niedzielę w Genewie odbyły się rozmowy delegacji USA i Ukrainy, poświęcone porozumieniu, bazującemu na 28-punktowym planie. W Szwajcarii spotkali się sekretarz stanu USA Marco Rubio i szef Biura Prezydenta Ukrainy Andrij Jermak. Kijów zakomunikował, że pierwotny projekt planu pokojowego został zmieniony i obecnie dokument zawiera 19 punktów.
Donald Trump przekazał we wtorek (26 listopada), że do ustalenia w porozumieniu pokojowym zostało tylko kilka punktów spornych, wobec czego polecił swojemu wysłannikowi Steve'owi Witkoffowi, by spotkał się z Władimirem Putinem. Minister (sekretarz) sił lądowych Dan Driscoll ma natomiast prowadzić rozmowy z Ukraińcami.
Brytyjski tygodnik „Economist” pisze, że po tygodniu międzynarodowych zabiegów dyplomatycznych, wyjściowy, 28-punktowy plan pokojowy Donalda Trumpa, faworyzujący Rosję, „wygląda już nieco lepiej dla Kijowa”. Jednakże, zabiegi prezydenta USA o pokój w Ukrainie mogą sprawić, że „ostatnie słowo będzie należeć do Władimira Putina”. Osoby znające przebieg negocjacji mówią, że po intensywnych konsultacjach w Genewie i Abu Zabi plan pokojowy, początkowo wyglądający jak żądanie kapitulacji Ukrainy, nadal się zmienia. Ukraina jest bardziej zadowolona z jego obecnego kształtu, ale „nikt jakoś nie wierzy, że Putin zgodzi się na tę wersję”.
„Economist” zaznacza, że cały proces negocjacji „faworyzuje Rosję”, a „Kreml prawdopodobnie będzie miał ostatnie słowo”. Ukraińcy odczuli jednak „ostrożną ulgę” po ostatnich modyfikacjach planu, w ramach których usunięto np. punkt dotyczący amnestii dla rosyjskich zbrodniarzy wojennych i odniesienia do przekazania USA części zamrożonych rosyjskich aktywów.
Kilka najbardziej spornych spraw ma zostać omówionych przez Trumpa i prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Obejmują one kwestię zmian w ukraińskiej konstytucji, które miałyby wykluczać przynależność Ukrainy do NATO, i to, jak miałyby wyglądać amerykańskie gwarancje bezpieczeństwa.
„Trudno ocenić, jak realny jest ten proces pokojowy” - zastrzega tygodnik. Niektórzy z rozmówców gazety przewidują, że Rosja może złagodzić stanowisko dopiero pod koniec rokowań, które w najlepszym przypadku potrwają kilka miesięcy. Rezultat negocjacji zależeć będzie od tego, kiedy Moskwa zacznie ustępować oraz – jak mówi źródło „Economista” – „jaka będzie sytuacja na linii frontu”.
Amerykańskie zabiegi dyplomatyczne „wydają się niespójne”, co jest pochodną rywalizacji różnych frakcji w gabinecie Trumpa. Z jednej strony jest obóz wiceprezydenta J.D. Vance'a, który upiera się przy rozwiązaniach faworyzujących Rosję i kładących największy nacisk na komercyjne interesy USA; z drugiej są „bardziej tradycyjni gracze ze wspólnoty wywiadowczej i Departamentu Stanu”, w tym szef resortu Marco Rubio. Według źródeł w Białym Domu, Rubio w tej rywalizacji wygrał niedawną bitwę, ale „nie jest to bitwa ostatnia” - prognozuje brytyjski tygodnik.
Część analityków uważa, że sytuacja Ukrainy nie jest najgorsza, ponieważ Rosja nie zdołała dokonać przełomu na polu walki mimo powolnych postępów jej armii. „Economist” zastrzega jednak, że Moskwa może źle sobie radzić z podbojem, ale świetnie – z wyniszczaniem Ukrainy. Wielu rozmówców tygodnika uważa, że Putin raczej nigdy nie zaakceptuje porozumienia, które pozwoli Ukrainie przetrwać. Mogłyby go do tego zmusić Stany Zjednoczone, ale administracja Trumpa nie kwapi się do wywierania takiej presji. „Economist” konkluduje, że „Ukraina może być o krok bliżej pokoju – lub zniszczenia”.
Polecany artykuł: