Niedawne spotkanie prezydenta USA Donalda Trumpa z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim w Waszyngtonie zakończyło się niespodziewaną decyzją, która może mieć dalekosiężne konsekwencje dla trwającego konfliktu. Jak podał serwis Axios, powołując się na anonimowe źródła, Donald Trump miał jasno zakomunikować, że nie zamierza udostępnić Ukrainie pocisków dalekiego zasięgu Tomahawk, przynajmniej na obecnym etapie. Ta informacja jest szczególnie istotna, biorąc pod uwagę, że Zełenski przybył do Waszyngtonu z nadzieją na uzyskanie zobowiązań dotyczących nowego uzbrojenia, które miało wzmocnić zdolności obronne jego kraju.
Decyzja prezydenta Trumpa, podjęta po długiej rozmowie telefonicznej z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, zasygnalizowała zmianę priorytetów amerykańskiej administracji. Według źródeł Axiosa, Trump postawił na dyplomację jako główną ścieżkę rozwiązania konfliktu, obawiając się, że dostarczenie Tomahawków mogłoby zaszkodzić tym wysiłkom. Spotkanie, choć bez otwartych konfliktów, zostało opisane przez jednego z rozmówców jako „niełatwe”, a przez drugiego jako „złe”. „Nikt nie krzyczał, ale było ciężko” – cytuje Axios. Inny rozmówca dodał, że „Trump wygłosił kilka silnych oświadczeń podczas spotkania i w niektórych momentach robiło się trochę emocjonalnie”. Spotkanie zakończyło się nagle po około 2,5 godzinach, a Trump miał powiedzieć: „Myślę, że skończyliśmy. Zobaczymy, co się wydarzy w następnym tygodniu”, odnosząc się do planowanych kolejnych rozmów amerykańsko-rosyjskich.
Prezydent Trump podkreślił, że obecna propozycja USA dotycząca rozwiązania dyplomatycznego zakłada zakończenie wojny w Ukrainie na zamrożonych liniach frontu. Jest to propozycja, która dla Ukrainy jest niezwykle trudna do zaakceptowania, ponieważ oznacza utratę części terytorium.
Reakcje europejskich liderów na odmowę dostaw Tomahawków
Bezpośrednio po spotkaniu z Trumpem, prezydent Zełenski odbył rozmowę z europejskimi liderami, w tym z premierem Donaldem Tuskiem. Rozmawiał m.in. z premierem Wielkiej Brytanii Keirem Starmerem, kanclerzem Niemiec Friedrichem Merzem, premier Włoch Giorgią Meloni, szefem polskiego rządu Donaldem Tuskiem, a także przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen, przewodniczącym Rady Europejskiej António Costą oraz sekretarzem generalnym NATO Markiem Ruttem.
„Z prezydentem Stanów Zjednoczonych Donaldem Trumpem dyskutowaliśmy o wielu ważnych kwestiach. Naszym głównym priorytetem teraz jest to, aby ochronić życie tylu osób, ile tylko możliwe, zagwarantować bezpieczeństwo Ukrainy i wzmocnić nas wszystkich w Europie. Dokładnie do tego dążymy” – napisał Zełenski na platformie X. Dodał również: „Nasi doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego będą rozmawiać o kolejnych krokach. Koordynujemy nasze stanowiska. Jestem wdzięczny za rozmowę, za wsparcie i za gotowość do wspierania Ukrainy”.
Jak podaje Axios, kilkoro rozmówców Zełenskiego wydawało się być zdziwionych zmianą stanowiska Trumpa. Niedługo potem przywódcy zaczęli wydawać skoordynowane oświadczenia o poparciu dla Ukrainy, co było wyraźnym sygnałem, że spotkanie w Waszyngtonie nie zakończyło się sukcesem dla Kijowa.
Prezydent Zełenski, zapytany podczas briefingu w Waszyngtonie o rozmowy na temat Tomahawków, stwierdził, że on i Trump postanowili nie poruszać tej kwestii publicznie, aby uniknąć eskalacji stosunków z Rosją. Kiedy zapytano go, czy opuszcza Waszyngton z większym optymizmem w sprawie potencjalnej sprzedaży, Zełenski oświadczył: „Jestem realistą”. Źródła wskazują, że Zełenski naciskał na przekazanie pocisków, jednak Trump pozostał nieugięty i nie wykazał elastyczności w tej kwestii.
W kontekście tych wydarzeń, premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer miał zaproponować współpracę ze Stanami Zjednoczonymi w celu opracowania planu pokojowego dla Ukrainy na wzór 20-punktowego planu Trumpa dla Strefy Gazy. Sekretarz generalny NATO Mark Rutte zaproponował natomiast zorganizowanie pilnych konsultacji telefonicznych z udziałem europejskich doradców ds. bezpieczeństwa narodowego, co świadczy o rosnącym zaniepokojeniu sytuacją.
Amerykański dziennik „Wall Street Journal” ocenił, że przekazanie Kijowowi pocisków dalekiego zasięgu Tomahawk mogłoby być krokiem w kierunku pokoju, ograniczającym rosyjskie zdolności do prowadzenia wojny. Gazeta podkreśliła, że „interes USA w doprowadzeniu do trwałego pokoju na Ukrainie znacznie przewyższa ryzyko związane z przekazaniem pocisków”. „WSJ” zauważył, że Waszyngton obawia się eskalacji konfliktu z Kremlem, choć „(przywódca Rosji Władimir) Putin od lat wystrzeliwuje pociski manewrujące i balistyczne na Ukrainę i nie ma nic eskalacyjnego w ostrzale zwrotnym”. Dziennik argumentuje, że „Tomahawki mogą stać się argumentem za pokojem, ograniczając zdolność Putina do kontynuowania wyniszczającej wojny”, umożliwiając Ukrainie nie tylko zestrzeliwanie rosyjskich dronów, ale także eliminowanie fabryk bezzałogowców.
W innym artykule „WSJ” zauważył, że Trump stawia na „osobistą dyplomację”, wierząc, że może ona doprowadzić do zakończenia wojny bez konieczności przekazywania Ukrainie pocisków Tomahawk. Gazeta podkreśliła, że Trump wierzy, iż kolejne spotkanie z Putinem, które ma odbyć się w stolicy Węgier – Budapeszcie, może przynieść przełom w trwającym od ponad trzech lat konflikcie. „Strategia ta nie jest pozbawiona ryzyka. Poprzednie spotkanie Trumpa z rosyjskim przywódcą (przyp. red. na Alasce) w połowie sierpnia zakończyło się bez konkretnego sukcesu i było powszechnie postrzegane jako zwycięstwo Moskwy” – napisał „WSJ”. Krytycy prezydenta USA twierdzą, że kolejny szczyt da Rosji więcej czasu na prowadzenie wojny przeciwko Ukrainie.
Polecany artykuł:
