Ukraińska delegacja w USA. Spotkania z gigantami zbrojeniowymi i nadzieja na Tomahawki

2025-10-15 16:27

Ukraińska delegacja, z Andrijem Jermakiem na czele, odbyła kluczowe spotkania w Stanach Zjednoczonych z przedstawicielami firm zbrojeniowych Lockheed Martin i Raytheon, producentem pocisków Tomahawk. Celem wizyty jest zacieśnianie współpracy obronnej i dyskusja nad możliwością pozyskania nowoczesnego uzbrojenia, w tym pocisków manewrujących, które mogłyby znacząco wpłynąć na zdolności obronne Ukrainy. Ambasadorka Ukrainy w USA, Olha Stefaniszyna, podkreśla potencjał Tomahawków jako środka odstraszającego Rosję.

Tomahawk

i

Autor: USA Army/ Creative Commons Tomahawk

Delegacja ukraińska, w skład której weszli także premierka Julia Swyrydenko, sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Rustem Umierow oraz pierwszy wiceminister spraw zagranicznych Serhij Kysłycia, spotkała się z czołowymi amerykańskimi producentami uzbrojenia. Jak poinformował Andrij Jermak, szef biura prezydenta Ukrainy, na komunikatorze Telegram:

„Wraz z premierką Julią Swyrydenko, sekretarzem Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Rustemem Umierowem, pierwszym wiceministrem spraw zagranicznych Serhijem Kysłycią i naszą ambasadorką w USA Olgą Stefaniszyną spotkaliśmy się z przedstawicielami Lockheed Martin i Raytheon”.

Spotkania te mają na celu dalsze rozwijanie współpracy w zakresie technologii wojskowych. Jermak zaznaczył, że technologie Lockheed Martin, takie jak F-16 i nowoczesne systemy obrony przeciwlotniczej, „chronią ukraińskie niebo, a ich rozwiązania ofensywne niezawodnie wspierają nasze siły na froncie”.

Tomahawki: Środek odstraszający?

Szczególną uwagę podczas rozmów poświęcono możliwości pozyskania pocisków manewrujących Tomahawk, produkowanych przez firmę Raytheon. Ambasadorka Ukrainy w USA, Olha Stefaniszyna, wyraziła przekonanie, że te dalekosiężne pociski mogą odegrać kluczową rolę w obronie kraju.

„Jeśli chodzi o ewentualną dostawę pocisków Tomahawk do Ukrainy, to te dalekosiężne rakiety mogą zmniejszyć zagrożenie masowymi atakami powietrznymi, celując w krytycznie ważne obiekty wojskowe na terytorium Rosji. Pokazanie zdolności do niszczenia infrastruktury wojskowej jest również potężnym środkiem odstraszającym” – podkreśliła Stefaniszyna na Telegramie.

Możliwe przekazanie Tomahawków budzi duże emocje i jest przedmiotem intensywnych spekulacji. Dziennik „Financial Times” informował, że Stany Zjednoczone mogą dostarczyć Ukrainie od 20 do 50 tych pocisków, choć ich wpływ na dynamikę wojny może być ograniczony.

George Barros z waszyngtońskiego Instytutu Studiów nad Wojną (ISW) w rozmowie z PAP uważa, że nawet niewielka liczba tych pocisków może poprawić sytuację na froncie. Tomahawk może uderzać cele oddalone o około 1,6 tys. km, co – zdaniem eksperta – stworzyłoby zagrożenie dla obiektów wojskowych i zakładów przemysłowych położonych w głębi Rosji.

„Tomahawki są precyzyjne jak skalpel. Zaprojektowano je do uderzeń w bardzo konkretne cele. Uderzenia w wybrane, wyspecjalizowane obiekty mogłyby wywołać kaskadowy efekt wobec rosyjskiej infrastruktury wojskowej” – powiedział Barros w rozmowie z PAP. Dodał, że do uszkodzenia istotnych fabryk mogłoby wystarczyć mniej niż 50 takich rakiet.

Barros wskazuje, że pociski te mogłyby uderzyć w obiekty wojskowe i przemysłowe, które są kluczowe dla rosyjskiego wysiłku wojennego.

Według szacunków ISW, w zasięgu rakiet Tomahawk mogłoby znajdować się potencjalnie co najmniej 1 655 obiektów wojskowych w głębi Rosji, w tym 67 baz lotniczych. Wśród nich Barros wymienił m.in. bazę Engels-2, przeznaczoną dla bombowców strategicznych Tu-160 i Tu-95, położoną 14 km na wschód od Saratowa.

Innym strategicznym celem amerykańskich rakiet dalekiego zasięgu mogłyby być fabryki, takie jak np. Urałwagonzawod w Niżnym Tagile, gdzie Kreml planuje w ciągu najbliższych 10 lat odbudowę rosyjskiej floty czołgów.

W ocenie rozmówcy PAP innym obiektem, w który mogłyby trafić rakiety Tomahawk, jest fabryka dronów w Jełabudze w Tatarstanie. To największy tego typu zakład na świecie, gdzie Rosja wyprodukowała w pierwszej połowie br. 18 tys. sztuk bezzałogowców, rosyjskiej wersji irańskiego Szahida, znanej jako Gierań-2. Fabryka ta znajduje się 1600 km od granicy z Ukrainą i była już prawdopodobnie celem ataku dronowego.

„Ta fabryka prawdopodobnie jest w zasięgu uzbrojenia, którym już obecnie dysponują Ukraińcy, ale aby uszkodzić taki obiekt potrzebne są rakiety o dużym ładunku i dlatego Jełabuga nadal stoi” – ocenił Barros. Podkreślił, że właśnie Tomahawki nadają się do uderzeń w umocnione bunkry czy specjalistyczne fabryki, bo wystrzelenie nawet bardzo wielu, słabszych pocisków, np. rakiet JASSM-ER, w kierunku umocnionego celu, nie będzie miało takich efektów.

Zniszczenie lub przynajmniej uszkodzenie fabryki w Jełabudze znacząco osłabiłoby możliwości przeprowadzania ataków rakietowych na Ukrainie i odciążyłoby także ukraińską obronę powietrzną, byłyby także wsparciem dla Kijowa na linii frontu, gdzie Rosjanie „eksperymentują z Szahidami”.

Garda: Krzysztof Gawkowski

Stanowisko USA i Rosji

Dyskusje na temat dostaw Tomahawków toczą się na najwyższych szczeblach. Portal Axios doniósł, że prezydenci USA i Ukrainy, Donald Trump i Wołodymyr Zełenski, mieli rozmawiać w Białym Domu o tym, jaka broń powinna zostać przekazana Ukrainie.

Prezydent Trump oświadczył, że zanim podejmie decyzję w sprawie Tomahawków, zamierza porozmawiać z rosyjskim przywódcą Władimirem Putinem. Stwierdził, że zamierza przekazać Putinowi, iż jeśli wojna nie zostanie zakończona, rakiety zostaną udostępnione Ukrainie.

W odpowiedzi na te doniesienia, prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w wywiadzie dla telewizji Fox News zapewnił, że ewentualne pociski, które Ukraina otrzyma, będą wykorzystywane „jedynie do atakowania celów wojskowych w Rosji”. Podkreślił: „To jest różnica między nami a Rosją”. Rosja z kolei zapowiedziała „ostrą odpowiedź”, jeśli dojdzie do przekazania Ukrainie amerykańskich rakiet manewrujących.

Kwestia skuteczności rosyjskiej obrony przeciwrakietowej w obliczu potencjalnego ataku Tomahawków pozostaje otwarta. Barros przyznał, że Rosjanie dysponują „systemem walki elektronicznej i zintegrowanym systemem obrony powietrznej z bombowcami i bardzo zaawansowanymi radarami”. Jednocześnie zaznaczył, że Tomahawków nie używano dotąd przeciwko tak zaawansowanemu systemowi.

„Jednak Tomahawk prawdopodobnie mógłby przebić się przez tego typu system ze względu m.in. na odporność na zakłócenia nawigacji. Leci na niskiej wysokości, poniżej zasięgu radaru i wykonuje manewry unikowe, co może Rosjanom utrudnić przechwycenie tych rakiet” – ocenił Barros. Dodał, że „Rosjanie mają obsesję na punkcie Tomahawków i wbrew ich retoryce, że nie zmienią one przebiegu wojny, z całych sił próbują odwieść amerykańską administrację od ich wysłania na Ukrainę”.

Podsumowując, Barros stwierdził: „Ta broń nie zmieni losów wojny, ale Rosjanie bardzo obawiają się tego, że Tomahawki pogorszą ich sytuację”.

Rozwój partnerstwa strategicznego

Olha Stefaniszyna podkreśliła, że po rozpoczęciu pełnoskalowej agresji Rosji, wsparcie Stanów Zjednoczonych było kluczowe dla przetrwania Ukrainy. Obecnie stosunki ukraińsko-amerykańskie „przekształciły się w szerokie partnerstwo strategiczne, obejmujące konkretne instrumenty gospodarcze i bezpieczeństwa”. Spotkania w USA są kolejnym krokiem w zacieśnianiu tych relacji i poszukiwaniu skutecznych rozwiązań dla obrony Ukrainy przed rosyjską agresją.

Krótka charakterystyka pocisków Tomahawk: Co oferują?

Tomahawki to zaawansowane pociski manewrujące, które stanowią kluczowy element uzbrojenia Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych. Ich główne przeznaczenie to ataki na cele znajdujące się w głębi lądu. Mogą być wystrzeliwane z okrętów nawodnych lub podwodnych, co zapewnia dużą elastyczność w ich użyciu. Istnieje również możliwość odpalania ich z wyrzutni lądowych. Tomahawki charakteryzują się imponującym zasięgiem, który może wynosić do 1800 km. Dzięki temu są w stanie razić cele położone daleko za linią frontu.

Dodatkowo są to pociski o wysokiej precyzji, co minimalizuje ryzyko strat ubocznych i pozwala na skuteczne uderzanie w konkretne cele strategiczne. Istnieje kilka wersji Tomahawków, w tym: TLAM (Tomahawk Land Attack Missile) przeznaczone do ataków na cele lądowe, TASOM (Tomahawk Anti-Ship Missile), czyli wersje przeciwokrętowe. Tomahawki mogą być wyposażone w różne typy głowic bojowych, w zależności od przeznaczenia misji, w tym głowice konwencjonalne o dużej sile rażenia.

Portal Obronny SE Google News