Spis treści
- Czy Niemcy przekażą Ukrainie pociski Taurus? Stanowisko Friedricha Merza
- Krytyka i niejednoznaczność – jak Friedrich Merz tłumaczy swoje wcześniejsze wypowiedzi?
- Coraz głośniej w Niemczech o Taurusach dla Ukrainy
- Wsparcie lubi cisze?
- Propaganda rosyjska twierdzi, że Taurusy są na Ukrainie
- Pocisk Taurus co to jest?
Czy Niemcy przekażą Ukrainie pociski Taurus? Stanowisko Friedricha Merza
Friedrich Merz, kanclerz Niemiec, w środowym (28 maja) wywiadzie dla ZDF odniósł się do kwestii przekazania Ukrainie pocisków manewrujących dalekiego zasięgu Taurus. Jego wypowiedź sugeruje, że taka opcja jest rozważana, choć wymaga spełnienia pewnych warunków.
Podkreślił on, że przekazanie Taurusów wiązałoby się z koniecznością przeszkolenia ukraińskich żołnierzy, co zajęłoby kilka miesięcy.
"Zawsze mówiliśmy, że Taurus wymagałby kilkumiesięcznego szkolenia ukraińskich żołnierzy" - oświadczył.
Kanclerz zaznaczył, że Niemcy ściśle współpracują z europejskimi partnerami, w tym z Wielką Brytanią i Francją, które już dostarczyły Ukrainie pociski dalekiego zasięgu Storm Shadow i Scalp.
Według informacji przekazanych przez prezydenta Zełenskiego w czasie wywiadu dla RTL podobno trwają obecnie rozmowy między Niemcami a Ukrainą na temat możliwych dostaw Taurusa.
„Pracujemy w tym kierunku. Są pewne kwestie, o których zgodziliśmy się z kanclerzem Merzem, aby nie omawiać ich publicznie. Obiecałem mu to i trzymam się tego”.
Krytyka i niejednoznaczność – jak Friedrich Merz tłumaczy swoje wcześniejsze wypowiedzi?
Friedrich Merz jest coraz bardziej krytykowany za niejasne stanowisko w sprawie przekazania Ukrainie pocisków dalekiego zasięgu. Zarzucano mu, że nie precyzuje, czy Taurusy mogłyby być użyte do atakowania celów położonych w głębi terytorium Rosji, mimo tego że w czasie kampanii wyborczej i kiedy był w opozycji mówił o potrzebie przekazania Taurusów.
W lutym Merz mówił w ARD, że we współpracy ze swoimi partnerami Niemcy powinny uczestniczyć w dostawie pocisków manewrujących. Ale od czasu jego inauguracji nie było żadnych oznak takiej gotowości. Dwa tygodnie temu Merz powiedział w telewizji ZDF, że nie jest planowana dostawa pocisków manewrujących Taurus do Ukrainy. „W tej chwili również nie ma tego w planach” - powiedział w programie "Maybrit Illner". Dostawa wymagałaby również znacznego czasu realizacji ze względu na niezbędne szkolenia. Merz podkreślił również, że nie będzie prowadził debaty publicznie. Znaczenie Taurusa dla Ukrainy jest „podkręcane” publicznie.
Podczas wspólnego wystąpienia z Zełenskim w Berlinie Merz przynajmniej obiecał coś na pocieszenie. Niemcy chcą wesprzeć Ukrainę w produkcji własnych systemów uzbrojenia dalekiego zasięgu. Nie będzie dla nich ograniczeń zasięgu. Merz podkreśla, że umożliwiłoby to Ukrainie pełną obronę. „Nawet przeciwko celom wojskowym poza jej własnym terytorium”.
Jak przypomina Spiegel, jeszcze przed zmianą rządu eksperci z ukraińskiego personelu Ministerstwa Obrony odwiedzili różne ukraińskie fabryki zbrojeniowe, które eksperymentują i produkują zarówno rakiety dalekiego zasięgu, jak i pociski manewrujące. Po zapowiedzi Merza w czasie spotkania z prezydentem Ukrainy Ministrowie Obrony Niemiec i Ukrainy podpisali umowę, że Berlin zapewni wsparcie finansowe dla kilku z tych projektów, aby produkcja mogła zostać szybko zwiększona.
Według informacji niemieckiej gazety przynajmniej jeden system mógłby wejść do eksploatacji w ciągu najbliższych kilku tygodni. Został już wprowadzony do ukraińskich sił zbrojnych.
Coraz głośniej w Niemczech o Taurusach dla Ukrainy
W CDU/CSU coraz głośniej słychać apele o dostarczenie Ukrainie broni dalekiego zasięgu. Polityk z CDU ds. polityki zagranicznej Roderich Kiesewetter powiedział „Augsburger Allgemeine”, że nadszedł „najwyższy czas, aby w końcu przeszkolić ukraińską armię Taurusach i dostarczyć system”. Taurus mógłby „przynajmniej częściowo zapewnić pomoc i tym samym chronić ludność cywilną na Ukrainie, jeśli system ten zostanie dostarczony w większej liczbie”.
Podobne komentarze wygłosił polityk CDU Thomas Röwekamp, przewodniczący Komisji Obrony w Bundestagu. Powiedział gazecie „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, że kanclerz Friedrich Merz „usunął argument przeciwko Taurusowi”, odrzucając ograniczenia zasięgu. Nie jest to „jeszcze zobowiązanie” do dostarczenia Taurusa, ale powód poprzedniej odmowy nie ma już zastosowania.
Polityk Partii Zielonych Anton Hofreiter również wypowiedział się na temat dostaw Taurus. „Oświadczenie Merza będzie niczym więcej niż zasłoną dymną, dopóki nie dostarczy on pocisków manewrujących Taurus” – powiedział dziennikowi „Rheinische Post”. „Tylko Taurus mógł uderzyć w centralne punkty wojskowe armii rosyjskiej w rejonie granicznym”.
Jednakże szefowa BSW Sahra Wagenknecht wyraziła jasną krytykę możliwych dostaw broni dalekiego zasięgu. „Zwrot kanclerz w sprawie broni jest całkowicie nieodpowiedzialny. Jeśli niemiecka broń - być może w przyszłości pocisków Taurus - uderzy w rosyjskie miasta, będzie to równoznaczne z wypowiedzeniem wojny Moskwie” - powiedziała Wagenknecht gazecie Rheinische Post.
„Najpierw niemiecki rząd czyni dostawy broni tajną sprawą, a następnie znosi ograniczenie zasięgu - ma to sens tylko wtedy, gdy poważnie chce dostarczyć Taurusa lub już to zrobił” - powiedział lider BSW. „Potrzebujemy referendum w sprawie niemieckiej polityki wobec Ukrainy, zwłaszcza w sprawie zakazu dostaw pocisków Taurus”, powiedział Wagenknecht. „Społeczeństwo musi mieć możliwość wyznaczenia granic polityki rządu niemieckiego wobec Ukrainy. Nie możemy dopuścić do tego, by opinia publiczna została wyłączona i nagle obudziła się w obliczu wojny nuklearnej”.
Wsparcie lubi cisze?
W połowie maja pisaliśmy o tym, że kanclerz Merz zdecydował, że Niemcy nie będą już publikować danych na temat przekazywanej pomocy wojskowej dla Ukrainy. Niemcy do tej pory robili to bardzo skrupulatnie, by po początkowym blamażu dot. pomocy, zorientowali się, że za mało wspierają Ukrainę, dlatego chcieli pokazać, że tak nie jest. Można jednak sądzić po decyzji kanclerza, że Niemcy planują dla Ukrainy duże wsparcie i nie chcą, by Rosja o tym wiedziała. Być może także pociski Taurus są na liście dla Ukrainy ale "pod stołem".
Propaganda rosyjska twierdzi, że Taurusy są na Ukrainie
Rosyjski państwowy propagandzista i prezenter telewizyjny Władimir Rudolfowicz Sołowjow oświadczył na swoim kanale Telegram: „Jestem pewien, że pociski Taurus są już na Ukrainie”. Według niego prezydent Ukrainy chce nimi zaatakować most krymski. Jak wyjaśnił Sołowjow, Niemcy wielokrotnie tego żądali. „Przypominamy sobie, jak wyciekły informacje o rozmowie telefonicznej między wysokimi rangą niemieckimi oficerami wojskowymi, podczas której omawiano atak na most”.
Sołowjowniw nie omieszkał także zaatakować samego Merza, jak napisał:
„Militarycznie jest mały, ale politycznie duży. Most jest fundamentalnie ważnym obiektem, który rozwiązał problem zaopatrzenia Krymu. Dlatego atak jest przeprowadzany w ważnym dniu, najprawdopodobniej 12 czerwca. Oczywiście Niemcy są bardziej przyzwyczajeni do 22 czerwca [Tło: 22 czerwca 1941 r. III Rzesza przeprowadziła niespodziewany atak na Związek Radziecki]. Ale nawet dla tego nazistowskiego bękarta Merza byłoby to za wiele”.
Propagandysta Putina w swoim przesłaniu kilkakrotnie zwraca się bezpośrednio do Niemiec, zaznaczając, że w przypadku ataku Taurusów na Most Krymski Rosja natychmiast odpowiedziałaby kontratakiem. „To dotknie zarówno ośrodki decyzyjne w Kijowie, czyli cały okręg rządowy, jak i szereg placówek na terenie Niemiec".
"Nie łudź się, że nie odpowiemy. Czy chcesz Trzeciej Wojny Światowej? Przeczytaj uważnie, co mówi nasza doktryna nuklearna. Atak na Most Krymski jest początkiem III wojny światowej – kontynuuje Sołowjow
Polecany artykuł:
Pocisk Taurus co to jest?
Taurus KEPD 350K, to lotniczy pocisk manewrujący o napędzie rakietowym opracowanym przez konsorcjum AURUS Systems GmbH, w skład którego wchodziła niemiecka firma MBDA Deutschland GmbH (posiadająca 67% udziałów) oraz szwedzka SAAB Dynamics AB (mająca pozostałe 33%). Rakieta powstała z wykorzystaniem technologii pozwalających na obniżenie jej skutecznej powierzchni odbicia radiolokacyjnego. Zasięg rażenia celów za pomocą Taurusa wynosi nawet 500 km, co jest wartością znacznie większą np. od francuskich SCALP-EG/Storm Shadow (250-400 km). Naprowadzanie odbywa się za pomocą bezwładnościowemu systemowi naprowadzającego, korygowanemu za pomocą danych z GPS. Zostały one zakupione przez Niemcy, Hiszpanię oraz Koreę Południową. Pocisk Taurus jest przeznaczony do niszczenia ważnych celów znajdujących się za liniami wroga, takich jak bunkry, składy amunicji i paliwa, lotniska i mosty.
Pocisków starszej konstrukcji posiadane przez Niemcy mają zasięg ponad 500 km, i zostały zamówione dekadę temu. Pierwotnie pocisk manewrujący Taurus miał mieć żywotność 25 lat, ale modernizacja ma wydłużyć żywotność do 40–45 lat. Według informacji MDR wokoło połowie rakiet manewrujących wygasła certyfikacja. Oznacza to, że teoretycznie są gotowe do użycia, jednak w praktyce wymagałyby ponownej certyfikacji. Thomas Gottschild, dyrektor zarządzający MBDA Deutschland GmbH, przekazał w wakacje, że chociaż pocisk Taurus obecnie nie jest produkowany, to linia montażowa może zostać reaktywowana w krótkim czasie. „Potrzebujemy zamówienia, aby aktywować nasz łańcuch dostaw, a do produkcji tak złożonego pocisku jak Taurus przyczynia się kilkunastu dostawców. Dostawcy ci zaczynają dla nas pracować dopiero po otrzymaniu zamówienia” - powiedział Gottschild.
Pociski Taurus mogą być wykorzystywane przez samoloty Tornado czy Eurofighter Typhoon. Nie jest jednak jasne, z jakiej platformy Taurus Neo miałby zostać wystrzelony, ale zbliżające się wycofanie floty Tornado sprawia, że to Eurofighter będzie tą opcją, która będzie go mogła przenosić.
