Przypomnijmy, że Ukraina latami bezskutecznie wnioskowała do Niemiec o dostawy pocisków manewrujących Taurus KEPD 350 o zasięgu ok. 500 km. Na to konsekwentnie, do ostatnich dni urzędowania, nie zgadzał się Olaf Scholz. Na razie padło ogólne zapewnienie – i w takim trybie zareagował na nie Kreml.
Czy zmieni się jakość wojny dzięki zachodnim rakietom?
„Jeśli takie decyzje rzeczywiście miały miejsce, to są one całkowicie sprzeczne z naszymi dążeniami do politycznego rozwiązania i wysiłkami, które są obecnie podejmowane w ramach tego rozwiązania” – wyraził się dla rządowej agencji RIA Nowosti Dmitrij Pieskow, rzecznik Kancelarii Prezydenta Federacji Rosyjskiej.
Według kanclerza Friedricha Merza decyzja dotycząca pełnego dysponowania przez Ukrainę zachodnimi rakietami, mogącymi razić cele w Rosji, „jakościowo zmieni sposób prowadzenia wojny na Ukrainie”.
„Ukraina może się teraz bronić, w szczególności, na przykład, atakując pozycje wojskowe na terytorium Rosji. Do pewnego momentu nie mogła tego zrobić” – ocenił kanclerz Niemiec.
Przypomnijmy, że Wielka Brytania i Francja dostarczyły Kijowowi pociski manewrujące Storm Shadow/Scalp. Były to pociski w wersji eksportowej, z ograniczeniami wynikającymi z międzynarodowych regulacji dotyczących kontroli technologii rakietowych, o zasięgu ograniczonym do 250–300 km. Wersje używane przez państwa produkujące te pociski (Wielka Brytania, Francja, Włochy) mają zasięg do 500–560 km.
Taurusy trafią do Ukraińców?
O tym, że będzie wydana zgoda na dostarczenie Ukrainie Taurusów, kanclerz Merz mówił już w połowie kwietnia, tuż po tym, jak Rosja zaatakowała rakietami balistycznymi miasto Sumy. Merz, gdy był w opozycji, opowiadał się za przekazaniem Ukrainie Taurusów. W wywiadzie dla telewizji ARD polityk stwierdził, że ukraińska armia „musi wyjść z defensywy” i być gotowa do zniszczenia Mostu Krymskiego. To obiekt strategiczny dla rosyjskiej logistyki wojennej. Swego czasu niemieccy generałowie spekulowali nad tym, ile rakiet potrzeba, by Most Krymski można było nimi zniszczyć.

W oczekiwaniu na reakcję Kremla – co wymyśli Władimir Putin?
Jak „rakietowa” decyzja, której wyrazicielem był Friedrich Merz, wpłynie na przebieg rokowań rosyjsko-ukraińskich?
Podczas poniedziałkowej konferencji kanclerz stwierdził, że dla niego oczywiste jest, iż Putin postrzega propozycje negocjacji jako słabość. Dodał: „Jeśli nawet propozycja spotkania się w Watykanie nie spotka się z aprobatą rosyjskich przywódców, to prawdopodobnie będziemy musieli pogodzić się z tym, że ta wojna potrwa dłużej, niż wszyscy sobie tego życzymy czy możemy sobie wyobrazić.”
Rosji nie spieszno do kontynuacji negocjacji. Putina ponaglił w poniedziałek prezydent Francji Emmanuel Macron: „Priorytetem jest, byśmy wyznaczyli prezydentowi Putinowi ostateczny termin (zawieszenia broni w wojnie z Ukrainą – Portal Obronny), żeby wszyscy mogli uznać, że kłamie, gdy mówi o dążeniach do pokoju.”
Macron uważa, że poza wyznaczeniem daty, nad Rosją powinna wisieć „groźba miażdżących sankcji”.
10 maja przywódcy „koalicji chętnych”, obradujący w Kijowie, postawili Putinowi ultimatum: zgadza się na bezwarunkowe i trwałe zawieszenie broni (od 12 maja), albo mierzy się z miażdżącymi sankcjami. Kreml zbagatelizował to żądanie i zaproponował negocjacje w Stambule według swojego scenariusza, na co Zachód przystał. Rosja nadal rozważa „możliwość” kontynuacji rozmów...