Spis treści
- Taki przypadek trzeba było dokładnie zaplanować
- Samolot Grupy Wagnera – Solidny, niezawodny, ale nie tym razem
- Tragiczny lot – tajemnicze ostatnie minuty
- Która wersja prawdy?
Niestety tego, co działo się na pokładzie możemy się nigdy nie dowiedzieć. Rosyjskie instytucje państwowe raczej nie będą szczególnie otwarte w dzieleniu się informacjami z tak kluczowych zdarzeń. Na zapis z czarnych skrzynek nie ma co liczyć. Mówimy tu o bardzo podejrzanej katastrofie, w wyniku której giną ludzie. którzy mocno narazili się władzom na Kremlu. Zaledwie dwa miesiące wcześniej kolumna Grupy Wagnera ruszyła na Moskwę, nie napotykając niemal żadnego oporu. Choć Prigożyn miał zarzuty przede wszystkim do ministra obrony Siergieja Szojgu i jego ekipy, to Władimir Putin również poczuł się zagrożony. To już jednak historia, choć nie bez wpływu na teraźniejszość.
Taki przypadek trzeba było dokładnie zaplanować
Trudno bowiem uznać za przypadek, że Prigożin i jego świata zginęli dokładnie w drugą „miesięcznicę” puczu, co zbiegło się też z usunięciem ze stanowiska dowódcy rosyjskiego lotnictwa generała Siergieja Surowikina. Ten po puczu zniknął na dłuższy czas i - jak mówią nieoficjalne informacje - był przesłuchiwany pod zarzutem udziału w spisku. Trudno uwierzyć w taki splot wydarzeń, nawet gdyby nie chodziło o Rosję – kraj, w którym przeciwników politycznych i dysydentów truje się, strzela się do nich lub likwiduje fizycznie w inny spektakularny sposób. Nic bardziej widowiskowego od płonącego wraku samolotu wymyślić się nie da.
Ten szczególny lot maszyny należącej do Grupy Wagnera był z pewnością łakomym kąśkiem dla każdego, kto chciał raz na zawsze zakończyć jej funkcjonowanie. Organizacja ta, zaangażowana w wiele operacji, głównie w Afryce i na Ukrainie, miała ogromne wpływy i znaczne fundusze. Jedno i drugie powiązane było z osobami, które zginęły 20 minut po 18. czasu lokalnego na zachód od Tweru. Układy z afrykańskimi dyktatorami i watażkami, pieniądze z tym powiązane, ale też wpływy jakie Grupa Wagnera miała w Rosji, wszystko spłonęło w tym samolocie.
Oczywiści Jewgienij Prigożin był najbardziej rozpoznawalny jako szef, fundator i frontman polityczny oraz finansowy Grupy Wagnera. Jednak jego pieniądze i wpływy potrzebowały specjalisty. Sama nazwa prywatnej armii pochodził od pseudonimu Wagner który nosił Dmitrij Utkin, były oficer GRU, czyli rosyjskiego wywiadu wojskowego. Był to doświadczony wojskowy i faktyczny założyciel Grupy Wagnera zajmujący się jej funkcjonowaniem operacyjnym. Najprawdopodobniej agentem wywiadu wojskowego był też, obecny na pokładzie, Siergiej Propustin, zajmujący się zwiadem i rozpoznaniem.
Zginął też Walerij Czekałow, odpowiadający za wywiad i bezpieczeństwo Grupy Wagnera. Zwykle tylko on miał pełną wiedzę o tym, gdzie przebywa i podróżuje Prigożyn. Należała też do niego firma, która posiadała kontrakty na wydobycie ropy z jednej czwartej syryjskich pól naftowych. Było to ważne źródło finansowania Grupy Wagnera, której aktywność w Syrii jest znana i oceniana dość mrocznie. Pozostałych trzech pasażerów, to weterani działań bojowych w Syrii, Sudanie i na Ukrainie: Aleksander Totmin, Jewgienij Makarjan i Nikołaj Matusejew.
Samolot Grupy Wagnera – Solidny, niezawodny, ale nie tym razem
Maszyna w której rozbiła się w obwodzie twerskim kilkadziesiąt minut od startu z lotniska pod Moskwą, to popularny samolot biznesowy produkcji brazylijskiej typu Embraer Legacy 600. Jest to maszyna uważana za bardzo bezpieczną i od oblatania prototypu w 1995 roku nie miała w swojej historii wypadku, w którym zginęliby jego pasażerowie. Legacy 600 to dwusilnikowy samolot odrzutowy przeznaczony do lotów na bardzo długie dystanse, w tym również międzykontynentalnych. Z maksymalnym obłożeniem a więc 14 pasażerami i załogą, maszyna może przelecieć ponad 5650 km, natomiast z ośmioma osobami może przelecieć niemal o 1000 km więcej.
Po osiągnięciu pułapu pułapu przelotowego 12 tys metrów samolot ten może lecieć z prędkością pona 800 km/h natomiast prędkość maksymalna to 850 km/h, czyli 80 proc. prędkości dźwięku. Maksymalna masa startowa to 22,5 tony z czego ponad 8 ton to paliwo. Napęd stanowią dwa silniki turboodrzutowe Rolls-Royce AE 3007A1E o ciągu ponad 35 Kn, które są umieszczone z tyłu, pomiędzy skrzydłami a ogonem maszyny. Kadłub ma długość 26,3 metrów a skośne skrzydła rozpiętość ponad 21 metrów.
Embraer Legacy 600, którym swój ostatni lot odbyło szefostwo Grupy Wagnera miał 16 lat i była raczej w dobrym stanie technicznym. Przynajmniej do roku 2019, gdy ostatni raz jej przegląd przeprowadzał producent, koncern Embraer, który oficjalnie ogłosił, że nie bierze odpowiedzialności za ten samolot. Jest to związane z sankcjami wobec Rosji. Otwartą kwestią pozostaje więc realny stan samolotu. Nie da się wykluczyć, że maszyna była serwisowana gdzieś poza Rosją, podczas jednej z wielu podróży do miejsc, w których aż tak rygorystycznie nie przestrzegane są zasady i przepisy. Czy jednak w ostatnim locie zawiodła maszyna? Człowiek czy też jakieś zewnętrzne czynniki?
Tragiczny lot – tajemnicze ostatnie minuty
Nie wiadomo dokładnie o której samolot Embraer Legacy 600 numer RA-20795 wystartował z moskiewskiego lotniska Szeremietiewo, gdyż jego sygnał ADS-B (ang. Automatic Dependent Surveillance–Broadcast) został zarejestrowany przez Flightradar24 dopiero o 17:46, gdy maszyna znajdowała się już w powietrzu, na wysokości 12275 stóp, czyli ponad 3740 metrów. System ADS-B jest stosowany do określania pozycji statków powietrznych i podaje on dane dotyczące pozycji, wysokości, prędkości i kierunku lotu. Z niego korzysta cywilna kontrola ruchu powietrznego, a także aplikacje (takie jak Flightradar24), które pokazuje trasy lotu różnych maszyn. Sygnał na początku lotu mógł być zbyt słaby, zagłuszony lub też z innego powodu nie został odebrany. Z resztą powtórzy się to w znacznie ciekawszej fazie lotu.
Samolot Prigożyna zachowywał się poza tym zupełnie normalnie, wspinając się na pułap 28 tys. stóp, na którym miał przemieszczać się do Petersburga. Jego kurs również nie odbiegał od normy. O godzinie 18:11 z danymi wysyłanymi przez ADS-B zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Wygląda to tak, jakby sygnał satelitarny stosowany do określenia pozycji nie był przez samolot odbierany, dlatego brak jest jego pozycji, ale nadal przesyłał on do systemu dane dotyczące parametrów lotu.
Nie wiemy gdzie dokładnie znajdował się samolot Prigożyna, ale wiadomo, że w tym czasie leciał stabilnie na wysokości 28 tys. stóp, choć prawdopodobnie w ostatnich minutach lotu zboczył z trasy, która w momencie ostatniego odczytu przebiegała na południe od rosyjskiej bazy lotniczej w Torżok. Ebmraer rozbił się po 18:20 w pobliżu miejscowości Kużenkino, na północny-zachód od Torżok, znacznie na północ od pierwotnego kursu.
Co działo się w czasie gdy maszyna zboczyła wyraźnie na prawo od planowanej trasy? Na początku niewiele. Dopiero około 18:19 z wykresem wysokości zaczynają się dziać bardzo dziwne rzeczy. Maszyna w ciągu ostatnich kilkudziesięciu sekund rejestrowanych przez system wykonuje kilka gwałtownych zmian wysokości, która momentami sięga nawet 30 tys stóp aby za chwile spaść znacznie na 27 tys, potem wznieść się na 29 tys i opaść do 19 tys stóp. Przez 5 sekund maszyna utrzymuje stabilny pułap, aby runąć gwałtownie w stronę ziemi.
Wygląda to tak, jakby nastąpiła gwałtowna zmian warunków lotu z którą załoga zmagała się niemal dwie minuty walcząc o utrzymanie pułapu. Prawdopodobnie ostatnie odczyty pochodzą z momentu, gdy od maszyny oderwało się skrzydło, co widać na nagraniach świadków - maszyna pozbawiona jest lewego skrzydła i opada wirując niekontrolowany sposób, aż do uderzenia w ziemię. Skrzydło zostało prawdopodobnie oderwane podczas gwałtownych manewrów, co jednak wskazuje na to, że struktura maszyny została uszkodzona.
Która wersja prawdy?
Mało prawdopodobna jest wersja zgodnie, z którą samolot Prigożyna został zestrzelony. Świadkowie zarejestrowaliby wybuch. Prawdopodobie również ślad rakiety byłby widoczny na niebie, a w pobliżu opadającej maszyny nic takiego nie widać. Przede wszystkim jednak pocisk zdolny do trafienia w samolot lecący z dużą prędkością na pułapie 28 000 stóp, czyli ponad 8500 metrów, prawdopodobnie rozerwałby maszynę na strzępy a szczątki zostałyby rozrzucone na większym obszarze, jak miało to miejsce w przypadku MH17. Tymczasem samolot Embraer Legacy 600, mimo że znacznie mniejszy niż Boeing 777, był spadał w zasadzie w jednym kawałku (nie licząc skrzydła i być może jednego z silników).
Zdecydowanie bardziej prawdopodobna jest w tym przypadku precyzyjnie umieszczona bomba lub dywersja. Na przykład: eksplozja i dekompresja w kabinie z jednoczesnym uszkodzeniem w okolicy elementów nośnych lewego skrzydła, które oderwało się od maszyny. Mogła to być również awaria jednego silnika lub innego typu katastroficzna niesprawność. Mogło to być niekontrolowane uruchomienie mechaniki lewego skrzydła, które zostało przeciążone przy tak wysokiej prędkości i uległo oderwaniu. Jest wiele możliwości a wszystkie one wskazują na zamach. Jest jeszcze jeden dość mocny, choć nietechniczny argument.
Osobisty pilot Prigożyna, niejaki Artiom Stiepanow, do którego firmy oficjalnie należał samolot nr RA-02795 zniknął. Na krótko przed „katastrofą” miał podobno wyjechać na Kamczatkę i co najmniej od trzech dni nawet rodzina nie mogła się z nim skontaktować. Tak przynajmniej informuje niezależny rosyjski portal Meduza. Rosyjskie służby jak dotąd nie zdołały go odnaleźć i zatrzymać, gdyż jest uważany za podejrzanego w sprawie. Faktycznie jest to osobliwy zbieg okoliczności, a przy tym warto odnotować Stiepanow miał zawsze dostęp zarówno do maszyny, jak i do planów podróży swojego szefa. Jeśli miał z tym coś wspólnego, to może równie dobrze żyć już dobrze poza granicami Rosji, albo leżeć z kulą w głowie i rękami związanymi drutem, gdzieś w syberyjskim lesie. Raczej się tego nigdy nie dowiemy.
Można się spodziewać, że nasza wiedza na temat zdarzenia w obwodzie twerskim raczej nie zostanie poważnie wzbogacona w wyniku prac rosyjskich śledczych. Z resztą wiarygodność wszelkich informacji z tego źródła będzie niezbyt duża, zważywszy na polityczny kontekst. Nie ulega natomiast wątpliwości, że to zdarzenie będzie miało bardzo poważne skutki. Nie dla bezpieczeństwa lotów, ale bezpieczeństwa Rosji i niejednego kraju na świecie. Szczególnie w Afryce, na Bliskim Wschodzie i Ukrainie. Należy z uwagą obserwować skutki tego zdarzenia lotniczego.