Oczywiście dla wszystkich wspierających Ukrainę – i ma się rozumieć dla niej samej przede wszystkim – byłoby lepiej, gdyby oddziały SZU nie posuwały się „stopniowo”, ale „dynamicznie” i nie przeszły przez jedną linię rosyjskiej obrony, ale przez wszystkie.
NIKT NIE MÓWIŁ, ŻE BĘDZIE ŁATWO
Przemawiając (7 września) podczas wspólnego posiedzenia Komisji Spraw Zagranicznych i Podkomisji Bezpieczeństwa i Obrony Parlamentu Europejskiego sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg zaznaczył, że należało spodziewać się, że ukraińska ofensywa będzie postępować powoli.
„Nikt nigdy nie powiedział, że to będzie łatwe" – zaznaczył. Owszem, nawet Kijów nie prezentował huraoptymizmu w tej kwestii, nie odbiegając od zasadniczo przyjętej wojennej narracji. W zachodnich kręgach wojskowych byli tacy, którzy nie wróżyli Ukraińcom powodzenia. Racji nie mają – bo operacja trwa – jak na razie ani optymiści, ani pesymiści.
Pod koniec sierpnia „Wall Street Journal” donosił o tym, że przedstawiciele Stanów Zjednoczonych i Ukrainy od tygodni toczą niejawne spory o to, dlaczego ukraińska kontrofensywa toczy się w zwolnionym tempie. „Kijów w ostatnich tygodniach wprowadził pewne korekty, ale obie strony nadal się spierają o to, jak odwrócić sytuację na niekorzyść Rosjan w ograniczonym czasie, jaki pozostał do nadejścia zimy” – pisze „WSJ”.
Według tego prestiżowego medium Amerykanie są zaniepokojeni, że przekazali broń wartości 45 mld USD na potrzeby kontrofensywy, a jej efekty takie są, jakie są. Przedstawiciele USA wskazywać mieli w tych rozmowach, że w przyszłym roku nie będzie dostaw uzbrojenia na takim poziomie.
Dodajmy, że w samym Kongresie zwolennicy kontynuowanie szeroko zakrojonej pomocy dla USA są obecnie w zdecydowanej mniejszości. Ten poziom dostaw, który Amerykanie uważają za wystarczający do przeprowadzenia (oczywiście udanej) kontrowersyjny, sami Ukraińcy za taki nie uważają, czego wyraz wielokrotnie dawał choćby prezydent Ukrainy. Wołodymyr Zełenski mówił, że zwlekano z podjęciem operacji, czekając na zapowiadane dostawy zachodniego sprzętu, bo żołnierze „nie mieli z czym iść do ataku”.
Faktycznie. Z kilkuset obiecanych czołgów Ukraińcy dostali 60. Nadal w powietrzu panując Rosjanie, bo na F-16 Ukraińcy muszą poczekać co najmniej do 2024 r. W tym czasie, gdy SZU gromadziły amunicję i broń i czekali na obiecane dostawy, to Rosjanie – żalił się Zełenski – minowali kierunek wstrzymywanej ofensywy i budowali linie obronne.
KONIECZNE BĘDĄ KOLEJNE UKRAIŃSKIE OFENSYWY
To po tym naświetleniu sytuacji na froncie i kulisach polityki przejdźmy do raportu RUSI Nie zaczyna się optymistycznie: „Niezależnie od przebiegu kontrofensywy Ukrainy, dla wyzwolenia terytorium Ukrainy konieczne będą kolejne ofensywy” – prognozują autorzy – Jack Watling i Nick Reynolds.
Z tego powodu uważają, że należy rozwiązać te problemy, które dziś sprawiają, że kontrofensywa nie przebiega zgodnie ze sztabowymi założeniami. SZU mają za mało broni opancerzonej – transporterów, bojowych wozów piechoty i czołgów. Niedobory są zwiększone stratami przy próbie szybkiego przełamania rosyjskich pozycji obronnych. Doprowadziły one do niezrównoważonego tempa utraty sprzętu – podkreślają analitycy.
Nie tylko czołgów SZU mają za mało, ale i mostów czołgowych też jest za mało w stosunku do liczby czołgów użytych w kontrofensywie. Mają ich raptem trochę ponad setkę; w tym 70 nowoczesnych, z czego co najmniej 45 to sprzęt przekazany przez Zachód. Teoretycznie czołgi (rosyjskiej konstrukcji i Leopardy) mogą pokonywać przeszkody wodne po dnie. W praktyce, gdy wojska inżynieryjne mają braki w sprzęcie, a Rosjanie mają panowanie w powietrzu, takie przeprawy są mocno utrudnione.
Jednym czynników hamujących przebieg kontrofensywy są pola minowe. Rosjanie zaminowali co się dało, a co Ukraińcy usuną, to jak tylko jest to możliwe, znów narzutowo minują. To sprawia, że wojsko posuwa się przez kilka dni na głębokość nawet i kilkuset metrów, przez co wróg ma czas na regenerację obrony.
Brytyjczycy uważają, że nadal potrzebne jest szkolenie ukraińskich żołnierzy, ale… „Będzie to jednak pomocne tylko wtedy, gdy szkolenie będzie budowane wokół narzędzi i struktur, z których korzysta Ukraina, a nie będzie uczyć metod NATO, które są zaprojektowane dla różnie skonfigurowanych sił”…
ONI RYZYKUJĄ ŻYCIEM, A MY ICH TYLKO WSPIERAMY
28-stronicowy raport RUSI zawiera szerszą listę przyczyn i oceny takiego a nie innego tempa ukraińskiej kontrofensywy. Możliwe, że sporo racji miał Jens Stoltenberg mówiąc (7 września): „(…) Tymczasem osiągnięcia Ukraińców wielokrotnie przekroczyły nasze oczekiwania. Musimy pamiętać o naszej odpowiedzialności za ich wspieranie. Możemy im doradzać, ale to ukraińscy dowódcy podejmują trudne decyzje na polu walki. Nie powinniśmy mówić im, jak mają walczyć, siedząc tutaj w Brukseli, w Kwaterze Głównej NATO czy gdziekolwiek indziej. To jest ich zadanie, oni ryzykują życiem, a my ich tylko wspieramy".
Polecany artykuł: